Ogl�dasz odpowiedzi wyszukane dla has�a: spowiedź powszechna

Slawek wrote:

 Wlodek Richter wrote in article <338B28B2.6@wkr.pp.se...
| Wojtek Rypniewski wrote:

| Malo kto w Polsce zdaje sobie z tego sprawe jak bardzo Kosciol
| Katolicki w np. USA, rozni sie od Kosciola Katolickiego w Polsce.
| Az trudno uwierzyc, ze jest sie w tym samym Kosciele.
| Np. w Polsce ludzie nie zdaja sobie sprawy, ze katolicy w USA
| nie musza szeptac swoich grzeszkow ksiedzu na ucho. Szepta, kto chce,
| a dla innych jest spowiedz powszechna. Do Komunii tez chodza wszyscy
| hurtem, caly kosciol, za aprobata chierarchii, a do spowiedzi tylko
| czasem - same aniolki.

| Spiesze doniesc ze dwa razy bylem w Szwecji ojcem chrzestnym - ja
| niewierzacy!
| Ksiadz mnie o nic nie pytal. Odbylo sie na zyczenie rodzicow i odebralem
| to jako wyraz, nieoczekiwanej przeze mnie (przyznaje sie bez bicia),
| tolerancji kosciola!

Wlodek, ja nie ma nic przeciw niewierzacym


To swietnie, bo ja nic nie mam przeciw wierzacym ;-)

ale nei pownienes byc ojcem
chrzestnym w KATOLCKIM obrzedzie nie bedac wiezacy.


Tez tak uwazalem (czas przeszly) jesli chodzi o sam _obrzed_).

Musieli mnie namawiac/przekonywac bardziej niz ksiedza co lepiej
swiadczy o nim niz o mnie ;-).

O ile rozumiem (moze nie wlasciwie), rola ojca chrzestnego polega m in
na udziale w katolickim wychowaniu dziecka. Tu oczywiscie jestem zerem.
Dla rodzicow katolikow bylo wazne zebym wlasnie ja trzymal dziecko do
chrztu. Nie widze w tym nic zlego/niewlasciwego. Nie widzial tez i
ksadz.

Tu nie chodzi juz o tolerancje.


To jest wlasnie tolerancja i progmatyczne rozwiazanie "problemu".
Zyskano zadowolonych rodzicow, ktorzy wychowaja dziecko w duchu
katolickim i bez uprzedzen.

Nie wierze ze jako nie wierzacy mogles byc czescia tej ceremonii na
takim poziomie duchowym jak osoba wiezaca.


Ale jaka jest rola ojca chrzestnego (aktywna) w _samym obrzedzie_?

Twój post poddał mi taki trochę szaleńczy i może ciut diaboliczny
pomysł ;-) A może tak niech będzie to początek spowiedzi powszechnej
Grupowiczów...? Nie oszukujmy się/siebie - żadna/żaden z nas nie jest
bez winy - każdy ma tam jakieś drogowe grzechy i grzeszki. Nie bójmy
się - wyrzućmy to z siebie. Poczujemy się lepiej na sumieniu (MaciejP
pewnie już czuje się lepiej :-) )
 - Co do moich grzechów to, tak jak Maciek, również przekraczam i też
dość znacznie dozwolone prędkości - tzn jak jest teren niezabudowany
i brak ograniczeń to na 100% nie jadę 90km/h ;-))) a jak są ograniczenia
to zazwyczaj jest to coś tak koło + 20-30km/h.
 - Na czerwonym przejechałem tylko raz (no nie mówię tu o przeskakiwaniu
# na żółtym gdy w trakcie robi się czerwone bo tak to się zdażyło kilka
razy :-(( ) - na jakimś porąbanym rondzie w te wakacje w Koszalinie
koło 21 - 22 wieczorem (też było to zupełnie nieświadomie - za cholerę
nie wiedziałem jak po tym rondzie się poruszać a do tego sygnalizacja
była myląco ustawiona).
 - Na podwójnym gazie jechałem 2 razy w życiu - raz były 2 piwa zamiast
jednego małego 0,33 , a drugi raz wracając ze spotkania ze znajomymi,
dowiedziawszy się, że mój kumpel ze studiów właśnie się powiesił :-(((( -
wypiłem jednego kielonka za jego pamięć i na opanowanie drżenia rąk...
 - Raz zdażyło mi się zmieniając pas ze środkowego na lewy zajechać drogę
taryfie - zupełnie go nie widziałem bo był w "martwym punkcie"...
 - Na trasach z wyasfaltowanym poboczem dość często wyprzedzam jadąc
środkiem licząc na to, że ci z naprzeciwka lekko odpuszczą w prawo
(wyprzedzany oczywiście wcześniej puścił mnie...)
Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie b. żałuję, proszę o
rozgrzeszenie i pokutę... ;-))

maciej_gawron@wp.pl wrote:
A może tak niech będzie to początek spowiedzi powszechnej
Grupowiczów...?


Przepraszam, ale pogięło was???

1. Przedsiebiorstwo przewozowe ma przewieźć pasażera bezpiecznie i za
jego bezpieczeństwo odpowiada!! Dlatego też jesli w czasie jazdy np.
wydarzy mu sie w związku z działalnością przedsiębiorstwa szkoda to
pasażer może dochodzić odszkodowania!! Zaniechanie działania też może
przyczynić się do szkody, własnie jak w opisywanym przypadku!!


Otóż właśnie. Wierzącym (i nie tylko) polecam słowa Spowiedzi
Powszechnej - bardzo trafnie to określają.

2Przypominam, że związku z obowiązkami opisanymi w pkcie 1 przewoźnicy
publiczni zmuszeni prawem muszą spełniać okreslone wymogi
bezpieczeństwa, podlegają szczególnej kontroli, a w bliskim temacie
dyskusji, tj. zapobieganiu napadom, kradziezom itp.  instalują np
kamery, czy wyposażaja kierowców w środki łączności


W Gnieźnie, odkąd pamięcią sięgam, jeszcze w staaarych AutoSraczach,
_KAŻDY_ kierowca, jakiego widzialem, miał sprawny radiotelefon.
Wprawdzie była to kobyła rozmiarów FM-302 (czy 305, tego dokładnie nie
pamiętam), ale jak gościowi pyknęło sprzęgło, to wziął słuchawę, wywołał
central.ę i prosił o pogota na pętlę. A z przystanków ruszał z
rozrusznika. U nas, w Warszawie, jakakolwiek łączność? To kierowca
musiał upolować na trasie czynny automat telefoniczny, aby móc
zadzwonić, lub jak jechał kolega, przekazać mu sprawę, by dał znać. Ja
kiedyś użyczałem kierowcy 158 na Poniatoszczaku telefonu, aby zadzwonil
i dał znać, że mu się spsuło był. Innym razem z mojego telefonu było
wołane pogotowie do babki, co zasłabła w 182 na TŁ, pasażerka, która
więcej widziała powiedziala co się stało, a ja tłumaczyłem, jak karetka
ma dojechać na przystanek.

6. W żadnym jednak wypadku kierowca nie może zignorowac zagrożenia
pasażerów i stwierdzić, że to jego nie obchodzi. Popełnia w ten sposób
karalny do lat 3 występek, a także narusza powaznie swoje obowiązki
pracownicze,- działa bowiem na szkodę pracodawcy-przewoźnika!!


Ano takowoż...