Ogldasz odpowiedzi wyszukane dla hasa: Standardy nauczania
Temat: Szkoła ku czci Jana Pawła II
zdecydowanie masz rację Gość portalu: Azto napisał(a):
> To co tu się dzieje to POLSKIE PIEKŁO - wstyd mi za niektórych.
> A szkoła dysponuje też stypendium i pomaga tym , którzy nie mają
> pieniędzy.Więc nie mieszajcie wszystkiego z błotem. Jeżeli chcecie się na
kimś
> wyrzyć to proponuje zająć się naszym państwem, które powinno gwarantować
> wszystkim dzieciom bezpłatną i na wysokim poziomie nauką.
tak , polskie piekło - ludzie w sercach Boga nie mają tylko wizerunek Papieża
w oknach , święte obrazki . zamiast mieć w sobie serce wieszają wieszają sobie
jakieś znaczki za kilka zł na ubraniach zagłuszając potrzeby własnego sumienia
za niespełnione dobro i czynione zło .
miło , że znalazł się taki , co dostrzegł potrzebę poprawy standardów w
szkołach dla wszystkich dzieci .
zauważ , że w kontekście wspierania finansowego szkoły prywatnej , likwiduje
się równocześnie inne szkoły tłumacząc brakiem finansów - uważasz to za
stosowne działania władz ?
nie uważam , że Papież jest dla bogatych tylko i powinien służyc pośmiertnie
swoim wizerunkiem i wstawiennictwem wspierając elitę .
w przypadku szkoły wogóle i jej standardów nie ma większego zainteresowania na
forum -ty też nic nie pisałeś dotychczas . jedną szkółką chcesz tworzyć dobre
standardy nauczania w naszym kraju ? twój udział w tej dyskusji wynika z troski
o bliźnich i losu dzieci w szkołach bydgoskich czy z troski o należyte
eskloatowanie imagu Papieża dla wspierania elitaryzmu w Polsce ?
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: publiczna vs prywatna
publiczna vs prywatna The public universities of California and Virginia, for example, are
generally rated on a par with the Ivy League, an association of eight
prestigious private schools in the northeastern United States
usinfo.state.gov/usa/infousa/facts/factover/ch6.htm
nie wiem ile jest Univesrity of California i ile jest University of
Virginia . podejrzewam , że znacznie więcej niż osiem wymienionych
uniwersytetów prywatnych Ivy League .
powyższe świadczy o polityce USA sprzyjającej lepszemu wykształceniu .
władze USA nie tworzą miernych szkół publicznych , a inwestują w te
szkoły tworząc w nich standardy na równi z najlepszymi szkołami prywatnymi .
w naszych realiach obserwuję odwrotne zjawisko . wyraźnie widać
starania władz o lepsze standardy w szkołach prywatnych ale smutnym
faktem jest , że bywa to kosztem szkół publicznych , którym zabiera
się środki , likwiduje szkoły podczas gdy dofinansowuje się
z tych środków publicznych szkoły prywatne . niezrozumiałym
jest dla mnie koszt utrzymania jednego ucznia dużo ponad średnią
krajową , podczas gdy likwiduje się szkołę nr osiem , której
średni koszt utrzymania jednego ucznia jest porównywalny do
średniej krajowej w szkołach publicznych .
moim zdaniem obłudnie eksploatuje się image Papieża dla realizacji
zamierzeń wspieranie edukacji prywatnej kosztem edukacji publicznej .
nie popieram budowy szkoły prywatnej ze srodków publicznych , niezależnie
od tego jak tą szkołę nazwą , co nie znaczy , że nie jestem za
uczczeniem pamięcia Papieża - głównie w sercach i poprzez poznanie
i wdrażanie jego nauk , ale nie poprzez obłudne eksplotwanie
jego imagu dla środków środków publicznych celem tworzenia
coraz większego elitaryzmu .
jakość nauczania jest jest cechą realtywną- coraz gorsze standardy w szkołach
publicznych i lepsze w prywatnych ale w całokształcie ta jakość w szkołach
jest coraz gorsza . jeżeli kosztem jakości szkół publicznych , poprawia się
jakość szkół prywatnych , to mozemy dożyć czasów , gdy lepsze będą
tylko szkoły prywatne , ale żadna ze szkół w Polsce nie będzie stanowić
porównywalnych standardów nauczania ze szkołami w Europie stanowiąc w
całokształcie miernotę w porównaniu ze szkołami w innych krajach .
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: czym tłumaczę usunięcie postu
populistyczne rozumienie populizmu? ethanak napisał:
> Co do populizmu -
populistyczne , znaczy powierzchowne , bez nalezytego wgłębiania
się w temat , ze złym skutkiem dla pewnej grupy społecznej w realizacji
ze względu na brak należytej dogłębnej i przemyślanej dyskusji/decyzji .
> zastanów się co w Polsce jest populizmem - likwidacja szkoły czy jej
> pozostawienie?
niżem domograficznym i ekonomią nie można tłumaczyć zaniżania standardów i
warunków nauczania jaki tworzy się dla szkoły przy traugutta - uczniowie
szkoły przy ul traugutta będą mieli znacznie gorsze warunki kształcenia .
> Podpowiadam - rezygnacja z likwidacji szkoły wbrew merytorycznym
> przesłankom byłaby populizmem.
populizmem jest eksploatowanie powszechnie znanych prawd ze złym skutkiem
dla społeczeństwa .
> W tym akurat konkretnym przypadku bydgoscy radni
> wykazali się zdolnością logicznego rozumowania i nieulegania niezdrowym
> naciskom (czego mamy aż nadto w polskiej polityce).
likwidacja szkół ze względu na niż demograficzny nie usprawiedliwia zaniżanie
standardów nauczania , tworzenie znacznie gorszych warunków kształcenia dla ok
800 uczniów mająch wg przewidywanych planów uczęszcz.. na ul traugutta -
faktycznie stowrzy się dla tej młodzieży najgorsze w Bydgoszczy warunki
edukacji .
odnośnie logiki , miałem A na UCSD i proponowano mi kontynuwanie w tym własnie
przedmiocie - ja osobiscie nie dostrzegam żadnej logiki w realizacji likwidacji
szkoly propomując uczniom ósemki miejsca w szkole nr 41 ( przy traugutta ) ,
która spelnia już na ten rok normy ilosci uczniów na m2 - przewidywalna
liczba uczniów zatem przekroczy 60% normy dla szkoły .
argumentem likwidacji szkoły był sąd apelacyjny - okazuje się to utopią ,
a ty nazywasz to "zdolnością logicznego myślenia" .
argumentem była ekonomia - szkoła ma wydatki na jednego ucznia mieszczące
się w średniej wydatków na jednego ucznia w szkołach polskich .
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: może człowieka szlag trafić
przyjrzyj się elicie politycznej polynomial napisał:
> Oj, może! Idźmy dalej! Nie wiem czy wiesz, ale pracując w Polsce na wyższej
> uczelni źle widziany jest twója ewentualna kariera naukowa. Wszak stanowisz
> zagrożenie dla poukładanych panów dziekanów i "wiecznych" magistrów z prawami
> egzaminowania.
> Studia doktoranckie? Owszem! Po kryjomu. Na innej uczelni. Inaczej wyp... cię
z
> pracy!
przyjrzyj się tym z tytułami profesora .
Niesiołwski jest z nich najlepszy profesor - oni profesora
na oczy w życiu nie widzieli .jakiś wyjątek się trafia lub dwa,
ale dla nich to najczęściej jakiś freak który nie wiadomo
co robi na polskiej uczelni - i albo drenaż mózgów przez zachód , jak to
nazywają , a faktycznie oni go tutaj nie chcą , bo im psuje robotę ,
albo "freak" zostaje w Polsce i z wiekiem staje się faktycznie tym
freakiem .
dla nich naucznie na studiach polega głównie na angażowniu studenta
na robieniu notatek z ich skryptów - śmiechu warte nie mające
nic wspólnego z edukacją na współczesnej uczelni .
ja miałem na uczelni w Polsce dobrego profesora . dla reszty to
był freak a jak nie freak , to Żyd . on jeden mówił o przedmiocie
z zainteresowaniem i on jeden nie wymagał notatek na zajęciach
ani "wkucia" jego interpretacji lub definicji - reszta to
skrypciki , zakucie definicji , tony teorii bez praktycznego
zastosowania . miałem do przeczytania o strukturze pliku -
300 stron bzdur na zaliczenie programowania w Pascal - dostałem
4+ a jedyny program jaki napisaliśmy to generowanie liczb
pierwszych , żeby był "ekonomiczny" i miał jak najmniej
operacji do wykonania - kupa śmiechu a nie edukacja .
jak coś proste , to nie warte nauczania - trzeba z grubej
rury , tak żeby nikt nie zrozumiał i czuł respekt przed
wielką polską uczelnią - a to jeden wielki bełkot a nie
żadne standardy nauczania . później tym niektórym absolwentom
to wchodzi w krew i coś łomoczą jęzorem , czego sami
nie rozumieją a w praktyce to już na pewno nie użyją ,
bo nikt ich tego nie uczył .
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Jakie potrzeby, takie kierunki
to nie naciąganie tylko nazwa kierunku studiów wynikająca ze standardów
nauczania, a czy wiesz "ryyys"-ie, że to cieżkie studia, ale po takim kierunku
nie ma problemów ze znalezieniem pracy??? chyba nie masz pojęcia..a szkoda
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Uniwersytet Kazimierza Wielkiego ma statut
nie od razu kraków zbudowano Gość portalu: Wiślak napisał(a):
> Ci;którzy tak zajadle krytykują UKW nie mają dobrych intencji ani -delikatnie
> mówiąc -wiedzy o nim.NIech powołają się na mądre polskie przysłowie:Nie od
razu
>
> Kraków zbudowano.Aby uzupełnić tę myśl to ci krytykanci ; nieżyczliwi
> i "wszystkowiedzący o UKW niech zdadzą sobie sprawę;że rozwój uniwersytetu
to
> proces ciągły;wymagający czasu.Jednak jak tu na forum pisano dzisiejszy UKW
nie
>
> jest słabszy niż UMK 20 lat temu.To właśnie mówi o szansach i zaangażowaniu
> wszystkich środowisk-życzliwych Bydgoszczy- w jego dynamiczny rozwój.Przecież
> Bydgoszcz to miasto o sporym potencjale naukowym i przy poparciu materialnym
> takim jak dotychczas wszystkich przeszłych i obecnych władz miasta ;UKW bez
> niczyjej łaski spełni wszystkie kryteria dobrego uniwersytetu .
mądre polskie przysłowie używaj mądrze .
jest uniwersytet czy go nie ma ? przysłowie mówi , że kraków nie od razu
zbudowano jest sprzeczene z powstaniem tego uniwersytetu - ten niby uniwersytet
nagle powstał z powodu decyzji politycznych a nie standardów nauczania .
nie jestem przeciwko powstaniu wyższej szkoły o standardach europejskich
i światowych w Bydgoszczy i nie ważne jak się ta szkółka będzie nazywała -
ważne żeby była uniwersytetem .
co do "życzliwości" - życzę mieszkańcom Bydgoszczy dobrej uczelni wyższej
o wysokich standardach i nie ma to nic wspólnego z moją "nieżyczliwością" do
organów tworzących imitacje nauczania .
zwróć uwagę , że twój post przeczy samemu sobie - argumenty które podałeś
wskazują na to , że w Bydgosczy nie ma uniwersytetu .
jesteśmy w Europie czy w na terytorium postkomuny ? tworzymy tak jak
Europejczycy czy jak komuchy ? jaki z europejskich uniwerytetów ( albo
światowych ) jest o podobnych standardach do AB zwanej od niedawna
UWK ?
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: obalić paradygmaty naszej wiedzy
owszem , napiętnować zło bo niewątpliwie standardy życia za komuny były często uwłaczające godności
człowieka . ale jak te standardy wyglądały w lepszym świecie gdy nie
było groźby komuny i nie było walki o dominacje w świecie dwóch przeciwstawnych
systemów . i jeden i drugi system musiał stosować metody swojego
wroga , by nie ulec w tej walce , dzięki czemu społeczenstwa krajów
kapitalistycznych doświadczyły w niespotykanym dotąd stopniu zaangażowanie
państwa w edukację publiczną . doszło wręcz do tego , że w wielu krajach
kapitalistycznych o wysokich standardach edukacja prywatna niemalże praktycznie
nie istnieje w innych krajach o wysokich standardach życia natomiast edukacja
publiczna staje się coraz popularniejsza i nie ustępuje standardami nauczania
na najlepszych uniwersytetach świata .
w krajach III świata tylko edukacja przybrała formę miernej edukacji publicznej
i niewiele wartej w standardach edukacji w świecie edukacji prywatnej .
spotykane tendencje w Europie prywatyzowania dobrych szkół publicznych są
zapewne wynikiem słabej pamięci historycznych doświadczeń społeczenstwa .
nie istnieje społeczeństwo o wysokich standardach życia bez dobrego
wykształcenia jego obywateli a dobre wykształcenie społeczeństwa jest
niemożliwym bez dobrej szkoły publicznej .
w Polsce stworzyło się wiele publicznych szkół anglojęzycznych tylko z nazwy -
jakby z powodu paradygmatów naszej świadomości politycznej , że nie
można albo nie należy za publiczne środki tworzyć dobrej szkoły .
bywa nawet gorzej - szkoła publiczna nie może mieć takiego programu
nauczania , jaki ma system szkół europejskich w Polsce . a zgrozą
jest , że takiego pragramu nauczania nie może wdrożyć inna szkoła prywatna -
bo skoro nie wdraża a szkoły europejskie są najbardziej dochodowe , znaczy
w praktyce , że nie może .
tworzą się doskonałe szkoły europejskie , z pozoru prywatne ,bo w praktyce
czesne jest nieprzystępne dla takiej ilości uczniów nawet dużych miast by
stworzyć szkołę , że wielu uczniów uczy się tam publicznie obdarowani
za pochodzenie chyba stypendium socjalnym .
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Jako to sie ucyć języka Miemców na starość.. .
Jako to sie ucyć języka Miemców na starość.. . ... kie juz głowicka nie ta... Choćjakie metody ludziska prógujom, jako
i jo... Kupiłak se kufel (kamionka z uchem)na piwo w starociak, kolor taki
pioskowy i niebieski napis po niemiycku:
"Furstliche Bauerei Thurn u Taxis . Regensburg"
Nei co, chyciyłak sukać w googlak piyrse miasta Regesburg. Co tam ni
ma... Okazuje sie Regensburg to jedno z najpiykniejsyk niemieckich miast
w Bawarii.
www.regensburg.de/tourismus/international/polnisch/index.shtml
www.regensburg.de/tourismus/international/polnisch/seite1.shtml
Słynie z Horizonte - instytutu językowego, ftory został założony w 1986
i szybko zyskał sobie dobrą międzynarodową reputację poprzez wysokie
standardy nauczania i Indywidualny, przyjazne i pozbawione biurokracji
podejście do pracy. Główny nacisk w nauczaniu na kursach kładą nacisk na:
a. rozwój zdolności komunikacyjnych zarówno we współczesnym mówionym jak i
pisanym języku niemieckim
b. wprowadzeniu do współczesnej sytuacji społecznej, politycznej i
kulturalnej w Niemczech.
I na metody nauczania:
Pracując w małej grupie złożonej z osób różnych narodowości, będziecie mogli
Państwo doświadczyć rozmaitych metod nauczania, polegających na łączeniu
metod komunikacyjnych, elementów spontanicznych i kreatywnych. Ciągle
wzrastająca liczba studentów i duży procent byłych studentów, którzy ponownie
przyjeżdżają na kursy są najlepszym dowodem skuteczności metod nauczania.
Nydyć sami cytojcie:
www.horizonte.com/polish/pl_regensburg.html
Tak mi sie widzi, abo mi sie ino zdaje, ze do przetłumacynio napisu
wystarcy mi słownik niemiecko- polski. Zacynak jo se sukać i co nasłak
słówko : Furstliche - książęce,
Bauerei - browary
Thurn - ni ma...
und Taxis - taksówek
Nei co? Brakuje mi tego jednego słówka, moze szwager sie obezwie, abo
fto ucony i mi podpowie, he? Cyrpok na piwo fajny, historia miasta tyz
piykno, o tyk kursak niemieckiego dobrze wiedzieć, skoda, ze to tak
dalyko, nei, ze cłek juz za stary...
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Apel siostry: "Mój brat nie jest kryminalistą"
"kiedy obudzi się któregoś dnia w pustym pokoju może uświadomi
sobie,
że plucie innym w twarz i rzucanie się na ziemię nie przynosi
niczego dobrego"
Nie zgadzam się z takim podejściem. Niektórzy postujący tu -
sprawiający wrażenie, że wiedzą o czym piszą i raczej rozsądni -
jasno piszą że dziecko takie WIE że "rzucanie sie na ziemię nie
przynosi niczego dobrego". Tak więc co tak naprawdę chcemy osiągnąć
terapeutycznego takim podejściem? Dlaczego nie zamknąć w pustym
pokoju osób na wózkach żeby zrozumiały któegoś dnia że ich
niechodzenie nie przynosi nic dobrego? Albo niewidomych żeby
wreszcie zrozumieli że ślepota to nic dobrego?
Tak wiec efekt terapeutyczny bedzie raczej zaden. Natomiast szczerze
trzeba przyznac ze :
1.karteczka z diagnozą ADHD BYWA wykorzystywana jako przykrywka i
wymowka dla rozpuszczonych bachorow, tak samo jak DYScostam BYWA
wykorzystywane jako przykrywka dla zwyklego nieuctwa (co jednakze
wcale nie oznacza automatycznie ze kazded ADHD to rozwydrzenie , czy
kazdy DYScostam to nieuk)
2.przy calej zyczliwosci dla dzici dotknietych tą chorobą i ich
rodzin, wymagają one podejścia odmiennego niż "zwykly" uczen, tak
wiec obecnosc dziecka dotknietego tą chorobą obniza standardy
nauczania pozostalych uczniow (poniewaz nauczyciel musi silą rzeczy
poswiecic wiecej czasu takiemu dziecku, a mniej rozdzielic na
pozostala czesc klasy).
3.nie mozna rządać od wszystkich innych rodzicow aby koniecznie
wspierali chorego na ADHD, dostosowywali sie do niego, tolerowali
itp. Owszem, bylby to bardzo mily gest, osoby religijne zapewne
uznalyby to za dobry uczynek,no i z cala pewnosccia rodzice tacy
zaslugiwaliby na szczegolna wdziecznosc rodzicow dziecka z ADHD (jak
kazdy kto robi dla drugiego cos ekstra, czego nie musi robic). Jesli
jednak sami ze swojej woli chca sie od problemu odciac i nie pomagac
rodzicom dziecka chorego - niestety majądo tego prawo.
4.przetrzymywanie w zwyklej szkole dzieci, ktore kwalifikuja sie do
szkoly specjalnej to w znakomitej wiekszosci przypadkow tak naprawde
krzywda dla tych dzieci i odmawianie im dostepu do pomocy ze strony
ludzi, ktorzy po to są. To tak jak trzymanie ciezko chorego na sile
w domu zamiast hospitalizacji - i chori sie przekreci, i otoczenie
zarazi.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Studia inżynierskie na uniwersytecie
Studia inżynierskie na uniwersytecie Bzdura! Jeżeli studia na kierunku informatyka kończą się tytułem
inżyniera to muszą trwać minimum 7 semestrów, czyli trzy i pół roku.
Takie są wymogi standardów nauczania!
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Nagana za nielojalność, czyli cenzura w szkole?
Nie zgadzam się... ... ta szkoła naprawdę dawała wysokie standardy nauczania, dawała bo
niestety teraz się to zmieniło, za czasów nowej Pani dyrektor.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Akademia Medyczna dzieli studentów na lepszych ...
Lillehammer napisał(a):
> Wydaje mi sie , ze AM wyswiadczanam tym przysluge , ze duzo od nas wymaga . W
koncu to nie byle jaki zawod , o
> dopowiedzialnosc nie wspominajac . Nalezy zawsze porownywac sie z lepszymi , a
> nie z tymi , ktorych lepiej sie traktuje i od ktorych mniej sie wymaga .
Rozumiem, że absolwentka uczelni, chwali tych od których ma dyplom, ale sprawa
rankingu jest sprawa ogólnopolską, a nawet światową i w tym wypadku zdanie
absolwentki sromotnie przegrywa z faktami:
Tekst ze strony www AM w Poznaniu: "Kolejny rok z rzędu nasza Uczelnia została
wybrana Najlepszą Uczelnią Medyczną w Polsce w rankingach Wprost w latach 2003,
2004 i 2005 oraz Rzeczpospolitej i Perspektyw w latach 2002 i 2003"
:www.usoms.poznan.pl/pol/?strona=&am=7
Tymczasem wedłg rankingów ogólnopolskich (wiosna 2005 wg Przeglądu: miejsce AM w
Poznaniu nie jest nadzwyczajne:
„Perspektywy” i „Rzeczpospolita” - 5, „Newsweek” - 7
Pytanie: czy podawanie faktów niezgodnych z prawda na stronie dużej instytucji
państwowej, a taka jest AM w Poznaniunie powinno być penalizowane?
Jesli chodzi o aktualne stadardy nauczania na AM w Poznaniu są nizsze niż na AM
w Krakowie w późnych latach 60 tych - porównanie z autopsji.
Jak wiadomo z najnowżych swiatowych rankinguów ta uczelnia jest nieobecna w
pierwszej pięćsetce najlepszych uczelni.
Ocena punktowa polskich uczelni wyższych w rankingu 500 najlepszych uczelni świata
Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Wrocławski. Dwa
pierwsze znajdują się w czwartej setce uczelni, a trzeci - w ostatniej, piątej.
Szczegóły:
2003, 2004, 2005
Uniwersytet Jagielloński 44,5 56,2 58,1
Uniwersytet Warszawski 63,7 73,9 77,1
Uniwersytet Wrocławski 39,8 Poza 500-ką 51,6
dzis.dziennik.krakow.pl/public/?var/listy.html
Standardy nauczania, a także metody, sposoby oraz tryb egzaminacyjny, znowu
różnicują studentów krajowych oraz obcokrajowców. Sprawa się zaczyna na poziomie
dostępnosci dobrych preparatów zwłok do nauki anatomii.
Wymagania w stosunku do studentów krajowych stanowia rodzaj manipulacji w
załatwianiu korepetycji. W tym wzgledzie studenci zagraniczni już frycowe zapłacili.
AM w Poznaniu to temat rzeka, wymaga zaangazowania wielu dziennikarzy,
obiektywnych prawników oraz NIK'u
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Nie mogę zrozumieć, dlaczego myślimy jak Ruscy...
myślicie?to jeszcze jest jakiś doku2? a gdzie On? pouczający neonazista doku - zwolennik karania np.Żydów-Ortodoksów?
__________________________________________________________________________
doku - zwolennik karania fundamentalisów
Autor: Gość: doku IP: *.mofnet.gov.pl
Data: 09-09-2002 13:05 + dodaj do ulubionych wątków
Takich ortodoksów nazywam fundamentalistami (którzy nie posyłają swoich dzieci
do szkół otwartych) i powinni być ścigani przez prawo rodzice lub dyrektorzy
szkół, którym udowodni się przestępstwo przeciw prawu dziecka do edukacji.
Szkoła, do której uczęszczają osoby niepełnoletnie lub ubezwłasnowolnione, musi
być w mojej terminologii szkołą "otwartą". Oto wybrane atrybuty tej otwartości:
1. Szkoła musi wpuszczać kontrolerów wg zasad ogólnych: dostęp do dokumentów,
wywiady z uczniami i personelem, obserwacje zajęć itd.
2. Szkoła musi mieć opublikowany statut, spełniający minimalne standardy:
finanse szkoły, zakres praw i obowiązków ucznia, procedurę skreślania ucznia,
procedurę rozwiązywania szkoły, szczególnie w wypadku notorycznego
zaniedbywania minimalnych standardów nauczania.
3. Szkoła nie może tolerować łamania prawa (np. kar cielesnych), ani stosować
własnych przepisów zamiast nadrzędnych przepisów prawa pospolitego. W
szczególności nie może zaniechać zawiadomienia policji w wypadku popełnienia
przestępstwa.
4. Szkoła musi być w kontakcie z rodzicami lub opiekunami dzieci i nie może
utrudniać kontaktu między opiekunami i dziećmi
_______________________________________________________________________________
doku - zwolennik karania np.Żydów-Ortodoksów...
Autor: wild@NOSPAM.gazeta.pl
Data: 06-09-2002 22:26 + dodaj do ulubionych wątków
+ odpowiedz na list
+ odpowiedz cytując
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: doku *.mofnet.gov.pl zwolennik karania Żydów...
doku *.mofnet.gov.pl zwolennik karania Żydów... pouczający neonazista doku - zwolennik karania np.Żydów-Ortodoksów?
__________________________________________________________________________
doku - zwolennik karania fundamentalisów
Autor: Gość: doku IP: *.mofnet.gov.pl
Data: 09-09-2002 13:05 + dodaj do ulubionych wątków
Takich ortodoksów nazywam fundamentalistami (którzy nie posyłają swoich
dzieci do szkół otwartych) i powinni być ścigani przez prawo rodzice lub
dyrektorzy szkół, którym udowodni się przestępstwo przeciw prawu dziecka do
edukacji.
Szkoła, do której uczęszczają osoby niepełnoletnie lub ubezwłasnowolnione,
musi być w mojej terminologii szkołą "otwartą". Oto wybrane atrybuty tej
otwartości:
1. Szkoła musi wpuszczać kontrolerów wg zasad ogólnych: dostęp do dokumentów,
wywiady z uczniami i personelem, obserwacje zajęć itd.
2. Szkoła musi mieć opublikowany statut, spełniający minimalne standardy:
finanse szkoły, zakres praw i obowiązków ucznia, procedurę skreślania ucznia,
procedurę rozwiązywania szkoły, szczególnie w wypadku notorycznego
zaniedbywania minimalnych standardów nauczania.
3. Szkoła nie może tolerować łamania prawa (np. kar cielesnych), ani stosować
własnych przepisów zamiast nadrzędnych przepisów prawa pospolitego. W
szczególności nie może zaniechać zawiadomienia policji w wypadku popełnienia
przestępstwa.
4. Szkoła musi być w kontakcie z rodzicami lub opiekunami dzieci i nie może
utrudniać kontaktu między opiekunami i dziećmi
____________________________________________________________________________
doku - zwolennik karania np.Żydów-Ortodoksów...
Autor: wild@NOSPAM.gazeta.pl
Data: 06-09-2002 22:26 + dodaj do ulubionych wątków
+ odpowiedz na list
+ odpowiedz cytując
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Tex a polski Âświatek akademicki.
Czemu tak jest? Typowy opis zalecen sposobu formatowania artykulu na konferencje zawiera dopisek - nalezy napisac w MSWord.
co napisane, jest napisane. Plik znakowy bez formatowania powstały przy użyciu ww softu spełniałby wymagania formalne. Czysta reklama.
Uzywajac czegos innego skazujemy sie na dodatkowe trudnosci, a czesto nawet sytuacje gdzie ludzie uzywaj?cy Worda i nie maj?cy tych problemow pukaja sie w czolo. Tym bardziej, ze Word dla studentow i pracownikow uczelni jest w Polsce (przynajmniej teoretycznie) darmowy.
Nawet gdyby tak było, to OpenOffice, LyX i LaTeX są tym bardziej darmowe. Upierałbym się, że darmowość oprogramowania nie powinna stanowić głównego kryterium decyzyjnego przy wyborze formatu danych. Ważniejsza jest publiczna jawność formatu, co TeX spełnia z naddatkiem, a doc wcale, oraz samodzielnego decydowania o doborze środowiska pracy -- i tu jest podobnie. Ten kij ma więcej końców. Zauważmy, że uczelnie państwowe są podmiotami publicznymi. Czyli -- chyba -- w jakimś sensie powinno je obowiązywać sławne Rozporządzenie Rady Ministrów z 11 października 2005, Dz. U. nr. 22, poz. 1766: http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=file&id=WDU20052121766&ty... Jest to z pewnego punktu widzenia początek dobrego kierunku działań, bo zrywa ze status quo, który w skandalicznym stylu nieformalnie wspiera monopol. Z drugiej -- masa niedomówień. Z trzeciej -- ani słowa o TeX-u i pochodnych -- no, pdf oczywiście jest. Zabrakło wsparcia na platformie legislacyjnej, czemu prawdę mówiąc trudno się dziwić. Teraz pytania: czy ktoś, dostarczając państwowej uczelni pracę magisterską/doktorską w formacie pdf z LaTeX-a, na co pozwala rozporządzenie, w układzie/stylu zgodnym z zaleceniami tejże uczelni, ma prawo na tym poprzestać powołując się na ww rozporządzenie -- mówię o stronie czysto prawnej, abstrahując od uwarunkowań osobisto-służbowych i wynikających z nich możliwych przykrych konsekwencji? Czy i w jakim sensie uczelnia państwowa, przygotowując rękami naukowców z zakładu A, B czy C komunikat konferencyjny, zakładający akceptowanie jedynie formatu doc (lub gorzej: plików przygotowanych za pomocą msword), narusza ww. rozporządzenie? Być może konsekwentne argumentowanie na rzecz formatów otwartych, podparte rozporządzeniami prawnymi, mogłoby wpłynąć na świadomość ogółu? W światku matematyków i geodetów na naszym Wydziale kilka osób ma pewne pojęcie o TeXu. Nie jest to zatem narzędzie nieznane, lecz ogranicza się do jednostek, wywołując dziwny uśmieszek u reszty. Spotkałem za to w ciągu parunastu lat pracy -- na wydziale prawdę mówiąc technicznym -- 2 (dwóch) studentów, którzy zechcieli zainteresować się TeXem. Nikt ich tego nie uczy, to byli pasjonaci. W nowych ramowych standardach nauczania opracowywanych przez Radę Główną Szkolnictwa jest miejsce dla TeX-a jako specjalistycznego narzędzia dla matematyków. Trochę mało, chętniej widziałbym go raczej jako narzędzie do dowolnie-wysokopoziomowego opisu składu, co przydaje się nie tylko matematykom, ale wszystkim, którzy piszą bądź generują duże dokumenty. W opinii decydentów i większości dydaktyków używanie czego innego niż m$w+m$o jest nienormalne: ,,przecież po włączeniu każdego komputera word jest na pulpicie, a inne programy trzeba najpierw zainstalować, a później i tak pojawią się kłopoty, bo word nie będzie czytać plików''. Wśród uczestników moich zajęć, na których wymuszam kontakt z formatami otwartymi, spora część -- choć trzeba przyznać że daleko jej do całosci -- widzi je jako cudowanie, a po uzyskaniu zaliczenia z ulgą wraca do jedynie słusznej aplikacji, znanej od kołyski po grób. Choć trzeba przyznać, że dostępność oprogramowania otwartego w laboratoriach wpływa dodatnio na jego popularność (TeX-a w laboratorium nie mamy). Nie zdziwiłbym się, gdyby ogólna moda na opensource przyczyniła się do wzrostu popularności TeXa. Jednak samo się to nie stanie. Róbmy swoje. Pozdrawiam Jan Je/lowicki j@hydra.ar.wroc.pl ----------------------------------------------------------------- Department of Mathematics Katedra Matematyki University of Agriculture Akademia Rolnicza we Wroc/lawiu Wroc/law, POLAND -----------------------------------------------------------------
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Egzamin gimnazjalny po raz kolejny
Gdy datą było Sun, 26 May 2002 17:24:24 +0200, "szczupak" <o@poczta.onet.ploznajmił(a) światu: Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że pozostawienie decyzji tylko w rękach małoletnich "odkrywców świata" skończyłoby się tragicznie :). Jednak jak Pan pewnie zauważył,
Proszę Cię _ogromnie_: daj spokój z tym "panem". Dzięki.
w swoim poście na pierwszym miejscu postawiłem decyzje rodziców i dopiero w ich ramach mogłaby decydować najbardziej "bezpośrednio" zainteresowana młodzież.
A i owszem. Tyle tylko, że to niewielkie pocieszenie. Powiedz mi tylko, jak byś sobie wyobrażał, by słabo wykształceni rodzice kierowali edukacją swych dzieci? Koniec byłby równie tragiczny, co w przypadku pozostawieniu decyzji w rękach młodych. Nie można oddawać modelowania edukacji w ręce tych, którzy się na tym nie znają. Do rodziców należy wychowywanie swych dzieci -- nie obarczaj ich dodatkowymi obowiązkami, którym nie będą w stanie podołać.
Rzecz polega na tym, że programy szkolne powinni układać ci, którzy są w tym względzie kompetentni. Nie twierdzę, że teraz tak jest, lub że tak było w przeszłości, ale nawet jeśli poziom kompetencji obecnych twórców programów jest niski, jest nieporównywalnie wyższy od poziomu kompetencji rodziców, który w większości przypadków wynosi zero. Oczywiście układanie dobrych programów szkolnych jest trudną sztuką i może nawet swoistym idealizmem jest zakładanie, że kiedykolwiek w ogóle powstanie w pełni odpowiedni program, jednakże do tego właśnie należy dążyć. W swoim (znów: idealistycznym) założeniu program szkolny to to, co powienien wiedzieć współczesny uczeń na tym poziomie edukacji. Zauważ, że nawet w kraju, który pod względem profilowania edukacji zaszedł chyba najdalej, w USA, także uczniowie obowiązkowo uczą się więcej niż tylko "podstawowych rzeczy jak np. czytanie, pisanie i podstawowe rachunki". Nie, nie twierdzę, że należy przytłaczać zbędną wiedzą. Twierdzę jednakże, że nie o tym co jest niezbędne powinni decydować fachowcy -- owszem, oczywiście przy uwzględnieniu opinii rodziców i uczniów. Nie mam natomiast najmniejszych wątpliwości, że model szkolnictwa, w którym rodzice mieli by możliwość szerokiego wyboru typu i jakości szkoły, a szkoły możliwość dowolnego kształtowania programów i dobierania kadry
Nie ma również najmniejszych wątpliwości, że super by było, gdyby banknoty dwustuzłotowe rosły na drzewach i można było chodzić z wielkimi koszami i je z tych drzew zbierać. Ale w naszej rzeczywistości jest to niestety niemożliwe. Podobnie jak "możliwość dowolnego kształtowania programów".
byłby jakościowym skokiem w efektywności kształcenia.
A na czym miałaby ta efektywność polegać? Na tym, że każdy umiałby co innego: pewien odsetek uczniów wybitnych znałby się na wąskiej dziedzinie swego hobby, a znakomita większość nie umiałaby nic? To ja już wolę tak, jak jest -- pod warunkiem, że program będzie dobrany z głową.
Nie mówię już o tym, że edukacyjna anarchia, którą proponujesz oznaczałaby konieć jakichkolwiek standardów nauczania. Nawet poziomy szkolnictwa musiałby zniknąć, bo nie byłoby już niczego, co wszyscy uczniowie po ukończeniu danego etapu nauki musieliby wiedzieć. To, że zdarzały by się złe wybory najmniejszy sposób nie usprawiedliwia stosowania modelu obecnego, podobnie jak fakt istnienia tragicznych wypadków samochodowych osobowych w żaden sposób nie usprawiedliwiałby nakazu poruszania się tylko środkami komunikacji publicznej z jednoczesnym wyeliminowaniem prywatnych pojazdów.
Gorzej, gdyby wypadkom ulegało, dajmy na to, 80% prywatnych pojazdów, co z kolei oznaczałoby masową śmierć na drogach. Wtedy może warto by zostać przy autobusach.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: uderzenie przedsercowe
Ernest wrote:
<cut uderzenie przedsercowe było stosowane kiedyś, ale obecnie nie stosuje się go na miejscu zdarzenia u osoby bez monitorowania. Tzn. jeśli mamy gościa niepodłączonego do kardiomonitora nie powinniśmy stosować tego uderzenia.
co do tego w zasadzie są zgodne wszystkie unie resuscytacyjne, chociaż niektóre ośrodki opiniotwórcze jako podstawę do zastosowania uderzenia przedsrcowego przez lekarza lub ratownika medycznego podają jedynie brak defibrylatora. Uderzamy tylko wtedy kiedy widzimy , że wystąpiło migotanie komór. Uderzebie ma na celu przywrócenia akcji serca podczas migotania komór.
VF - ventricular fibrillation ;) Skutek uderzenia mechanicznego jest porónywalny z zastosowaniem defibrylacji elektrycznej o wartości kilku dżuli. 2 do 5 j Czasem (bardzo rzadko) może przynieść efekt.
znane mi dane mówią o maksymalnie około 11% skuteczności Nie powinniśmy stosować tego bez monitorowania, bo przy powolnej i słabej (niewyczuwalnej dla ratownika) akcji serca możemy doprowadić do jego zupełnego zarzymania.
albo zainicjowania migotania przedsionków Zresz ratownik przedmedyczny w ogóle nie powinien tego stosować.
standard ERC-BLS uderzenia przedsercowego nie przewiduje, a raczej nie wspomina o nim, więc też przyjmuję, że dla paramedyka nie powinien istnieć. To jest stosowane najczęsciej przez lekarzy w szpitalu we wczesnej fazie migotania. Ja swoim kursantom staram się tak bardzo szczegółowo nie tłumaczyć, bo oni muszą znać tylko podstawy a to jest wiedza raczej dla fachowców. I tak zwykły kurs PP jest dla laika bardzo dużym obciążeniem, więc nie trzeba podawać nieistotnych informacji. Po prostu nie uderzamy i już.
W tej kwestii całkowicie się z tobą zgadzam niezależnie od tego, że nas obowiązują standardy nauczania. A jeśli chodzi o lekarza na miejscu zdarzenia to jesto to jego sprawa, lecz spoglądając na to z teoretycznego punktu widzenia lekarz jest też tylko osobą udzielającą pomocy przedmedycznej, pomimo jego wiedzy.
spotkałem lekarza i to ze specjalizacją kardiologa, który twierdził, że jego standardy nie dotyczą, a wegług jego najlepszej wiedzy - zawsze ma obowiązek uderzyć o ile nie stwierdzi przeciwwskazań, o których wspominałem. Dopiero jeśli zacznie używać różnych narzędzi, albo przyrządów to można to traktować jako pomoc medyczną (ale skuteczniejszą, lecz ubogą w sprzęt ). Dopiero, kiedy kiedy na miejsce zdarzenia przybędzie zespół ratownictwa medycznego to wtedy rozpoczyna się pomoc medyczna. Czyli lekarz bez aparatury też nie powinien uderzać.
i bądź tu mądry i pisz wiersze... ;)) <cut pozdro ape
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Motocyklista po wypadku - pytanie laika.
| polamane zebra rzadko kiedy dadza objawy w postaci swiszczacego oddechu. | dla mnie szybki i krotki, czyli plytki - chociaz regularny - oddech juz | bylby dziwny i wcale by mnie nie uspokajal. mnie by uspokoilo, jak bym widzial ze ten czlowiek po przeleceniu 15m w ogole oddycha :-),
faktycznie, to juz dobry znak. jeszcze zyje i moze zyc bedzie :-)
poza tym jesli cos cie boli to nie dasz rady oddychac rownomiernie, cicho itd. Moim zdaniem oddech wiele mowi - tak mnie uczono, i moim zdaniem sprawdza sie przy wypadkach drogowych nsluchiwanie przez 10 sek oddechu. Ale kazdy ma swoja szkole :-)
rownomiernie to moze i da rade, a z jeczeniem rzezeniem tez masz racje. jesli chodzi o nasluchiwanie - to chyba chodzilismy do tej samej szkoly :p
| poza tym czy szybkie tetno, zwalszcza nitkowate, nie byloby dla ciebie | jednym z symptomow wstrzasu? wiesz gdybac mozemy, w kazdym przypadku postepuje sie inaczej :-). Mozemy jeszcze dolozyc ze jest to kobieta i wlasnie zaczyna rodzic :-), no i moze miec uszkodzony kregoslup - no i jak teraz odebrac porod by dziecko przezylo i mama byla cala?? :-)
ja tu nie gdybam. moim obowiazkiem jest zakladac najgorsza sytuacje u ofiary wypadku. a zwlaszcza komunikacyjnego. jesli bedzie miala rozpolowiona miednice - to porod bedzie lekki chociaz bolesny ;-) ale serio, to jeszcze nie widzialem easy riderki w ostatnim trymestrze ciazy, chociaz goscia jadacego na jednym kole z malym dzieckiem w nosidelku na plecach i z kubkiem piwa w jednej rece - niestety juz spotkalem :/
| nie wiem jak ty - ale ja na pewno u potraconego motocyklisty, rowerzysty czy | pieszego przede wszystkim domniemywalbym, ze moze miec kregoslup (oraz pare | innych kostek) w rozsypce i - niezaleznie od wszystkiego innego - | traktowalbym go jako pacjenta we wstrzasie. a czy ja zaprzeczam?? :-) przeciez pisalem by jakos zabezpieczyc kask przed przeieszczaniem sie :-), NRC-tke kazdy i tak dostaje gratisowo jak juz lezy na ulicy po wypadku:-), pozycji przeciwstrzacowej nie zastosujemy z wiadomych przeczyn :-). cieszy mnie to :-) | jakie badania kompleksowe masz na mysli, bo do standardowego badania | fizykalnego chyba jakiejs specjalnej wiedzy nie potrzeba? nie potrzeba?? a od razu jak sie urodziles wiedziales jak takie badanie robic, i na co zwracac uwage?? czy ktos cie musial nauczyc?? Bo ja nie umialem i musialem sie nauczyc, wiec nie wiem czy ten kolega umie czy nie, dla tego napisalem tak a nie inaczej. Takie badanie kazdy moze przeprowadzic, ale jesl iktos nie ma zielonego pojecia o tym to nic mu nie da "obmacywanie poszkodowanego".
edd pisal, ze przeszedl pozadny kurs ratownictwa drogowego, wiec zakladam, ze wie o co chodzi. przeciez to sa podstawy wiedzy! :-) ...chociaz? ...moze i masz racje? ostatnio krzysiek panufnik zwrocil mi uwage na fakt, ze w pzmotowskich standardach nauczania ratowniczego nie ma ani slowa o badaniu fizykalnym! nie chcialbym sie autorytatywnie wypowiadac na ten temat, gdyz jestem jedynie skromnym instruktorem ratownictwa drogowego;) oddajmy zatem glos fachowcom, czyli zabie, opracowujacej zasady postepowania na miejscu wypadku komynikacyjnego. kasiu, jak to jest z tym badaniem? halloweenowe pozdro ape
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Wraca matematyka na maturze!
dr.krisk napisał:
> zamurowany napisał:
>
> > Prosta sprawa. Armia służy do ochrony PAŃSTWA.
>
> A ja głupek myślalem, że armia ma bronić nas, obywateli.
Nie, armia służy do obrony państwa. Jak na ciebie napadnie bandyta, to
przyjeżdża policja, a nie wojsko. Wojsko rusza do akcji jak zostanie napadnięte
państwo.
Dlaczego ja muszę takie banalne rzeczy tłumaczyć?
> I co to za dziwna dychotomia: państwo - obywatele?
Co znowu za dychotomia? Państwo to organizacja, a obywatele to zbiorowość ludzi,
którzy podlegają temu państwu.
Organizacja a ludzie to trochę różne pojęcia, nieprawdaż? Naprawdę niezręcznie
mi pisać takie banały...
> > Proste jak konstrukcja cepa.
>
> Niestety (bez obrazy) - równie jak ten cep nieskuteczne.
To wszystko? Bez obrazy, ale ja się staram, uzasadniam, a ty lekceważysz mój
czas i poświęcenie odwzajemniając się jedynie ogólnikiem: "to nieskuteczne".
Chciałeś wyjaśnienia, dlaczego armia ma być państwowa, a edukacja prywatna, to
je dostałeś. Jeśli coś się w tym wyjaśnieniu nie zgadza, to śmiało, nie krępuj
się. Jeśli wszystko się zgadza, to przyznaj to.
> Jak sobie to wyobrażasz w praktyce: jak uczelnia (na przykład) ma
> sprawdzić czy matura od pana Kazia odpowiada jej wymogom?
Uczelnia potrafiła sprawdzić, w jaki sposób matura od pani Zosi odpowiada jej
wymogom (i w razie potrzeby dodała własne kryteria i egzaminy). Więc skąd nagle
ta wyimaginowana niemoc przy sprawdzeniu matury od pana Kazia?
> Wyjściem byłyby wielodniowe egzaminy wstępne, sprawdzające wiedzę
> kandydata - ale oznaczałoby to bezsens jakichkolwiek certyfikatów w
> rodzaju matury.
Otóż to! Otóż to! Też uważam, że są bezsensowne. Ale jak już ktoś chce je
pielęgnować, to proszę bardzo. Tylko nie rozumiem, po co się tym musi zajmować
państwo.
> Co do jakości inżynierów pochodzących z róznych uczelni - nie masz
> racji.
Mam oczywistą rację. Absolwent np. informatyki Uniwersytetu Warszawskiego to
(średnio) zupełnie inna jakość niż absolwent informatyki Uniwersytetu Ziemi
Łęczyckiej (jest taki?). Pracodawcy to wiedzą i potrafią z tym żyć.
> Narzucane przez wstrętne faszystowskie ministerstwo minima
> programowe i standardy nauczania dość skutecznie zrównują ten poziom
> (do dość niewysokiego - ale to inny problem).
Zgadza się. Jest faszystowskie. Bo ingeruje w prywatne sprawy ludzi. Zmusza
rodziców aby oddawali dzieci do szkół (w określonym urzędowo wieku), potem pod
przymusem naucza ich tego, co samo wymyśla.
A co do równania, to też masz rację - w socjalizmie równanie zawsze jest w dół.
Tylko podatki równane są do góry.
> Prosiłbym więc abyś może opisał mi, jak sobie wyobrażasz proces
> edukacyjny np. inżyniera spawalnika
Nie mam zamiaru sobie tego wyobrażać. Zapewne zauważyłeś, że nie należę do tych,
których ręce świerzbią aby rzeczy regulować i ustalać. Życie oraz pracodawca
sami wymuszają to, czego spawalnik ma się nauczyć i nic mi (ani tobie) do tego.
> Jak pracodawca mając tłum
> kandydatów ma sprawdzić co kryje się za uzyskanym na Akademii
> Umiejętności Technicznych w Mszanie Dolnej tytułem Wielkiego
> Spawalnika???
A w czym problem? Pracodawca robi test praktyczny, przyjmuje potem na okres
próbny, a jak się nie sprawdzi to wyrzuca.
Podsumowując: widzisz problemy tam, gdzie ich nie ma. Problemem dla ciebie jest
weryfikacja matury od pana Kazia (mimo że weryfikacja matury od pani Zosi
problemem nie jest), problemem jest tworzenie "procesu edukacyjnego" dla
spawalnika (tylko po co?), problemem jest weryfikacja umiejętności kandydata
(mimo że to nie twój problem).
I pozwolę sobie powtórzyć to, co już dwa razy zignorowałeś: przerażające jest
dla mnie to, że ludzie w tak ważnej sprawie jak edukacja ich dzieci tak bardzo
chcą się pozbyć wpływu na ową edukację - oddając siebie i dzieci bezwarunkowo w
ręce władzy (czyli polityków). I co gorsza - domagają się owej rezygnacji z
wpływu na edukację nie tylko dla siebie, ale również dla INNYCH!
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Studia płatne, ale przez kogo?
> -Założenia do nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym oraz usta
> wy o
> stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule
> w zakresie sztuki z marca 2009 ,
> -Partnerstwo dla wiedzy -Nowy model zarządzania szkolnictwem wyższym
>
Od tego momentu uplynelo juz jednak bardzo wieeeeele wody.
Gdyby byl Pan zainteresowany przesledzeniem calej dyskusji to zapraszam serecznie do Centrum Informacji FIAP (Forum Integracyjne Academicus Poloniae).
Kolejne wersje projektow, az do ostatniego zatwierdzonego przez Rade Ministrow 30 pazdziernika 2009 r. mozna znalezc w kategorii: reformy/szkolnictwo wyzsze/reformy Kudryckiej/projekty.
Z gory przepraszam jezeli ktorys starszy link nie dziala - to wynik trwajacej calkowitej przebudowy strony MNiSW
Proponuje tez zapoznac sie z opiniami dotyczacymi kolejnych wersji projektu zalozen.
Sama pozwole sobie obcesowo podsumowac nastepujaca Pana opinie:
> Moje propozycje dotyczyły jednak zmian systemu finansowania szkolnictwa
> wyższego i nauki a nie problemów organizacji i zarządzania szkołami wyższymi.
> Uważam,że w pełni samorządne uczelnie same będą wypracowywać optymalną dla
> siebie formę organizacyjną, ustrój i praktykę zarządzania tak, aby być
> konkurencyjne na rynku usług edukacyjnych.
Jest Pan moim zdaniem CALKOWICIE w bledzie. Klucz do reform (w obecnej sytuacji i przy takiej a nie innej mentalnosci srodowiska) tkwi wlasnie w zarzadzaniu i organizacji polskiej uczelni publicznej. Na dzien dzisiejszy sytuacje na polskich uczelniach okreslila bym krotko - SAMOWOLA akademicka, calkowite pomieszanie rol i kompletne rozmycie odpowiedzialnosci. Polecam artykul Pomieszane role profesorow Andrzeja Jajszczyka i Leszka Pacholskiego w ostatnim Forum Akademickiem.
Uzyje tez Pana wlasnego argumentu:
Jednak struktura zarządzania uczelni państwowych – kadry zarzadzające wybierane kadencyjnie, wywodzące się ze środowiska pracowników dydaktyczno-naukowych i wybierane przez tychże pracowników uczelni nie wpływa pozytynie na efektywność zarzadzania .W przypadku konieczności podjęcia niepopularnych dla pracowników decyzji taka struktura wykazuje swoją słabość.
Uprzedzam, ze zapoznalam sie z Pana postulatami
ad 1 - jest to tez od dawna postulat PSRP;
ad 2. - jest to reczna ingerencja w dzialalnosc rynku uslug edukacyjnych;
ad 3. - propozycja zapewnia monopol wybranym uczelniom ze skutkiem przewidywalnym;
ad 4. - kto mial by wspolpracowac z uczelniami zagranicznymi? Jak je dobierac? Tez bedzie limit wysokosci czesnego na danym kierunku jako kryterium (patrz punkt 6)?
ad 5. - bylo juz w innej formie za komuny. Wtedy nie bylo potrzeby podpisywania umow cywilno-prawnych bo po prostu nie wydawali paszportow na wyjazdy :-)
ad 6 - pojecia standardy nauczania i kierunek studiow sa z poprzedniego wieku i sa silnie zwalczane przez znane mi kregi reformatorskie. Studenci zreszta tez domagaja sie jak najszybszego wprowadzenia Krajowych Ram Kwalifikacji i dania im mozliwosci indywidualnego okreslania progmau studiow. Propozycje ministerialne wychodza naprzeciw oczekiwaniom studentow, takze zwiekszja odpowiedzialnosc uczelni - zastapienie dyplomu panstwowego dyplomem uczelnianym(?).
ad.7 - jak to sie miesci w postulacie budzetu zadaniowego?
ad 8. - Nie widze w tym nic nic poza wishfull thinking. Moje pytanie brzmi jak to osiagnac?
ad 9. Jak najbardziej!!!! Ogloszony w czerwcu przetarg na opracowanie stosownej ekspertyzy wygral... UJ!!!
ad 10 - sprawe finansowania badan naukowych calkowicie pomine. Mnie bardziej inetresuje kto ma te badania w przyszlosci prowadzic biorac pod uwage obecna "skutecznosc" studiow doktoranckich (polecam Dane z diagnozy skzolnictwa wyzszego E&Y), a takze fakt, ze wg prof. Tazbira (sejm RP 2005) na 10 sprawdzonych przez CK doktoratow 4-7 nie spelnia PODSTAWOWYCH wymagan.
Wszystko to w sytuacji gdy kilka polskich uczelni odmawia zatrudnienia laureata pierwszego konkursu Welcome FNP, ktory "wniosl" by na uczelnie grant w wysokosci dwa i pol miliona zlotych.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Dzieci czeka harówka, nie nauka
Ratujmy publiczne szkoły Jeśli wejdą w życie nowe przepisy to szkolnictwo cofnie się o sto
lat
Powodów do zorganizowania masowej kampanii rząd i stan polskiego
szkolnictwa dostarczają związkowcom na co dzień. Już teraz widzimy –
obecny już przecież w tak wielu dziedzinach życia – proces
pełzającej prywatyzacji szkolnictwa. Samorządy takich gmin jak
Jarocin czy Zbąszynek oddały szkoły fundacjom, co nie tylko odbiło
się na pensjach i warunkach pracy nauczycieli (w placówkach tych
bowiem nie obowiązuje karta nauczyciela), ale w konsekwencji
doprowadziło także do obniżenia standardów nauczania. Projekt zmian
ustaw oświatowych przygotowany przez rząd usankcjonuje tę praktykę
i ułatwi samorządom przekazywanie szkół w ręce prywatnych
instytucji.
Prywatyzacja to zagrożenie nie tylko dla nauczycieli, ale przede
wszystkim dla uczniów i społeczności lokalnych. Prywatny właściciel
dbać będzie przede wszystkim o własne zyski. Zamiast zmniejszyć,
zwiększy to jeszcze bardziej nakłady państwa na edukację. Tylko że
tym razem pieniądze pójdą nie na poprawę stanu szkół, ale na
utrzymanie istniejącej sieci placówek oświatowych oraz stopy zysku
inwestora w biznesie edukacyjnym.
Lista proponowanych zmian jest o wiele dłuższa. Oprócz głośnego
ograniczenia uprawnień nauczycieli do emerytur pomostowych,
ministerstwo planuje także oddanie szkół w ręce “menedżerów” –
dyrektorami placówek oświatowych od tej pory bowiem będą mogli
zostać ludzie nie posiadający kwalifikacji i doświadczenia
pedagogicznego. Znacznie swobodniej będzie też można wprowadzać
nowe programy nauczania.
Wszystkie te zmiany wskazują jednoznacznie na kierunek polskiego
szkolnictwa – obniżanie jakości, zamykanie dostępu dla biednych.
Jest to tworzenie podstaw pod przyszły model społeczeństwa
polskiego: Silnie rozwarstwione, z wąską elitą bogatych i rzeszami
biednych, niewykształconych ludzi, którzy będą zmuszeni do pracy po
najniższych stawkach – w kraju bądź za granicą.
Bitwa wygrana, ale wojna wciąż trwa
23 stycznia Sejm w trzecim czytaniu przyjął ostateczną wersję
projektu zmian w ustawach oświatowych. Wiele z kontrowersyjnych
zapisów zostało zmienionych. Między innymi zezwolono samorządom na
prywatyzację wyłącznie tych szkół, w których uczy się nie więcej
niż 70 dzieci.
Niewątpliwie docenić należy starania związkowców oraz poczynione
przez rząd ustępstwa, które - notabene - są wyrazem jego słabości.
Niemniej jest to tryumf co najwyżej połowiczny. Idea reformy
pozostaje taka sama – zmienia się tylko jej wykonanie, gdyż zostaje
ono obwarowane uzyskaniem większej ilości pozwoleń od kuratorów.
Lecz kurator nie jest przecież wolny od nacisków ze strony
wszechogarniającej gorączki prywatyzacyjnej. Jest za to zupełnie
wolny od demokratycznej kontroli nauczycieli, rodziców i
społeczności lokalnych.
Walka o publiczne szkolnictwo trwa dalej – jak podkreśla Magdalena
Kaszulanis, rzecznik ZNP. ZNP zwróciło się też z apelem do EKZZ o
podjęcie skoordynowanych działań przeciwko prywatyzacji szkolnictwa
w całej Europie. Teraz czas na współpracę także z innymi związkami
zawodowymi w kraju. To zorganizowany ruch pracowniczy – nie
tzw. „opinia publiczna”, czy też dbający o własne interesy
i „racjonalizację kosztów” samorządowcy – jest jedyną instytucją
naprawdę zainteresowaną w utrzymaniu i ulepszaniu publicznej
oświaty. I to na jego siłach należy bazować i je rozwijać. Kampania
ZNP to na pewno krok we właściwym kierunku - teraz czas uczynić
kolejny krok naprzód.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Zerówki do prokuratury
Prywatyzacja edukacji według PO Rzady PO to nie tyko prywatyzacja służby zdrowia,ale także oswiaty.
Pani minister Hall wszelkie problemy rozwiaże poprzez szkoly
prywatne. W tym kierunku idą zmiany prawa oświatowego.Oświata
publiczna ma byc na niskim poziomie dla biednych. Rodziny o
aspiracjach edukacyjnych beda musiały placic wysokie czesne.
Wtłoczenie sześciolatków do szkół to efekt braku przedszkoli a nie
żadna reforma.Nie ma pieniedzy na przedszkola co bylo widoczne przy
zapisach ,ile brakowalo miejsc dla przedszkolaków.
Likwidacja kuratoriów ma ułatwic likwidacje szkół bądz ich
przejecie w rece prywatne.Dzisiaj protesty rodziców i brak zgody
kuratora to jeszcze uniemozliwiaja.
Przygotowywana reforma programów nauczania wzorowana na
amerykanskich obnizy poziom kształcenia w polskich szkołach
publicznych.
Wszelki wysiłek polskich nauczycieli by ratowac poziom edukacji
jest skutecznie blokowany poprzez ogranicznie jego pozycji w
szkole ,jak także degradowanie go pod wzgłędem finansowym.
nauczyciel po studiach otrzymuje brutto obecnie 1380zł
Ratujmy publiczne szkoły
Jeśli wejdą w życie nowe przepisy to szkolnictwo cofnie się o sto
lat
Powodów do zorganizowania masowej kampanii rząd i stan polskiego
szkolnictwa dostarczają związkowcom na co dzień. Już teraz widzimy –
obecny już przecież w tak wielu dziedzinach życia – proces
pełzającej prywatyzacji szkolnictwa. Samorządy takich gmin jak
Jarocin czy Zbąszynek oddały szkoły fundacjom, co nie tylko odbiło
się na pensjach i warunkach pracy nauczycieli (w placówkach tych
bowiem nie obowiązuje karta nauczyciela), ale w konsekwencji
doprowadziło także do obniżenia standardów nauczania. Projekt zmian
ustaw oświatowych przygotowany przez rząd usankcjonuje tę praktykę
i ułatwi samorządom przekazywanie szkół w ręce prywatnych
instytucji.
Prywatyzacja to zagrożenie nie tylko dla nauczycieli, ale przede
wszystkim dla uczniów i społeczności lokalnych. Prywatny właściciel
dbać będzie przede wszystkim o własne zyski. Zamiast zmniejszyć,
zwiększy to jeszcze bardziej nakłady państwa na edukację. Tylko że
tym razem pieniądze pójdą nie na poprawę stanu szkół, ale na
utrzymanie istniejącej sieci placówek oświatowych oraz stopy zysku
inwestora w biznesie edukacyjnym.
Lista proponowanych zmian jest o wiele dłuższa. Oprócz głośnego
ograniczenia uprawnień nauczycieli do emerytur pomostowych,
ministerstwo planuje także oddanie szkół w ręce “menedżerów” –
dyrektorami placówek oświatowych od tej pory bowiem będą mogli
zostać ludzie nie posiadający kwalifikacji i doświadczenia
pedagogicznego. Znacznie swobodniej będzie też można wprowadzać
nowe programy nauczania.
Wszystkie te zmiany wskazują jednoznacznie na kierunek polskiego
szkolnictwa – obniżanie jakości, zamykanie dostępu dla biednych.
Jest to tworzenie podstaw pod przyszły model społeczeństwa
polskiego: Silnie rozwarstwione, z wąską elitą bogatych i rzeszami
biednych, niewykształconych ludzi, którzy będą zmuszeni do pracy po
najniższych stawkach – w kraju bądź za granicą.
Bitwa wygrana, ale wojna wciąż trwa
23 stycznia Sejm w trzecim czytaniu przyjął ostateczną wersję
projektu zmian w ustawach oświatowych. Wiele z kontrowersyjnych
zapisów zostało zmienionych. Między innymi zezwolono samorządom na
prywatyzację wyłącznie tych szkół, w których uczy się nie więcej
niż 70 dzieci.
Niewątpliwie docenić należy starania związkowców oraz poczynione
przez rząd ustępstwa, które - notabene - są wyrazem jego słabości.
Niemniej jest to tryumf co najwyżej połowiczny. Idea reformy
pozostaje taka sama – zmienia się tylko jej wykonanie, gdyż zostaje
ono obwarowane uzyskaniem większej ilości pozwoleń od kuratorów.
Lecz kurator nie jest przecież wolny od nacisków ze strony
wszechogarniającej gorączki prywatyzacyjnej. Jest za to zupełnie
wolny od demokratycznej kontroli nauczycieli, rodziców i
społeczności lokalnych.
Walka o publiczne szkolnictwo trwa dalej – jak podkreśla Magdalena
Kaszulanis, rzecznik ZNP. ZNP zwróciło się też z apelem do EKZZ o
podjęcie skoordynowanych działań przeciwko prywatyzacji szkolnictwa
w całej Europie. Teraz czas na współpracę także z innymi związkami
zawodowymi w kraju. To zorganizowany ruch pracowniczy – nie
tzw. „opinia publiczna”, czy też dbający o własne interesy
i „racjonalizację kosztów” samorządowcy – jest jedyną instytucją
naprawdę zainteresowaną w utrzymaniu i ulepszaniu publicznej
oświaty. I to na jego siłach należy bazować i je rozwijać. Kampania
ZNP to na pewno krok we właściwym kierunku - teraz czas uczynić
kolejny krok naprzód.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Niewychowanie obywatelskie
Szanowni Państwo,
kilka lat temu skończyłam LXVII LO i nie mogę zgodzić się z żadną tezą zawartą w
artykule, a tym bardziej z podnoszonymi w komentarzach uwagami, jakoby na
Mokotowskiej panował "wyścig szczurów", najważniejszą zasadą była "po trupach do
celu" czy stwierdzającymi, że uczniowie Mokotowskiej boją się bronić swoich
praw, są kujonami itp.
Jest to szkoła specyficzna, ale nie dlatego, że panuje w niej terror, uczniowie
są upokarzani i dręczeni. Zarówno nauczyciele jak i uczniowie prezentują bardzo
wysokie standardy etyczne. Nikt z Państwa nie zwrócił uwagi na fakt, że w szkole
nie ma ani problemu narkomanii, ani alkoholu, ani przemocy, ani nawet palenia.
Jest za to tolerancja, sympatia, profesjonalizm. Nauczyciele są wymagający, to
fakt. Ale wiem, że również dzięki temu dostałam się na wymarzone studia.
Problemem młodzieży nie jest to, że jest mało zdolna, tylko to, że jest leniwa.
Wiem, że gdyby nie wysokie standardy nauczania, to nie nauczyłabym się
systematycznej pracy i pewnie nauka na studiach nie przychodziłaby mi dziś z
taką łatwością.
Jest to jedyne warszawskie liceum publiczne, które wprowadziło autorski system
programu nauczania - ja nie widzę sensu wkuwania w klasie maturalnej chemii czy
fizyki, skoro wiem na pewno, że nie będę zdawała z tego matury. Szkoła tak
układa program realizacji wymagań przedmiotowych, żeby każdy z uczniów w
trzeciej klasie przygotowywał się do matury. Jak widać system ten, stworzony
przez tych strrrrrasznych nauczycieli, jest bardzo skuteczny.
Z nauczycielami i dyrektorem można porozmawiać zawsze i każdy problem pomogą
rozwiązać. Wydaje mi się, że to właśnie forma, w jakiej Alan postanowił zmienić
zasady panujące na WOSie uraziła Panią Dybowską (nota bene wspaniałą
nauczycielkę i bardzo mądrą osobę). Bo forma ta była okazaniem kompletnego braku
zaufania.
Piszą Państwo, że uczniowie boją się walczyć o swoje prawa. To nieprawda - po
prostu żadne z nas nie widziało potrzeby zmiany tego systemu. Szczególnie, że
żaden nauczyciel nigdy nie postawiłby nikomu jedynki za nieobecności. Minusy na
WOSie to forma walki z wagarami. Pani Dybowska odpytuje wszystkich na każdych
zajęciach, żeby zmusić uczniów do systematycznej pracy. Wiele osób ucieka z WOSu
z powodu nieprzygotowania. Stąd ten "straszak". Jeśli ktoś był chory
wystarczyłoby spokojnie porozmawiać, pokazać zwolnienie. Na pewno nie byłoby z
powodu usprawiedliwionej nieobecności żadnych konsekwencji (poza koniecznością
uzupełnienia materiału). To jest szkoła, która najbardziej liberalnie podchodzi
do nieobecności uczniów w szkole - pod warunkiem, że faktycznie jest
usprawiedliwiona (chorobą, kłopotami rodzinnymi, działalnością pozaszkolną), a
materiał zostanie uzupełniony.
Co do ocen - oczywiście, są niższe. Ale proszę mi wierzyć, na studiach jest
jeszcze gorzej. Różnica pomiędzy trójką a piątką jest tak mała, że nie widzę nic
złego we wprowadzeniu podobnego systemu oceniania już w liceum. Jeśli ktoś ma
ambicję żeby mieć same piątki, to oczywiście może uczyć się wszystkiego, ale
wielu uczniów po pewnym czasie skupia się tylko na tych przedmiotach, które są
dla niego najważniejsze, i to jest jak najbardziej zdrowe.
Ludzie... uczniowie, którzy chodzą do tego liceum są oryginalni, pełni pomysłów,
kulturalni. Poznałam tam przyjaciół na całe życie (w tym mojego narzeczonego). I
zapewniam, że życie towarzyskie żadnego z nas nie ucierpiało w związku z tym, że
wybraliśmy tą szkołę.
Tata Alana... cóż, wydaje mi się, że jest to osoba, która zawsze i wszędzie lubi
wcisnąć swoje trzy grosze. Szkoda mi tylko Alana, który obserwuje swoich
rodziców, i być może w przyszłości będzie taki sam. I Pana Dyrektora, który jest
osobą prezentującą wysoki poziom kultury osobistej i etyki, i nie zareagował
moim zdaniem dość ostro na zarzuty ojca Alana.
Niech świadectwem tej szkoły będzie głos jej absolwentów, a nie jeden
nieobiektywny artykuł. Nie rozumiem tak kategorycznych wypowiedzi osób, które
nie mają z tą szkołą żadnych doświadczeń i opierają swoje spostrzeżenia jedynie
na podstawie opinii dziennikarki GW. Ale może o to chodziło - tanią sensację.
Nie zdziwiłabym się wcale, gdyby Pani Aleksandra Pezda była znajomą ojca Alana.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Forum podstawy programowej
> 1. podstawę programową robią ludzie niezwiązani z MENiS-em. Tłumaczą to "o
> dpolitycznieniem" oświaty - BZDURA.
Krzyknął "veto!" i uciekł na Pragę?
Łatwo krzyknąć BZDURA. Proszę się z tego wytłumaczyć.
Z czterech osób zajmujących się fizyką i astronomią, o trzech mam wiedzę na
tyle ugruntowaną, że mogę powiedzieć, że żadnego jedynie słusznego ogona
politycznego za sobą nie ciągną. A że w gronie 50 osób znajdą się zapewne osoby
mające kojarzony profil polityczny, to fakt pewny, ale nie rozstrzygający. NIe
postrzegam tego jako charakterystyki całości. Proszę więc otworzyć mi oczy.
> 2. ISP nie jest komórką budżetową. Czyli prywatną?
Pozarządową. Samofinansująca się w ramach fundacji. Proszę zajrzeć na ich
stronę.
> Był jakiś PRZETARG??
To pytanie do MENiS. Przyznaję, że intrygujące, choć nie wiem czy do końca
sensowne. O ile wiem zgłoszono chęć stworzenia podstawy alternatywnej i byłoby
wspaniale, gdyby na chęci się nie skończyło.
> 3. konieczność powstania nowej PP tłumaczy się dostosowaniem jej do konkursów
> kuratoryjnych, testów egzaminacyjnych, kryteriów oceniania - To chyba BZDUR
> A NAJWIĘKSZA
Bzdurą jest takie odczytanie jasno wyłożonej argumentacji. Bzdurą
nieprzystającą nauczycielowi. Chodzi bowiem o to, by to podstawa stała się
jedynym i konkretnym punktem odniesienia dla wszelkich działań sprawdzających,
by jednoznacznie określała, które z nich są umocowane, a które nie. By nie było
tak jak w istocie jest obecnie, że to faktycznie autorzy testów i konkursów
prawem kaduka wyznaczają standardy nauczania. I robią to fatalnie. Bo
najłatwiej przygotowuje się i sprawdza kawałki z wiedzy encyklopedycznej,
umiejetności schematycznej, kanony komunałów. Podstawa może tę złą praktykę
powielić i zlegitymizować, i takie obawy były zgłaszane. Te uwagi są słuszne.
Trzeba je zgłaszać, by tak się nie stało. Natomiast nie widzę argumantu za tym,
że takie nieszczęście musi się koniecznie wydarzyć. Nie musi, ale oczywiście
może.
> 4. Obecność w komisjach przedstawicieli wydawców podręczników - czyżby
znajomi
> króliczka??
Te uwagę uważam za trafną. Też tego zupełnie nie rozumiem.
> 5. Niech nazwą to po prostu programowaniem centralnym (jak za komuny!!) -
takie
> były programy nauczania menowskie, kiedy ja zaczynałam swoja karierę nau
> czycielską.
Od podstawy - jak bardzo by nie była ona szczegółowa - do programu droga jest
jeszcze niesłychanie daleka. Ale dobrze by była to droga znacznie trudniejsza
niż obecnie, by nie można było sobie pójść gdziekolwiek i jakkolwiek.
> 6. ....itd.(szkoda własciwie słów - piszemy na Berdyczów)
NIe! Nie szkoda! Nawet jeśli o zgodę trudno. Byle epitety i wykrzykniki
zastapić argumentami i starać się słuchać argumentów przeciwnych.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: szkoła podstawowa -porażka
bezstresowe nauczanie gobi03 napisał:
> Tu leży właśnie problem, bo ci, którzy decydują o "umiejętnościach"
> pragną u dzieci znajomości orbitali i podtlenków, ewentualnie
> różniczkowania i całkowania. Zresztą, nauczanie teorii w sposób
> teoretyczny jest dużo tańsze, niż udostępnienie warsztatów,
> skansenów "dydaktycznych" i nauczania na odległość dla - powiedzmy -
> młodych astronomów.
> Trzeba by zadbać
> - o warunki materialne;
> - o podwójne kadry (bo w takim skansenie musi być i nauczyciel,
> który zna się na starych technologiach i wychowawca, który
> zna uczniów); a przede wszystkim
> - o _organizację_ nauczania pozwalającą jednemu uczniowi wybrać
> dawne technologie, a innemu np. ochornę zdrowia/higienę/pierwszą pomoc
> czy coś jeszcze innego.
>
> Dlatego każdy musi przebrnąć przez Ordowik, gonady, bogactwa naturalne
> i co poeta miał na myśli. Dla ogłupoty i oszczędności.
>
brak dobych warunków materialnych to powielany niezupełnie prawdziwy mit -
owszem przydałoby się , żeby te były większe , ale o efektywności edukacji nie
decyduje tylko masa środków przeznaczona na edukację ale również ich alokacja
i wykorzystanie .
niejedno laboratorium komputerowe czy jęzkowe w polskiej szkole jest
zdecydowanie lepiej wyposażone niż w szkole amerykanskiej , co okazuje się
wcale nie stanowi o wyższych standardach nauczania .
fundamentalnym czynnikiem ekonomicznego zagospodarowania w edukacji jest
potencjał ludzki - ucznia i nauczyciela . bez optymalnego ich użycia żadne
środki materialne nie są w stanie stworzyć dobrych warunków edukacji .
bezstresowe nauczanie skierowane na pragmatyczne optymalne rezultaty , które
zostało przez środowisko "polskiej" szkoły wykpione , jest podstawą dobrej
oświaty . w bezstersowym nauczaniu terminy testów jak również precyzyjnie
określony zakres materiału i oceny ( głównie średnia ważona ) z każdego
przedmiotu są przekazane uczniowi na początku roku w syllabus . ustne odpowiedzi
nie są oceniane z wyjąkiem prezentacji , a służą przygotowaniom do prezentaji
i testów . materiał jest wdrażany krok po kroku bez żadnych skoków w każdej
szkole o każdym standarcie - od najniżeszego do najwyższego .
spośród wielu szkół pdst w Polsce , które doświadczyły moje dzieciaki ( wiele
razy się przeprowadzałem ) tylko jedna stosowała jeden z wielu elementów
bezstresowago nauczania - każdy z uczniów tej szkoły mógł poprawić ocenę i
wpisywało mu się wyższą z dwóch . stosowano ponadto średnią ważoną . szkoła ta
jednakże została zlikwodowana . przypadek czy reguła zdecydowała o likwidacji
tej szkoły pozbawionej wszelkich patologii , zdobywającej sukcesy i o kosztach
na jednego ucznia w granicah średniej ? z moich własnych doświadczeń ,
likwidacja tej szkoły wygląda mi raczej na stosownie reguły - dla innych
zapewne , może to być doświadczane jako przypadek .
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: p.resocjalizacyja a p. opiekuńczo wychowawcza
Ok mam. Sprawa jest mętna i mało jasna, moim zdaniem wymaga sprecyzowania, tym
bardziej, że zarówno ośrodki, jak i w artykule poniżej powołują się na
nieobowiązujące już przepisy.
Innymi słowy - wolnoć Tomku... wszystko w rękach dobrej woli dyrektora placówki.
Można się odwoływać do kuratora oświaty, jeżeli nas odesłano z kwitkiem, że nie
mamy uprawnień. Owszem mamy najbardziej zbliżone do wymogów tj opw/ogólna - a to
reguluje obowiązująca już na szczęście ustawa. Mdło nieco, ale zawsze lepszy
rydz, niż nic.
Ok do poczytania i do podyskutowania - mam plan napisania listu do ministerstwa,
w tej sprawie. Może ktoś zechce wziąść w tym udział???
Linki:
www.oswiataiprawo.eu/index.php/plain_site/nauczyciel/prawo_w_szkole/sprawy_pracownicze/nauczyciel_swietlicy_szkolnej
http://209.85.129.132/search?q=cache:Zo3mEVc9kQgJ:ala.adm.uz.zgora.pl/projekty/sp07/dokumenty/rozporzadzenie_kwalifikacje.pdf+Rozporz%C4%85dzeniu+Ministra+Edukacji+Narodowej+i+Sportu+z+dnia+10+wrze%C5%9Bnia+2002+r&hl=pl&ct=clnk&cd=1&gl=pl
Cytaty:
"Wymagane kwalifikacje nauczycieli zostały określone w Rozporządzeniu Ministra
Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 10 września 2002 r. w sprawie szczegółowych
kwalifikacji wymaganych od nauczycieli oraz określenia szkół i wypadków, w
których można zatrudnić nauczycieli niemających wyższego wykształcenia lub
ukończonego zakładu kształcenia nauczycieli (DzU z 2002 r., Nr 155, poz. 1288 z
późniejszymi zmianami). Spełnianie przez nauczycieli kwalifikacji jest
uzależnione od typu szkoły/placówki w jakiej są zatrudnieni oraz rodzaju
prowadzonych zajęć.
Nauczyciel zatrudniony w szkole na stanowisku nauczyciela świetlicy szkolnej ze
względu na fakt, że praca w świetlicy szkolnej wymaga odpowiednich kwalifikacji,
powinien legitymować się dyplomem ukończenia pedagogiki ogólnej lub pedagogiki
opiekuńczo-wychowawczej.
Należy jednak pamiętać, że przepisy dotyczące kwalifikacji nauczycieli
dopuszczają możliwość zatrudnienia na stanowisku nauczyciela świetlicy szkolnej
osoby, która ukończyła studia magisterskie na kierunku innym niż rodzaj
prowadzonych zajęć pod warunkiem, że nauczyciel uzupełni wykształcenie – ukończy
studia podyplomowe lub kurs kwalifikacyjny z zakresu prowadzonych zajęć
(pedagogika ogólna lub pedagogika opiekuńczo-wychowawcza). Ostateczną decyzję
podejmuje ten, kto zatrudnia nauczyciela, czyli dyrektor szkoły.
Dyrektor szkoły może dokonać ustalenia, że dany kierunek studiów jest zbliżony
do rodzaju zajęć prowadzonych w świetlicy. Przez kierunek zbliżony do nauczanego
przedmiotu lub rodzaju prowadzonych zajęć należy rozumieć taki kierunek
(specjalność), który daje dostateczną wiedzę merytoryczną z zakresu nauczanego
przedmiotu lub rodzaju prowadzonych zajęć (§ 1 pkt 4 w/w rozporządzenia).
Dyrektor, dokonując takiego ustalenia, ponosi pełną odpowiedzialność w wypadku,
gdy okaże się ono bezpodstawne. Warto przed podjęciem decyzji skonsultować się z
organem nadzoru pedagogicznego, którego pracownicy kontrolują zasady
zatrudniania nauczycieli zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami. Chcąc ustalić
stopień zbliżenia można wykorzystać załącznik do nieobowiązującego już
Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 18 kwietnia 2002 r. w
sprawie określenia standardów nauczania dla poszczególnych kierunków studiów i
poziomów kształcenia (DzU z 2002 r., Nr 116, poz. 1004 z późniejszymi zmianami),
który określa standardy nauczania dla kierunku studiów pedagogika. Absolwent
studiów zawodowych (tj. licencjat) na kierunku pedagogika powinien dysponować
podstawową wiedzą ogólnopedagogiczną, socjologiczną i psychologiczną niezbędną
do zrozumienia społeczno-kulturowego kontekstu kształcenia, wychowania czy pracy
opiekuńczej oraz do konstruowania własnego rozwoju zawodowego. Powinien także
opanować praktyczne umiejętności w zakresie komunikacji społecznej, posługiwania
się warsztatem diagnostycznym, wzbogacania oraz doskonalenia swojej wiedzy i
kompetencji w zakresie praktycznego działania oraz tworzenia własnego warsztatu
metodycznego (oprócz pedagogiki ogólnej za kierunki zgodne można uznać np.
pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą, pedagogikę szkolną i resocjalizacyjną).
Obecnie w tym zakresie obowiązuje Rozporządzenie z dnia 12 lipca 2007 roku
Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego (DzU z 2007 r., nr 164, poz.1166).
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Sądzę, że to jest najważniejszy temat
W pewnym sensie tak, w innym nie Gość portalu: monikaannaj napisał(a):
> Czyli liberałowie proponują powstanie społeczeństwa w którym nikt nie ma
> żadnych obowiazków?
Istnieje w prawie pojęcie „podmiot obowiązku”. Pojęcie to pokazuje, że istnieją
takie prawa (wśród zdefiniowanych praw człowieka i obywatela), że jeśli ktoś
zdecyduje się z nich skorzystać, to implikuje to przymus pracy na rzecz tego
prawa pewnych osób. Przykłady takich praw to prawo do opieki, prawo do edukacji
czy prawo do czystości środowiska naturalnego.
Gdy dziecko korzysta z prawa do opieki, to implikuje obowiązek dla jego
opiekuna prawnego. Np. gdy jest głodne, to rodzice mają obowiązek nakarmić
dziecko.
Gdy dziecko korzysta z prawa do edukacji, to implikuje obowiązki nie tylko dla
rodziców (obowiązek zapisania dziecka do szkoły), ale także dla urzędników
odpowiedzialnych za pilnowanie standardów nauczania. Muszą oni kontrolować
poziom nauczania w szkołach, przygotowywać testy i egzaminy itd. Każdy rząd ma
obowiązek takich urzędników utrzymywać.
Natomiast z prawa do środowiska korzysta każdy w każdej chwili, więc aktualne
są implicite obowiązki oczyszczania trujących ścieków i dymów z kominów.
Powyższy dualizm: „podmiot prawa – podmiot obowiązku”, z punktu widzenia
liberalnego ideału prawa powinien być jedynym źródłem obowiązków. Dobre prawo
nie powinno określać żadnych autonomicznych obowiązków, żadnych takich, które
nie wynikałyby bezpośrednio z treści praw człowieka.
Aby pokazać mniej banalne zastosowanie tej liberalnej zasady prawa, rozważmy
prawo do wolności i bezpieczeństwa. Jest dla każdego liberała oczywiste, że
każdy człowiek ma prawo do ochrony przed zakusami tych, którzy pragną obrócić
go w niewolnika. A konieczność ochrony implikuje istnienie pewnego podmiotu
obowiązku, zwanego armią, gdyż jest oczywiste, że żaden liberał, nawet
uzbrojony po zęby, nie jest w stanie sam, ani przy pomocy przyjaciół, obronić
siebie i swojej rodziny przed armią sąsiedniego państwa. Idąc dalej widzimy, że
żadne kraje cywilizowane nie są w stanie permanentnej wojny, a więc jest
oczywiste, że w okresie pokoju wystarcza stosunkowo nieliczna armia zawodowców,
miłośników żołnierki, którzy sami na ochotnika zgłosili się do wojska. Tak samo
oczywiste jest, że w rzadkich przypadkach wybuchu wojny nie da się nagle 10-
krotnie zwiększyć liczebności armii zawodowej. Jest więc końcowy wniosek tej
implikacji jest taki, że prawo liberalne powinno określać obowiązek powszechnej
służby wojskowej w wypadku zagrożenia agresją z zewnątrz.
Każdy obowiązek powinien wynikać bezpośrednio z jakiegoś prawa człowieka i
służyć osobie, która z tego prawa korzysta.
Do takich obowiązków zaliczam też zobowiązania, czy coś, co wynika z umowy
zawartej pomiędzy dwoma podmiotami. Każde dwa podmioty mogą stworzyć w tym
sensie nowe prawo, np. takie, że jeden zobowiązuje się pracować dla drugiego.
Obowiązek pracy danej osoby wynika więc z tej samej zasady, może istnieć tylko
wtedy, gdy ktoś wcześniej nabędzie ma prawo do korzystania z pracy tej osoby.
Prawo liberalne implikuje więc zasadę, że cudzą pracę trzeba sobie kupić, że
uczciwy pracodawca powinien najpierw kupić sobie prawo do czyjejś pracy, zanim
powstanie taki nowy obowiązek pracy wynikający z umowy. Kto nie ma duszy
liberała, ale totalitarysty, ten myśli, że obowiązki są ważniejszą niż prawa
częścią prawa, że prawa można mieć tylko pod warunkiem wywiązywania się z
pierwotnych obowiązków – takie totalitarne myślenie owocuje zasadą, że płacimy
pracownikom za pracę „z dołu”, podczas gdy dla liberała jest oczywiste, że za
pracę powinno się wolnemu człowiekowi płacić „z góry”.
Oczywiście umowa może przewidywać zapłatę „z góry” z opóźnieniem, to nie
oznacza jeszcze zniewolenia pracownika przez pracodawcę, jeśli umowa o pracę
zakłada „odprawę” w razie jej rozwiązania. Dla każdego liberała jest bowiem
oczywiste, że pracodawca nie tylko kupuje pracę pracownika, ale sam fakt
zawarcia umowy o pracę jest w rzeczywistości aktem kupna części wolności
przyszłego pracownika – odprawa jest więc tylko spóźnioną zapłatą za to
ograniczenie wolności.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Nie ma powodów, by utrzymywać ministra edukacji
Nie ma powodów, by utrzymywać ministra edukacji Dla niektórych czytających te posty jestem przyblędą, choć mieszkam tu od 35
lat, do końca Powstania "mieszkałem" w Warszawie, wychowałem z konieczności w
Krakowie.
Jestem gorol. Ale bardzo wyczulony na to właśnie, o czym w poscie do którego
się tym razem przyklejam. To co w wywiadzie mówi Marszałek Moszyński:
>> Państwo powinno się zajmować tylko tym, co na poziomie regionalnym jest nie
>> do wykonania - polityką zagraniczną i obroną. Nie ma racjonalnych powodów,
>> żeby utrzymywać Ministerstwa Zdrowia czy Edukacji. Wszystkie sprawy związane
>> z tymi dziedzinami można oddać w ręce władz regionalnych. W Warszawie
>> wystarczy mała komórka, której zadaniem będzie pilnowanie standardów
>> nauczania, aby matura np. z województwa podkarpackiego była tak samo ważna,
>> co matura z województwa zachodniopomorskiego. Gdyby rozszerzyć uprawnienia
>> władz regionalnych, to one, a nie rząd w Warszawie, musiałyby znaleźć jakiś
>> sposób na zaspokojenie postulatów lekarzy i pielęgniarek, a także górników.
i w innym miejscu, JM nie boi się powiedzieć:
>> Nigdy nie będzie specjalnych regulacji dla Śląska, podobnych do statutu
>> organicznego z 1920 roku, na podstawie którego nasz region dostał autonomię.
>> Myślę, że szkodliwe jest domaganie się specjalnych uprawnień dla Śląska. To
>> jednak nie zmienia faktu, że jest miejsce na spór o to, jaki model rządów
>> jest dla Polski najlepszy.
W tych dwóch fragmentach wypowiedzi p. Marszałka zawiera się to, co najbardziej
istotne. Państwo nie jest bytem powołanym do życia z woli Najwyższego,
rządzonym przez facetów, którym się wydaje, że wiedzą lepiej. Majstrowanie przy
przywracaniu uprawnień samorządów, w których równie aktywni byli i "politycy" z
ówczesnego Porozumienia Centrum, i Pawlaki, i wreszcie powracający do władzy
eSeLDowcy.
A co do powracającej melodyjki: "Warszawa zabiera", która powtarzana jak mantra
i z lewa i z prawa - to przekonajmy się wreszcie jak jest naprawdę. Spróbujmy
opisać jak wyglądały wzajemne relacje Śląsk - Centrala na przestrzeni lat.
Niech w tym opisie znajdzie się rozliczenie udziału śląskiego przemysłu w
rozwoju kraju lat PeeReLu, niech się znajdzie rozliczenie inwestycji
podejmowanych na Śląsku i w reszcie kraju, niech w tym opisie nie zabraknie
spustoszenia, jakie te inwestycje na Śląsku zrobiły.
Niech też w tym opisie nie zabraknie rozliczenia pieniędzy jakie wtopiono w
tzw. restrukturyzację górnictwa, ale też niech zostanie rozliczone
niedofinansowanie służby zdrowia (mało kto wie, że na Śląsku Fundusz Zdrowia
stosuje najniższe ceny jednostkowe większości świadczeń).
No tak. Można się z tym zgadzać - można i nie zgadzać. Można też mieć i inne
recepty, ale, tak na razie, Panowie "Ka" fundują nam łapczywą centralizację ...
I gzdie tu miejsce na podział kompetencji w Państwie. Braci K za mało, by
obsadzić wszystkie regiony ...
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: publiczna vs prywatna
jak to troszczą się o edukacje kochani "f" unsatisfied6 napisał:
> The public universities of California and Virginia, for example, are
> generally rated on a par with the Ivy League, an association of eight
> prestigious private schools in the northeastern United States
>
> usinfo.state.gov/usa/infousa/facts/factover/ch6.htm
> nie wiem ile jest Univesrity of California i ile jest University of
> Virginia . podejrzewam , że znacznie więcej niż osiem wymienionych
> uniwersytetów prywatnych Ivy League .
>
> powyższe świadczy o polityce USA sprzyjającej lepszemu wykształceniu .
> władze USA nie tworzą miernych szkół publicznych , a inwestują w te
> szkoły tworząc w nich standardy na równi z najlepszymi szkołami prywatnymi .
>
> w naszych realiach obserwuję odwrotne zjawisko . wyraźnie widać
> starania władz o lepsze standardy w szkołach prywatnych ale smutnym
> faktem jest , że bywa to kosztem szkół publicznych , którym zabiera
> się środki , likwiduje szkoły podczas gdy dofinansowuje się
> z tych środków publicznych szkoły prywatne . niezrozumiałym
> jest dla mnie koszt utrzymania jednego ucznia dużo ponad średnią
> krajową , podczas gdy likwiduje się szkołę nr osiem , której
> średni koszt utrzymania jednego ucznia jest porównywalny do
> średniej krajowej w szkołach publicznych .
>
> moim zdaniem obłudnie eksploatuje się image Papieża dla realizacji
> zamierzeń wspieranie edukacji prywatnej kosztem edukacji publicznej .
> nie popieram budowy szkoły prywatnej ze srodków publicznych , niezależnie
> od tego jak tą szkołę nazwą , co nie znaczy , że nie jestem za
> uczczeniem pamięcia Papieża - głównie w sercach i poprzez poznanie
> i wdrażanie jego nauk , ale nie poprzez obłudne eksplotwanie
> jego imagu dla środków środków publicznych celem tworzenia
> coraz większego elitaryzmu .
>
> jakość nauczania jest jest cechą realtywną- coraz gorsze standardy w szkołach
> publicznych i lepsze w prywatnych ale w całokształcie ta jakość w szkołach
> jest coraz gorsza . jeżeli kosztem jakości szkół publicznych , poprawia się
> jakość szkół prywatnych , to mozemy dożyć czasów , gdy lepsze będą
> tylko szkoły prywatne , ale żadna ze szkół w Polsce nie będzie stanowić
> porównywalnych standardów nauczania ze szkołami w Europie stanowiąc w
> całokształcie miernotę w porównaniu ze szkołami w innych krajach .
>
>
troszczą się o biedne bydgoskie dzieci i apelują do mieszkańców -
dajcie grosik na szkołę .
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljakub791.xlx.pl
Strona 3 z 4 • Wyszukano 218 rezultatw • 1, 2, 3, 4
|