Ogl�dasz odpowiedzi wyszukane dla has�a: Śmierć Hitlera

Pozdrawiam
Darek

Pozdrowienia
Tadzik

Maurycy Kulak napisał(a) w wiadomości: <36786D9C.EFB7D@polbox.com...

"Dariusz Górecki" wrote:

| W II wojnie swiatowej wcale nie chodzilo o zabicie Adolfa .... to zawsze
mozna
| bylo zrealizowac .. pomijam fakt jakim kosztem .
| Glownym problemem bylo pokonanie armii niemieckiej , jej militarnej sily
, a nie
| jakiejs konkretnej osoby, nawet Bog jeden wie jak inteligentnej.

Zgadzam sie i dodam jeszcze nieco prowokacyjnie: śmierć Adolfa w tej
konkretnej
sytuacji nie zmienilaby zasadniczo losow wojny. I tak musialoby dojsc do
konfrontacji
niemiecko-rosyjskiej (oba systemy zbyt nastawione na ekspansje). I tak
Niemcy
podbilyby wieksza czesc Europy (mialy okazje, mialy przewage - czemu nie).
I tak w koncu ponioslyby kleske (a to z powodu braku dostepu do niektorych
strategicznych surowcow, potencjalu przemyslowego USA i "rosyjskiej
pulapki",
na ktora jak dotad nikt nie znalazl sposobu).

Ps. Mysle ze inteligencja Adolfa jest zwykle przeceniana.
Pps. Jak Panstwo myslicie - kto bylby nastepca?

Garfield wrote:
Witam
nie moge zgodzic sie z Twoim zdaniem, jako ze uwazam niezwykle wazny kult
wodza w III Rzeszy. Oglaszajac sie niemalze Bogiem, a juz napewno mezem
opatrznosci, Hitler zdobyl wladze i staral sie ja utrzymac.


Zgoda, ale kulty maja to do siebie, ze potrzebuja meczennikow. Mozna przyjac
zalozenie, ze gdyby Hitler zginal w Warszawie w koncu '39 roku, stalby sie
legendarnym zwyciezca, zamordowanym podstepnie w chwili tryumfu. Biorac
pod uwage sposob, w jaki propaganda nazistowska grala na kompleksach Niemcow
upokorzonych przez traktat wersalski (mit noza w plecy, armii niepokonanej w
polu itd)
latwo sobie wyobrazic co zrobilaby ze smiercia Hitlera. Niezaleznie zas od losu
wodza
system, ktorego byl wspoltworca, musialby funkcjonowac nadal. Zas faszyzm
potrzebowal wojny...

Charyzma wodza byla niezastapiona (wcale nie najwazniejsza rzecza byla
inteligencja - jak piszesz). Niezaleznie, czy na jego miejscu stanal by
Goering, Himmler, czy ktokolwiek inny.
Losy okresu powojennego moglyby byc zupelnie inne (chodzi mi szczegolnie o
historie Niemiec).


Zgadzam sie co do roli charyzmy, szczegolnie w kulcie Hitlera. Nie chce tez
udowadniac na sile, ze po jego smierci wszystko potoczyloby sie dokladnie
tak samo (poniewaz gdybamy nie mozna tu niczego niepodwazalnie udowodnic).
Mysle jednak, ze raz rozpedzonej maszyny nie jest w stanie zatrzymac nawet
tak brzemienny w skutki przypadek. Lata obrobki propagandowej, szerzenia
nienawisci, przygotowan wojennych (osobna sprawa to nakrecona przez nie
koniunktura gospodarcza, ktora koniecznie nalezalo podtrzymac) nie mogly
zostac bez kulminacji.

Ciekawa kwestia jest takze domniemana reakcja Stalina na smierc Hitlera. Co
zrobilby wielki wodz wschodniego imperium?


Mysle, ze duzo zalezaloby od tego, ktory z naszych scenariuszow okazalby sie
prawdziwy. Byc moze w obliczu jawnie ugodowej polityki niemiec zdecydowalby
sie na atak. lub przynajmniej sprobowal zakrojonej na szeroka skale prowokacji.

Dalej jednak uwazam, ze powtorka wydarzen ktore znamy byla calkiem
prawdopodobna.

Pozdrowienia
Tadzik


Rowniez pozdrawiam i zycze niezwykle wesolych swiat.
Maurcyk

Nie działali. Nie mieli celu. O co mieli walczyc?
Partyzanci dzialaja w spoleczenstwie obywatelskim, gdzie sami ludzie, bez
rozkazu walcza o jakies cele. Niemcy poszliby do partyzantki, gdyby dostali
polecenie mobilizacji, a potem instrukcje :-))


Kilka grup Wehrwolfu (a przynajmniej tak się nazywały) działało krótko
głównie w Zachodnich Niemczech. Większość grup poszła w rozsypkę po
śmierci Hitlera. WW był bardziej zjawiskiem propagandowym niż
faktycznym. Czasem przypisywano miano WW różnym niedobitkom, lub
grupom formującym się spontanicznie. To widać zwłaszcza na Pomorzu -
wiele oddziałów tzw. WW w rzeczywistości było grupami rozbitków z
oddziałów niemieckich, które najzwyczajniej nie miało się gdzie
podziać, a nie chciały, lub nie mogły ( SS, obsady obozów) iść do
niewoli. Najgorzej dostawało się za to ludności niemieckiej na tych
terenach, którą oskarżano o wspieranie i formowanie WW. Służyło to za
pretekst do represji.

Po zdobyciu terenow przez wojska okupacynje Niemcy przede wszystkim udawali,
ze nie byli w NSDAP, ze o niczym nie wiedzieli, i ze wszystkiemu winni byli
Hitler, Himmler i Goebbels.


I tak było na Zachodzie, gdzie żołnierze raz zrzuciwszy mundur
natychmiast nabierali cywilnego ducha i za cholerę nie chcieli dalej
walczyć. Mundur to mundur, a po cywilnemu to pan Muller, czy Schmitt
nie życzył sobie awantur i spieszno mu było do swojej Fraulein.

Na wschodzie to czasem nie bardzo mieli wybór.

Piotr K.
__________
pkurc@poczta.onet.pl
"...sentiment represeNetd
 ...not here, non I...
/Monika Kostera, The Internet, 1994/

Sojusz II RP z Hitlerem skonczyl by sie tragicznie dla ZSRR.
Bezposrednim celem Hitlera byla "przestrzen zyciowa na
wschodzie".
Do wojny z aliantami doszlo w wyniku wypowiedzenia jej wlasnie
przez Aliantow, co bylo jedynym osiagnieciem ministra Becka (jakze jednak
wielkim, jakby nie patrzec).
Europa Zachodnia z przymruzeniem oka patrzyla na poczynania Hitlera ze zle
ukrywana nadzieja, ze ten pojdzie na wschod i wykonczy bolszewie.
Wszyscy lacznie z Papiezem na to wlasnie liczyli
i na pewno by mu w tym nie przeszkadzali.
To Polska stala sie koscia niezgody i przyczyna takiego, a
nie innego obrotu wypadkow.

Jeszcze za zycia marszalka Pilsudskiego Hitler liczyl na sojusz z Polska.
Przeciez to wlasnie nie kto inny jak Polska pokonala Rosje Radziecka w
1920roku.
Domniemany sojusz zakladal oddanie Niemcom Slaska i Pomorza, w zamian za to
Polacy mieliby uzyskac dostep do Baltyku przez Litwe i Inflanty (rozwazano
zasieg
Rzplitej po I rozbiorze + galicja - mysle, ze guzik by z tego wyszlo).
Polska w 1939 roku miala bitnego i dobrze wyszkolonego zolnieza.
Uzbrojenie go w niemiecki sprzet i w niemiecka bron daloby takiemu sojuszowi
niezly argument militarny.
Na pewno Stalin przygotowalby sie lepiej do takiej wojny, ale sadze, ze bez
pomocy Zachodu, glownie Stanow Zjednoczonych nie dalby rady (pomijam juz
wklad Polakow w wojnie przeciw Niemcom, ktory byl niebagatelny).
Nawet ew. atak Japonczykow nie przesadzilby w tych ukladach o militarnym
wystapieniu
USA przeciw Niemcom (choc kto wie, czy Japonia nie uderzylaby wtedy nie na
USA,
lecz na swojego tradycyjnego wroga w Azji, czyli ZSRR,
chcac w miare szybko wyciac swoj kawalek tortu). Przesladowania Zydow tez
nie bylyby
za tym zadnym argumentem. To nie byli obywatele USA.
Wydaje sie ze w owym czasie oprocz sprawy Polski nie bylo wiekszych
konfliktow interesow miedzy Zachodem a III Rzesza,
jesli nawet nie wspolny interes -
zniszczenia komunistycznego panstwa Jozefa Stalina.
I mysle, ze to by sie udalo.
Pytanie tylko jak bysmy na tym wyszli jako narod. Prawdopodobnie z
sojusznika Niemiec stalibysmy sie szybko ich wasalem posiadajacym status
protektoratu gdzies miedzy Wisla, a Prypecia.
Pozostawaloby nam tylko liczyc na szybka smierc Sta...
- przepraszam! - smierc Hitlera, oraz na ewolucje systemu
faszystowskich Niemiec.
Ale my to juz skads znamy prawda? ;-)
Pozdrawiam
Jacek Bialy