Ogldasz odpowiedzi wyszukane dla hasa: Śmieszne ZDJECA
Temat: propozycja: pl.comp.www.webdesign RDF#3
[...] | Krotki opis: | Grupa dyskusyjna tematyczna dotycząca webdesign'u.
Jakos kiepsko mi to brzmi. Moze lepiej cos w stylu "Artystyczne i komercyjne projektowanie stron www"?
IMO raczej nie: 1. Krótki opis pownien mieścić się w 1 linijce tekstu, 2. Tematyka webdesign- dotyczy w rozumieniu tej grupy także inspiracji, szeroko pojętej dyskusji- nie można zatem zawężać jej jedynie do samego tworzenia. | Moderowana: TAK | Moderatorzy: Tomasz 'Mapet' Dubij ma@erykroderyk.art.pl; Marcin | 'Krawiec' Krawczyk kraw@absynt.net; Mirosław 'Webfly' Kozłowski | web@webfly-design.com
Jestescie absolutnie przekonani, ze moderowanie jest niezbedne?
Absolutnie- niemoderowane grupy z kategorii pl.comp.www są molestowane w sposób ciągły przez osoby: - szukające darmowego i pojemnego serwera www, ftp, czy jakiegoś innego, - pytającymi jak zrobić cieńkie obramowanie w tabeli, - reklamami- sprzedam damonę za 1zł i link na alegro, - szukajacymi śmiesznych zdjęć zwierzątek futerkowych, - ile wziąść za przepisanie 3 stron tekstu do strony www, - i milionami innych podobnych bzdur na które odpowiedź można znaleść w pierwszej lepszej wyszukiwarce. Dodatkowo grupy są miejscem gdzie uskutecznia się osobiste boje- bardzo często wybiegające poza główną tematykę grupy.
| Opis: [...] Wyrzuc tekst "Webdesign - definicja" - nie jest potrzebny do niczego.
ok.
| Grupa pl.comp.www.webdesign zajmuje się problematyka bezpośrednio | korespondującą z webdesignem komercyjnym i artystycznym, oraz wszelkimi | innymi działaniami związanymi z tworzeniem prac www. "tworzeniem prac www"?? Nie mogloby byc po prostu "tworzeniem www"? (chyba, ze to jakas roznica)
IMO jest. Nie można mówić o tworzeniu www. ;) Sieć nie jest czymś co się tworzy, mówimy tu raczej o tworzeniu na potrzeby www, to dość istotne różnica. | Zasady moderowania:
[...]
Po co w ogole przepuszczac OT?
Zostawiamy sobie furtkę, kiedy przepuszczenia jakiejś ważnej informacji OT będzie konieczne.
| - Jeśli post dotyczy konkretnej aplikacji np. Flash, powinien mieć w | temacie pierwsze dwie litery z nazwy własnej aplikacji- [FL], Photoshop | [PS], etc.
Tu masz 100% racji. Poważnie zastanawiam się nad usunięciem tego zapisu- mam na myśli sytuacji w których będzie się pojawiać nowe oprogramowanie. W miejsce tego mam zamiar wprowdzić taki podział: 1. [AP]- aplikacje, programy- i wiadomo będzie, że wątek dotyczy jakiegoś narzędzia, 2. [PR}- prezentacja prac (-y), 3. [AD]- wątki administracyjne, powiadamianie o zmianach na grupie, kwestie porządkowe, 4. [OT]- wątki Off Topic, 5. [IN]- inspiracje- czyli miejsca w sieci, które są polecane przez dyskutantów, 6. ... [...] | - Jeśli w treści lub temacie zawarto jakieś treści, "tresci w tresci" :-(
Prawda, dość niezgrabnie.
A braliscie pod uwage, ze ktos moze sie bronic, ze "ja na tym nie zarabiam - to nie jest reklama"? Moze warto by bylo dodac cos o tym, ze nie chodzi tylko o reklamy komercyjne?
Nie ma znaczenia- reklama to reklama, grupa nie będzie służyć działaniom promocyjnym.
Pozdrawiam
Marcin
-- webfly http://elementarz.glt.pl
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Śmieszne zdjęcia i fotomontaże polityków :-)
Śmieszne zdjęcia i fotomontaże polityków :-)
Tutaj jest Lepper:
www.galeria.rozrywka.net.pl/details.php?image_id=702
Tutaj Roman Giertych:
www.galeria.rozrywka.net.pl/details.php?image_id=1061
Kwaśniewski:
www.galeria.rozrywka.net.pl/details.php?image_id=456
Bill Clinton:
www.galeria.rozrywka.net.pl/details.php?image_id=776
Bush:
www.galeria.rozrywka.net.pl/details.php?image_id=795
Ten z LPR:
www.galeria.rozrywka.net.pl/details.php?image_id=818
Kwaśniewski transwestyta:
www.galeria.rozrywka.net.pl/details.php?image_id=458
Spotkanie wiernych radia maryja:
www.galeria.rozrywka.net.pl/details.php?image_id=535
Kwaśniewski daje nagrode Bin Ladenowi:
www.galeria.rozrywka.net.pl/details.php?image_id=911
Bush i Bin Laden w łóżku:
www.galeria.rozrywka.net.pl/details.php?image_id=465
Lepper idol:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=20
Lepper:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=25
Miller:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=45
2 polityków:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=92
Krzaklewski w łóżku:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=107
Miler robi striptis:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=119
Bill Clinton:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=130
Lepper:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=132
Pierwsze wolne wybory w Polsce:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=133
Lepper jako Wiedźmin:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=134
Bin Laden jako nażeczona hitlera:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=135
Buzek w Gwiezdnych Wojnach:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=141
Lepper:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=143
Miller:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=142
Marzenie Leppera:
fotki.hoomor.pl/displayimage.php?album=6&pos=145
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Zakochałam sie w Arabie
Mieszkalam jakis czas temu w UK. Poznalam faceta, zaczelismy byc
razem. Po jakims czasie juz mieszkalismy razem. Problem byl jeden -
mianowicie wybranek moj pochodzil z Iranu. Bylo to jeszcze w
czasach, kiedy o zwiazkach Polek z obcokrajowcami nie bylo tak
glosno jak w chwili obecnej.
W kazdym razie na poczatku bylo super: traktowal mnie jak
ksiezniczke, obsypywal zlotem i w ogole czulam sie przy nim
najpiekniejsza i myslalam ze zlapalam Pana Boga za nogi. Byl
zupelnie inny niz mezczyzni z ktorymi wczesniej bylam, wydawalo mi
sie ze mu na mnie zalezy wiec dlatego jest zazdrosny. Bylo super. Do
czasu.
Po pol roku wspolnego mieszkania mialam juz serdecznie dosc.
Poczawszy od notorycznego grzebania w telefonie, poprzez zakazy
wychodzenia gdziekolwiek i z kimkolwiek, do sledzenia i wyzywania od
dziwek.
Nie wspomne o tym ze wychodzac na impreze musialam ukrywac mini i
bluzke z dekoltem w torbie, i cichaczem "przemycac" ja, i przebierac
sie na imprezie.
Za jakies smieszne zdjecia sprzed lat na ktorych bylam prawie gola,
musialam sie tlumaczyc ostro.
Ile razy na impreze po mnie przyjechal, albo do kolezanki robiac mi
obciach, to juz nie wspomne.
A kiedy chcialam z nim sie rozstac, grozil ze popelni samobojstwo.
A ja bylam glupia idiotka, dalej myslalam ze on na pewno bardzo mnie
kocha, i po tych wszystkich akcjach dalej zostawalam z nim.
Ale jednego dnia przegial.
Pamietam, tego dnia konczylam prace o 20. I moj szef czasem mnie
podwozil. Tego dnia tez zaproponowal ze mnie podwiezie. Godne uwagi
jest to, ze szef byl malym wstretnym grubym lysym fiutkiem grubo po
50, i ani ja ani on w zyciu nie myslelibysmy o niczym wiecej oprocz
wymiany uwag na temat opoznienia w dostawie towaru, czy bledow w
zaksiegowaniu czegostam. W kazdym razie moj facet czekal na mnie
przed praca, o czym ja nie wiedzialam. I po prostu idac do samochodu
z szefem niezauwazylam go, i minelam.
On wsiadl do samochodu, i zaczal jechac za nami. Kawalek do domu
bylo. Zasmiewalismy sie z szefem w najlepsze z jakiejs smiesznej
sytuacji sprzed kilku godzin.
Jechalismy autostrada dosyc szybko. I nagle samochod jadacy obok nas
zjezdza na nasz pas, zajezdza droge. Oczywiscie po hamulcach, wielki
huk, pol samochodu rozwalone, caly przod zmiazdzony, szef stracil
panowanie za kierownica. Wtedy ten moj byly idiota wyskakuje z auta,
do mnie z piesciami - ze jestem dziwka, szmata, jak moglam w ogole
wsiasc do samochodu z innym facetem, i jeszcze sie usmiechac. Szef
stanal w mojej obronie, to ten go tak pobil, ze w szpitalu lezal
ponad miesiac. Samochod rozwalony, a policja wlepila mu mandat. Nie
za usilowanie zabojstwa, tylko za to, ze... stracil panowanie nad
kierownica, i pobicie. Ale pobicie - bo zostal do tego sprowokowany.
Po tej sytuacji wyprowadzilam sie do znajomych na drugi dzien.
Przychodzil pod ten dom, stal godzinami pod oknem, i podgladal
nieraz niezauwazony. Jednego dnia dzwonil i przepraszal, drugiego
dnia mowil ze zgine jak suka, bo mi sie nalezy.
Musialam wyjechac z Angli. I nigdy juz tam nie wroce.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Jak wygląda dzień pracy "na państwowym".
Urząd Miasta Ja miałem (nie)przyjemność odbywac staż absolwencki w moim rodzinnym Urzędzie
Miasta (jedno z górnośląskich miast, nie Katowice). Jako stażysta byłem
zobowiązany do wykonania pewnych czynności, ale zdążyłem zaobserwować jak się
pracuje tam na etacie.
7.30 - przyjście do pracy, nie było dni żeby ktoś nie wspominał pięknych
czasów, kiedy nie było książki wejść i można było sobie przyjść do pracy nawet
godzine później
7.30-8.30 - "rozbudzanie" jak to nazywałem, oznacza zrobienie sobie kawy,
pójscie na papierosa, jednego,drugiego, następna kawa, plotki
8.30-10.00 - praca, ale nie za dużo. Przychodzą petenci jest ich dość dużo, ale
obsługuje ich tylko pani Krysia. Pani Basia, Ania, Hanna oraz pani Iwona siedzą
w pokoju obok; powinny w okresach duzego ruchu wszystkie obsługiwac petentów
ale odkryły, że jak zrobią sobie "dyżury" to zamiast 5 dni będą tylko jeden
dzień obsługiwać petentów. Dlatego obsługiwalismy około 70 osób tygodniowo a
mogliśmy około 300. czas oczekiwania na załatwienie sprawy:ok. cztery tygodnie
10.00-10.30 - cztery panie zmęczone bezowocnym przeglądaniem papierów i
przesuwaniem spraw z dziś na jutro robią kolejną przerwe na kawe
10.30-11.30 - Pani Basia i Iwona pod pozorem spraw służbowych wychodzą na
miasto na zakupy
11.30-13.00 - nieliczny okres pracy; ma być kontrola więc trzeba coś ruszyć;
poza tym warto trochę sprzątnąć biurka niektóre dokumenty i podania leżą już na
nich od tygodni
13.00-14.00 - Przerwa na coś do zjedzenia, papierose i kawe w innym wydziale. W
koncu trzeba zajrzec w gosci do innych pokojów i poplotkować troche. Ulubiony
temat plotek:nawał pracy, tępi petenci, fatalne zarobki (taka Pani Basia bez
wyższego wykształcenia z 15-letnim stażem pracy zarabia tylko 1700 netto!) oraz
rosnące wymagania(!) co do ich pracy
14.00 -15.30 - okres pozornej pracy a tak naprawde luźne rozmowy, prywatne
rozmowy telefoniczne, oglądanie w internecie smiesznych zdjęć, przepisów
kucharskich itp... oraz liczenie czasu do wyjścia. Przy okazji narzekanie na
głupią książke przy wejsciu, kiedy jej nie było można sie było zrywać nawet o
14.30.
Na stażu byłem cztery miesiące, jeszcze cztery i chyba zostałbym też
bezproduktywnym urzędnikiem. Uratowała mnie dobra znajomość języka francuskiego
dzięki któremu dostałem pracę w prywatnej firmie i bardzo sobie ją obecnie
chwale. Mój przypadek nie jest odosobniony podobne wrażenia mieli moi znajomi,
którzy trafiali do innych państwowych urzędów. Z ośmiu godzin tak naprawde
pracuje się tam 3-4; wszystkie sprawy mogłyby być załatwiane 2,3 razy szybciej
gdyby ludzie normalnie pracowali. Kiedy wymaga się więcej pracy natychmiast
okazuje się, że potrzebne są dodatkowe osoby (no bo np.taka Pani Basia na
przykład nie będzie harować 8 godzin), dziwnym trafem akurat ktoś z Urzędu ma
kogoś w rodzinie kto jest "idealny na to stanowisko", tak więc wszysycy są
zadowoleni. I tak to się wszystko moi mili kręci, szkoda tylko, że za nasze
pieniądze.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Wspomnienia- Egipt od A do Z
19.08.2005
Powoli rozchodzimy się do swoich pokoi. Znów ten syf, ale zasypiamy. Rano
budzimy się czekając na druga część zwiedzania największego i na pewno jednego
z najpiękniejszych miast Afryki. Tego dnia czekały na nas piramidy, Sfinx i
muzeum Kairskie. W Gizie wchodzimy do piramidy, ale w połowie drogi ciocia chce
zrezygnować. Ej no :P Na sile idzie dalej ale w końcu jest zadowolona. W środku
strasznie dużo ludzi. Flesze zdjęć i te sprawy. Dość szybko ewakuujemy się a na
gorze czeka już na nas tata. Jest ciepło :) Robimy kilka śmiesznych zdjęć typu
ciocia i ja udające piramidę itp. :P Jest dość zabawnie. Czekamy już w
autokarze na spóźniających się uczestników grupy. Tych ‘’nie naszych’’.
Przychodzą troszkę za późno ale można im to wybaczyć. Jedziemy na punkt
widokowy z którego wychodzą super zdjęcia. Nie byliśmy tam dwa lata temu. A
szkoda bo widok naprawdę niesamowity. Ja trzymającą piramidę mama ciocia i
tata. Dość, wracamy do klimy, do zimnego autokaru. Powolutku odjeżdżamy, czuje
się jakoś dziwnie. Chce płakać, śmiać się?! Sama nie wiem. Jedziemy do mojego
starego kumpla Sfinxa. Wygląda jakby od poprzedniej wizyty nie ruszył się :D
Czekał na mnie? No pewnie tak. Dostajemy bilety i spacerkiem dochodzimy do
bileterów. Ludzie się pchają a my spokojnie czekamy. W końcu dochodzimy pierwsi
wiec szybko chcemy skorzystać i porobić kilka pamiątek. Zdjęcia rodzinne, buzi
ze Sfinxem. Jakieś male dzieci podchodzą i mówią cos po arabsku. Najpierw
oddajemy im tic taki. Wszystko niosła do mamy która siedzi na murku. Potem
oddajemy wszystko. Biorą długopisy, cukierki. Wszystko dzielą miedzy sobą. W
drodze powrotnej spotykamy pewna pare która robi zdjęcia a’la Cosmopolitan.
Idziemy na parking, gdzie czekamy na resztę grupy. Dziwnie na mnie patrzą.
Czemu? Robię słynną ‘’świnkę’’ :) Niedługo po tym cala grupa czeka na odjazd.
Jedziemy do perfumerii. Tej samej w której byliśmy 2 lata temu. Hibiskus i
klima… ach… jak milo :) Mnóstwo pięknych zapachow. ‘’Degustacja’’ na kolano.
Niestety nie kupujemy nic. Mamy jeszcze w domku 3 perfumy z poprzednich lat.
Widze faceta z którym mamy zdjęcia w albumie z roku 2003. Nie zmienił się w
ogóle. Zaczyna bolec mnie brzuch wiec dostaje extra porcje herbatki do
połknięcia tabletki. Mahmoud znika, poszedł się pomodlić. Przed końcem czeka
już w pokoju obok. Wychodzimy jako jedni z ostatnich. Ktoś zostawia aparat.
Szczęśliwy Mahmoud bierze go i pyta czy nasz, po chwili stwierdza ze właśnie
wzbogacił się o aparat. Buzia mu się śmieje. Po dłuższym czasie odnajduje
jednak właściciela i posłusznie oddaje mu zgubę. Ale śmiać się nie przestaje. W
ogóle śmieszny z niego gość. Jedziemy do muzeum. W mieście korki, po drodze
wielki kontrast. Jakos powoli zakochuje się w Egipcie… Pierwszy raz czuje ze
cos mnie łączy z tym miejscem. Czuje ze tu powinnam zostać :) Myślę sobie ze to
głupie. Przemilczam to. Jesteśmy na miejscu, wszystko zostawiamy w autokarze.
Nie chcemy narażać sprzętu. Na szybko wszystko zwiedzamy. Dla mnie to dziwne,
muzeum jest bardzo duże i pełne ciekawych eksponatów a my mamy tu spędzić
godzinę. Czy komuś udało się wszystko obejrzeć?! Nie wiem ale wątpię.
Najbardziej ciekawym eksponatem jest oczywiście złota maska. Jeszcze 2 lata
temu można było robić zdjęcia bez flesza. Teraz nic. Mumie sobie odpuszczamy,
widzieliśmy już te w Dolinie królów. Opowiadam cioci o mumiach w Sali. Sama
wchodzić nie chce. Oglądamy biżuterie, ej, tata chciałam sobie kupić kolczyki,
choć się wkradamy bo te mi się podobają :P Ale to nie był chyba najlepszy
pomysł. Przy wyjściu wchodzimy jeszcze na sekundkę do sklepiku. Nie ma tam nic
specjalnego. Siadamy na murku. Kupujemy sobie cos do picia i czekamy na
Mahmouda. Cala grupa robi sobie wspólne zdjęcie. Niezwykle wszyscy się zżyli.
Być może to zasługa naszego przewodnika. Jest milo, ale musimy już jechać na
obiad. Wszyscy wiedza ze to ostatnie chwile razem. Niedługo potem dzielimy się
na 2 grupy. Te do Sharmu i te do Hurghady. My wracamy na półwysep, ale grupa do
której się dołączamy nie była jeszcze na bazarze. Następny raz jedziemy na
godzinę w te tłumy. Najpierw siadamy, ale mama chce kupić jeszcze jakieś
chusty. Jeszcze chwilka odpoczynku podczas której Egipcjanie robią sobie
zdjęcia. Nie pozostajemy dłużni i pstrykamy kilka fotek. Wbijamy się w tony
ludzi. Robimy zakupy, a mame proszą o zdjęcie. Zaczepiły nas 2 młode kobiety.
Ej no w kocu co za okaz :) Baba z białymi włosami!!!!!!!!!!!!!!! Wszyscy się
śmiejemy :) Powoli ale mija ta godzina. Spotykamy się i jedziemy razem z
rezydentem już nie Mahmoudem w kierunku Sharmu. Nie chce tam wracać. Nie teraz,
niestety moje zdanie nie ma żadnego wpływu a szkoda… Przejeżdżamy przez Miasto
Umarłych. Wracamy do Shaming Inn z innymi ludźmi z rejsu. Na szczęście tym
razem nie przespałam czegoś co chciałam zobaczyć. Minutę czy dwie
przejeżdżaliśmy z jednego kontynentu na drugi. Próbuje walczyć wspominając
jedne z najfajniejszych dni mojego dość krótkiego zycia, ale niestety wygrywa
sen.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljakub791.xlx.pl
Strona 3 z 3 • Wyszukano 333 rezultatw • 1, 2, 3
|