Ogl�dasz odpowiedzi wyszukane dla has�a: Sernik na zimno

"Hanna Burdon" <hbur@ntlworld.comwrote in message



Been there, done that... I mean: didn't quite manage to do that... ;-)

A tu lato nadchodzi, sezon na młode ziemniaki z koperkiem i zsiadłym
mlekiem...


Fajnie pomarzyć, nie?

Chociaż najbardziej mi brakuje sezonu na truskawki... Nigdzie nie ma
takich
truskawek jak u nas w sezonie, no i można sobie kupić od razu ze dwa kilo!


Ja na szczęście muszę jeździć na zesłanie dopiero na koncu czerwca, więc
mogę się najeść. Ale szklanki (to, co lubię najbardziej ze wszystkiego),
wiśnie, poziomki i borówki to od siedmiu lat jem tylko mrożone, jak wracam
do domu jesienią.

No wiesz, moja babcia przez całe życie tak robiła, a przynajmniej do roku
1989. Normalny cukier wrzucała do robota (robot Phillipsa z lat
pięćdziesiątych, waży tonę, ale jeszcze działa!), mieliła, a potem
trzymała
w metalowej puszce z laskami wanilii. Super.


Nie wiem. Może coś mi z tym cukrem nie wyszło.

Seler korzeniowy czasem można dostać (w Safeway'u), a w ramach białego
sera
kupuję "cottage cheese"... Nawet niezłe ruskie pierogi wychodzą. :-)))


Wiem, że czasem, ale raczej rzadko. Z reguły hiszpański. A ja jem selery w
ilosciach hurtowych. Lubię i już.

Ale co do cottage cheese to chyba żartujesz. Przecież to płynne, jak nasz
twaróg granulowany.
Takiego sprasowanego w paczkę, naszego białego sera to nie wynaleźli.
Dobrze, że jest już kwaśna śmietana. Podobno kiedyś nie było. Ale i tak nie
zapomnę, jak na Wigilię zabrakło w najbliższym supermarkecie, bo widocznie
wykupili wszyscy miejscowi Polacy i wysłałam męża na poszukiwania,
przykazując, że bez śmietany ma sie nie pokazywać. Ale i tak nie było po co,
bo za krótko moczyłam śledzie. W solance oczywiście. Żeby wyszły jak nasze
solone to chyba trzebaby je trzymać w tej soli z pół roku.

No i od niedawna sprowadzaja tam serki Quarka - homogenizowane. A osiem lat
temu serniki na zimno musiałam robić z Mascarpone albo z Ricoty. Nie
potrzeba było żelatyny - takie wychodziły sztywne. I też gumowe. Angole się
zachwycali, ale tylko dlatego, że nie wiedzieli, jak ten sernik powinien
naprawdę rozpływać się w ustach.

| A kiszone ogórki jakiejś brytyjskiej żydowskiej firmy (pewnie
właściciele
| pochodzą z Polski) można kupić, nawet w niektórych londyńskich
| supermarketach.
| Nazywają to "Gherkins in Brine"

Eeee, w Londynie... A co poradzisz osobie mieszkającej w Darlington (skraj
Geordielandu)? ;-)))


Przeprowadzić się do Londynu. Zawsze to o połowę blizej do Polski.
Albo pojechać tam raz w roku i przywieźć pełen bagażnik słoików z ogórkami.

Jak ty możesz wytrzymać w tym Darlington? Ja z Wolverhampton uciekłam po
miesiącu.

Ściskam,

Hania.


Ściskam cię bardzo mocno. A może kiedys doczekamy się, że w sklepach będą
sprzedawać spirytus, Vegetę i ziele angielskie:))))? Bo na razie zawsze
zabieram z Polski.

Ania Wilson