Ogldasz odpowiedzi wyszukane dla hasa: Smycze dla psów
Temat: *** [Jakub takze tam jest...]
| Dobrze, jeszcze raz :) Nie mam nic do brzemienia, nie przeszkadza mi samo słowo w innym otoczeniu (właśnie mam deja vu ;). Smycz generuje psa, a pies - chce się czy nie, przywołuje inne odczytania, szczególnie w towarzystwie spojrzenia. Mogę przy odrobinie dobrej woli pobiec na koniec wiersza i tam odnaleźć echo tej smyczy - ale sama piszesz, że nie o to chodzi. W rezultacie mamy głuchy telefon :) "Kuba?". A sęk w tym, że to nie to.
| Smycz zdjęta ze ściany, na której wisi obok kluczy do mieszkania, pozostaje w | użyciu do końca historii; raz użyta zostaje zapamiętana. Jej obecność jest nie | do zakwestionowania. Ale tego nie ma w tekscie. Tam smycz zostaje zdjęta nie tylko ze spojrzeń. Jej obecność jest naddatkiem, implikuje znaczenie które wytrąca z rytmu lektury. Stawia akcent tam, gdzie IMO nie jest konieczny. I bez niej widać próby uniknięcia kontaktu.
Smycz była pod ręką, na tyle mocna i poręczna, że spełniła swoje zadanie. Może stanowić wskazówkę dla innych na przyszłość. Jasne jest, że tych dwoje - kimkolwiek są - udaje przed światem, że się nie zna. Taka umowa niekoniecznie musi sprawiać przyjemność. Cicha umowa, może żądanie, na które nie można się nie zgodzić. Więc jeśli wyartykułowane głośno, to w jakimś celu. Może po to, by zbagatelizować ciężar. "przypatrujemy się sobie, ostrożność smyczą wiąże nam spojrzenia ja u stóp drabiny, po drugiej stronie tęczy, żadnego pomostu między nami, wiara niewiara w jedną linę skręcone"
Przyjrzyj się. 1. Pierwsze zdanie - podmiot domyślny 'my'; zaczynasz wyliczenie: 'ja' (oczekuję identyfikacji podmiotu zbiorowego: zaraz, już zaraz będzie 'ty', bo ciąg składniowy jest jednoznaczny - nie ma, i nie wiem czemu). 2. Ona znajduje się 'po drugiej stronie tęczy'. Co jest po drugiej stronie tęczy? Jedno jest pewne: nie ma tam gnoma z garncem złota ;) Pozostając w konwencji biblijnej, możemy się tam domyślać Boga, a idąc dalej: Jakuba - kochanka - boga, potraktowanego jak ten z "Pieśni nad pieśniami" (jako metafora). Mozna też przeczytać inaczej, bo nie wiadomo który koniec jest który: to może ona jest bogiem. Tylko po co mi u licha to potopowe przymierze?
Nie ma 'ty', bo Jakub-kochanek-bóg nie bierze udziału w dialogu. On postanawia milcząco i egzekwuje swoje postanowienia.
3. Tęcza jest mostem. Ale między nimi 'żadnego pomostu'. Szlag trafia obie interpretacje z pkt.2. To pomiędzy kim a kim jest ta tęcza? I o so chodzi? 4. tęcza - most - drabina - lina. A czy mają aby spadochrony? ;) Po co Ci ta lina? Może ja nie potrafię zwyczajnie jej zinterpretować? Czy ta wiara i nie wiara nie moga się łączyć - dajmy na to - z konstrukcją drabiny? Tak co drugi szczebelek? ;))) 5. Nadmiar zbliżonych znaczeniowo rekwizytów w rezultacie nie tylko banalizuje wywód, ale skręca znaczenia w węzeł gordyjski. Czytelnik (ja) ma wrażenie grochu z kapustą, kwiatka przy kufajce, dwóch grzybków w oko.
Zdawać by się mogło, ze można negocjować, że istnieją drogi i sposoby, tymczasem wszystko polega na tym, że ich istnienie, jakokolwiek logiczne, usankcjonowane tradycją, historią i czym tam jeszcze, zawodzi. Czasy się zmieniły. Owszem, pozostaje węzeł gordyjski i pomieszanie uczuć i pojęć. Nic nie działa tak jak kiedyś. Tęcza i drabina są narzędziami pozornymi. No, popsuły się. Dlatego, żadego pomostu między 'oną' a niewzruszonym w swoich postanowieniach Jakubem, dlatego pleciona w melanż wiara i niewiara nie przysłuży się żadnemu celowi. Patrzę. Nie staram się dyskutować z treścią - może mi się podobać albo nie. Natomiast sposób użycia środków uważam za dyskusyjny. I chyba tylko o tym do tej pory pisałem. Sporo starych historii umiejętnie opowiedzianych na nowo, broni się. Dobrze zrobiona parafraza potrafi stać się zupełnie nową historią. Tym razem IMO - nie wyszło.
Tak czy inaczej, dzieki za zatrzymanie się - jak się to tutaj ładnie na php mówi. :)
Taaa. Stale mi sie wydaje (choć mogę być w błędzie), że wiem o czym miał być ten wiersz.
No właśnie, właśnie...
| Jest bardzo trudno odkrywać tropy do własnego wiersza. Nie lubie tego. To nie rób tego. Zobacz, nie czepiam się treści. Czepiam się warsztatu, a wszystko dlatego, ze mam słabość do tekstów niedoskonałych; takich które błyszczą w trawie jak czyste złoto, a okazują się być kapslem (nie miej za złe - takim kapslem można bardzo długo i sympatycznie się bawić). Żałuję, że poza błyskiem, trudno w nich coś jeszcze znaleźć.
Żałuję, ale przyjmuję do wiadmości Przy czym - w swoim czepialstwie wcale oczywiście nie muszę mieć racji.
w.
lulla
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Znowu psy obronne
Użytkownik Daniel Iwanowski <iwano@teta.com.plw wiadomości do grup dyskusyjnych napisał:8j9obd$cp@okapi.ict.pwr.wroc.pl... Takie psy można i należy odpowiednio wychować.
Pisząc że nie można wychować psów tego typu miałem na myśli że nawet po poprawnym, najlepszym wychowaniu ten pies dalej jest NIEOBLICZALNY bo pomimo 99,9% "dobrego" zachowania zawsze zostanie ten 0,1% który może prowadzić do tragedii. Chyba nie powiesz że psa można wychować w 1000% na przewidywalnego, że jesteś w stanie określić jego ruchy w KAŻDEJ sytuacji jaka zdaża się w życiu. Niektóre ataki gdzie psy ZABIJAŁY zostały dokonane przez "wychowane" psy obronne. Jesteś w stanie położyć głowę pod gilotynę i powiedzieć z tą samą pewnością że się mylę...?
Zatem dalej uważam że, w moim znaczeniu tego słowa, psa NIE można wychować.
| Psy tego typu to BROŃ Owszem. Między innymi. | i jeżeli z czymś takim na spacer tam, gdzie są ludzie | to tak samo jakbym szedł z NAŁĄDOWANYM i odbezpieczonym kałachem. Chyba nie | wypali... chyba... Dlaczego CHYBA? To zależy od właściciela. Jesli nie potrafi zapanować nad psem, to po prostu nie powinien go mieć, podobnie jak nie powinno się zezwalać na posiadanie broni osobom, które nie są w stanie zapanować nad swoją agresją. Jeśli psa w pełni kontroluje, to na żadne CHYBA miejsca nie ma.
Bzdura, broń palną kontroluję ja, a na spacerze z psem obronnym kontroluję i siebię i psa kórego zachowań nie jesteś w stanie określić w 1000%. Zachowanie broni jestem w stanie określić w każdej sytuacji z 10000% chyba że chodzi o cuda. | Psy tego typu to wyhodowana broń i tak powinny być traktowane. Jeżeli ktoś | decyduje się na takiego psa to MUSI mieć świadomość odpowiedzialności za to | co takie bydle może zrobić. IMHO właściciele powinni być rejestrowani a w | przypadku tragedii sądzeni jak posiadacze broni.
W przypadku ewentualnego pogryzienia KAŻDY właściciel powinien być BARDZO SUROWO karany - dokładnie tak, jak gdyby sam i celowo dopuscił się uszkodzeń ciała/zabójstwa. Więcej: jeżeli czyjś pies szarpie kogoś za nogawkę na przykład, powinno się to potraktować jako zwykłe naruszenie nietykalności cielesnej przez własciciela wspomnianego psa. Jeśli pies wejdzie na czyjąś posesję - włamanie. I tak dalej...
Tu się zgadzamy | Przecież taki pies ma mordę z nieobliczalnym mózgiem na wysokości | twarzyczki mojej ufnej córki. Większość dresów ma o wiele bardziej nieobliczlny mózg i to znacznie wyżej...
Sorki ale to nie argument do tej dyskusji.
| Jako że bać się jakoś nie lubię, na broń pozwolenia mi nie dadzą Dlaczego Ci nie dadzą? Starałeś się?
Policja ..??? Do obrony przed POTENCJALNYM mordercą... Chyba żartujesz...?
[...] | Piętnuje mój koszmar, psy mordercy i debilów właścicieli takich bydlaków. Bo to wszystko przez to, że tak na prawdę prawie nigdy właściciel nie odpowiada za swojego psa. Trudno jest wyegzekwować odpowiedzialność cywilną (na przykład za zniszczone ubranie), nie mówiąc o prawnej. Niektórzy ludzie kupują sobie psy, nad którymi nie są w stanie zapanować (nawet jeśli będziemy to rozumieć tylko w sensie fizycznym), a świadomość praktycznie bezkarności nie skłania do jakichś głębszych refleksji. Cóż - pies kogoś pogryzie: wina psa, nie właściciela... Równie dobrze można by tłumaczyć, że gdy się kogoś zastrzeli, to po prostu wina pistoletu. Taki stan prawny jest zwyczajnie chory: w świetle prawa pies powinien być traktowany jako bezwolne narzędzie w ręku jego właściciela (nawet jeżeli takim nie jest), natomiast wszelkie konsekwencje wynikłe z "działań" podjętych przez psa powinny być traktowane jako zamierzone i zgodne z wolą właściciela. W ten i tylko w ten sposób można spowodować, aby ktoś, kto kupuje sobie pieska, zastanowił się przynajmniej, czy aby na pewno będzie w stanie utrzymać na smyczy psa, który gdy dorośnie będzie ważył dwa razy więcej od niego i czy w tej sytuacji nie jest może rozsądniej kupić sobie ratlerka na przykład? Podobnie jest z psami biegającymi wolno bez jakiejkolwiek opieki właściciela: jakoś nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby zostawić na przykład swój pistolet czy sztucer na dworze bez opieki, z psem nie ma takich skrupułów. O ile właściciel musiałby odpowiadać za wszelkie skutki wypuszczenia psa samopas w taki sam sposób, jak gdyby to on zrobił wszystko, to, co zrobił jego pies (na przykład: kupa na chodniku, przewrócenie sąsiadki, pogryzienie psa sąsiada, kradzież kiełbasy z torby innej sąsiadki wracającej z zakupów, itp), to na pewno liczba psów biegających luzem zmalałaby drastycznie.
Tu się z Tobą zgadzam ponownie. Przecież nie optuje za uśmierceniem wszytkich psów obronnych ale za : -ewidencją hodowli i kontrolą liczby, co do sztuki,w ten sam sposób jaki czyni się to z bronią oraz kontrolą "jakości " psów -pełnym ewidencjonowaniem co do sprzedaży bądz zmiany włąścicieli przez "broń" -pełną odpowiedzialnością włąścicieli o której napisałeś. Pozdrawiam Marek Pawłowski
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: W sprawie psow.
On Tue, 13 Nov 2001, Grzechotnik wrote: | On Mon, 12 Nov 2001, Grzechotnik wrote: | Z tego, co powiedziales, wynika, ze nie strzelasz na strzelnicy, tylko | gdzies w lesie, gdzie kazdy ma wstep. A widze, ze masz dzika ochote uzyc | tego luku na czyms zywym... Wiewiorki sa pod ochrona? Trudniej sie trafia | :)
Chyba pisałem wyraźnie strzelnica - nie wiem gdzie widzisz tam las na strzelnicę każdy ma wstęp tak samo jak na tory łucznicze tak samo jak na boisko, ale po to są wały i kulochwyty i dodatkowo czerwone chąrągiewki na szczytach wałów, żeby każdy wał wiedział co jest grane. Comprende?
napisales "opuszczona strzelnica na Pogorzu". Nie wiem, nie bylem tam, ale skoro "opuszczona", to nie strzelnica. Tak samo na morskim opuszczonym poligonie rakietowym nie nalezy strzelac rakietami do przeplywajacych kutrow. Co do czerwonych choragiewek, to ja np. nie znam wojskowych zwyczajow i jezeli teren jest nieogrodzony na przyklad i bez tabliczek, to moge nie wiedziec i wlezc. Ale skuteczne
Mam zawsze prawo do obrony, zawsze, a jak jakiś palant szczuje mnie psem to z czystym sumieniem mogę kropnąć pieska jak i właściciela, i nie ma to nic wspólnego z ustawami o ochronie zwierząt,
Po pierwsze, siadz spokojnie, bo gryzac sie niewiele ustalimy. Po drugie, nie tyle masz prawo do obrony, co sad nie moze Cie obwinic, jezeli dzialales w obronie koniecznej. Sek w tym, ze cholernie ciezko Ci bedzie udowodnic, ze nie przekroczyles granic obrony koniecznej, jezeli zastrzelisz psa z luku na srodku Swietojanskiej. A w praktyce tak niestety jest, ze dowod, ze nie przekroczyles granic, musisz Ty przeprowadzic. Nie mowie o teorii, a o praktyce. Po trzecie, jezeli palant bedzie mial dobrego prawnika, to przypnie smycz do psa i oskarzy Cie o probe zabojstwa nieudana ze wzgledu na nieprzydatnosc srodka (znaczy, nie umiesz strzelac i trafiles w psa). Jak nie bedziesz mial swiadkow, to bedziesz mial przechlapane, a jak bedziesz mial swiadkow, to sad moze ich nie uznac za wiarygodnych, zwlaszcza jezeli obywatel nalezal do tzw. szanowanych, a malo ktory sad uzna czlowieka strzelajacego z luku za normalnego (o tym, skad wiem, co sad moze uznac, na priv). W kazdym razie mozesz sie liczyc z masa szykan wynikajacych z oskarzenia publicznego (zas palant zlozy zeznania i przestanie sie sprawa interesowac, a Ty bedziesz sie tlumaczyl, a dobrze bedzie, jak unikniesz aresztu. Luk panowie policjanci na pewno posieja w depozycie, kazdy chce miec compoundowy dobry luk). Po czwarte, mozesz przy okazji trafic czlowieka i wtedy bedziesz mial przechlapane. I to powyzej to nie jest kwestia, jak ja bym chcial, tylko jak jest. Wiec chojrakowanie: "ile to ja psow nie nazabijalem" brzmi, wybacz, niezbyt powaznie. Moze Ci sie uda utluc jednego czy drugiego kundla, ale trafisz na nieco rozgarnietego wlasciciela i bedziesz mial pecha. Nie twierdze, ze to sprawiedliwie, ale tak wlasnie to wyglada. W efekcie lepiej stac spokojnie, gdyz naprawde ulamek promila psow sie rzuci z klami, niz demonstrowac swoja wyzszosc. Czytając Twe odpowiedzi to zaczynam mieć wrażenie że Ty uważasz że ja latam po lasach i poluje na dzikie kundle i inne włóczące się psy, albo po mieście, nic bardziej mylnego, a swoją drogą to każdy myśliwy i leśniczy ma pełne prawo odstrzelić każdego psa biegającego luzem po lesie bez kagańca, szczególnie w ostajach zwierzyny.
Podstawa prawna, prosze? Lesniczy owszem, mysliwy raczej nie. Przy okazji delikatnie zwroce uwage, ze spokojnie by Cie mozna za klusownictwo zwinac - z compoundowym lukiem w lesie to nawet jakimis bractwami rycerskimi bys sie nie wykpil. Rowniez zwroce uwage, ze nawet, jezeli nalezysz do Kola Lowieckiego, to z tym lukiem chyba przekraczasz wszelkie przepisy o mysliwych i lesniczych...
Ergo: ja wiem, ze luk to grozna bron. I mozna z niej strzelac w tarcze, albo w psa, albo w czlowieka. Zalezy, kto z czego czerpie satysfakcje. Zabic psa to zaden problem, a leb ukrecic bezdomnemu kotu to juz w ogole. Tylko po co? Chodzi o to, zeby pies nie ugryzl, czy zeby sie na nim wyzyc? Co kto lubi. Choc czasem prawo moze byc i po Twojej stronie. A czasem nie. I nie chodzi mi o uwazanie, co Ty robisz. Gdybym ja zabil psa, to bym sie tego wstydzil i nie rozglaszal wszem i wobec. Tak samo, jak nie chwale sie, ze komus w morde przylozylem czy ze pognalem zebrakow spod drzwi. U naszych sąsiadów za zachodnią granicą, to leśniczy nie dość że odstrzeliłby psa, to jeszcze właściciela czeka sprawa i 1000 marek grzywny, gdyby natomiast piesek zagryzł choćby zająca kara rośnie do 2500, o grubszej zwierzynie nie wspomnę, wogóle kary za takie rzeczy są u nich cholernie wysokie, np wycięcie nielegalne 80 letniego dębu to 50tys marek, to akurat znam z autopsji, za oceanem też nie lepiej, w kanadzie kumpel zaliczył 500 dolców mandatu, za wyrzucenie przez okno puski piwa, i jeszcze musial wrócić i ją zabrać z powrotem, swoją drogą słusznie.
U naszych wschodnich sasiadow legalne jest stawianie sidel i potrzaskow.
A my zyjemy posrodku. I co z tego?
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: W sprawie psow.
On Tue, 13 Nov 2001, Grzechotnik wrote: napisales "opuszczona strzelnica na Pogorzu". Nie wiem, nie bylem tam, ale skoro "opuszczona", to nie strzelnica. Tak samo na morskim opuszczonym poligonie rakietowym nie nalezy strzelac rakietami do przeplywajacych kutrow. Co do czerwonych choragiewek, to ja np. nie znam wojskowych zwyczajow i jezeli teren jest nieogrodzony na przyklad i bez tabliczek, to moge nie wiedziec i wlezc.
Opuszczona, a dokładniej pozostająca w gesti wojska, ale nie używana do strzelań z broni wojskowej, ale ogrodzona, choć w płocie jest kilka dziur ale gdzie teraz nie ma, z jedną furtką, brama zamknieta, od czasu do czasu korzystają z niej mysliwi
Po pierwsze, siadz spokojnie, bo gryzac sie niewiele ustalimy. Po drugie, nie tyle masz prawo do obrony, co sad nie moze Cie obwinic, jezeli dzialales w obronie koniecznej. Sek w tym, ze cholernie ciezko Ci bedzie udowodnic, ze nie przekroczyles granic obrony koniecznej, jezeli zastrzelisz psa z luku na srodku Swietojanskiej. A w praktyce tak niestety jest, ze dowod, ze nie przekroczyles granic, musisz Ty przeprowadzic. Nie mowie o teorii, a o praktyce.
Błąd w rozumowaniu, właśnie że mam prawo do obrony sąd później tylko ustala czy prawo przekroczyłem czy nie, na świętojańskiej nie strzelam, co dowodów zgoda, i łatwo mi to przyjdzie udowodnić zę strelałem do biegnącego na mnie psa.
Po trzecie, jezeli palant bedzie mial dobrego prawnika, to przypnie smycz do psa i oskarzy Cie o probe zabojstwa nieudana ze wzgledu na nieprzydatnosc srodka (znaczy, nie umiesz strzelac i trafiles w psa). Jak nie bedziesz mial swiadkow, to bedziesz mial przechlapane, a jak bedziesz mial swiadkow, to sad moze ich nie uznac za wiarygodnych, zwlaszcza jezeli obywatel nalezal do tzw. szanowanych, a malo ktory sad uzna czlowieka strzelajacego z luku za normalnego (o tym, skad wiem, co sad moze uznac, na priv). W kazdym razie mozesz sie liczyc z masa szykan wynikajacych z oskarzenia publicznego (zas palant zlozy zeznania i przestanie sie sprawa interesowac, a Ty bedziesz sie tlumaczyl, a dobrze bedzie, jak unikniesz aresztu. Luk panowie policjanci na pewno posieja w depozycie, kazdy chce miec compoundowy dobry luk).
To też znam z własnego doświadczenia pomny jednak nauk które wyniosłem za dawnych czasów z wojska, prawnik nie będzie w takim wypadku potrzebny pełne info służę na priv Cóż jak by nie patrzył luk nie jest bronią i nie potrzeba na niego zezwolenia. A prawnika równie dobrze mogę mieć ja, i facetowi trudno będzie udowodnić że mnie nie szczuł.
Po czwarte, mozesz przy okazji trafic czlowieka i wtedy bedziesz mial przechlapane. I to powyzej to nie jest kwestia, jak ja bym chcial, tylko jak jest. Wiec chojrakowanie: "ile to ja psow nie nazabijalem" brzmi, wybacz, niezbyt powaznie. Moze Ci sie uda utluc jednego czy drugiego kundla, ale trafisz na nieco rozgarnietego wlasciciela i bedziesz mial pecha. Nie twierdze, ze to sprawiedliwie, ale tak wlasnie to wyglada.
Strzelałem do jednego i go nie zabiłem, ale strzelę do każdego następnego, który mnie będzie atakował wolę go zastrzelić niż choć raz mieć w sobie jego ząbki
W efekcie lepiej stac spokojnie, gdyz naprawde ulamek promila psow sie rzuci z klami, niz demonstrowac swoja wyzszosc.
Nie zamierzam sprawdzać bezczynnie czy to akurat jest ten czy tamten ułamek
Podstawa prawna, prosze?
A proszę 1. Ustawa o przeciwdziałaniu wściekliźnie z 1926 roku z późniejszymi zmianami Mówi o karach i zakazie puszczania psa luzem w lasach, i wspomina o możliwości odstrzału psa przez leśniczych lub mysliwych 2. Ustawa o ochronie przyrody jest tam odpowiedni ustęp, dodatkowo na każdej tablicy przed wejściem do lasu jest zazwyczaj napisane że nie możan puszczać psa wolno. To samo
Lesniczy owszem, mysliwy raczej nie. Przy okazji delikatnie zwroce uwage, ze spokojnie by Cie mozna za klusownictwo zwinac - z compoundowym lukiem w lesie to nawet jakimis bractwami rycerskimi bys sie nie wykpil. Rowniez zwroce uwage, ze nawet, jezeli nalezysz do Kola Lowieckiego, to z tym lukiem chyba przekraczasz wszelkie przepisy o mysliwych i lesniczych...
Po lasach mogę chodzić z łukiem i każdą inną rzeczą na którą mam ochotę a której prawo nie zabrania, nie jest to kłusownictwo, tak samo każdego palacza można by wsadzić idąc tokiem Twego rozumowania za zapałki w lesie jako podpalacza, Wiele osób strzela w lasach dlatego że to w miarę spokojne miejsca gdzie nie ma ludzi, i łatwo o dobre miejsce. np jakąs dolinkę między morenowymi stromymi wzgórzami. Polowanie w Polsce z łuku jest zabronione
Ergo: ja wiem, ze luk to grozna bron. I mozna z niej strzelac w tarcze, albo w psa, albo w czlowieka. Zalezy, kto z czego czerpie satysfakcje. Zabic psa to zaden problem, a leb ukrecic bezdomnemu kotu to juz w ogole. Tylko po co? Chodzi o to, zeby pies nie ugryzl, czy zeby sie na nim wyzyc? Co kto lubi. Choc czasem prawo moze byc i po Twojej stronie. A czasem nie.
Właśnie chodzi tylko o to, że nie mam ochoty być gryziony, a nie o to że mam ochotę polować na pieski, niektóre lubię choć wolę duże koty, A ja wiem że pies to czasem broń o wiele grożniejsza a biorąc pod uwagę liczbę psów do liczby pogryźień w stosunku do łuczników i wypadków postrzeleń to pies jest niebezpieczniejszy.
I nie chodzi mi o uwazanie, co Ty robisz. Gdybym ja zabil psa, to bym sie tego wstydzil i nie rozglaszal wszem i wobec. Tak samo, jak nie chwale sie, ze komus w morde przylozylem czy ze pognalem zebrakow spod drzwi. U naszych wschodnich sasiadow legalne jest stawianie sidel i potrzaskow.
To u nich jest nielegalne i na dodatek o wiele surowiej karane niż u nas, ale jest teraz częste, za ZSRR, było bardzo rzadkie, za tygrysa było 10 lat łagrów, zresztą słusznie.
A my zyjemy posrodku. I co z tego?
Nic ale można czerpać wzorce, albo pielęgnować to co dobre Vide PRL, który nie zmieniał ustawy o wscieklźnie z 1926 bo była jednym z najlepszych dokumentów, precyzyjnym i ponadczasowym, zmiany wprowadzono dopiero w ostatnich latach.
Grzechotnik
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljakub791.xlx.pl
Strona 4 z 4 • Wyszukano 247 rezultatw • 1, 2, 3, 4
|