Ogldasz odpowiedzi wyszukane dla hasa: Smycze dla psów
Temat: psie akcesoria - zbytek czy rozsadek?
transporter dla małego psa, smycz do pasów dla dużego są wg mnie konieczne, schodów bym nie kupiła bo wykluczam psa na kanapie, pochylnię do samochodu tak, jeżeli byłaby taka konieczność
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: psie akcesoria - zbytek czy rozsadek?
Jedyne, czego wyciagana smycz nauczy psa, to ze ciagnac sie oplaca i
ze naciskajac na obroze uda mu sie pojsc tam gdzie chce. Niczego
poza tym. Zwykla smycz 2 metry plus bieganie luzem a dla opornych
wlascicieli nie potrafiacych nauczyc psa przywolania linka 10 metrow.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: kiedy wasze dzieci zaczęły chodzić???
Moja gwiazda wstała mając 10 miesięcy ale tylko dlatego że pies jej uciekł i
się zdenerwowała. No i niestey się zaczeło. Teraz powinnam mieć dwie smycze dla
psa i córki.
pozdrawiam
aga
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Słusznie opieprzyłam, czy niesłusznie?
A proszę bardzo. kodeks wykroczeń art. 77 głoszącego wszem i wobec, iż:
Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu
zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany
A jeśli to według ciebie jest mało ważne to Twoim obowiązkiem jako właściciela
psa jest pofatygowanie się do Urzedu miasta i dowiedzenie sie co na to miasto. Np.
RADA MIEJSKIA WROCŁAWIA
§ 3.
2. Szczególne obowiazki ciążą na włascicielach psów. Osoby te zobowiazane sa
do:
3) prowadzenia psa na smyczy oraz zaopatrzenia go w identyfikator, a w
przypadku psów
dużych badz agresywnych w kaganiec;
Albo z Gdańska jak wolisz
4) przewożenie psów środkami komunikacji publicznej na smyczy i w kagańcu, a
innych zwierząt w klatce lub na smyczy lub w inny sposób określony przez
przewoźnika;
5) wyprowadzanie psów na smyczy i w kagańcu,
6) wyprowadzanie psów dużych oraz psów ras uznawanych za agresywne wyłącznie pod
opieką osób dających gwarancje opanowania psa w momencie rozdrażnienia;
2. Zwolnienie psa ze smyczy dozwolone jest wyłącznie w miejscach mało
uczęszczanych przez ludzi pod warunkiem, że pies ma nałożony kaganiec, a
właściciel lub dzierżyciel sprawuje kontrolę nad jego zachowaniem.
3. Zwolnienie ze smyczy psa bez kagańca jest dozwolone wyłącznie na terenie
nieruchomości należycie ogrodzonej, w sposób uniemożliwiający jej opuszczenie
przez psa.
Albo z Warszawy
LXXVII/2427/2006 Rady miasta stołecznego Warszawy z dnia 22
czerwca 2006 r. ?Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie
Miasta Stołecznego Warszawy
§ 29
[...]
5. Na tereny przeznaczone do wspólnego użytku psy należy wyprowadzać na
smyczy, a agresywne nadto w kagańcach.
[...]
Mało?
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: dlaczego ludzie się wtrącają!!!
kasiaczek181987 napisała:
> royalmail - to był sarkazm jakbyś nie zauważyła ,moja mama jest po
40 i nie
> uważam jej za starą.A co do mojego wychowania to chyba nic ci do
tego (
> przepraszam ale jestem przewrazliwiona na punkcie rodziny a ty
moim zdaniem
> obraziłaś moją mamę sugerująć ze nie jestem wychowana)
>
> Mi Chodziło o sytuacje kiedy kobiety czy mężczyźni na oko po 40
roku zycia
> zachowują się w autobusach jakby byli umierajacy. Często sie
zdarza,że jakiś
> człowiek praktycznie kładzie się na mnie w autobusie albo kładzie
się na dzieck
> o
> bo on potrzebuje usiąść. Raz była nawet sytuacja ze babka ( na oko
ok 40
> właśnie) zaczęła szarpać mojego podpiecznego bo jej zdaniem to
miejsce jej się
> należało. Oczywiście musiałam reagować a ona wtedy uderzyła
dziecko w głowę
> -oddałam jej i zapytałam czy było miło.Chciała wezwać
policję ,oczywiscie się z
> nią zgodziłam i pokazałam że mam na komórce nagrane to jak bije
> małego.Oczywiście nic nie było nagrane, miało to tylko kobietę
wystraszyć
> -odpuściła sobiez cała policją aferę.
>
> babcie z laską to jak chcę ustąpić miejsca to mówią : nie nie ,
ja postoję to
> tylko jeden przystanek.Raz nawet starszy pan powiedział,że jemu
kobieta nie
> będzie miejsca ustepować. Więc jakieś dziwne mamy zjawisko że
mlodsze osoby na
> chama chcą żeby im ustepowac.
wypowiedzi to masz super,kultury wcale, nie wiem kto ci dal to
dziecko pod opieke,ale ta osoba powinna dobrze ci sie
przyjzec.koszmar.
zgadzam sie,ze nie ma potrzeby reagowania na takie sytuacje jak
zostaly tu opisane bo to rodzic wie najlepiej co moze a czego nie
jego dziecko.ja zareagowalem dwa razy nie dyskutujac z rodzicami
poprostu wzywajac policje,czasami trzeba sie wtracic.pierwszy raz
gdy pani w pizzy hut wytrzaskala po twarzy dziecko do tego stopnia
ze lala sie krew z nosa.drugi raz gdy sytuacja byla komiczna a
zarazem straszna,dziecko w centrum handlowym mialo na sobie pas pod
piersiami a do niego przyczepiona smycz dla psa,dziewczynak darla
sie w niebo glosy ,za wszelka cene chciala sie uwolnic,ludzie stali
patrzyli na super rodzicow podszedlem do ochrony i doslownie za piec
minut byla policja. takie wtracanie sie pochwalam reszta mnie nie
interesuje mam gdzies to czy cudze dziecko dostanie lizaka czy nie.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: mąż z ciągłymi pretensjami!!! a jak u was???
pomóż mu rozbudzić w sobie empatię... Twoja sytuacja bardzo przypomina mi moją sprzed kilku tygodni. Ja zastosowałam
kilka chwytów, które mi pomogły. Najpierw zaproponuj mężowi spokojną rozmowę, w
której poprosisz go o codzinną pomoc, a jeśli to nie pomoże, to przejdź do
ofensywy...Zacznij od nocy (to mój ulubiony element)- żeby pokazać mu, jak
bardzo jesteś zmęczona już rano, za każdym razem, kiedy dziecko wstaje do
jkarmienia, budzisz męża i nie pozwalasz mu zasnąć, póki dziecko nie
zaśnie...Najlepiej zrób to p rzed weekendem, bo potem od razu przejdziesz do
punktu 2:zakładam, że nie da się objuczyć kilkukg workiem, więc za każdym
razem, kiedy nosisz dziecko, dobitnie ,mówisz "teraz noszę 6kg ciężar" "cały
czas mam go na rękach, a muszę jeszcze wyprasować mu ubranka, ...." "bardzo
boli mnie kręgosłup, już go dłużej nie utrzymam,..." "chcę mi się siku, pić
(cokolwiek), ale nie mogę, bo dzidziusia noszę"Każdą czynność i odczucie
powtarzasz mu nad uchem aż do znudzenia, przez cały weekend, a jak w niedzielę
idziecie spać, to pytasz go, czy już rozumie, w jakim jesteś stanie, czy chce
dalszego szkolenia... Ja jeszcze mówiłam do dziecka "zobacz, twój tatuś nie
chce ćię wziąć na rączi, chociaż jesteś taki śliczny, itd...." Są 2 wyjścia -
albno Twój mąż zrozumie, albo dostanie świra, na co zasłuży, jeśli nie
zrozumie. A co do dziecka, to wypróbuj takich trików:
- zastosój rytm: aktywność-karmienie-spanie, każde zmęczone dziecko uśnie przy
karmieniu, nie musisz się wtedy nachodzić i natulić zanim uśnie
-karm zawsze na leżąco, jeśli poczujesz, że Ci się oczy zamykają, to śpij
-urządź dziecku jakieś atrakcyjne miejsce, z którego będzi mogło Cię
obserwować - mój mąż zamontował w suficie hak i na nim na smyczy psa
powiesiliśmy fotelik samochodowy tuż nad ziemią - Kacperek mnie ogląda i się
buja, nierzadko tak zasypia, jeśli to nie pomaga, to wieszam nad nim jakieś
kolorowe przedmioty, które może dotykać (np, za małe buciki)
-na spacer wychodź, jak dziecko jest aktywne, niech ogląda zamist spać, jak Ty
chodzisz
I NAJWAŻNIEJSZE: CIESZ SIĘ SWOIM DZIECKIEM, OBSERWUJ JAK ROŚNIE, OLEJ
SZCZEGÓŁY. Ja też nie mam super czysto, jem czasem byle co, ale mam to w
poważaniu, bo skupiam się na dziecku.
Powodzenia!
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: dziecko + pies (obcy!) - jak reagujecie?
Nie potrafisz jak widac przyjac do wiadomosci, ze ludzie mają odmienne zdanie
niz ty.Uwazasz, ze postepujesz słusznie, ja zas, ze sie mylisz.
Prowadzanie psa luzem jest karalne.Łamiesz prawo, ale jak widac masz to w
głebokim powazaniu.Moje gratulacje.Moze jak zostaniesz pociagnieta do
odpowiedzialnosci to zaczniesz podchodzic do obowiazujacego prawa z respektem.
>A skąd wiesz, że nie zaatkuje Cię przechodzień? To demagogia...
Ustawodawca ma inne zdanie.Nakazuje prowadzanie na smyczy psa, a nie ludzi.
> Kolejna mądrala! Przeczytaj jeszcze raz mój post. Wyraźnie tam napisałam:
nie
> widzę najmniejszego powodu, dla którego miałabym męczyć mojego psa. Zupełnie
> nie w tym leżał mój problem, ale widać nie zrozumiałaś...
Nie, kompletnie nie rozumiem takiej postawy jak twoja- egoistycznej.Ty nie
chcesz meczyc psa, a ja chce miec ten komfort, ze nie bede martwiła sie o
siebie i dziecko gdy bedzie koło mnie latał pies, którego nie znam.
Prawo jest po stronie takich jak ja- i wierz mi ze nie zawahałabym sie
zadzwonic po słuzby, by przemówiły do rozsadku takim osobom jak ty.Widac ze
masz w nosie innych, wygoda twojego pieska jest najwazniejsza.Nie dla
wszystkich, naprawde.Sama miałam psa i zawsze wyprowadzany był na smyczy,tak
robia odpowiedzialni ludzie.
> Napisałam też (równie wyraźnie), że nie prowadzam mojego psa w miejsca
> przeznaczone dla dzieci.
Ale prowadzasz go miedzy ludzi, takze tam gdzie sa dzieci, bo skad wzieły sie
te matki?
moje
> dziecko miało rację - wokół mnóstwo jest złych ludzi. Bo przecież stosunek
do
> zwierząt jest miarą człowieczeństwa, czyż nie?
Ja widze, ze wokól jest mnóstwo nieodpowiedzialnych, a przez to głupich
włascicieli psów.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Overclocking, Very Important!
On Tue, 14 Jan 1997, Jaroslaw Sobczak wrote: On 14 Jan 1997 15:53:45 GMT, "Michal Malanowicz" <pa@waw.pdi.net wrote: i stad ich nizsza cena! Nie wiem czy zauwazyles, ale czy to P75 czy P200, to struktura wewnatrz jest IDENTYCZNA! Te procesory niczym sie od siebie nie roznia...Po prostu P200 udal sie lepiej! ^^^^^^^^^^^^^^^ Czy to znaczy, ze za czasow Pentiuma 75 (dwa lata temu ?) to w zasadzie Intel mogl juz robic P200, tylko im jakos nie wychodzilo... Dopiero niedawno chlopcy zaczeli miec fart :-)
Nie ! Po prostu znalezli lepsze miejsce skad biora piasek ! Dotychczas brali go z sasiedniej zaprzyjaznionej piaskownicy(ale byla brudna), potem zaczeli brac z plazy, (ale tam pieski robily kaka), wiec kwarc nie byl pierwszej czystosci. Pentiawki nie roznia sie prawie niczym, za wyjatkiem technologii wykonania. p75-p100 sa wykonane w technologii iles_tam mikrometrow a p120-p200 w troce_mniej mikrometrow, a poza tym chyba sie niczym w bebechach nie roznia. Komu by sie chcialo (tzn. kto by wywalil tyle kasy) zeby uruchamiac iles tam linii produkcyjnych dla KAZDEJ czestotliwosci procesora !!! Wiec robia to tak : Idzie pan Czesiek, sorry - Mr dajmy na to Bean i sypie lopatka z wiaderka (pozyczone z zaprzyjaznionej piaskownicy) troche piaseczku w obudowe, p. Marysia (Ms Mary) przykleja denko procka klejem stolarskim Wikol, a pozniej wygrzewaja proca w piecyku i jest gites. Pozniej pan Czesiu zbiera procki do pudelka po butach firmy Skureks&Syn zawiazuje pudelko czerwona tasiemka i pedzi sluzbowa hulajnoga do Dzialu Testowania Swiezo Zrobionych Procesorow Firmy A Jakze Jintel. Potem rozkreca obudowe zakladowego peceta, ustawia zworki na 200 MHz i startuje maszynke. Jak sie zabutuje i pochodzi jakis czas bez kopsania sie to pan Czesiek-Mr Bean bierze pieczatke robi na nia "hhhhhhhhh" i przystawia pieczatke "200 MHz - Quality Tests Passed". Potem pan Heniek z dzialu finansow patrzy sie na sufit i mowi : nasz quality-wyrob bedzie kosztowal tyle-to-a-tyle zielencow. Bach ! I doliczyl jeszcze numer buta ojca i dlugosc smyczy psa. A jak 200MHz sie nie bedzie sprzedawal, a bedzie tego talatajstwa duzo sie walalo na zakladzie, to pan Czesiek wezmie gumke myszke, nowa pieczatke i przywali "133MHz". Czyli takie na jakie jest aktualnie zapotrzebowanie. Pamietam pewien okres, gdy pokazaly sie "garbate" p75, ktore krecily sie na 120MHz (niektore tylko na 100MHz). Teraz juz wiecie czemu sie krecily? Byly to po prostu p100, ktore nie szly, bo byly drogie, a kazdy wtedy kupowal p75 i plyte do p200 z zamyslem pozniejszej wymiany procka. Wiec to zasluga pana Czeska ktory wzial i przywalil inna pieczatke. W tym miejscu pojawia sie mala zagwozdka. Jezeli, dajmy na to pan Edmund z firmy "Edzio&Co" pokapuje sie w tych pieczatkowych machlojach pana Czesia ? A jak pojdzie na rynek i kupi od ruskich szlifierke ? Zrobi "bzz" przywali nowa pieczatke, powtorzy ta operacje duuuuzo razy i zrobi konkurencje Jintelowi sprzedajac p200 przepieczatkowane na p133 i przeszlifowane znowu na p200 - oczywiscie po duzo rozsadniejszej cenie. Osobiscie bawilem sie p133, ktory bez bolu krecil sie na 200MHz - temperatura podnosila sie o okolo 5 stopni C (mam "elektroniczny" termometr ZrobToSam podczepiony do procka !) i chodzil tak caly dzionek (ok. 14 h). Pozniej jednak zrobilo mi sie go zal i ustawilem go tak jak trzeba - na 166MHz (wzrost temperatury o ok. 3 stopnie C w stosunku do p133). Chodzil tak przez 2 tygodnie a potem ze wzgledow finansowych powrocilem jednak do mojego starego p100. Przez caly czas uzywalem W95 i ani razu sie nie zawiesil. A chodzil ostro - dla jaj robilem thumbnaile z plytek z "przyroda" - kilka godzin mielenia jpg. I nic ! To by bylo na tyle... Moze troche przydlugie, ale mam nadzieje, ze teraz troszke przyblizylem tajniki Overclockingu : Dr Sniegowy ,Katedra Overclockingu PS. Drogi Czytelniku ! Jak cos bedziesz grzebal i sprzet ci padnie to ja sie nie przyznam do tego postu ! Zeby nie bylo, ze nie ostrzegalem !
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: cancelowanie grup alt i postow
ehlo Jaroslaw Rafa wrote: Dlaczego bronimy wolnosci slowa dla porno, a nie bronimy tej samej wolnosci dla spamu??? Zas powyzszy post Michala w sposob dosc wyrazny zdaje sie stawiac netykiete ponad prawem. "nawet argumenty o nielegalnosci kasowanego postu nie uchronia cie [...] kasowanie cudzych postow jest niezgodne z etykieta". Czy to nie jest jakies przegiecie??? Netykieta tak, prawo nie??? Musze sie przyznac, ze tego nie rozumiem.
Zwykle sie Jarku z Toba zgadzalem, tu jednak stane okoniem :). Nie uwazam ludzi pokroju Easy^R za dostatecznie odpowiedzialnych i moralnie wyrobionych, aby oceniac legalnosc moich czy czyichkolwiek postow.
Dosc przypomniec jeden z obrazkow, podanych przez niego na dowod nielegalnosci www.info.erotica.pl (zakwalifikowany do obrzydliwej pornografii dzieciecej i bedacy uzasadnieniem do publicznego nazwania kogos pedofilem) - opisane przez Easy^R jako "panienka znana jako Alena, w towarzystwie dwoch dziewczyn z trudem wygladajacych na 15 lat" (cytuje z pamieci, moglem sie przejezyczyc). Sam zobacz (http://www.waw.pdi.net/~mrok/al4-10.jpg - moja kopia, bo tamto usuneli) - jest na nim rzeczywiscie jakas naga ekshibicjonistka na oko 20-letnia, siedzaca w przejsciu podziemnym, mijana przez dwie nastolatki wyraznie obojetne lub wrecz zdegustowane całą sprawą. Idac dalej tym tropem nalezaloby to zdjecie uznac za pornografie ze zwierzetami, bo (o zgrozo) jedna z dziewczyn prowadzi na smyczy psa!. Nie mam nic przeciwko kasowaniu nielegalnych tresci z usenetu. Ale sadze, ze powinno to za kazdym razem przejsc przez rece kogos odpowiedzialnego, kto nie zmarnuje pracy "tropicieli swinstw", ale odrzuci wszystkich oszolomow. Inaczej jutro ktos skasuje moj list na pl.soc.seks.m za naruszenie jego uczuc religijnych, a nastepnego dnia z pl.comp.os.linux zaczna znikac listy zwolennikow innych niz RedHat dystrybucji. Tym kims odpowiedzialnym nie musi byc sedzia ani jakakolwiek oficjalna wladza - to by nieakceptowalnie wydluzylo caly proces. Ale dobrze spelnic ta role moze osoba wyznaczona przez wlasciciela serwera (admin chocby, ale w przypadku duzych serwisow to moze byc etatowy tropiciel) - zwykle bedzie to czlowiek wyksztalcony, odpowiadajacy za swoje czyny, umocowany umową o prace i tak dalej. Wazne - to nie ma byc dodatkowy nieoficjalny obowiazek administratora, to musi byc funkcja zlecona przez wlasciciela/operatora serwera. Nie usprawiedliwiam lamania prawa, i nie stawiam netykiety nad tym prawem. Tylko sedzia moze nakazac usuniecie takich materialow, a i to musi zrobic po zapoznaniu sie z opinia bieglego seksuologa. Mi w zupelnosci do spokojnego snu wystarcza ze oceny dokona jakis administrator, wazne tylko, zeby to byl czlowiek o znanej tozsamosci, odpowiadajacy za swoje czyny i upowazniony przez kogos do takiego dzialania. To moze byc tez ktos upowazniony przez administratora - ale nie moze to byc zdanie jednego anonimowego uzytkownika. pozdrowionka Michal
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: cancelowanie grup alt i postow
Michal Rok wrote: Dosc przypomniec jeden z obrazkow, podanych przez niego na dowod nielegalnosci www.info.erotica.pl (zakwalifikowany do obrzydliwej pornografii dzieciecej i bedacy uzasadnieniem do publicznego nazwania kogos pedofilem) - opisane przez Easy^R jako "panienka znana jako Alena, w towarzystwie dwoch dziewczyn z trudem wygladajacych na 15 lat" (cytuje z pamieci, moglem sie przejezyczyc). Sam zobacz (http://www.waw.pdi.net/~mrok/al4-10.jpg - moja kopia, bo tamto usuneli) - jest na nim rzeczywiscie jakas naga ekshibicjonistka na oko 20-letnia, siedzaca w przejsciu podziemnym, mijana przez dwie nastolatki wyraznie obojetne lub wrecz zdegustowane całą sprawą. Idac dalej tym tropem nalezaloby to zdjecie uznac za pornografie ze zwierzetami, bo (o zgrozo) jedna z dziewczyn prowadzi na smyczy psa!.
Chwila chwila, jakiej nielegalnosci www.info.erotica.pl ???????? To jakis psychopata zarzucal mi, ze zdjecie z Alena jest pedofilskie. Ja nic takiego nie pisalem. Jeszcze co, hehehe, bede pisal ze mam sam zdjecia pedofilskie u siebie tak ? he Mrok, jestes zalosny. Nie ja pisalem ze zdjecie z Alena jest pornografia dziecieca. Zreszta jak sam zauwazyles, nie jest.
Nie mam nic przeciwko kasowaniu nielegalnych tresci z usenetu. Ale sadze, ze powinno to za kazdym razem przejsc przez rece kogos odpowiedzialnego, kto nie zmarnuje pracy "tropicieli swinstw", ale odrzuci wszystkich oszolomow. Inaczej jutro ktos skasuje moj list na pl.soc.seks.m za naruszenie jego uczuc religijnych, a nastepnego dnia z pl.comp.os.linux zaczna znikac listy zwolennikow innych niz RedHat dystrybucji.
Dlaczego chcesz by ktos cenzurowal odgornie USENET ? Sam go cenzuruj, zobaczysz cos co wydaje ci sie nielegalne to pozwij autora postu z powodztwa cywilnego. Proste rozwiazanie.
Tym kims odpowiedzialnym nie musi byc sedzia ani jakakolwiek oficjalna wladza - to by nieakceptowalnie wydluzylo caly proces. Ale dobrze spelnic ta role moze osoba wyznaczona przez wlasciciela serwera (admin chocby, ale w przypadku duzych serwisow to moze byc etatowy tropiciel) - zwykle bedzie to czlowiek wyksztalcony, odpowiadajacy za swoje czyny, umocowany umową o prace i tak dalej. Wazne - to nie ma byc dodatkowy nieoficjalny obowiazek administratora, to musi byc funkcja zlecona przez wlasciciela/operatora serwera.
U T O P I A !!! Nikt nie przejrzy nawet ulamka USENETU dziennie by wychwycic wszelkie posty lamiace prawo. po zapoznaniu sie z opinia bieglego seksuologa. Mi w zupelnosci do spokojnego snu wystarcza ze oceny dokona jakis administrator, wazne tylko, zeby to byl czlowiek o znanej tozsamosci, odpowiadajacy za swoje czyny i upowazniony przez kogos do takiego dzialania. To moze byc tez ktos upowazniony przez administratora - ale nie moze to byc zdanie jednego anonimowego uzytkownika.
Za komuny taki ktos nazywal sie CENZOR ! Chcesz powrotu komuny ? Teraz nie ma cenzury w Polsce. I bardzo dobrze.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Znowu psy obronne
Marek Pawłowski napisał(a) w wiadomości: ... Jeszcze jakieś idiotyczne głosy że te psy można wychować...????
Sorry, ale to Twój głos jest po prostu idiotyczny. Takie psy można i należy odpowiednio wychować. Równie dobrze można argumentować, że dzieci również nie da się wychować, bo przecież każdy morderca również kiedyś był dzieckiem...
Psy tego typu to BROŃ
Owszem. Między innymi.
i jeżeli z czymś takim na spacer tam, gdzie są ludzie to tak samo jakbym szedł z NAŁĄDOWANYM i odbezpieczonym kałachem. Chyba nie wypali... chyba...
Dlaczego CHYBA? To zależy od właściciela. Jesli nie potrafi zapanować nad psem, to po prostu nie powinien go mieć, podobnie jak nie powinno się zezwalać na posiadanie broni osobom, które nie są w stanie zapanować nad swoją agresją. Jeśli psa w pełni kontroluje, to na żadne CHYBA miejsca nie ma.
Psy tego typu to wyhodowana broń i tak powinny być traktowane. Jeżeli ktoś decyduje się na takiego psa to MUSI mieć świadomość odpowiedzialności za to co takie bydle może zrobić. IMHO właściciele powinni być rejestrowani a w przypadku tragedii sądzeni jak posiadacze broni.
W przypadku ewentualnego pogryzienia KAŻDY właściciel powinien być BARDZO SUROWO karany - dokładnie tak, jak gdyby sam i celowo dopuscił się uszkodzeń ciała/zabójstwa. Więcej: jeżeli czyjś pies szarpie kogoś za nogawkę na przykład, powinno się to potraktować jako zwykłe naruszenie nietykalności cielesnej przez własciciela wspomnianego psa. Jeśli pies wejdzie na czyjąś posesję - włamanie. I tak dalej...
Przecież taki pies ma mordę z nieobliczalnym mózgiem na wysokości twarzyczki mojej ufnej córki.
Większość dresów ma o wiele bardziej nieobliczlny mózg i to znacznie wyżej...
Jako że bać się jakoś nie lubię, na broń pozwolenia mi nie dadzą
Dlaczego Ci nie dadzą? Starałeś się?
[...] Piętnuje mój koszmar, psy mordercy i debilów właścicieli takich bydlaków.
Bo to wszystko przez to, że tak na prawdę prawie nigdy właściciel nie odpowiada za swojego psa. Trudno jest wyegzekwować odpowiedzialność cywilną (na przykład za zniszczone ubranie), nie mówiąc o prawnej. Niektórzy ludzie kupują sobie psy, nad którymi nie są w stanie zapanować (nawet jeśli będziemy to rozumieć tylko w sensie fizycznym), a świadomość praktycznie bezkarności nie skłania do jakichś głębszych refleksji. Cóż - pies kogoś pogryzie: wina psa, nie właściciela... Równie dobrze można by tłumaczyć, że gdy się kogoś zastrzeli, to po prostu wina pistoletu. Taki stan prawny jest zwyczajnie chory: w świetle prawa pies powinien być traktowany jako bezwolne narzędzie w ręku jego właściciela (nawet jeżeli takim nie jest), natomiast wszelkie konsekwencje wynikłe z "działań" podjętych przez psa powinny być traktowane jako zamierzone i zgodne z wolą właściciela. W ten i tylko w ten sposób można spowodować, aby ktoś, kto kupuje sobie pieska, zastanowił się przynajmniej, czy aby na pewno będzie w stanie utrzymać na smyczy psa, który gdy dorośnie będzie ważył dwa razy więcej od niego i czy w tej sytuacji nie jest może rozsądniej kupić sobie ratlerka na przykład? Podobnie jest z psami biegającymi wolno bez jakiejkolwiek opieki właściciela: jakoś nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby zostawić na przykład swój pistolet czy sztucer na dworze bez opieki, z psem nie ma takich skrupułów. O ile właściciel musiałby odpowiadać za wszelkie skutki wypuszczenia psa samopas w taki sam sposób, jak gdyby to on zrobił wszystko, to, co zrobił jego pies (na przykład: kupa na chodniku, przewrócenie sąsiadki, pogryzienie psa sąsiada, kradzież kiełbasy z torby innej sąsiadki wracającej z zakupów, itp), to na pewno liczba psów biegających luzem zmalałaby drastycznie.
Pozdrawiam, Daniel Iwanowski
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: 5,3,4,6,4,5,6,5,8
PiotrCF napisał(a) w wiadomości: <801pvu$1u@zeus.polsl.gliwice.pl...
Rosomak napisał(a) w wiadomości: ... | Według jakiej zasady napisane są liczby z tematu i jaka będzie następna? | PS. Nie zastanawiaj się nawet jeśli IQ<130 Polecam encyklopedię ciągów liczb całkowitych: http://www.research.att.com/~njas/sequences/index.html Zna odpowiedź!!!
WIELKIE DZIĘKI :) To jest genialne! Adam 'aimsoft' Michalski napisał(a) w wiadomości: ... Powiem Ci jedno, szczere - takiego typu testy sa porabane i wcale nie swiadcza o inteligencji. Zalozmy ze jest 2 jednakowo (mniej wiecej) intelignentych ludzi. Jeden z nich przez pare lat zajmuje sie prawie tylko i wylacznie tego typu 'zadaniami'. Drugi nie zajmuje sie. Jak myslisz, ktory lepiej sobie poradzi? Zapewne pierwszy i to kilka razy lepiej... i ktory jest inteligentniejszy?
Zdecydowanie inteligentniejszy będzie ten kto ćwiczył swoje szare komórki, i zajmował się różnymi zadaniami logicznymi. Mózg ćwiczy się tak samo jak bicepsy :). I odwrotnie, mięsień nieużywany zanika ;))
Pozdrawiam Adam Michalski, 17 lat
Według tego co piszesz to załóżmy, że: jest 2 jednakowo inteligentnych 6-cio latków. Jeden poszedł do szkoły i uczył się matematyki, fizyki, chemi, polskiego itd. a drugi w ogóle nie poszedł do szkoły. Po paru latach odpowiednimi testami zmierzą im inteligencję i który będzie inteligentniejszy? Ja nie mam, żadnych wątpliwości. Często, przy tego typu testach pojawia się pytanie - co to jest inteligencja? Z tego co wiem, to dotychczas chyba niema ścisłej definicji. Wiadomo natomiast, że są różne rodzaje inteligencji takie jak inteligencja akademicka (to właśnie tą mierzą testy) i inteligencja życiowa. Ktoś o b. wysokim IQ może być życiowym nieudacznikiem nieradzącym sobie w kontaktach z ludźmi i odwrotnie ktoś o bardzo przeciętnym IQ może zrobić wielką karierę, doskonale sobie radzić z kierowaniem ludźmi znacznie inteligentniejszymi od siebie - po prostu będzie miał wysoką inteligencję życiową. Czytałem, że są nawet testy inteligencji dla psów (ale nie wiem czy mierzą akademicką czy życiową :)). Pamiętam, że jedno z zadań polegało na zakręceniu smyczy psa wokół supa wbitego w ziemię a następnie zawołaniu go przez właścisiela. Inteligentny pies obejdzie słup odkręcając smycz. Inne z zadań polegało na ustawieniu psa na przeciw długiej siatki ogrodzeniowej i wołaniu go przez właściciela znajdującego się po drugiej stronie siatki. Inteligentny pies biegł wzdłuż siatki, aż ją ominął, natomiast głupi pies ujadał po drugiej stronie siatki i nic nie próbował kombinować. (mój jamnik z pewnością spróbował by się wspiąć po tej siatce, i nie wiem jak by go zakwalifikowano :) Piszesz, że testy IQ są porąbane. Może i są, ale jednak potrafią odróżnić tych ponad przeciętnych od przeciętnych i tych jeszcze niżej, ponieważ to jest iloraz do przeciętnej. Tolerancja błedu jest powiedzmy +-5pkt. Oczywiście, niektórzy twierdzą, że te testy są do bani, bo taki Einstein miał "tylko" niecałe 160 IQ, a był geniuszem. Wszystko się zgadza, to są tylko testy, którymi trudno badać ponad przeciętnych, ale powyżej 150IQ ma niecały jeden procent populacji ludzkiej. Jedynie, jako męski szowinista, węszę spisek w przypadku IQ Sharon Strone i wydaje mi się, że wymyślono to na potrzeby reklamy i rozgłosu, ale może się mylę :) =================== Szczeczere pozdrowienia Rosomak =================== "Nigdy nie przeczytałem żadnej książki. Kiedyś próbowałem, ale następnego dnia w czasie meczu grałem bardzo słabo. Od tamtego czasu obiecałem sobie, że już nie będę nigdy próbował..." Ronaldo
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: jeszcze o "psiakach"
Chcialoby sie napisac "Alez drogi mariuszku wiesz co..." ale dac sie w tak prosty sposob znizyc do poziomu adwersarza, ktoremu najwyrazniej braklo argumentow i zaczyna pisac rwewlacje, ze jakoby nie mozna pisac o psach, bo te nie umieja czytac........ Mariusz <ma@post.plnapisał(a) w artykule <38877DA6.4B129@post.pl... Boguslaw Szostak wrote: [...] | Skod u Pana taka bezinterosowna zawisc. | Dlaczego zalezy panu by po psoe sprzatal osobiscie | wlasciciel, a nie osoba, ktorej on zaplaci. | Skad to zacietrzewienie. ...... | Boguslaw | (Z Krakowa)
Bogus, gdybys czytal wszystko co do tej pory bylo napisane to nie pisalbys takich tekstow. Juz o tym napisalem: jak masz kase to zatrudnij sobie kogos do "spuszczania wody" i niech idzie za toba i twoim pieskiem ! Ale to ty ponosisz za jego prace odpowiedzialnosc,
Otoz nie. Nie ja ponosze odpowiedzialnosc za stan miejskiej kanalizacji. Ja spuszczam wode, a od odprowadzenia sciekow i utylizacji odpadow sa przedsiebiorstwa finansowane m.onn z moich oplat i podatkow. I uwazam, ze rowniez po psach (za moje pieniadze) miasto powinno sprzatac i nie ja powinienem odpowiadac za to, iz robi to nieudolnie. JAKO OBYWATEL (to specjalnie dla Pana Panie Mariuszu te wielkie litery) mam prawo do wlasnego zdania na temat JAK powinno wygladac prawo. Tu nie chodzi o to, czy mnie sie chce, czy nie chce po psie sprzatac, lecz o dziwnie odmienne od innych zwierzat traktowanie psa. (fakt, pies nie umie pisac, wiec sie nie broni). Uwazam za nielogiczne i niekorzystne dla miejskich skwerkow by wlasciciele psow chodzili za nimi po trawnikach, uwazam za zwyczaj z pogranicza maltretowania zwierzat trzymanie caly czas na smyczy psa. "Na zachodzie" na ktory tak chetnie sie Panstwo powolujecie panuja rozne zwyczaje. Sa kraje, w ktorych okalecza sie psy, by nie mogly szczekac, sa kraje, ktore uznaja to za barbarzynstwo. Sa tez kraje, w ktorych niedzwiedzie zyja kolo miast i ludzie musza sie z tym pogodzic, ze moga na spacerze spotkac misia (baz smyczy i kaganca). Panstwo macie prawo do swych pogladow. Mozecie uwazac, ze psy nalezy zamknac w azylach, lub krepowac kagancami, a moze nawet wyrywac im zeby. Ja mam swoje zdanie. Pies, choc czytac nie umie, swoje prawa ma. I nie powinno sie go dreczyc tylko dlatego, za jakis nawiedzony osobnik ma nieuzasadniony lek przed psem. tak jak ty zawsze jestes winien a nie biedny pies czy twoj lokaj. Ja uwielbiam psy, nie moge tylko scierpiec ich bezmyslnych wlascicieli. Zeby sprawa byla bardziej zrozumiala: porzadni ludzie sami sprzataja czyli sa odpowiedzialni, cala reszta - ktora odpowiedzialnoscia obarcza innych, to "zasrywacze", koniec kropka.
Nieprawda. Gdy juz zaplaca, uwazaja ze odpowiada firma, ktorej zaplacili. PO TO PLACA.
I nigdy nie pisalem o psach - bo psy nie potrafia czytac (!) zawsze pisalem o ludziach.
mariusz_
Boguslaw
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Dwa razy przejechał człowieka
Dwa razy przejechał człowieka Dwa razy przejechał człowieka
Mieszkańcy Zębowic [opolskie] są wstrząśnięci makabrycznym wypadkiem, do
którego doszło we wsi w środę wieczorem.
Minęła godzina 21.30, kiedy Emil Nowak stojący pod swoim domem z sąsiadami
zobaczył coś, czego nie zapomni do końca życia.
- Patrzę, a tu zza zakrętu od strony lasu wyjeżdża szary golf i pędzi
środkiem ulicy - opowiada Nowak. - Mówię do sąsiadów, żeby zobaczyli,
co ten wariat robi, a zaraz potem trzasnął w tego rowerzystę. Chwilę
wcześniej nawet o nim rozmawialiśmy, bo widzieliśmy, jak jedzie prawą
stroną przy krawężniku, trzymając na smyczy psa biegnącego obok roweru po
chodniku.
Józef M. miał 43 lata. Jechał na pole, aby płoszyć dziki, które niszczyły mu
uprawy.
- To był ostatni dzień, kiedy miał je płoszyć i w czwartek chciał zacząć
kosić zboże - mówi ze łzami w oczach krewna Józefa M. - Taki dobry
człowiek i tak skończył przez jednego wariata. Musiał był pijany, bo
porządny człowiek tego by nie zrobił.
Świadkowie wypadku oceniają, że auto, które potrąciło rowerzystę, jechało co
najmniej z prędkością 80 kilometrów na godzinę. W tym
miejscu zaczyna się ograniczenie prędkości do 40 km/h.
- Kiedy golf wjechał na rowerzystę, to rozległ się taki huk, jakby jakaś
przyczepa z blachą wpadła w dziurę - opowiada Emil Nowak. - Ten
nieszczęśnik poleciał do góry, aż pod druty elektryczne, chyba z pięć metrów
i spadł na głowę na asfalt. Od razu wiedzieliśmy, że nie żyje...
Samochód nie zatrzymał się jednak, ale z rozbitą szybą pojechał w kierunku
centrum wsi. Dojechał do najbliższego skrzyżowania, tam
zawrócił i ruszył z powrotem.
- Jak usłyszałem huk, to pomyślałem, że wystrzeliła komuś opona, więc
podleciałem do furtki i zobaczyłem to auto, jak nawraca na
skrzyżowaniu i rusza z powrotem - mówi Marian Stanczok. - Miał potrzaskaną
szybę, wgięty słupek z lewej strony i kierowca jechał z głową
wysuniętą w prawo, żeby cokolwiek widzieć. Auto było na niemieckich blachach
z Bielefeldu. Najechało na tego człowieka na drodze i aż
podskoczyło, chyba na pół metra w górę.
- Jak dojeżdżał do roweru, to zwolnił, ale potem znowu dodał gazu i wtedy po
nim przejechał - dodaje Nowak.
Kierowca nie zatrzymał się i odjechał w kierunku Dobrodzienia. W lesie
stracił jednak panowanie nad samochodem i wjechał do rowu. Tam
porzucił auto i uciekł.
- Tutaj samochody tak pędzą, że strach wypuszczać dzieci z podwórka - dodaje
Monika Stanczok. - Rozpędzają się w lesie, wpadają do wsi i
jadą tak szybko, że czasami zdąży się zauważyć tylko kolor auta. To
ograniczenie do czterdziestki, które jest w tym miejscu, mają gdzieś.
Jadąca do wypadku policja z Dobrodzienia znalazła rozbite auto, a w nim
dokumenty wozu i kierowcy - 37-letniego mieszkańca Niemiec
pochodzącego z Kadłuba Turawskiego.
- W czwartek o godzinie 8.30 na Komisariat Policji w Dobrodzieniu zgłosił
się kierowca golfa, ale odmówił składania wyjaśnień - informuje
komendant powiatowy policji w Oleśnie, podinspektor Kazimierz Baran. -
Badanie alkomatem nie wykazało w jego organizmie alkoholu, ale
pobrano mu krew do badań. Mężczyzna został zatrzymany.
Kierowcy, który spowodował wypadek po pijanemu albo uciekł z miejsca
tragedii, grozi do 12 lat więzienia
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: zostalam potracona przez samochod jadac rowerem
Czytając wszyskie wypowiedzi w tym watku stwierdzam, że oprócz poszkodowanej
otwierajacej ten wątek są tu sami kierowcy i rowerzyści teoretycy. Sam
przejeżdzam rocznie samochodem ok. 50.000km i ok. 4000 km. na rowerze. To co
się dzieje na polskich drogach to koszmar (wszyscy wiemy).Zdjęcie obowiazku
posiadania karty rowerowej przez osoby powyżej 18 roku życia to samobójstwo dla
osób nie posiadających jednocześnie prawa jazdy. Jak widzę matki z dziećmi
dojeżdzające rowerami niepewnie do skrzyzowania to robi mi sie słabo. Liczenie
na wyrozumiałość i jasnowidztwo kierowców dojeżdzajacych razem z nimi jest co
najmniej ryzykowne. Osobiście miałem 4 niebezpieczne spotkania z samochodami:
1. Na jednojezdniowej ulicy jakiś baran wyprzedzał z prawej strony i uderzył
mnie lusterkiem w prawe udo (stracił to lusterko na najblizszym skrzyzowaniu, a
było elektrycznie sterowane i chyba podgrzewane bo strasznie duzo kabli tam
było).
2. Burakowozy na Grochowskiej w Warszawie wyprzedzały się przed przystankiem.
Jeden niestety nie zdąrzył juz zmieścić się w zatoce a ja przydzwoniłem mu w
tył. Wynik parę ciepłych słów pod adresem kierowcy.Kask mnie uratował.
3.Jakiś baran z piskiem opon wyjechał na osiedlową uliczkę z garażu. Fajnie
było bo pogniotłem mu plecami blachę na masce.
4. Najlepsze i niestety z mojej winy. Przejeżdzałem przez pasy w czasie
strasznej ulewy. Kierowca zielonego Peugeota 206(PO LUCKY)skręcał w prawo z
przeciwnej strony. Chyba mnie nie zauważył (bo później się nawet nie zatrzymał)
jak hamując wyłozyłem mu się przednim kołem pod jego tylne. Efekt: rower
złamany,policja przed zgłoszeniem chciała mi wlepic mandat (słusznie zresztą,
ale strasznie lało) i nie zgłosiłem szkody.
Jak widzicie aniołkiem na jezdni nie jestem, jednak jestem uzytkownikiem
świadomym (wbrew pozorom starającym się jeździć przepisowo) z dość duzym
doswiadczeniem zarówno z kółkiem jaki i kierownicą. Sam często mam ochotę,
jadąc samochodem, gdy widzę jadących w nocy na rowerach, nieoświetlonych Panów
Mietków z pola, dzieci ze szkoły to mam ochotę zatrzymać, powyrywać im wentyle
żeby tak nie robili. Niestety w większosci takich przypadków osoby takie nie
mają pojęcia co im grozi i jak ich widać z jadącego samochodu. Lampka diodowa
jest tańsza od flaszki.
No dobrze rozpisałem sie a tak podsumowując to jestem za:
1. Obowiazkowym ubezpieczeniem OC dla rowerzystów (uszkodzona smycz od psa
sąsiadki dała mi dobrze w kość)
2.Powrotem karty rowerowej dla rowerzystów nie posiadajacych prawa jazdy
(chociaż w obecnych czasach brak prawa jazdy kat B jest według mnie kalectwem i
może w ramach poruszania się po ulicach wogóle wprowadzić obowiazek zrobienia
prawa jazdy po 18 roku zycia)
3. Kaski, pierwsza pomoc i poruszanie takich tematów w szkołach nauczą od
dzieci od małego bezpiecznie i świadomie poruszać się w ruchu miejskim. Z
czasem pojawi się także pokolenie świadomych kierowców.
A w temacie wątku, z praktyki.
Ciesz się życiem bo miałaś duzo szczęścia. Spotkanie z blaszaną puszką
samochodu kończy się zazwyczaj tragicznie.
KU PAMIĘCI MOJEGO KOLEGI KONRADA, KTÓRY ZGINĄŁ BEZSENSOWNĄ ŚMIERCIĄ W WIEKU 20
LAT, POTRĄCONY PRZEZ SAMOCHÓD NA PRZEJEŹDZIE DLA ROWERÓW.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Czy to ja przesadzam?
Czy to ja przesadzam? Wracam do wątku głównego...
Więc, samo to, ze jeździ to nie jest takie zle w powrównaniu do
tego, że i mnie wyciąga na siłe. Nie rozumie, ze mam np sesje na
karku albo stos prasowania. Nie mam ochoty też słychac plotek o
ciągle tych samych sąsiadach ani znó usżłyszeć "a coście dzisiaj
ciepłego jedli" bo się zwyczajnie wkurzam. Nie lubie też tekstów (
uśmiechem pod wąsem) w stylu "widze, ze spódniczka to na ciebie
obcisła sie zrobiła a była luźna' bo ja nie komentuje niczyjego
wyglądu chyba, ze ktoś pyta o moje zdanie. nie mam też ochoty jeść
na siłe bo oczywiście zdaniem wsyztskich znowu u mnie w lodówce nic
nie ma! Chociaż jest inaczej. Najgorsze jest to, ze jak prosze męża
że chce już wracać to potrafi na mnie nakrzyczeć przy wszystkich,
ze "juz idziemy zaraz dopiero przyjechałaś, co ja tam będe robił"!!!
i tego typu. Czasem jak była potrzbea wstapić np do mojej babci to
nawet nie wychodził z samochodu a o herbacie nie było mowy. ( czaem
rzeczywiście jeździliśmy do rodziny mojej na 0,5 godziny czy
godzinkę ale raz na 2 m-ce a nie kilka razy w tygodniu)a do tesciów
jak wstępuje np po smycz dla psa to musze wejść i herbate wypić a
czasem nawet na obiad czekac. Ja rozumiem jak tak sie czasem zdarzy
ale żeby za każdym razem jak przjeżdżamy tamtędy (nie raz
codziennie) to mi robi awanture, ze nawet na herbate nie wejde. MAm
wrażenie że jego zyciowy cel to teraz skupienie uwagi na wymyślaniu
pretesktów do odwiedzin w jego rodzinnym domu. Dobrze wie, ze baba
zawsze ma sporo pracy w domu zwałszcza, ze od męzą pomoc jest
NAPRAWDĘ sporadyczna a w dodatku potrafi przynieść reklamówkę i
zostawić ja na kilka dni na podłodze (sprawdzałam jak długo będzie
stać :) i tak ja ja sprzątnełam. Nie wspomnę już o przywożeniu
wszelkiego rodzaju warzyw, napojów, soków których i tak się nie zje
i nie wypije bo nie starczy żołądków i stawianu wsyztskiego na stół.
A problem z tym jest, bo kucnia mam NAPRAWDE mała i musze sie nieżle
nagimanstykowac żeby tam wszystko porządnie poukładac i zarazem
pomieścić. Wpychanie reklamówek tam gdzie nie jest ich miejsce też
mnie denerwuje bo nie mam miejsca w kuchni na takie niedbalstwo bo
wiadomo, ze jak brakuje miejsca to zawsze jest bałagan. Każdy chce
miec czysto w domu ale niech on tez się postara cokolwiek zrobic w
tym kierunku bo tak naprawde to chodze i zbieram po nim ubrania,
talerze i jakies śruby. Potrafi mi zrobic awanture bo np znajdzie
smietanę po terinie w lodówce a nie ma nawet pojęcia ile się musze
napracować żeby dom był czysty. Co mi tam śmietana, każdemu sie
zdarzy. Najgorsz ejsy to, ze sam jej nie wyrzuci tylko mi mówi i
stawia do zlewu!!! Ja wiem, zę jego rodzice nie dbali o porządek no
ale tyle razy go prosiłam! No, wygadałam sie i trochę mi lepiej.
Prosze o pomoc bardzo bo może to ja jestem jakaś kopnięta..i wogóle
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Oddam różne - Warszawa Tarchomin
Oddam różne - Warszawa Tarchomin Zrobiłam przegląd i mam do oddania:
1. suknia czerwona z szalem, rozm. 38, długość od ramiączka do dołu 142 cm:
www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/545e6be55ac70403.html
2. spodnie bojówki beżowe, z mnóstwem kieszeni, naprawdę świetne i wygodne,
rozm. 36:
www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ceea2a05651c4109.html
3. żakiet Moton ze stójką, wiązany w pasie, beżowo-złoty, r. 36. Noszony tylko
2 razy:
www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7e2e76f1da289b7a.html
4. Kaloszki dziecięce rozm. 23, w kolorze udającym dżins.
5. Buty zimowe Antylopa, ciepłe, z misiem w środku, r. 20:
www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3443023c5f8d8fd9.html
6. Butki różowe na jesień, śliczne, prawie nienoszone, r. 24:
www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9cd584a8f2dbced8.html
7. Tenisówki-kapcie na rzep, kolor dżins z kwiatkami, r.24:
www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/fc4e0edbe7c818b8.html
8. Pantofle na obcasie Ryłko białe, r.38:
www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1792cc93a917f655.html
9. Akcesoria dla psa:
-smycz automat Flexi Compact 3
-obroża skórzana, nieużywana, kolor beżowy, na szyję 44-56 cm
-kolczatka, rozm. jw
10. Maszynka elektryczna do golenia Philips Philishave używana, w pełni
sprawna, taka jak na tej stronie:
www.dworek.jaroslaw.pl/philips/HQ4806.htm
11. Tuba do inhalacji dla dziecka Aeroscopic.
12. Proszek do czyszczenia dywanów Vanish Oxi Action XXL 900 g. Opakowanie ma
zniszczoną tekturę, ale proszek wewnątrz jest w szczelnej (firmowo pakowanej)
torbie foliowej.
13. Ozdoba - świecznik diabełek:
www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0eb290e54d7d4a32.html
14. Książki:
- Władca Pierścieni, 3 tomy w twardej oprawie
- Janusz Weiss: Dla małych o dużych, dla dużych o małych
- album Sztuka Science Fiction
- Robert Sheckley: Odłamki kosmosu, Wymiar cudów (rogi obgryzione przez psa),
Magazyn nieskończoności, Bilet na Tranai, Opcje, Diabelska maszyna, Maszyna
Szeherezada
- Gordon R. Dickson: Smok i jerzy, Smok na granicy, Święty smok i jerzy
- John Irving: The cider house rules (po angielsku)
- Hanka Nowobielska: Ugwarzania z kotem (wiersze gorolskie)
- Henning Mankell: Psy z Rygi
- Peter Lauster: Odwaga bycia sobą
- Wisława Szymborska: Nowe lektury nadobowiązkowe
- Russkije skazki, czyli bajki rosyjskie w tymże języku
- Baśnie narodów ZSRR (po polsku)
Wszystko do odebrania WYŁĄCZNIE osobiście na Tarchominie. Przepraszam, ale nie
jestem w stanie wysłać, ponieważ leżę w domu w zagrożonej ciąży. Nie mam też
kogo poprosić o przekazanie na pocztę.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Siódemka. Dobra. Kto mnie przebije?!
Siódemka. Dobra. Kto mnie przebije?! Teraz to już jest pewność, stu procentowa Ciąża prawidłowa, drugi miesiąc!
Przemiła lekarka, prowadząca moje wszystkie ciąże oraz ciążę mojej córki, na
początku ciutkę się zdziwiła, potem pogratulowała, a na koniec dodała
szeptem: Słuchaj, jesteś moją "najdłuższą" pacjentką, ale na tym koniec
Absolutnie na tym koniec, droga pani doktor!
Mąż się zdziwil. Potem ucieszył. I stwierdził, ze jak to bedzie córka, to on
zostaje mleczarzem. Kto oglądał "Skrzypka na dachu" ten łapie aluzje A kto
nie oglądal, niech się wstydzi!
Potem wykrzyknął: wiedziałem, że te Twoje tabletki to jakaś lipa!
Ja mu na to, że żadna lipa, a w każdych z nich jest 1% szans na ciąże...
Dzieci zaczęly się krzyczeć, że ich pokoje są już przepełnione,
i "procencik"(jak czule nazywamy fasolke) może spać najwyżej w łazience.
Wsparcie w rodzinie...Mój najstarszy syn, Konrad, który mieszka obok
łazienki, na tą wiadomość, że on chce na urodziny dźwiękoszczelne drzwi, bo
pamięta jak Julka się darła. Julka na to, że wcale się nie darła. Zanim
doszło do rękoczynów(a często dochodzi) złapałam psa, smycz i wyszlam na
spacer. Słyszałam jeszcze krzyki, że co z obiadem, którego nie zrobiłam.
Odciełam się, że mają improwizować. Gdy wróciłam do domu, mój najmłodszy syn
powitał mnie w drzwiach z okrzykiem;
- Mama, w kuchni jest taki bajzel, weź coś z tym zrób...
Na to moja średnia córa;
- To trzeba było nie wkladać tych parówek z zeszłego roku do mikrofalówki i
nastawiać na maksa! To by nie wybuchły...
Zręcznie ominęłam kuchnię nawet nie patrząc, ruszyłam do sypialni mojego
średniego syna, którego właśnie wygoniłam, usadowiłam się przed komputerem i
wlaśnie piszę te słowa. Przejdę do sendna sprawy:
Nie poradze sobie z siódemką dzieci. Nie, mówię serio, to nie możliwe. Z tą
szóstką ledwo daję radę, a pieniądze na drzewach nie rosną...
A co do procencika, chyba czuje sie nieźle, podejrzewam, że mój mąż jednak
zostanie mleczarem bo jak zawsze w ciąży z dziewczynami mam szaloną ochotę na
jajka. Rano, kiedy gotowalam dla mojej rodizny, zjadłam sześć.
A teraz, wracając do tematu:
Jestem mamą szóstki i pół. Kto mnie pobije?!
PS. oczywiście nie obyło się bez pytań, czy my ciagle jeszcze...i czy nie
mamy zamiaru przestać bo to, cytuję "niepedagogiczne" Paulina
zapowiedziała, że kupi nam na rocznicę pudelko kondomów. Ja jej na to, że
sama moglaby też ich używać, a czego nie robiła. Dowodem na to, jest moja
wnusia stojąca w drzwiach z paluszkiem w buzi. Zapewniłam ją, że zostanie
ciocią. Chyba się ucieszyła!
Pozdrowienia...
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: jesli pies nie slucha powinien byc na smyczy
Zgodze sie z Toba n-c w wielu punktach.
W miejscach publicznych, gdzie odleglosci miedzy psami i ludzmi sa zwykle
nieduze, wszystkich obowiazuje smycz. Jesli chodzi o tzw. plener to kwestia
smycz czy nie zalezy od kilku okolicznosci: jak rozlegly jest plener, jak jest
uzytkowany, oraz jak zachowuje sie nasz pies (chodzi mi glownie o agresje i
karnosc). Kiedys wyprowadzalam psa do parku w centrum miasta, gdzie wielu ludzi
uprawialo jogging albo jezdzilo na rowerach. Jesli pies byl daleko od sciezki, w
glebi trawnika, lub byl niewidoczny dla ludzi (lezal w trawie, schylil sie za
krzakiem) to pozwalalam mu tam zostac. Jesli pies byl na tyle blisko sciezki ze
ludzie reagowali na niego (np patrzac w jego kierunku lub zwalniajac) to
natychmiast przywolywalam psa do siebie. Robilam tak dlatego ze bylam swojego
psa pewna; raz ze nie zaatakuje, a dwa ze poslucha w kazdej sytuacji, no i
zawsze mialam margines bezpiecznej odleglosci. W ten sposob oszczedzalam stresu
ludziom uzytkujacym ten sam plener co ja z psem, a takze oszczedzalam psa przed
niepozadanym spotkaniami (spray pieprzowy czy inne nieprzyjemnosci). Niektorym
wlascicielom psow wydaje sie ze wystarczy poinformowac otoczenie krzykiem ze
piesek jest lagodny i nic nie zrobi, albo ze on "tylko szczeka". Ironia losu
jest to, ze jedyna rzecza jaka te lagodne i "tylko szczekajace" pieski NIE
robia, jest sluchanie sie wlascicieli. Moja uwaga jest taka: Panstwo sa na
spacerze ze swoim psem, a nie ze mna, prosze krzyczec do niego, a nie do mnie!
> Żaden normalny dorosły pies nie powinien atakować szczeniaka < niestety
zdazaja sie psy i suki wylamujace sie z tej normy. Spotkalam takich juz wiele, i
jedyne pocieszajace w tej sytuacji jest to ze wlasciciele przyznaja sie do tego
"z gory" i przytrzymuja swojego pupila.
> Ja sie psów nie boję, czuję tylko respekt. Najmniejszy przed największymi
przedstawicielami gatunku. Najbardziej wkurzają mnie właściciele różnego rodzaju
"popiardółek", którzy wynalazków pt. smycz, obroża, kaganiec nie uznają i nie
posiadają. Bo jak piesek mały, to nic nikomu nie zrobi. <
Obiema rekami sie pod tym podpisuje, a ze mna pewnie jeszcze wielu ludzi. Jako
dziecko wlazlam do niejednej budy i z niejednym obcym psem z jednej miski
jadlam, ale ugryzl mnie tylko jeden, nie siegajacy mi nawet do kolan (a nie
bylam specjalnie wyrosnieta 8-latka). Teraz, jako dorosla osoba, mam wciaz
wieksze zaufanie do psow duzych niz malych.
Obecnie jestem wlascicielka szczeniaka, rasy bardzo duzej :) Pies jeszcze nie
byl na kursie, ale jest cwiczony w domu z wykorzystaniem jego naturalnych
sklonnosci. Na spacery chodzi na "niewidzialnej smyczy", czyli jak to sie u nas
w rodzinie nazywa: podlega sterowaniu glosem. Jest to wymog przyszlosci;
szczeniak bedzie kiedys doroslym psem, a nikt normalnie rozumujacy nie uwierzy
ze utrzymam na sznurku dobrze umiesnione bydle przerastajace mnie waga o
20-30kg. Kiedy zblizamy sie do miasta/ulicy zakladam mu smycz - znak dla niego
ze jestem przy nim. Nie chce zeby sie sploszyl i wpadl pod samochod, zeby zlapal
w pysk smiecia niewiadomego pochodzenia, zeby mu sie cos stalo. Smycz nie jest
jednak dla niego kara! Zreszta smycz mojego psa to taka cieniutka
"jednorazowka", czyli paseczek cienszy niz te na ktorych wiesza sie np aparaty
fotograficzne. Kontrastuje to wrecz groteskowo z rozmiarami szczeniaczka
(obecnie 35kg) :) Tylko ze jemu grubsza nie potrzebna, on nie ciagnie ani jej
nie gryzie, wystarczylaby nam zwykla nitka, tylko ze sie gorzej trzyma, hehe ;)
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Katowice: 50-latek skatowany przed kamerą
Gość portalu: nobody napisał(a):
> Wg ducha prawa (i litery także, w zależności od interpretacji) to była obrona
> konieczna. Ale wg sądu i prokuratury (zwłaszcza) w tym chorym kraju pewnie nie.
> Zwłaszcza kop psu mógłby być odebrany jako znęcanie nad zwierzętami (do 2 lat
> pozbawienia wolności)
Tragikomiczny był ciąg dalszy tego zdarzenia:
Ten młodzieniec z buldogiem, jak dostał gazem w pysk, otrząsnął się nieco
zaskoczony i zaczął rozglądać się za kamieniem. Nie było, to wyciągnął z
kieszeni smycz do psa, w postaci grubej liny zakończonej ciężkim, strażackiego
typu karabińczykiem, i zaczął nim wywijać usiłując uderzyć mnie w głowę. Wtedy
poczułem lekki strach. Cofałem się w kierunku bloku mieszkalnego trzymając w
uniesionej obronnie ręce pojemnik z gazem. Myślałem tak: jeśli walnie mnie tym
hakiem, to przyjmę uderzenie na głowę albo w rękę, złapię za tę linę i... cały
pojemnik gazowy właduję mu prosto w mordę.(!)
Cofając się przewróciłem się o krawężnik z tyłu, a upadając uderzyłem ręką z
gazem o bruk i pojemnik rozerwało mi w dłoni. Byłem bezbronny.
Tego łobuza też zaskoczyło to, co się nagle stało. Wykorzystałem ten moment
zawahania i schroniłem się w bloku. Tam już by nie mógł tak wywijać mi nad głową
tym obuchem z liny zakończonej hakiem.
Odpuścił!...
I teraz szokujące zakończenie owego zdarzenia:
Wyszedłem drugim wyjściem z tego bloku i nieopodal natknąłem się na idące młode
towarzystwo z puszkami piwa w rękach [3 młodzieńców + 2 dziewczyny]. Panienki
zaraz się zainteresowały moim przyjaźnie nastawionym psiakiem: - O jaki ładny
piesek! - zaczęły go głaskać i podziwiać.
- Tak, tak, tyle, że ten ładny sznaucerek-miniaturka przed chwilą o mało nie
został zagryziony przez buldoga, a jego właściciel jeszcze chciał mnie uderzyć -
opowiadałem fragmentarycznie niedawne zajście.
- Który to??? Gdzie on jest?!... - poderwali się zgodnie młodzieńcy.
- Zaraz mu napier...limy!!! - zakrzyknęli ochoczo i altruistycznie.
A ten akurat wychodził z tym swoim buldogiem zza rogu budynku.
I skoczyli w jego kierunku, ale zaraz się zawrócili mówiąc do mnie:
- Szefie, wszystko w porządku! Nie, nie - jest "okay"! - widać było, że nagle
odmienieni łagodzą "bojową" przed chwilą sytuację.
- Ha, widzę chłopaki, że to jest wasz kolega z osiedla. No to zwróćcie swojemu
koledze uwagę, żeby uważał z tym swoim agresywnym czworonogiem i wyprowadzał go
w kagańcu i na smyczy - zakończyłem "dyplomatycznie", żegnając tę ICH PIĄTKĘ, i
dziękując Panu Bogu, że mi pospołu nie na...kopali - bo mogli to zrobić całkiem
bezkarnie.
Było już po północy, po 24:00 godzinie.
Zaczynał się kolejny NOWY DZIEŃ w IV RP...
(HKP)
...
TAK BYŁO... C Z U W A Ć ! ! !
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: AUSTRALIA POZDRAWIA sp13 na Jarach/Sloneczna
Siemka witajcie moi drodzy:)
Sorki ze sie nie odzywalem ale musialem kurcze odreagowac stres haha
Nie tak na powaznie nie bylo mnie od wczoraj ale juz jestem i moge pisac:)
No to Zenku jak mowisz Dolina Pieciu Stawow pieknie brzmi tak jak powiedziales
i jest tam tyz piknie:)), ale w ta niedziele w tej piknej dolinie pieciu stawow
zle zaczolem opowiem inaczej ok?
tylko zaznaczam ze sytuacja zdarzyla sie naprawde w ta niedziele!dlatego ten
stres haha
Niedziela wieczor no wieczor kole 19 no to wieczor juz nieprawdasz?poszlismy
sobie z naszym pieskiem na spacer oczywiscie na doline pieciu stawow wymienie
oczywiscie kto szedl ze mna(moja Zona zony brat i szwagier tyz z zona)no i
stala sobie grupka wyrostkow 7 ich bylo i jedna dziewczyna zachowanie kochani
okropne zaznaczam okropne ja tez oczywicie kiedys bylem mlody ale po 1 nie
bralem narkotykow i nie pilem co mi zostalo do dzisiaj:)no bez przesady piwko
wypije raz na miesiac haha i tak sobie przechodzimy a jeden z tych wyrostkow
mowi do mojej zony usiadz mi na hu.. rozumiecie oczywiscie o co chodzi i reszta
wyrostkow zaczela powtarzac to samo i jeszcze inne tam szy cw..e peda..itp no i
moi mili zgadnijcie co jeden z nich zrobil a zapomnialem wam powiedziec ze na
lawce staly w rzadku piwa no i oczywiscie po oczach bylo widac ze wiara nacpana
jak nie wiem co no i tej jeden towarzysz zabawy wziol rure i leci na nas no ty
my duzo nie myslac musielismy sie bronic ludzie co tam bylo spieprzali na
szczescie w podskokach dostali taki lomot ze ho ho ho,nie wiem czy nie
przesadzilem ale jak ten z rura na nas szedl to wziolem smycz od psa a mam taka
fajna na lancuchu i jak mu sciaglem po nogach to chlopina tylko piszczal i tak
jeszcze dwoch dorwalem bo odwazniacy co najwiecej krzyczeli uciekali po
krzakach,nie wiem czy dobrze kochani zrobilismy ale coz nie pozwole sobie na to
zeby jacys gowniarze obrazali moja Zone i innych:)a nie mialem przy sobie tel
bo odrazu na policje bym zadzwoni a szkoda:)
no to na tyle wydarzen w moim zyciu haha na dzien dzisiajszy oczywiscie:)
mam nadzieje ze nie urazilem Was moim czynem?
Zenku karta wedkarska kosztuje 250 zl no ale nie na wszystko
oczywiscie:wpisowe+opłata egzaminacyjna+opłata członkowska+opłata za wędkowanie
(spining,krajowa,ze środkow pływających)+karta wędkarska+legitymacja+dobrowolny?
fundusz na rzecz koła oraz w zależnosci od okręgów wody wydzielone to +-koszt
250pln(to na początek)potem co roku tylko oplata członkowska i za wędkowanie
oraz wydzielone łowiska.
Fundusz koła?Co to jest?Ano działacze uważają że wg.statutu PZW który mówi że
każdy członek związku ma obowiązek przepracowania kilku godzin lub wniesienia
ekwiwalentu(nie pamiętam dokładnie treści zapisu)wykorzystują to i uchwalają na
walnych zebraniach dodatkowe opłaty.Ktoś gdzieś na jakimś forum napisał że PZW
to Polski Związek Wydrwigroszy,czasami zastanawiam się czy aby nie miał racji:)
no to kochani na tyle pozniej napisze wiecej haha
a na koniec powiem Wam swietna zagadke slowną
natomiast prosisz kogos o powiedzenia slowa samolot mowisz tak (powiedz mi
samolot) a chodzi oczywiscie o koncowke (LOT) ile gosci sie trudzilo zeby
powiedziec tak samo jak ja to mowie az na usta patrzeli haha nawet jeden kolega
mowil mi samolot w 3 jezykach mowie wam ubaw po pachy:))
dobra to powiem jeszcze jedna zagadke slowna nie bede taki podziele sie z wami
ale pod warunkiem ze poweicie mi kogo nabraliscie ok?
mowicie do kogos tak zeby odgadl zagadke natomiast jest pytanie:)
niemiec rusek polak szli i znalezli jablka trzy kazdy zjadl po jednym ile
zostalo jablek? odpowiedz brzmi 1 bo niemiec rusek szli po lak ten na listy
haha dobre co?
dobra to narka lece
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: nieznane legendy o Ursynowie
Dlaczego ulica KEN jest taka długa
Żył sobie raz na Ursynowie chłopiec, który koniecznie chciał wszystkim zrobić na
złość. Niczym się nie interesował, nic też specjalnie nie umiał robić. Jedyną
jego myślą każdego dnia było to, jak można uprzykrzyć życie innym.
Od rana chłopczyk ów, zamiast iść do szkoły i się uczyć (do dziś nie umie
poprawnie się wysłowić), prześladował sąsiadów, sprawdzając, czy wycierają buty
przed wejściem na klatkę schodową. Liczył szurnięcia o wycieraczkę i potem
wieszał koło windy kartkę z nazwiskami osób, które, jego zdaniem, nóg nie
wytarły. Śledził też właścicieli psów, którzy wyprowadzali je na trawnik. Gdy
pies załatwił swoją potrzebę, chłopczyk wskakiwał w nią, tarzał się, a potem
głośno krzyczał na całe osiedle, że wszędzie leżą psie odchody. Pilnował też, w
jakich godzinach sąsiedzi trzepią dywany oraz starał się sprawdzić, czy
lokatorzy jego bloku nie używają przypadkiem niedozwolonych środków
antykoncepcyjnych.
Pewnego dnia na osiedlu zjawiła się dobra wróżka w stroju jednej z typowych
mieszkanek Ursynowa. Niosła w ręku siatkę z zakupami i prowadziła na smyczy psa.
Nasz "bohater" od razu wyczuł, że oto zbliża się ofiara idealna. Podążył w jej
kierunku i - niby niechcący - potrącił ją tak, że siatka wypadła jej z ręki, a
pies pobiegł na trawnik i zaczął tam hasać. Na to tylko nasz stróż porządku czekał:
- Ha! Patrzcie, patrzcie! Nie dość, że chodzić nie umie i zajmuje całą ścieżkę,
to jeszcze śmieci! Kto to niby pozbiera! Pod MOIM blokiem takie śmieci??? A ja
sobie nie życzę i w ogóle nie wiem, skąd pani przyjechała! A ten pies! Dlaczego
on nie jest na smyczy! Przecież może ugryźć! Wie pani jaka jest odpowiedzialność
za wyprowadzanie psa bez należytego zabezpieczenia! Zaraz pani powiem!... - tu
chłopczyk zamilkł, bo Wróżka wyjęła czarodziejską różdżkę i zaklęła go tak, by
milczał.
- Przebrała się miarka - rzekła Wróżka - już wszyscy mają cię dość. Nie mogą
ścierpieć twojego jęczenia i narzekania ani twoi sąsiedzi, ani byli znajomi,
którzy się do ciebie nie przyznają, ani cała twoja rodzina! Obrzydzasz to miasto
wszystkim, którzy znajdą się w okolicy! Ale mam dla ciebie karę! Zamieszkasz
przy jednej z najdłuższych ulic, przy której wszyscy będą wyprowadzali swoje
psy! Wszyscy twoi sąsiedzi będą mieli przynajmniej po jednym psie! Codziennie
będziesz budził się z koszmaru sennego, w którym psy będą ciskać w ciebie swymi
odchodami! Na zawsze bądź przeklęty!!! - wykrzyknęła wróżka i zniknęła.
Chłopiec, choć mógł już mówić, wzruszył ramionami i poszedł do domu. Niedługo
potem okazało się, że zmienia adres i przeprowadza się na ulicę KEN do bloku
pełnego psiarzy... od tej pory co rano budzi się z krzykiem, bo śni mu się, że
ściga go stado psów, które chcą rzucić w niego odchodami. Chłopiec biegnie do
drzwi i nie może się zatrzymać, dopóki nie przebiegnie całej długości ulicy w
jedną i w drugą stronę... a ulica jest baaardzo długa. Za sprawą dobrej wróżki...
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Ścieżka rowerowa
Tak, tak, tak! Zgadzam się niemal w 100%. Kiedyś byłem wielkim zwolennikiem
budowy ścieżek rowerowych w stolicy. Z czasem entuzjazm przygasł. I to nie
dlatego, że mniej jeżdżę - jest wręcz odwrotnie - ale dlatego, że większość
obecnych ścieżek to karykatury w najgorszym tego słowa znaczeniu prawdziwych
dróg dla cyklistów. Dziury, progi, piesi, dzieci, psy, smycze (!),
tttrrrzzrzręęssąąccaa kostka, sygnalizacja wzbudzana (to jest jakaś nowa
wybitnie paskudna moda), co chwila trzeba przejeżdżać na drugą stronę,
nadkładać drogi, wchodzić po schodach, by w dodatku w pewnym momencie zauważyć,
że ścieżka się kończy i i tak zjechać na jezdnię. A, są tam nawet samochody
(jedyne potrącenie przez auto zdarzyło mi się właśnie na ścieżce !!!). Dlatego
staram się jeździć głównie po ulicach, choć nie zawsze się da i nie zawsze jest
to przyjemne. W dodatku jazda tak jest nielegalna. Ale za to chyba ze 2 razy
szybsza, a przecież czas to pieniądz. Zwłaszcza jak się jeździ do pracy :-)
Jazda po jezdni jest natomiast mało ciekawa, kiedy nawierzchnia jest kiepska
(np. Jana Pawła II) - wtedy przydałyby się ścieżki, których oczywiście nie ma.
Bo buduje się je chyba tylko przy okazji wymiany nawierzchni ulicy. A po takiej
nowej nawierzchni jezdzi się rowerem duuużo lepiej niż po kostce. Absurd. Co
gorsza, takie ścieżki są coraz częściej budowane między miejscowościami (np. w
Wielkopolsce), w trosce o dzieci jadące do szkoły. Bardzo dobrze, tylko
dlaczego doświadczony rowerzysta, doskonale znający przepisy i posiadający
dobrą technikę jazdy musi też korzystać z takiej dziadowskiej ścieżki, podczas
gdy na ulicy jest równiutki asfalt, dość szeroko, a ruch znikomy?
Jakie wniski? Nie ma sensu wyrzucać pieniędzy w błoto (dosłownie) budując
takie 'ogryzki' w dziwnych miejscach i o zastraszającej jakości, psujące tylko
radość z jazdy na dwóch kółkach. Osobiście uważam, że ścieżki należałoby
budować tylko tam, gdzie to naprawdę potrzebne - najlepiej system dobrych
asfaltowych ścieżek wzdłuż głównych arterii miejsckich, bez konieczności
przejeżdżania na drugą stronę (najlepiej po obu stronach jezdni, ale to chyba
na dzisiejsze czasy zbyt drogie), bez sygnalizacji wzbudzanej i innych bajerów
(słupki akurat mogą być), przy drugorzędnych ulicach ścieżki chyba są zbędne,
choć nie od rzeczy byłoby spowolnienie ruchu (progi z przepustami), ewentualnie
wydzielone pasy na jezdni, czy inne drobne ułatwienia). Dla niedoświadczonych
użytkowników mógłby być wtedy chodnik. No i zaoszczędzone środki przeznaczyć na
konserwację już istniejących dróg rowerowych (asfalt chyba nie wymaga
szczególnych nakładów pod tym względem?)
No i najważniejsze - NIE ZMUSZAĆ ROWERZYSTÓW do jazdy ścieżką, zwłaszcza kiedy
jest ona beznadziejna. Wiem, że to marzenie ściętej głowy, ale chyba wolno
czasem popuścić wodze fantazji...
Pozdrawiam
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Policjanci zastrzelili psa prowadzonego na smyc...
Gość portalu: Były Policjant napisał(a):
> Nawet jeśli zajście miało przebieg taki jak opisali policjanci, nie mieli
> prawa strzelać do psa. Po pierwsze: Policjant zanim wyjmie broń musiu
> wykorzystać wszelkie dostępne środki przymusu czyli pałka, siła fizyczna, gaz
> i tam co jeszcze ma ze sobą.
coś mi sie zdaje, ze się mylisz. Ba, powiem więcej: w pewnych przypadkach
policjant ma prawo do strzelania od razu , a czy zaszła tutaj taka okoliczność -
zdecyduje sąd (tak a propos: wg zeznań mundurowych ostrzegali oni właściciela
przed konsekwencjami)
> Dopiero gdy te nie skutkują może strzelać ale w obronie
> życia lub zdrowia.
no właśnie strzelali w obronie zdrowia i życia.
> Pies nie atakował, był na smyczy więc taki przypadek nie
> zachodzi.
nawet wg zeznań świadków zacytowanych w Wybiórczej wyglądało to mniej wiecej
tak: pies nie był _aż tak_ agresywny... czyli pytanie: był, czy nie był
agresywny jest jakby nie na miejscu. Wg zeznań policjantów pies był szczuty.
> Po drugie czemu jest winny biedny pies?
wg zeznań winny był nastawania na zdrowie i życie człowieka. Zwierzęta
niebezpieczne, gdy nie ma bezpiecznej możliwosci innego ich unieszkodliwienia,
po prostu się likwiduje. I tyle.
> Skoro ma głupiego
> właściciela, ukarać go. Skuć kajdankami, obezwładnić, dać po mordzie ale nie
> zabijać psa.
oczywiście piesek będzie stał grzecznie obok i sobie patrzył co się dzieje...
sprawa jest prosta: niebezpieczne zwierze nastaje na człowieka - należy go
unieszkodliwić. Gdy ryzyko jest zbyt duże - do śmierci włącznie. Potem sobie
można dalsze czynności przeprowadzać.
> Dziwię się zarówno rzecznikowi jak też komendantowi broniącym
> tych policjantów.
a ja nie, pod warunkiem że prawdę mówią.
> kwalifikuje się do zabicia to za chwilę pijany, napakowany dresmen, wydający
> się silniejszym też będzie do zabicia.
jeśli bedzie na mnie szczuł pitbulla (tu bym się jeszcze chwilę zastanowił, czy
po unieszkodliwieniu psa należałoby odstrzelić jeszcze człowieka) lub z nożem
startował (tu bardziej - art. 25) - jak najbardziej bedzie się nadawał do
zabicia.
> Byłem kilka lat f-szem.
jeśli w tej sprawie masz takie podejście - to byłeś marnym fcjonariuszem
(oczywiście zakładam, ze policjanci tutaj mówia prawdę).
> błęów swoich i swoich podwładnych. Lepiej przyznać się do błędu kiedy szkoda
> nie jest wielka (tylko pies).
jeśli policjanci kłamią i zastrzelili spokojnie idącego sobie na smyczy psa -
jak najbardziej są do ukarania. Oczywiscie właściciel powinien ulec prośbom
fcjonariuszy i nałożyć zwierzakowi kaganiec.
> ostatnich lat, kiedy policjanci przez pomyłkę, przypadkowo lub przez głupi
> błąd zabijają niewinnych ludzi?
> Mało policjantów popada w alkoholizm, zabija się i
> swoją rodzinę, współpracuje z przestępcami itp?
to ma być argument przeciw eliminowaniu niebezpieczeństwa grożącego niewinnym
ludziom? Sprawa jest prosta: zawaliła policja (ewidentne sprawy w Łodzi czy
Poznaniu)- winni iść pod sąd. Jeśli zastrzelili agresywne i niebezpieczne
zwierzę, które właścicielpijany właśnie spuszczał ze smyczy: do pochwały i
premii.
> Ciekaw jestem ile śladów zabezpieczono w sprawie i czy zrobiono to
> obiektywnie czy tak, aby wyszło na wersję wygodną dla policji.
> Szkoda słów.
też jestem ciekaw. Ale jeśli przed sądem wyjdzie ze policjanci mówili prawdę,
to jak najbardziej powinni zostać oczyszczeni z zarzutów.
Pozdrawiam
Losiu
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: PIES - wyprowadzane bez smyczy i kaganca!
Razem z moim psem mieszkamy w samym centrum Warszawy.
Codziennie, od dwoch do trzech razy dziennie wychodzimy na spacery do parku.
Moj pies nalezy do psow pasterskich, potrzebuje duzo ruchu ktory staram mu sie
zapewnic. Razem jezdzimy na wycieczki rowerowe za miasto, wspolnie biegamy.
Dzis nie wyobrazam sobie zycia bez psa!
Do furii doprowadza mnie jednak stan polskich parkow: bawiac sie na parkowej
trawie nie trudno wejsc w pozostawiona przez innego pieska kupe...
Problem jednak nie polega moim zdaniem na samym sprzataniu odchodow przez
wlascicieli. Po przyjezdzie z zachodu, wiedziona tamtejszymi idealami
sprzatalam po psie. Sprzatnieta elegancko kupke nioslam przez caly park
poszukujac specjalnych koszy... I co? Czy tak trudno jest postawic glupi
pojemnik? Zapytany straznik miejski tylko wzruszyl ramionami i powiedzial ze to
nie jes "Hameryka". A ja przeciez place podatek za psa... Ciekawe na co on
idzie?!
Inna sprawa sa ludzie panikujacy na widok spuszczonego ze smyczy psa, np.
aportujacego w parku patyk. Ja rozumiem ze nie tylko wlasciciele psow i ich
podopieczni odczuwaja potrzebe wychodzenia do parku. Ale nie trzeba odrazu
drzec pyszczka, ze pies ma ostre zeby i napewno zaslini moje male dziecko na
smierc! Juz do klasyki nalezy zachowanie mlodej mamy, ktora zamiast zabrac
dziecko na rece z odleglosci 100 m macha na mojego psa i cos wrzeszczy w stylu:
pies zabujca...
Drogie mamy, skoro tak bardzo obawicie o swoje dzieci, czy nie latwiej jest
zabrac je kilka metrow dalej, spacerkiem do parku, do ktorego pieski nie moga
wchodzic? Jak ladnie mozna spedzic dzien w Parku Ujazdowskim czy Lazienkach?
Ale nie, ja rozumiem to za daleko. I nie ma na kogo nasylac strazy miejskiej...
Dodam, ze bylam juz spisywana przez straz (z inicjatywy bojazliwych ludzi z
anty-psimi fobiami) juz kilka ladnych razy. Co wiecej czesto spotykam na
spacerach znajomych straznikow, ktorzy bardzo sympatycznie odnosza sie do
mojego psa.
Moj pies ma pokonczone IPO , razem bawimy sie na zawodach AGILITY, uwielbia
zabawy w tropienie no i freezby. Jest psem z utytulowanym i (nietylko moim
zdaniem) dosc karnym.
Nie wyobrazam sobie spacerow tylko i wylacznie w kagancu i (nawet) dlugiej
smyczy. Z calym szacunkiem, ale NIE! Pies musi miec szanse w spokoju (pod pelna
kontrola wlasciciela) wyjsc na spacer. Oczywiscie powinien byc na tyle
posluszny by bedac odwolany wracac do wlasciciela.
Poza tym nie zgadzam sie ze stwierdzeniem, ze posluszenstwo u psa mozna
osiagnac tylko przez ciagle trzymanie na smyczy i ze pies spuszczony z niej
nagle w sposob cudowny odzyskuje wolnosc. Ktos kto to napisal chyba nigdy nie
mial psa...
Do wszystkich anty-psow mam ogromna prosbe: nie traktujcie kazdego psa jako
standardowego zagrozenia, ktore trzeba wytepic. Lepiej bedzie gdy razem
postaramy sie naprawic to co trzeba, bysmy mogli razem wspolistniec.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Czy myśliwi będą strzelać do bezdomnych psów i ...
Gość portalu: nietolerancja napisał(a):
>
>
> Następna zielona, która czyta wyrywkowo. Zaznaczyłem, że nie
chodzi mi o
> nowobogackich i nawiedzonych myśliwych. Tak? Tak.
Mam wrazenie, ze jestes lekko niezrownowazony. Spokojnie, ok?
A ja napisalam, ze mysliwych-kretynow jest sporo. I oni tego psa
chcieli zabic juz dawno - zanim ustawa weszla w zycie. Teraz
beda strzelali do wszystkich psow. Nawet obok wlascicieli. Tacy
tez sa i o takich ni mozna zapominac. Ich problem, ze robia
opnie calej masie innych mysliwych.
> nie stało i niech Ci zasrają Twój ogródek tak że nic tam nie
urośnie.
Ty masz problemy chyba. Jak sie ma psa i "zasrany" ogrodek, to o
ten ogrodek tez sie dba. Jets szpadel i cos mozna wymyslic.
Widze, ze dla Ciebie swiat idealny to swiat bez zwierzat, czy
jak? Bo jaz z psem, to na smyczy albo w zasranym ogrodku...
Wszystko może fajnie wygladać - ogrodek, spacer z psem i uklady
z mysliwym.
Nie
> mówcie mi o psach uciekinierach itp. Pies to porównywalna
odpowiedzialność do
> dziecka, a nikt ich nie znakuje. JESZCZE RAZ PODKREŚLAM KTOŚ
KTO KOCHA PSY NIE
> BĘDZIE ICH PUSZCZAŁ I BĘDZIE PILNOWAŁ! TRZEBA ZMIENIĆ
MENTALNOŚĆ KUPOWANIA PSÓW
Słuchaj, dziecko nie pobiegnie za suczką 50 km/h. Pies potrafi.
Zdarza się. Ja suka ma cieczkę - pies potrafi sforsowac niezłe
ogrodzenia. Zdarza się, zwyczajnie się zdarza, że pies ucieknie.
Poza tym po lesie lubiłam łazić z moim psem łazikiem - bez
smyczy. Psa miałam owczarka podhalańskiego - wymagał spacerów. A
pies się do nas przybłąkał. Przyszedł nie wiem, skąd. Uciekł
komuś? Dawałam ogłoszenia, nikt się nie zgłosił, pies został z
nami.
Poza tym pisałam o kotach. Nie czytasz? Koty mają taką naturę,
że łazikują. Pójdzie sobie połazić po lesie. I co? Kogo
napadnie? Zaatakuje dzika? Powybija ludzi? Pozagryza? Ludzie
żyją mitami o kotach - że agresywne i zagryzają.
Jasne, że zwierzęcia trzeba pilnować. Sam piszesz, że to nie
zabawki. Żeby się ludzie nauczyli. To dlaczego jednak nie karać
ludzi? Dlaczego proponowane przeze mnie rozwiązanie o
wyłapywaniu zwierząt i ich znakowaniu jest złe? lepiej wybić? Za
dużo filmów oglądasz o zabijaniu czy jak?
Psy to nie zabawka, to istnienie, do którego trzeba mieć
szacunek. Wybicie psów ludzi nie zmieni.
>
> ZABAWEK DLA DZIECI. ZABAWKA SIĘ NUDZI TO NA ŚMIETNIK. I NIECH
MYŚLIWY ŚMIECIARZ
A kto traktuje psy jak zabawki? Ja? Posądzasz mnie o to, bo mam
inne zdanie niż twoje rozchwiane agresywne wypowiedzi?
>
> ZAWIEZIE TO NA WYSYPISKO. BABY Z ZACHODNIO-POMORSKIEGO.
Baby z zachodnio-pomorskiego. Mam nadzieję, że nie masz
zwierząt. A jak masz, że Ci nigdy pies za suką nie poleci.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Rytualne mordy paschalne
Ojej, jeszcze jedna fontanna głupoty? Towarzyszu, wam sie naprawdę wydaje, że jeśli wypowiecie głupstwo dwa razy, to
da ono w sumie prawdę?
> Nagadali metodą omawianą obok, czyli metodą
> a la Hasz: wstawiając w usta (klawiaturę) adwersarza coś, w co potem łatwo
> uderzyć, a co z prawdą ma baaardzo niewiele wspólnego.
...napisał tyu, po czym bezzwłocznie przystąpił do wcielania tej metody w życie:
Otóż ponoć cieszę się, że taka książka powstała i ją reklamuję, przy czym
radość tak mi zmąciła umysł, że rzuciłem się JCMości Galbie do ust, by je
namiętnie wyściskać swoimi.
Co to znaczy "taka książka", towarzyszu? Jakie negatywne właściwości jej
przypisujecie? Dlaczego z góry odrzucacie hipotezę, że rzeczywiście kiedyś, na
jakimś zadupiu, istniała sekta obłąkańców? I dlaczego miałoby mnie to cieszyć?
Odpowiedź, a raczej wredna sugestia sumiennego i dokładnego metodologa tow.
chu..., pardon, tyuja jest taka: luka to antysemita, zatem zadowolony jest,
kiedy inny antysemita popełnia paskudną publikację. Swoje insynuacje tow.
świnka morska nazywa faktami, jednocześnie piętnując u innych "wstawianie w
usta itd.".
Gratuluję powtarzalności - jak zawsze napisaliście brednie. "Analizując
początek" nie zdołaliście wyanalizować niczego: ja nie pisałem o książce, lecz
o jej odbiorze, kretynie.
Tow. tyu jest ambitny i wkłada w usta, świntuch jeden, brzydkie rzeczy nie
tylko swoim znajomym z forum, lecz również zupełnie nieznanym facetom:
"Bo - he, he, he - Żyd, a pisze jak antysemita."
A skąd wiecie, jak ów Jude pisze, skoro przyznaliście się, że książki nie
czytaliście? I dlaczego twierdzicie, że nieafirmująco wobec długonosych może
pisać tylko antysemita? Czy wasza sugestia, jakoby Żydzi byli bez skazy (no bo
ich krytyka to "antysemityzm") nie jest przypadkiem rasizmem? Bo
odpowiedzialnością zbiorową - na pewno.
"Ale Luka powinien wiedzieć, ile jest warte naukowe historyczne "dzieło" oparte
na tak wątłych podstawach"
No, tutaj w moje usta tow. tyu postanowił wjechać komunistycznym buldożerem
marki "Komsomolec". Gdzie ja coś pisałem o wartości tej książki, głupku? Skąd
wiecie, na jakich podstawach dzieło jest napisane? Oświadczenie paru rabinów-
laików wystarcza wam za merytoryczne uzasadnienie? Skąd wiecie, co Autor
wyciągnął z zeznań, jakich metod użył, jak konstruował wywód skutkowo-
przyczynowy? Ja się nie wypowiadałem, a wy, mimo, że nic nie wiecie -
zajęliście zdecydowane stanowisko. Dowodzi to, żeście głupek.
"Jeśli więc, pomimo tego, podjął się roli rzecznika
i herolda Galby, to wyłącznie ze względu na w/w schadenfreude"
Nie, obcięty paznokciu - ze względu na chęć wspomożenia statystyk
odwiedzalności.
"Silniejszą, niż zawodowa rzetelność, która każe zaczekać i sprawdzić u źródła
poziom książki."
Kłamiesz głupio i niezręcznie, śmieciu - jeszcze w piątek napisałem, jak
powinna wyglądać reakcja na doniesienie o powstaniu takiej książki. Nie dam
linka, ponieważ na długości jednego wątku to chyba przesada, jeśli jednak sobie
nie poradzicie, to dajcie znać - wręczę wam białą laskę i smycz do psa-
przewodnika.
"Tudzież - ze względu na istniejący głównie w JEGO oczach strach dziennikarza,
który to opisał."
Strach wyziera z tego artykułu, podobnie jak wasza filosemicka nadgorliwość z
kłamst, którymi mnie obrzuciliście. A potwierdzeniem mojej tezy jest reakcja
politpoprawniaków.
"A mnie to brzydzi. Wolno?"
Owszem, wolno, lecz co mianowicie was brzydzi, idioto?
"Lecz gdyby jednak nie, ileż radości przepadłoby wówczas Galbie i Luce...
Wniosek Galby i Luki: pisać! Pisać szybko! Bo może przepaść...
I o to mi głównie chodziło. Wolno?"
Najmocniej przepraszam, na drugi raz njusy będę prezentował po dwóch latach,
kiedy już nikt nie będzie pamiętał, o co chodzi.
Tak, pocieszna kukło, jak już napisałem, ubawiłeś mnie odrobinę, ot, tak w sam
raz na dwa dni łikendu. Dzisiaj już tylko nużysz.
No, podziękować, pocałować czubek pańskiego buta i raus.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: *** [Jakub takze tam jest...]
lulla_lo@autograf.pl wrote: Dobrze, jeszcze raz. Smycz jest z rzemienia, rzemień jest mocniejszy od sznurka, tasiemki czy postronka. Jednocześnie jest dluższym slowem niż 'smycz'. Ponadto posłuchaj, jak słowo 'smycz' brzmi, ono przecina powietrze.
Dobrze, jeszcze raz :) Nie mam nic do brzemienia, nie przeszkadza mi samo słowo w innym otoczeniu (właśnie mam deja vu ;). Smycz generuje psa, a pies - chce się czy nie, przywołuje inne odczytania, szczególnie w towarzystwie spojrzenia. Mogę przy odrobinie dobrej woli pobiec na koniec wiersza i tam odnaleźć echo tej smyczy - ale sama piszesz, że nie o to chodzi. W rezultacie mamy głuchy telefon :) "Kuba?". A sęk w tym, że to nie to.
Smycz zdjęta ze ściany, na której wisi obok kluczy do mieszkania, pozostaje w użyciu do końca historii; raz użyta zostaje zapamiętana. Jej obecność jest nie do zakwestionowania.
Ale tego nie ma w tekscie. Tam smycz zostaje zdjęta nie tylko ze spojrzeń. Jej obecność jest naddatkiem, implikuje znaczenie które wytrąca z rytmu lektury. Stawia akcent tam, gdzie IMO nie jest konieczny. I bez niej widać próby uniknięcia kontaktu.
Ależ naprawię, kiedyś naprawię, tylko pewnie będzie to już zupełnie inny wiersz.
Wolałbym ten sam.
W opowieści pojawia sie Jakub. Jakub, syn Izaaka, Jakub zwany Izraelem.
No.
Dość świadomie używam słów 'powszechnie uznanych' czy też wyglądających na pretensjonalne: one wciąż istnieją i ich znaczenie na pewnych poziomach pozostaje niezachwiane.
Nie; uwierz - jestem daleki od określania jakiegokolwiek słowa określeniem 'pretensjonalne'. Za pretensjonalne uważam tylko związki między słowami użyte w kontekście przewałkowanym juz wielokrotnie (pod warunkiem, ze nie jest to echo stylizacji, czy konwencji). To jednak bardziej szczegółowo:
"przypatrujemy się sobie, ostrożność smyczą wiąże nam spojrzenia ja u stóp drabiny, po drugiej stronie tęczy, żadnego pomostu między nami, wiara niewiara w jedną linę skręcone" Przyjrzyj się. 1. Pierwsze zdanie - podmiot domyślny 'my'; zaczynasz wyliczenie: 'ja' (oczekuję identyfikacji podmiotu zbiorowego: zaraz, już zaraz będzie 'ty', bo ciąg składniowy jest jednoznaczny - nie ma, i nie wiem czemu). 2. Ona znajduje się 'po drugiej stronie tęczy'. Co jest po drugiej stronie tęczy? Jedno jest pewne: nie ma tam gnoma z garncem złota ;) Pozostając w konwencji biblijnej, możemy się tam domyślać Boga, a idąc dalej: Jakuba - kochanka - boga, potraktowanego jak ten z "Pieśni nad pieśniami" (jako metafora). Mozna też przeczytać inaczej, bo nie wiadomo który koniec jest który: to może ona jest bogiem. Tylko po co mi u licha to potopowe przymierze? 3. Tęcza jest mostem. Ale między nimi 'żadnego pomostu'. Szlag trafia obie interpretacje z pkt.2. To pomiędzy kim a kim jest ta tęcza? I o so chodzi? 4. tęcza - most - drabina - lina. A czy mają aby spadochrony? ;) Po co Ci ta lina? Może ja nie potrafię zwyczajnie jej zinterpretować? Czy ta wiara i nie wiara nie moga się łączyć - dajmy na to - z konstrukcją drabiny? Tak co drugi szczebelek? ;))) 5. Nadmiar zbliżonych znaczeniowo rekwizytów w rezultacie nie tylko banalizuje wywód, ale skręca znaczenia w węzeł gordyjski. Czytelnik (ja) ma wrażenie grochu z kapustą, kwiatka przy kufajce, dwóch grzybków w oko. Dlatego będę się spierać i o tęczę i o wiarę razem z niewiarą i o wszystkie inne elementy.
A ja nie będę. Każdy element pojedynczo jest w porządku. Wrzucone do jednego gara stają się złotem głupców.
| No i co? Co jest w tym dramacie istotnego? Powiedz i przekonaj, a | wyrzucę wszystkie książki z tą samą opowieścią. Nie ma sensu wyrzucać. Każdy ma do opowiedzenia swoją historię. Nawet jeśli brzmi ona podobnie, to za każdym razem jest inna. Popatrz na niepobożnego Jakuba przede wszystkim, na drabinę, na odwrócenie ról.
Patrzę. Nie staram się dyskutować z treścią - może mi się podobać albo nie. Natomiast sposób użycia środków uważam za dyskusyjny. I chyba tylko o tym do tej pory pisałem. Sporo starych historii umiejętnie opowiedzianych na nowo, broni się. Dobrze zrobiona parafraza potrafi stać się zupełnie nową historią. Tym razem IMO - nie wyszło.
Na brak kontynuacji przypisanej roli. Na zdradę, ktora tam się czai.
Taaa. Stale mi sie wydaje (choć mogę być w błędzie), że wiem o czym miał być ten wiersz.
Jest bardzo trudno odkrywać tropy do własnego wiersza. Nie lubie tego.
To nie rób tego. Zobacz, nie czepiam się treści. Czepiam się warsztatu, a wszystko dlatego, ze mam słabość do tekstów niedoskonałych; takich które błyszczą w trawie jak czyste złoto, a okazują się być kapslem (nie miej za złe - takim kapslem można bardzo długo i sympatycznie się bawić). Żałuję, że poza błyskiem, trudno w nich coś jeszcze znaleźć.
Przy czym - w swoim czepialstwie wcale oczywiście nie muszę mieć racji. w.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljakub791.xlx.pl
Strona 3 z 4 • Wyszukano 247 rezultatw • 1, 2, 3, 4
|