Ogl�dasz odpowiedzi wyszukane dla has�a: Smiertelne wypadki samochodowe

Nikt nie pisze artykulow o imigrantach, ktorzy tu przyjezdzaja pracowac,
placic podatki i przyczyniac sie do rozwoju gospodarczego. Nie mowiac juz o
przywozonych przez nich oszczednosciach.

W efekcie, wielu ludzi o waskich horyzontach myslowych i sklonnosciach do
uogolnien, kojarzy zjawisko imigracji z samymi problemami.

Na szczescie obie najwieksze partie polityczne rozumieja potrzebe stalego
doplywu nowych imigrantow i z pewnoscia nie zostanie on zahamowany.

Użytkownik "Montezuma's Revenge"

No, ale sumaryczny efekt i tak jest bardzie przerazajacy w przypadku
motoryzacji - rocznie okolo szesc tysiecy zabitych, rannych sto
kilkadziesiat tysiecy.


Ale zauważ że nie zawsze sprawcą wypadku samochodowego jest kierowca. Często
jest to pieszy, rowerzysta, furman, zwierzę, wreszcie np. koleina na drodze.
Kiedyś oglądałem w TV jak wypowiadał się pewien adwokat i twierdził, że
kierowca powinien ponosić odpowiedzialność za wszelkie skutki wynikające z
faktu jazdy samochodem. Chodziło mu o to , że jak np. pijany pieszy wlazłby
pod koła poza przejściem, to winny jest kierowca.

No i nie da się ukryć, że większość śmiertelnych wypadków samochodowych
wynika w naszym kraju z braku oddzielenia ruchu lokalnego od tranzytowego
czyli są to zderzenia z TIRami. Czyli dlatego że nie ma autostrad, a nawet
wiele dużych miast ( np. Wawa, Katowice, Wrocław) nie ma obwodnic no i
dlatego że nie opłaca się wozić towarów koleją, bo PKP ma monopol i dyktuje
takie ceny, że ludzie wolą już wozić towary samochodami, które wyżłabiają
koleiny w drogach.

Ja osobiście uważam, że za korzystanie z dróg powinno się płacić w
zależności od dopuszczalnej masy całkowitej pojazdu. Takie coś skutecznie
wyparłoby TIRy na tory. No i jeszcze przydałaby się konkurencja dla
PKP-Cargo.

pozdarwiam aron

Ale lepiej oczywiście stworzyć pozory że coś się robi, że będzie lepiej...
BZDURA!

Ciekaw jestem co mają obejmować te "badania psychologiczne" - ale pewnie nie
będzie nadal obowiązkowych badań psychomotorycznych... Tymczasem właśnie
tego rodzaju badania powinny być OBOWIĄZKOWE przed ubieganiem się o prawo
jazdy, a po np. 40 roku życia kierowca powinien być zobowiązany do
przechodzenia takich testów np. raz na 5 lat. Wiele osób które jeżdżą autami
po prostu nie powinno mieć prawa siadać za kierownicą! Beznadziejny refleks,
brak koordynacji ruchów... Ale co tam, wjechali w "kopertę" 40 lat temu to
znaczy że są dobrymi kierowcami. Argh...

Zresztą czego się spodziewać po prawodawcach, skoro nie potrafią nawet się
przyznać że problem z gratami na drogach wynika nie z faktu sprowadzania aut
z zagranicy, tylko z tego że badania samochodu to fikcja?

Pozdrawiam,

Tomek

To juz zalezy, tylko zauwaz, ze podczas wypadku moze dojsc do przyblizenia
deski rozdzielczej i kierownicy do kierowcy.
Poza tym dzialanie poduszki nie polega tylko na zapobiezeniu uderzenia
glowa w kierownice, ale i takze na zabezpieczneiu przed gwaltownym
przemieszczeniu sie glowy i szyi w przod.
Poza tym w Europie zachodniej od wielu lat obserwuje sie ciagly spadek
liczby ofiar smiertelnych wypadkow samochodowych przy ciaglym wzroscie
ilosci samochodow i wypadkow. Dlaczego tak jest? Chyba wlasnie dzieki
coraz bezpieczniejszym samochodom.
pozdrawiam
Krzysztof


No zapewne samochody sa coraz bezpieczniejsze. Poduszki na pewno maja w tym
swoj udzial.
Staralem sie wytlumaczyc tylko takie a nie inne wyniki (te 3%) ktore pewnie
sa wiarygodne. Chodzi tylko o to ze w przypadku takiego Mondeo dodanie
poduszki zwieksza szanse przezycia jakiegos tam wypadku o 3%, a w przypadku
Cinquecento o 30%.

Mysle ze bardzo dobra sprawa sa puduszki boczne, czyli kurtyny i te
chroniace miednice.
Zderzenia czolowe z racji wielkosci samochodu "w przod", zwlaszcza duzego
samochodu nie sa tak grozne. Natomiast przy uderzeniu bocznym siedzi sie
jakies 30cm od miejsca gdzie zaczyna w nas cos wjezdzac i to wlasnie jest
niebezpieczne.

Jest projekt wprowadzenia badan psychologicznych.
Wielka wazelina :)


W pewnym kraju z tego glodu i bezrobocia wymyslili, ze egzamin na PJ
wyglada tak:
1. Twoja sprawa jak sie nauczyles jezdzic (rodzice, kumpel mogli nauczyc)
2. Dostajesz kartke z wazniejszymi przepisami
3. wsiadasz z gosciem do samochodu
4. Jesli nie jedziesz pod prad, to odbierasz PJ placac za to ok.10$

W kraju gdzie rzad w trosce o obywateli traktuje posiadanie samochodu
jako zdrade idealow socjalistycznych... Eh, zreszta co ja bede pisal.
Jesli wazelinka to za rozbawienie:
"Po co te zmiany? (...)aby ukrócić korupcję"
Bawi mnie rowniez:
BTW jesli w UE nie ma tych badan, a mimo to "Liczba śmiertelnych
wypadków samochodowych jest u nas trzykrotnie wyższa niż w "starych"
krajach UE", to znaczy, ze badania nie maja zwiazku z liczba
smiertelnych wypadkow. Hiszpania, w ktorej te badania kierowcow sa... ma
akurat jeden z najwyzszych wskaznik smiertelnych wypadkow.
To oczywiscie nie ma zwiazku ze stanem drog i klasa samochodow;-)
Pozdroofka,
Pawel Chorzempa

Podobno dzisiaj na ul Grabiszyńskiej, na wysokości Hutmenu, miał miejsce
makabryczny śmiertelny wypadek samochodowy z udziałem auta i dwóch
tirów. Wie ktoś coś więcej na ten temat ?


A co? Chcesz fotki pooglądać ?

Arek

Użytkownik z2m napisał:
| Podobno dzisiaj na ul Grabiszyńskiej, na wysokości Hutmenu, miał
| miejsce makabryczny śmiertelny wypadek samochodowy z udziałem auta i
| dwóch tirów. Wie ktoś coś więcej na ten temat ?

A co? Chcesz fotki pooglądać ?

Arek


Nie, chciałbym się dowiedzieć co się dokładnie stało, a przede wszystkim
jak to się stało, że na prostym dwupasmowym odcinku, po którym powinno się
jeździć 50 km/h, którym jeżdżę na co dzień, doszło do takiej tragedii.
Chciałbym to wiedzieć, by wyciągnąć z tego co się stało wnioski, bo wiem
że jutro i mnie może to spotkać.

maciek

R.

z2m pisze:
| Podobno dzisiaj na ul Grabiszyńskiej, na wysokości Hutmenu, miał miejsce
| makabryczny śmiertelny wypadek samochodowy z udziałem auta i dwóch
| tirów. Wie ktoś coś więcej na ten temat ?
Jechałem o 14:45 tamtędy i poza korkiem nic nie było.


O godz. 12:10 zamknięty był fragment w okolicach hotelu Vega. Tramwaje
stały, autobusy jeździły objazdem do Hallera.

Widziałem tylko dwa wozy strażackie i żadnych tirów (o których pisze
przedpiścia).

z2m wrote:
Arek pisze:
| Użytkownik z2m napisał:
| Podobno dzisiaj na ul Grabiszyńskiej, na wysokości Hutmenu, miał
| miejsce makabryczny śmiertelny wypadek samochodowy z udziałem auta i
| dwóch tirów. Wie ktoś coś więcej na ten temat ?

| A co? Chcesz fotki pooglądać ?

| Arek

Nie, chciałbym się dowiedzieć co się dokładnie stało, a przede
wszystkim jak to się stało, że na prostym dwupasmowym odcinku, po
którym powinno się jeździć 50 km/h, którym jeżdżę na co dzień, doszło
do takiej tragedii. Chciałbym to wiedzieć, by wyciągnąć z tego co się
stało wnioski, bo wiem że jutro i mnie może to spotkać.


Czasem ludzie są wg swojej miary....

Arek pisze:
| Użytkownik z2m napisał:
| Podobno dzisiaj na ul Grabiszyńskiej, na wysokości Hutmenu, miał miejsce
| makabryczny śmiertelny wypadek samochodowy z udziałem auta i dwóch
| tirów. Wie ktoś coś więcej na ten temat ?

| A co? Chcesz fotki pooglądać ?

| Arek

Nie, chciałbym się dowiedzieć co się dokładnie stało, a przede wszystkim
jak to się stało, że na prostym dwupasmowym odcinku, po którym powinno się
jeździć 50 km/h,


    No własnie dlatego, że na prostym i "dwupasmowym" i że _powinno_ się
jeździć 50. Wszyscy jadą dwa razy szybciej i tak jakby były pełnowymiarowe
dwa pasy w każdym kierunku, kiedy jest tam bardzo szeroki, mieszczący dwa
auta, jeden. Wystarczy, że się ścieśni, gwałtownie przyhamujesz na szynie i
lecisz na przeciwległy pas.
    I jeszcze dwie rzeczy. Pierwsza - z Bzowej, Alei Pracy i Budowlanej nie
można skręcić w lewo, więc kierowcy skręcają w prawo, kombinują z
nawracaniem i łatwo o wypadek. Druga - niecierpliwcy z Twardej (Lidl,
hurtownie, zakłady pracy) nagminnie wymuszają pierwszeństwo.

pzdrw
gl12d4

Widziałem tylko dwa wozy strażackie i żadnych tirów (o których pisze
przedpiścia).


o 7,20 rano na CB słÄ¸yszalem coś e w okolicy Grabiszyńskiej coś się
na torowisku działo, jakiś pas zablokowany gdzieś był ale wnikałem w
szczegóły bo nie jechałem tam.

Wszystko ma swoje przyczyny i skutki, także nasze
myśli, a więc wszystko powinno dać się przewidzieć,
teoretycznie rzecz jasna.

A czy jesteśmy w stanie sprawić, by się nie spełnił
proroczy sen ? No, załóżmy, że przyśnił mi się mój
własny, śmiertelny wypadek samochodowy na
drodze z pracy do domu, taka mała podróż
w czasie... Czyli co, tego dnia nie wsiadam
do samochodu i mam problem z głowy ?
Ok., ale czy przy okazji takich snów
wyświetla się DATA w prawym,
górnym rogu ekranu ? Otóż to,
bo może i by się dało coś zmienić,
ale trza znać dokładne współrzędne
zdarzenia i to nie tylko geograficzne.

Zdrówko
-`@'- Pacjent

Podróż w czasie...
_____________________________________

Wszystko ma swoje przyczyny i skutki, także nasze
myśli, a więc wszystko powinno dać się przewidzieć,
teoretycznie rzecz jasna.

A czy jesteśmy w stanie sprawić, by się nie spełnił
proroczy sen ? No, załóżmy, że przyśnił mi się mój
własny, śmiertelny wypadek samochodowy na
drodze z pracy do domu, taka mała podróż
w czasie... Czyli co, tego dnia nie wsiadam
do samochodu i mam problem z głowy ?
Ok., ale czy przy okazji takich snów
wyświetla się DATA w prawym,
górnym rogu ekranu ? Otóż to,
bo może i by się dało coś zmienić,
ale trza znać dokładne współrzędne
zdarzenia i to nie tylko geograficzne.


Mysle, ze rzeczywiscie przyszlosc da sie zmienic, a sam fakt przysnienia sie
jej wlasnie w tym pomaga. Normalnie krystalizujaca sie przyszlosc pozostaje w
nieswiadomosci, a trudno podjac decyzje co do czegos czego nie jestesmy
swiadomi. Pewnie nie trzeba tez panikowac, ze trzeba znac wszystkie
wspolrzedne. Obszar nieswiadomego latwiej rozswietla sie w swiadomosci w stanie
relaksu (wyciszenia) polaczonego z uwaznoscia.
Pozdrawiam Hubert.

w wyniku wypadku samochodowego gina 2 osoby: pasazer i kierwoca.
Kierowca prowadzil samochod po spozyciu alkoholu. Z Jakimi
roszczeniami i w stosunku do kogo moga wystapic rodzice zmarlego
pasazera.

Z gory Bardzo dziekuje za wszelka pomoc.

Moze inaczej - co to ma wspolnego z sytuacja o ktorej rozmawiamy?
Zaloz sobie nowy watek lub perzynajmniej daj znac ze dryfujesz.
Zaciekawila mnie twoja uwaga o bezsensownych cytatach. Mozesz rozwinac i
uzasadnic?


wiesz ale zacznij od czegoś innego, pomyśl
co ma wspólnego jedna pojedyncza taka sytuacja z jakimś szerokim wyciąganiem
wniosków na temat "powszechny dostęp do broni"

prawda okrutna jest taka, że ten wypadek nie zasługuje na to by wogóle o nim
dyskutować
media muszą codziennie rzucic coś strasznego, coś smiesznego, coś o
polityce, coś o zwykłym szarym człowieku - bo gdyby w kółko leciały tylko
newsy o kampani wyborczej to ludzie by całkiem tym zwymiotowali

akurat tutaj tłumaczenia tego faceta były na tyle kretyńskie że ktoś uznał
to za śmieszną ciekawostkę godną tego by zrobić z niej newsa
ale Ty na siłe chcesz wyciągać z tego głębokie wnioski no to podpowiadam Ci
następne tematy :

policjant zastrzelił policjanta,
dużo śmiertelnych wypadków samochodowych,
latający po ulicy talerz (z rosołem)
krowa kopnęła rolnika podczas dojenia

z każdej z tych spraw możesz wyciągnąć równie daleko idące błyskotliwe
wnioski

każda z tych i setek innych spraw zdarza się raz na jakiś czas, jedne są
poważniejsze inne mniej, ale każda jest realna, każda niesie w sobie pewne
zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi w niej uczestniczących

z mojej strony EOT, naprawdę szkoda czasu na zastanawianie sie o czym myslał
jakiś matoł strzelając do ludzi na ulicy z wiatrówki i jaki to moze mieć
wpływ na inne sprawy

 wrote:
| Jakieś 2 tygodnie temu było w poważnych gazetach
| (badania chyba szwedzkie i amerykańskie), że pasy
| zmniejszają ryzyko śmierci o 65% a poduszka o dalsze...
| 3%! Z badań wyszło też, że w przypadku dzieci powyżej 4
| lat zapinanie zwykłych pasów jest tak samo skuteczne jak
| fotelik. Wyniki uzyskano z analizy tysięcy RZECZYWISTYCH
| wypadków, a więc są wiarygodne. Jak się dobrze
| zastanowić to trudno dojść do innych wniosków.

Szwedzi i amerykanie maja mysle dosc specyficzny rodzaj
samochodow - samochody duze.

Sam jezdze Fordem Mondeo, ktory do malych nie nalezy,
gdzie fotel pasazera odsuniety na tyle zeby mozna
wyciagnac sobie nogi przed siebie daje nadal pasazerowi z
tylu duzo miejsca na nogi.

No i stwierdzam ze pasazer w razie kolizji nie ma szansy
na zblizenie sie glowa do czegokolwiek na blizej niz
50cm. Wiec poduszka to w razie wypadku to mu moze tylko
komfort wypadku podnosic. Kierowca tez ma dosc daleko do
kierownicy.


To juz zalezy, tylko zauwaz, ze podczas wypadku moze dojsc do przyblizenia
deski rozdzielczej i kierownicy do kierowcy.
Poza tym dzialanie poduszki nie polega tylko na zapobiezeniu uderzenia glowa
w kierownice, ale i takze na zabezpieczneiu przed gwaltownym przemieszczeniu
sie glowy i szyi w przod.
Poza tym w Europie zachodniej od wielu lat obserwuje sie ciagly spadek
liczby ofiar smiertelnych wypadkow samochodowych przy ciaglym wzroscie
ilosci samochodow i wypadkow. Dlaczego tak jest? Chyba wlasnie dzieki coraz
bezpieczniejszym samochodom.
pozdrawiam
Krzysztof

| Właśnie mnie interesuje, jak użytkownicy samochodów neutralizują sobie dane


o wypadkach. Dla miłośnika kolei 60 tys. ofiar to groza, dla kierowcy - "żaden

| argument".

Przeliczają na osobokilometry.


Oczywiście, że mój argument był niepełny, z dwóch powodów. Po pierwsze,
zasadniczo wątpiłem w to, że 5 tys. ofiar śmiertelnych wypadków samochodowych
rocznie można tak skalkulowac, że bilans wyjdzie korzystnie dla samochodu, a nie
dla pociągu. A jednak widzę, że tylko na PKP niedasie.

Po drugie, spodziewałem się raczej falsyfikującego uzupełnienia mojego
niepełnego argumentu niż tylko stwierdzenia jego oczywistej niepełności.
Przecież to gratka dla miłośników samochodów, podkładam się, dlaczego nie
skorzystaliście? Dawajcie! Jeśli w wypadkach samochodowych ginie 5 tys. osób
rocznie, to trudno, żebym ja wykazywał, że kolej jest bezpieczniejsza.

Stąd uwagi, że jeśli argument niepełny, to kultura dyskusji upada, uważam za
bezzasadne.

Też coś sobie liczyłem, np. tak, że jeśli na drogach ginie 15 osób dziennie, to
gdyby samochody wykonywałyby sto razy (15*7) więcej osobokilometrów niż kolej, w
pociągu powinna ginąc jedna osoba na tydzień, żeby wyszło na to samo. Złe
obliczenia? Czy samochody wyrabiają sto razy więcej i czy w pociągu co tydzień
ktoś ginie?

Że 60 tys. bez kontekstu? Wydawało mi się, że kontekst jest jasny, przecież nie
codziennie i nie co roku. Ponad 5 tys. rocznie jest gwarantowane, a wczesniej
było ponad 6 tys., stąd moje 60. Dane podawałem bez kontekstu również dlatego,
że można sobie dowolnie liczyc, a i tak kolej do tej cyfry się nie zbliży.
Chociaż jeśli samochody wyrabiają tysiąc razy więcej pasażerokilometrów niż
kolej, to pięc ofiar kolei rocznie by to równoważyło.

Ciekawy zestaw dwóch prawidłowosci (z grubsza wzięte):
1. W wypadkach na przejazdach kierowców i pasażerów aut zabijają oczywiście złe
pociągi. Pasażerowi pociągu najczęściej nic nie grozi, zatem pociągi są
bezpieczniejsze niż samochody.

2. Zdaje się, że pieszych zabijają w większości samochody, nie pociągi. Dlatego
samochody są niebezpieczne nie tylko dla własnych pasażerów, ale i dla
otoczenia. W pociągu nic ci się nie stanie, a w samochodzie możesz zginąc albo
kogoś zabic (razem 5 tys.).

Argument jest prosty - ludzie wiedząc o ilości wypadków, o stanie dróg i
zagrożeniu WOLĄ jechać autem, niż pekapem.


To jest rzeczywiście ciekawe. Ludzie wolą auto, ludzie wolą kredyt we frankach
przy mocnej złotówce. Kontynuując porównanie: poruszanie się samochodem jest jak
niespłacony kredyt. Większosc go oczywiście pomyślnie spłaci, ale nikt tego nie
może byc pewien, dopóki mu się to rzeczywiście nie uda. Większośc samochodziarzy
dojedzie szczęśliwe do emerytury, ale musi codziennie brac pod uwagę możliwosc
wypadku i te 5 tys. ofiar rocznie. Przykre obciążenie.

Już wcześniej miałem wrażenie, że poruszanie się samochodem to spekulacja. Z tym
że można życ jako bankrut, ale nie jako śmiertelna ofiara wypadku.

Nie twierdziłem, że większosc samochodziarzy ponosi śmierc, tylko że śmierc
ponosi tylu samochodziarzy, że kolej jest zdecydowanie bezpieczniejsza.

| ja poruszajac sie po drogach od kilkunastu lat robiac spore ilosci km,
| wypadku w trasie nie mialem oraz niebezpiecznych sytuacji tez jakos nie
| pamietam.


Każdy miłośnik samochodu ci powie, że on jeszcze ani razu nie zginął w wypadku.  

Niech żyje EU07! Niech żyje EN57! Precz z busami!

Glaukon

Saturday, October 16, 2004, 11:27:11 AM, you wrote:

http://info.onet.pl/994658,11,item.html
Abstrachujac od jakosci szkolen itp. bzdur.
Rozbawilo mnie stwierdzenie: "rosnie poziom agresji...". Jak rozumiem
rzeczony poziom agresji rosnie wprost do ilosci oddawanych do uzytku
nowoczesnych autostrad i drog?
Dokładnie... "Liczba śmiertelnych wypadków samochodowych jest u nas
trzykrotnie wyższa niż w "starych" krajach UE." Szkoda że nie poruszają
głównej przyczyny tego stanu - brak bezpiecznych, dwupasmowych dróg,
prowadzenie głównych dróg między miastami przez wsi i miasteczka...


Ale wytłumacz mi jedną rzecz - w Czechach może drogi są trochę
równiejsze niż u nas i może trochę więcej mają rond. Ale drogi główne
bywają wąskie i bez poboczy i wiodą przez wiochy. Jednak jakoś tam
ludzie jeżdżą... normalniej. A jak się spotyka kogoś wyprzedzającego
na wariata, to okazuje się, że jest to samochód na polskiej
rejestracji :-(

W Austrii drogi ciut szersze, ale też bez poboczy często. Jednak
tablice przy drogach po _polsku_ i czesku nakłaniają do jazdy przy
prawej krawędzi jezdni. I okazuje się, że można spokojnie i
bezpiecznie na drodze jednojezdniowej, po jednym szerokim pasie w
każdą stronę, wyprzedzać na 'trzeciego' i 'czwartego' nawet. Jakoś
dało się tamtych ludzi przekonać do tego, że linia dzieląca kierunki
jazdy nie jest linią życia, której należy się kurczowo trzymać. Każdy
jedzie w swoim tempie, nie tworzą się 'zatwardzenia' i jedzie się
naprawdę przyjemnie.

Niemieckim autostradom dajmy spokój - szkoda sobie nerwy szarpać
jakimikolwiek porównaniami.

Ale lepiej oczywiście stworzyć pozory że coś się robi, że będzie lepiej...
BZDURA!
Ciekaw jestem co mają obejmować te "badania psychologiczne" - ale pewnie nie
będzie nadal obowiązkowych badań psychomotorycznych... Tymczasem właśnie
tego rodzaju badania powinny być OBOWIĄZKOWE przed ubieganiem się o prawo
jazdy, a po np. 40 roku życia kierowca powinien być zobowiązany do


No już nie rób z 40-latków takich niedorajdów. To, że z Twojej
perspektywy 40-latek to już starzec jeszcze o niczym nie świadczy.

przechodzenia takich testów np. raz na 5 lat. Wiele osób które jeżdżą autami
po prostu nie powinno mieć prawa siadać za kierownicą! Beznadziejny refleks,
brak koordynacji ruchów... Ale co tam, wjechali w "kopertę" 40 lat temu to


Jak wjechali w kopertę 40 lat temu, to teraz mają ok. 60 lub więcej a
nie 40.

[...]

| Moze i kodeks przewiduje, ale rekojmia zawsze obowiazuje

no i to tym pisalem - obowiazuje rok - i wystarczy;


nie wystarczy, gdyz wobec czesci, akcesoriow samochodowych stosuje sie
dodatkowe procedury dopuszczajace, z uwagi na zagrozenie bezpieczenstwa
i zycia kierowcow.

Juz sobie wyobrazam samochody twojej produkcji, w ktorych po roku
zacieraja sie silniki, opony sie scieraja, a nadwozie przypomina sitko.

Czy wiesz przypadkiem dlaczego ludzie kupowali 3 x drozszy TV Sony ?
Wlasnie dlatego, ze przez 10 lat sie nie psul.

Podobnie jest z oponami.
Jezeli znajde takie, ktore beda pelnowartosciowe przez 5 lat to je
wybiore, a te bez gwarancji bede omijal szerokim lukiem,
nawet gdy beda kosztowaly kilka zlotych.
Bo bezpieczenstwo , zycie i zdrowie kierowcy jest wazniejsze od interesu
fabryki.

Mialem juz wystrzal Barumki w przednim kole przy 130 km, zwalniajac do
110 k (bo akurat bylo wzniesienie).
I gdyby nie fakt ze mozna trzymam kierownice dwoma rekami, to byl
krecil piruety, lacznie z dachowaniem i innymi przyjemnosciami.
A w 3 oponach barum powstaly buly po bokach, jakkolwiek gumy byly
roczne.

| a dodatkowo kodeks drogowy i dopuszczeniowka produktow zwiazanych z
| eksploatacja pojazdu, czyli znana homologacja.

a co to ma do rzeczy, czyli do gwarancji i rekojmi;


bardzo duzo.
ze bez specjalnej homologacji nie mozesz montowac, ani instalowac
dodatkowego wyposazenia, akcesoriow, czesci do samochodu.

No chyba ze jestes nihilista i podnieca cie ilosc smiertelnych wypadkow
samochodowych.

pewnie wszyscy udzielaja - a na ile udzielaja, bo nie podoba Ci sie,
ze Debica udziela pelnej gwarancji tylko na dwa lata - chcialbys
wiecej, moze ktorys producent udziela takowej - poszukaj, a i pewnie
za opony zaplacisz dwa razy tyle lub wiecej;


Raz jeszcze.
Z opon jestem jak na razie zadowolony.
Wprowadza mnie w blad dopisek: dozywotnia gwarancja
Jakkolwiek takowej fabryka nie oferuje.

jakby co zawsze jest rekojmia;


czyja ?
sprzedawcy ?
a co sprzedawca sie zna na technologii produkcji
a jak kierowca sie zabije z powodu wadliwej opony, to rowniez
jdynie dostanie rodzina z rekojmi , po 21-40 dniach 200 zl zwrotu za
opone ?

no wiesz - pisza, ze gwaracja dozywotnia - i jest dozywotnia, ale pod
pewnymi warunkami


Czyli nie jest wcale dozywotnia.
Gwarancja jest 2 -letnia i tak trzeba pisac.

A po 2 latach to nie jest zadna gwarancja, ale forma umowy
odszkodowawczej (polisy) z udzialem wlasnym, ktory szybko rosnie do
100%.

A 21 d0 40 dniowy termin rozpatrzenia reklamacji jesr zabawny.
Mam wadliwa opone i musze na 21 dni odstawic samochod do garazu
bo reklamacja nadal w rozpatrywaniu.
A moze nawet na 40 dni.
A w tym czasie moge kupic nowa/nowe opony, albo jezdzic taksowkami.

Mysle, ze w sprawach opon powinny przy stacjach diagnostycznych byc
punkty badania jakosci opon.
I w przypadku zauwazenia wady podlezdzac i za 10 zl dostajesz karteczke,
ze dalsza eksploatacja gumy stanowi zagrozenie dla bezpieczenstwa ryuchu
drogowego i wymiana natychmiastowa w dowolnym autoryzowanym warsztacie
producenta, na jego koszt.

Po 200 smiertelnych ofiarach wypadkow samochodowych w stanach
w wyniku wad ogumienia firestobe/bridgestone
taka procedura powinna byc standardem.

a, chodzilo Ci o to, ze Debica robi tak samo;


chodzi mi caly czas o udzial wlasny w reklamacji
gdy fabryka oswiadcza, ze gwarancja jest dozywotnia.

Nie jest gwarancja dozywotnia, a jedynie 2-letnia, skoro po 2 latach
placisz udzial wlasny za zuzycie opony.

 - reklamujeszz 10 letnia peknieta opona, bieznika 0,5 mm ponad TWI, a
Ty bys chcial w zamian 7 mm ponad TWI; - na miejscu producenta
zrobilbym specjalnie dla ciebie opone o biezniku TWI + 0,5 -
zadowolony;


Bieznik nie moze byc 0,5. Wczesniej sa punkty wskaznikowe chyba powyzej
1,0.
Mowisz po 10 latach.
No to niech producent wyraznie napisze, ze uznaje gwarancje jedynie do
5 lat.
Bo faktycznie.
Z tego co napisales i warunkow gwarancji wynika, ze jezeli
zakupisz teraz komplt opon i bedziesz je przechowywal 10 lat w garazu i
po 10 latach popekaja ze starosci, a bieznik bedzie jak nowy, to fabryka
je wymieni na nowe, na wlasny koszt.
I to samo zrobi za 15, 20 lat.

jw. pewnie kazdy udziela - ale warunki gwaracji sa rozne;


rozne , ale obowiazuje minimum kodeksowe.

a teraz przyznaj sie, ze handlujesz oponami debicy

| Musze sprawdzic jakie kapcie mam teraz, ale plywania nie odczuwam nawet
| teraz na szklance. Powody wiedze 3:
| 1. Za wolno jezdze
| 2. Nie jestem w stanie nic wyczuc
| 3. Mam rewelacyjne opony

To troche dziwne co piszesz, ale pewnie kombinacja 1 i 2 - jezeli jest
lod to na kazdych oponach samochod bedzie chodzil na boki przy
mocniejszym przycisnieciu gazu.


Czyli jestem malo czuly. Tak podejrzewalem.

| Widze, ze sie znasz,

Ze sie znam to za duzo powiedziane. Jak rozumiem, jezdziles glownie w
USA, wiec w PL powinienes uwazac niezaleznie od opon :-)))


Tak robie ale nie da sie ukryc, ze nie jest to tak zupelnie bezproblemowe
jak myslalem. Generalnie nie jezdze zbyt dlugo ale to moja pierwsza zima na
kolkach w Polsce. Swoja droga ciekawe, jak
pewne warunki psuja czlowieka. Np. znajomy, ktory przyjechal do rodziny na
dlugie Swieta Bozego Narodzenia.
Oczywiscie (dla niego) wzial samochod z wypozyczalni. Mial klopoty ze
znalezieniem czegos odpowiedniego (problemy z reczna skrzynia) ale jakos sie
udalo. Byl w Polsce 3 tygodnie. Samochod oddal do wypozyczalni (drugi) po
niecalym tygodniu. Po prostu bal sie. Tyle. Pojechal do Krakowa z Gdanska
(niby dobra trasa) i troche jezdzil po Kaszubach.
Ciut po miescie. Dobrze, ze mial wykupione ubezpieczenie. Podsumowanie:

- kilka razy mu ktos wyjechal z podporzadkowanej bez zatrzymania tuz pod
maske, raz na czerwonym (mala stluczka, prawy blotnik i drzwi do wymiany,
wzial drugi samochod)
- na trasie na ktos wyprzedzal na czwartego i kolega spekal i zjechal do
rowu (nic wielkiego, zadnych uszkodzen ciala ale bylo dachowanie).
- poza tym sporo wyskakujacych pieszych, hamowan i paniki.

Facet jezdzil zgodnie z przepisami a nawet duzo wolniej (byl ze Wschodu)
Zadnej brawury - jak na nasze warunki to byl zolw na 4 kolkach.

Pozniej juz jezdzil taksowkami.

Inny znajomy amerykanin pracowal kiedys w Polsce 2 lata. Jak wrocil, biedny,
odebrali mu prawo jazdy. Zlapali misia na przekroczeniu predkosci o 15 mph w
miescie.

Maly przyklad: przez 6 miesiecy w Waszyngtonie byly 4 smiertelne wypadki
samochodowe. I bylo to wiecej niz rok temu. Oczywiscie malych stluczek
mnostwo. Ale rzadko cos powaznego. A miasto jakby nienajmniejsze.
I trzeba pamietac, ze swiatel to sie uzywa od swieta, wiekszosc skrzyzowan
to te ze znakami kto pierwszy ten lepszy.
W dodatku jazda po kilku piwkach to nie przestepstwo. Dopiero wypadek po
tych piwkach to juz inna sprawa.
Jak dla mnie bomba. Ale u nas to bylaby hekatomba.

Szczerze mowiac - uwazam, ze powinienes kupic dobre zimowki i po prostu
wyczuc, na ile mozesz sobie pozwolic w jezdzie na sniegu. Choc jesli
jezdzisz tylko po miescie, to te tansze tez nie powinny byc zle.


Chyba jednak nie bede oszczedzal na oponach. Dzieki za rady. Te Pirelli
wychodza po 700 za sztuke wg. site'u ktory podales. I nie widze zadnej
promocji. Moze poprzestane na tych Goodyear'ach.

Pzdr

AHS

Zwracam uwage, ze napisalem o projekcie samolotu rejsowego.
Czlowiek postanawia poleciec do Honolulu, rezerwuje bilet i leci.
Czy to oznacza, ze wszyscy (potencjalni klienci) mamy robic
badania zdrowotne, bo ktos nie bedzie chcial
brac odpowiedzialnosci? To Panowie kombinujecie
totalitarno-socjalistycznie jakby...


Ech, to chyba Pan nie wie, co znaczy "totalitarno-socjalistyczny"...

A wracajac do meritum, jak ktos chce wsiadac do samolotu czy statku,
calkiem zwyklego, a ma podejrzenia, ze ma np. chorobe lokomocyjna
albo klaustrofobie (a nie stac go na prezydencki apartament),
to idzie do lekarza po odpowiednie pigulki,
albo po rade, czy moze ryzykowac. Nikt na trapie  
nie robi Panu na koszt firmy badan, czy aby Pan nie bedzie
rzygal na pokladzie... Najwyzej daja Panu odpowiednia torebke.

| Jak beda sie chcieli ubezpieczyc, to pojda do PZU...

Zwracam uwage, ze jesli ktos ulega wypadkowi (ginie) w sytuacji,
gdy ktos inny (instytucja) za niego odpowiada (np. podczas
jazdy autobusem, koleja, lotu samolotem), to ta instytucja
placi odszkodowanie rodzinie. Duze odszkodowanie.


No i dobrze. Biuro turystyki kosmicznej bedzie robic to samo.
I bedzie moglo zaczac dzialac, gdy to sie mu oplaci - czyli,
gdy ryzyko wypadkow bedzie dostatecznie male.
Albo kaze podpisywac umowe, w ktorej amator kosmicznych
wrazen zrzeka sie dochodzenia szkod wypadkowych.
I tak chetnych nie zabraknie...

Poza tym, odszkodowanie nalezy sie nie za kazda smierc,
tylko za zawiniona przez przewoznika. Jak Pan umrze
na zawal w autobusie (czego nie zycze), nikt Pana rodzinie
odszkodowania nie wyplaci (no chyba, ze ubezpieczyl
sie Pan na zycie w PZU..).

| Tak jak nikt nie zapewnia pasazerowi samochodu,
| ze nie walnie w latarnie czy drzewo.

Jesli chodzi o walniecie w drzewo, to jesli
ktos jezdzi ostroznie, to nie walnie, a jak walnie,
to sie nie zabije. Z lodki tez mozna wysiasc
do wody, albo na tratwe.


To ja nie rozumiem, skad sie biore te statystyki
smiertelnych wypadkow samochodowych. Sami samobojcy?
Przeciez wg Pana wystarczy tylko ostroznie jezdzic,
a nawet jak niestroznie, to i tak nie ma szans sie zabic.

Nb., rocznie w USA ginie na drogach wiecej Amerykanow,
niz ich zginelo w calej wojnie w Wietnamie.
To tak a propos innych argumentow o wojenkach
jako glownym obecnie problemie ludzkosci...

Z samolotu (zwlaszcza kosmicznego) duzo
trudniej sie wysiada. To jest roznica, ktora powoduje,
ze nie mozna stosowac argumentow porownujacych
samochod i samolot.


Sorry, to jak to sie dzieje, ze samoloty jednak lataja,
ludzie nimi gromadnie tez, a linie lotnicze na tym zarabiaja,
mimo wypadkow, odszkodowan, itepe?

-- Zenon Kulpa