stawianie tarota

Ogldasz odpowiedzi wyszukane dla hasa: stawianie tarota





Temat: 41-letnia córka
synvilla napisała:


> Musisz duzo z corka rozmawiac. kiedy moja
corka byla w tym wieku ja
> aby wyciagnac z niej jak Jej sprawy stoja,
nauczylam
> sie ......stawiac Tarota.:=))))
>
> Wtedy juz wiedzialam jak sprawy w jej
zyciu sie ukladaja.Wszystko
> mi dokladnie mowiala.
> Duzo duzo rozmow, cieplych bez konfliktow,
agresji czy pretensji.
> Wszystko sobie mowcie nich czuje ze w
tobie ma wsparcie i przyjaciela.
> Problemy mina, gorsze tragedie sie
wydarzaja niz sad rodzinny.
> Ciesz sie tym co w niej dobre. Podkreslaj
w niej jej pozytywne
> cechy.
> owszem nie chodzi do szkoly, to odpocznie
od szkoly i za jakis czas
> do niej wroci.

Pocieszanie jest bardzo mile i byloby
fajniutko zeby to sie skonczylo happy endem.
Niestety widac tu bardzo powazne zagrozenia
ktore powoduja ze rozmowy nie pomoga.
Oczywiscie utrzymywanie komunikacji jest
absolutnie konieczne. Ale profil jakis sie
rysuje jest niebezpieczny: Dziewczynka ma 14
lat, niepelna rodzina. Sklonnosci do
autoagresji, wchodzi w totalny konflikt z
normami zachowan spolecznych, kradziez,
rezygnuje ze szkoly, probowala
palenia/picia. Do kompletu brakuje tylko
narkotykow i platnego seksu. Ale to jest
dopiero poczatek okresu dojrzewania wiec
jest bardzo prawdopodoben ze problemy beda
narastaly.

To wszystko razem wskazuje na bardzo powazne
zaklocenia w dzialaniu mozgu. Moga one byc
spowodowane roznymi przyczynami ale bardzo
wskazane byloby badanie przez specjaliste
psychiatre i byc moze kuracja lekami. Wizyta
u psychologa konieczna. Ale to nie
wystarczy, trzeba wymyslic program ktory
moglby przeciwdzialac ewentualnemu staczaniu
sie na dno. Moze terapia, moze wysilek
fizyczny/sport, moze zmiana szkoly, moze
praca, moze jakies zainteresowania, moze
opieka nad psem/kotem, moze pomoc starszej
osobie. Trudno podac cos konkretnego nie
znajac calej sytuacji i warunkow, ale cos
oryginalnego powinno dac sie wymyslic.
Chodzi o to zeby dzialala w czyms
normalnego swiata zamiast dzialac na
marginesie. Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: nie spodziewałem się tego...
Nie trzeba stawiać tarota by przewidzieć jak potoczą się losy.
Osoba która nie sprawdziła się w 2 związkach nie sprawdzi się w trzecim. Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Chce mi się....
"p.s.oczywiście że tak pojętej "cnoty" pozbyłam się dawno - mam 29 lat i jestem
zdrowa na ciele oraz umysle. girlfriend"

GirlF, skoro jesteś zdrowa na ciele to bierz na plecy, a nie na umysł bo zaraz
zacznie szwankować.... jak mawiał Zagłoba do Rocha Kowalskiego....
1.czy Ty widziałeś/łaś, zeby zwierzęta obchodził hymen? - zwierzęta obchodzi
wiele rzeczy, których Ty nie raczysz albo nie możesz dostrzec.... staraj się to
Ci może na to i owo jeszcze zwrócę uwagę...
2.co innego żądanie wyłączności, co innego zazdrość o PRZESZŁOŚĆ - zgłoś
wniosek racjonalizatorski do sejmu aby w końcu przestali uczyć nas tej historii
i w kółko na nią się powoływać....
3.czy te same zasady moralności stosujesz do facetów? - oczywiście że tak, dla
wałachów, wnętrów, tych ze zmiażdżonymi jądrami, jeszcze dla Druckera, Pastwy,
Otryta i paru innych.... ogólnie dla tych, którym trzeba dawać kwiaty i
ustępować miejsca w tramwaju....
4..Spóźniłeś/łaś się - oczekiwanie dziewictwa jest już dziś anomalią nie
normą :) - wierzysz w Kk, ewolucję czy rewolucję? Ile lat potrzeba dla natury,
żeby norma stała się anomalią? Nooo... dopuszczam.... mutantki....

"• Re: Chce mi się....wyć, jak czytam coś takiego n/t
otryt "

Otryt, ani się widzę nadymałeś w życiu tyle ile trzeba ani nie naczytałeś w
psychologicznych świerszczykach. Zajmij się stawianiem tarota za pieniądze
starszym pudernicom... wyjdziesz jeszcze na ludzi....
Gdzie jest ta dzieweczka z suwmiarką w vaginie - ta ziemiomorze? - no mutant
ten...

Z ostatnią gwiazdą zgasła noc,
Świt sromy rozdarł blade....
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Też tak macie?
jestem bo musialam napisac do jednego jegomoscia co stawia tarota.......... i
chiagnie mnie do niego!!!!!!!!!!!!!
CHCE FACETAAAAAAAA..... ktory bedzie mnie kochał!!!!!!!!!!!


Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: czy to normalne usg dopochwowe w 5tc?
Wolanka79- W. Brytania, Szwecja- to rzeczywiście "wiele państw". A
co z danymi z Czech, Szwajcarii, Austrii...
A Twoja dr przez pierwsze miesiące ciąży podczas wizyt stawiała
tarota czy miała szklana kulę? Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: prosze o wasze opinie........................... ..
Wrózkami tutaj nie jesteśmy i nie stawiamy tarota czy z fusów po kawie.
Więc zrób test ciążowy sikany w terminie @ bądź test z krwi beta hcg.
Pzdr.Gosia
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: peknieta prezerwatywa w dni nie płodne a ciąża
stary, a na test Cię nie stać??

kup jej i tyle. nasika i się dowiesz.
ewentualnie jak nie, to możesz powróżyć. znane sposoby wróżenia to: z fusów, z
liści akacji (jest / nie jest), stawianie tarota czy innego pasjansa.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Do Stynki, Zilki, Madzi30 i innych kochanych dziewczyn ktore juz urodzily
Dziewczyny... tak z innej beczki (po przeczytaniu postu Renaty) - nie pozwólcie sobie stawiać Tarota, jeśli jesteście w ciąży!!!! Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Czy wierzycie we wróżby?
Ja też bym poszła.Generalnie bardzo lubię wszelkie przepowiednie,stawianie
tarota - coś w tym jest.Hitem nr jeden dla mnie była przepowiednia tarota o
mojej ciąży.Udało się po latach walki o dziecko Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Melodia


Najokrutniejsza jest w wierszu melodia. W nadziei
prowadzi słowa do zdań rozpoczętych
i ściętych głucho jak drzewa w ogrodzie.
Słowa się sypią jak z gałęzi pyłki
białe i żółte, stale delikatne
i takie zbędne jak zbyt liczne dzieci
lub koty, kóre zmniejszają mieszkanie
wróżki, co stawia Tarota raz dziennie
zbyt płodnej matce, która dzieci kocha
choć płacze na ich zbyt bolesną ilość.

Melodia umie deformować treści.
Czasem przypadkiem losuje, jak wróżka,
karty zbyt cenne, zbyt pełne znaczenia
by je zapisać. Bo sam odczyt wciąga -
tej kartki, którą w wyobraźni czytam
przed tłumem widzów, dziećmi, kociętami
i wszelkim widzem, który zechce patrzeć
słów samych nie chcąc nawet. On w pogardzie
mieć może wszelkie znaki i wspomnienia,
może drwić z ludzkiej słabości otwartej
- bo jak tu można tak o wszystkim mówić,
i ciągle szukać sztucznych uzasadnień
dla tego, co chce melodia wyśpiewać.

A przecież trudno w melodię utrafić.
Chociaż się rodzi już przy pierwszej chwili.
Nim jakiś obraz w pełni się ujawni,
już go prowadzi w rozmarzone pląsy
i oczy łzawią, śniące sen na jawie
potrącające ludzi na chodnikach
recytujące zbadane kolory
które narzucić chciałoby się światu
wielkim wybuchem. Ale wtedy chłodne
zimne spojrzenie, co tańczyć nie umie,
szuka dla siebie skrzypiec i parkietu
w szczegółach świata, na którym się nie zna.

Wtedy melodia tak walczy z konkretem
z sinym gołębiem lub sokołem żółtym
którego miano jest zbyt szczegółowe
- że musi śpiewać o ptakach i orłach
bez żadnej barwy, za to wśród powtórzeń
by sens utrwalać w magicznym refrenie
chociaż się jeszcze przecież nie narodził

--
Marek P.


Bardzo lubię mieć swoje zdanie. :-)))
Serdecznie pozdrawiam!
Andrzej

Pierwsza klasa
(Wariacja do wiersza "Melodia")

Wiersz bez melodii? To jest kpina!
Tego się nie da czytać wprost.
Jak ścięte drzewo - traci urok
jest jak dziurawy na rzece most.

Wiersz przecież zawsze od zarania
rytmem i rymem chełpił się.
Tak lekko słowa w nim się toczą
o tym przypomnieć wszystkim śmiem.

Jakbyś nauczył się na pamięć
kwestii lecących ciurkiem wciąż?
Wiłbyś się dukał, opuszczał zdania
czułbyś się podle jak jakiś wąż.

A tak to proszę rym Cię prowadzi
rytm sam wprost usta otwierać chce.
Uśmiech rozjaśnia Twoje oblicze
masz piątkę z plusem - fajnie no nie... :-)

2005-07-27

Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Radiestezja w sobotę na Śłużewcu
Użytkownik "Stefan Siudalski" <stefan.siudal@neostrada.plnapisał w
wiadomości


| Nie chcesz sprawdzić?
| to nie zabieraj głosu

| Nie chcę sprawdzić, bo inni to już za mnie zrobili w bardziej naukowy
| sposób, niż ja mógłbym to sam zrobić.

czyli nie zabieraj głosu bo jesteś tylko echem cudzych doświadczeń a więc
i
błędów
a jeden z tych naukowców pisał:
"W końcu metodą prób i błędów wykonaliśmy układ pojemnościowo - oporowy z
diodą zasilany generatorem. Miał on działać podobnie jak nagrany sygnał
żyły
wodnej z magnetofonu kasetowego. "
Zapytaj znajomego elektronika czy z tego zdania coś rozumie i jak to ma
się
do jego wiedzy - bo tak się składa, że jest to bełkot i ten właśnie
człowiek
z tytułem przeprowadzał eksperymenty


Odnośnie metod badawczych Twoich adwersarzy opisanych w Twoich porównaniach
opinię swoją wyraziłem w jednym z postów w niniejszym wątku. Nie widzę
potrzeby powtarzać, skoro i tak nie czytasz tego, co napisałem.

Powołałem się na opis i wynik badań rządowych, a nie wykonanych przez
jakiegoś lamera [no mercy], który powołuje się na wiele lat "pracy w
radiestezji". A Ty - argumentując za istnieniem radiestezji - się powołujesz
na tysiące lat doświadczeń, z których guzik płynie oraz na wykonane przez
Ciebie doświadczenia, których nie jesteś w stanie dowieść, czy nawet w
rzetelny sposób naukowo wyjaśnić.
Gadanie o strukturach możesz sobie zostawić dla naiwnych, bo wszystko ma
jakąś strukturę, więc styk różnych struktur powinien dać się wykazać na
styku także powietrza i wody, a nie tylko ziemi i wody. Jeżeli ktoś
argumentując tak jak Ty wciska ludziom , że tylko styk tych drugich ma na
tyle odmienną strukturę, że wykazuje ich różnice, to jest to wycuiąganie
wniosków wbrew logice. A jak dotychczas _KAŻDA_ nauka opiera się na logice.
W Twojej radiestezji, a przynajmniej w Twoim sposobie argumentacji logiki
tej nie da się odnaleźć.
Manipulujesz wynikami pod tytułem "1/3 wyników była trafna", a nawet nie
piszesz, ile było radiestetów, ile było prób, etc.
Za to wszystkie te dane są przytoczone w tych niemieckich badaniach.

Więc weź Ty ściągnij prawdziwych naukowców, przeprowadź rzetelne badania,
skoro tak twierdzisz, że potrafisz, udowodnij swoje a padnę przed Toba na
kolana i odszczekam wszystko co mam do powiedzenia n/t radiestezji.
A póki co Twoja "nauka" pozostaje od tysięcy lat w sferze spekulacji,
domysłów, nieudowodnionych teorii, i nie _tu_ , nie na grupie o budowaniu,
jest jej miejsce.

To jest, za przeproszeniem, robienie ludziom wody z mózgu, jak stawianie
tarota, czy inne zabobony.
Od takich rzeczy jest grupa pl.misc.paranauki, a nie grupa związana z
budowaniem.
I, prosze ja Ciebie, idź tam sobie opowadaj takie rzeczy.

Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: amatorzy tarota ... i nie tylko
On 5 Paź, 00:03, "sundayman" <sunday@poczta.onet.plwrote:


| Czyli tak jak pisał Jagen, karty są wyłącznie dodatkiem, który mozna
| zastąpić bierkami, czy choćby znakami ASCII (te połączone w słowa mają
| jeszcze więcej znaczeń).

Czytaj proszę ze zrozumieniem...napisałem wcześniej że do pracy z Tarotem
potrzeba intuicji. A
nie -  że karty Tarota nic nie znaczą...
Oczywiście, że nie mogą to być bierki. Każda z kart Tarota to symbol -
którego znaczenie wynika również z tego, że są obecne w umysłach tysięcy
ludzi, którzy się nimi posługują. Czy to rozumiesz ?


Rozumiem.

Miałem paskudny dzień.. no to sobie wczoraj sobie usiadłem do
telewizorni, gdzie wróżka stawiała tarota.

I wychodziła jej za każdym razem ŚMIERĆ. Wiesz dlaczego?

Bo tak sobie życzyłem.

Tak, wiem "święte" oburzenie i inne bzdety.. potrafisz, to mnie
powstrzymaj.. Nie potrafisz, ale mimo to zanim się weźmiesz się do
roboty zauważ, że zrobiłem to jako eksperyment demonstracyjny.. I
demonstruję..

Wróżka, jak to wprawne tarocistki/ manipulatorki, za każdym razem
próbowała kartę śmierci zakryć, ale jej strach był tak zaraźliwy, że
ta DURNA i GŁUPIA osoba, która sobie wróżyła została nim zarażona.

Teraz odpowiedz mi: jak TAKA wróżba wpłynie na życie tej durnej osoby?

Jeśli uwierzy w "prawdy" tarota to nieszczęście dotknie jej bliskich ,
jeśli nie uwierzy i będzie samo-stanowić swój los - nieszczęście
wywróżone przez tarot jej nie dotknie.

Kto będzie odpowiedzialny za te nieszczęście, a może nawet śmierć?
Czy ta, która układała karty i pozwoliła DURNEJ uwierzyć, że jest
bezpieczna pozwalając wróżce bawić się swoim losem?
Czy ja, bo wywołałem te karty?
Czy może Ty propagując zabawy losem?

Potem zrobiłem to samo z mieszaniem kart. Wróżka 3 razy stawiała i za
każdym razem wychodziło jej co innego i bez sensu.
Zapewne pomyślała sobie, że zły duch jakiś... ale stawiała dalej w
zaparte...
Jak się nie widzi swojej głupoty to trzeba na kogoś zwalić...  a to
tylko ja, człowiek (to brzmi dumnie), 30-latek, chwalipiętka, z którym
świat ma porachunki życiowe.

Nic mi do czyjegoś losu. Zabawiłem się tylko kartami - ja nie bawiłem
się losem tylko wróżka, ględząc swoje pierdoły.

Gorzej, kiedy ktoś wpływa na karty, tak że nie wiesz, że wpływa, czyli
w 99%. Wtedy tego ,,złego ducha" nie widać - wtedy możesz się bać (np.
bo to nie ja ;-).

Pomyśl sobie, co potrafią istoty żyjące przez setki lat i dłużej
posługujące się tym systemem albo żyjące z tego.. i jaką usługę im
oddajesz propagując takie zabawy. Płacą Ci?

Tarot to niebezpieczna zabawa w uzależnienie, w zabawę losem przez
NIEWIADOMO KOGO - generalnie przez silniejszego, który akurat obrabia
w myślach Twoje karty.
I oczywiście te błędy, ktoś będzie musiał wziąć na siebie, kurduplu.

Tarot to narzędzie zniewalania, indoktrynacji, upadlania człowieka w
przeciwieństwie do wzmacniania jego samo-stanowienia, samo-decydowania
o sobie, posługiwania się swoją wolą do wybierania sobie życia i
szczęścia również tego wszystkiego o czym mówił Jezus - czyli dawania
z siebie innym zamiast brania, bo daje ten co jest silniejszy niż a
nie ten co bierze.

Ta-rot - w samej nazwie ma podpis swojego twórcy, ale współczesny
tarot NIE MA nic wspólnego z alchemią czyli nauką swoich czasów i jest
dzisiaj zabobonem.

Dobra, od teraz naprawdę nie interesuję się tarotem. Dajcie mi już z
tym spokój, poobserwuję sobie inwazyjnie operatorów sond ufo.

Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: posiadanie mocy
Gość portalu: iwona napisał(a):

> mam inne zdanie niż Anahella, bo gdyby przyjąć ten tok, to
> doszlibyśmy do absurdu np: każdy miałby talent (większy, mniejszy)
> do baletu, śpiewu operowego, gotowania czy pisania książek, każdy
> byłby dobrym materiałem na lekarza itd.

tak wlasnie jest i to nie absurd. kazdy moze zajac sie dowolna dziedzina, ale
tylko ci zdolniejsi i pracowici moga osiagnac cos w danej dziedzinie. Czy kazdy
jest dobrym materialem - nie sadze, ale jakims materialem jest. Tyle ze
ezoteryka to tak prywatna sprawa, ze nie kazdy musi od razu robic z tego zawod.
Zapomnialas, ze oprocz pan oglaszajacych sie na forum jest jeszcze cala rzesza
osob, ktore to co robia, robia dla siebie: nie przyjmuja klientow, nie oglaszaja
sie, wroza tylko bliskim i znajomym, i w zaciszu swojego domu zglebiaja tajniki
wiedzy tajemnej, bo tak chca. Tak samo jak mnostwo pan nie jest zawodowymi
kucharkami, a robia pyszne rzeczy i na forach kulinarnych pisza tylko dlatego ze
lubia to zajecie.
Nie twiedze, ze kazdy jest w stanie stac sie super magiem, tak samo jak nie
kazdy jest w stanie stac sie drugim Einsteinem.

Podstawy magii jest w stanie pojac kazdy, kto ma w glowie odrobine oleju, czyli
praktycznie kazdy. Tak samo z podstawami fizyki, matematyki itp. Pytanie tylko
czy chce sie tym zajmowac, bo przeciez nie kazdy musi byc tarocista.

> w mojej ocenie tak nie jest a wracając do wróżb, to trzeba coś w
> sobie mieć żeby się tym zajmować, inklinacje rodzinne, dar coś
> nieokreślonego, ale dostrzegalnego.

a cos niedostrzegalnego nie wystarczy?

> niestety czasy są takie, że
> pewno jest kursów, wmawia się ludziom, że moga się nauczyć "magii"
> wróżenia z kart Tarota wszystkiego w weekend czy poprzez wymiane
> anonimowych postów na forum.

Zeby sie nauczyc wrozyc trzeba:
1. chciec
2. ciezko przez kilka lat nad tematem pracowac.

myślę, że nie zmierza w dobrym
> kierunku, niedługo lekarze będą stawiać Tarota zawodowo, sami sobie
> będziemy wróżyć, leczyć się, naprawiać dachy, kopać studnie,
> zakładac kanalizację.

A co zlego w tym, ze ksiegowa sama sobie pomaluje mieszkanie w wolnym czasie, a
baletnica upiecze ciasto dla przyjaciol?
Zasada jest prosta: w wolnym czasie robie co chce. Ja zajmuje sie ezoteryka, a
ktos inny szydelkuje.
Nie rozumiem czemu zamykac przez kims brame do spelnienia. Jesli jakas pani
uprze sie, ze nauczy sie wywolywac deszcz, to to zrobi. Pod warunkiem, ze bedzie
ciezko pracowac i uzna ze ta praca jest warta efektu. Ale to nalezy pozostawic
jej subiektywnej ocenie, bo to jej wysilek, jej czas wolny i jej zainteresowania.

> bo po roku "nauki" przez fora wyjdzie na to, że takie wróżki będą
> reklamować się jako specjalistki po kurasach i z inklinacjami
> rodzinnymi. nie twierdze, że wymiana myśli i przemyśleń na forum w
> związku z nauką jest zła, ale to zawsze będzie hobby i tak powinno
> być traktowane, a nie jak czytam niektóre wypowiedzi to żaenuje
> mnie
> egzaltacja niektórych czym dla nich jest dane forum, jak wiele
> czerpią z niego wiedzy.
> lepiej jeśli już, mieć mistrza realnego i czytać, uczyć się a do
> tego mieć jakieś inklinacje.

Nigdzie nie widzialam twierdzen, ze od czytania postow na forum mozna stac sie
specjalista w tej dziedzinie. Wrozki nie staja sie wrozkami od tego, ze
poczytaja "ecie-pecie, cesarz-dobrze, wieza-zle".

Tutaj jest praca, praca i jeszcze raz praca.

Jesli ktos uwaza, ze kluczem do sukcesu sa tylko zdolnosci, to ciezko mu bedzie
cos zdobyc, nawet w kierunku, w ktorym jest uzdolniony.

Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: koszt wrózby
ceny są naprawdę różne.

ja patrzę z perspektywy Warszawy, czyli: cen różnych usług, zarobków
i realiów życia: w mojej ocenie szanująca się wróżka nie bierze za
swoje usługi wróżbiarskie i czas poświęcony klientowi mniej niż 150
zł i mniej więcej od 150 zł zaczynają ceny iść w górę: 200 zł, 250
zł, 300 zł te ceny dla mnie są do przyjęcia. akceptuje je, nic to
dla mnie dziwnego. bo wiem, ile kosztuje w Warszawie czynsz za
mieszkanie (ja płacę w Żyrardowie za mieszkanie 800 zł, a moja córka
w Warszawie 1 150 zł za mieszkanie), jakie są wydatki na tzw.
życie/opłaty/jedzenie itp. a gdzie ubrać się, wyjść do kina, teatru,
pojechać gdzieś).

my Polacy, niestety (w większości) jesteśmy tacy, że gdy czegoś nie
możemy mieć, jest dla nas za drogie, to nie przechodzmy nad tym do
porządku dziennego, tylko krytykujemy, wieszamy psy. wynika to
pewnie z kompleksów, że na coś nas nie stać, że ktoś się "dorabia"
na nas, a my nie.
a skoro ceny są różne, to można pójść gdzie taniej, to, że ktoś
bierze "drogo" dla nas - nie znaczy, że my musimy korzystać z usług
tej osoby. to tak jak z butami: jedni kupują buty w hipermarkecie za
60 zł, które (najczęściej można ponosić pół sezonu) inni kupują w
galerii za 300 zł, a inni jeszcze kupują za 900 zł buty. każdy jest
inny i każdego na co innego stać, jeśli komuś nie pasuje cena, to
może wybrać tańszą.

przeglądając strony wrózbitów, reklamy, widziałam też ceny za seans
karciany 500 zł, 600 zł z tych nie korzystam - do mniej więcej 300
zł mogłabym sobie pozwolić.
a na usługi wróżek, które wróżą za 20 zł, 50 zł, 80 zł po prostu nie
zwracam uwagi. nie krytykuje, ale też nie zwracam uwagi.

zanim zacznie się krytykować i wyśmiewać osobę wróżącą, która bierze
za 1 h seansu np. 200 zł, pamiętajmy o tym, że przy takich cenach
trzeba odprowadzić podatek od towarów i usług w wysokości 19 %,
czyli defakto zostaje dla człowieka chyba około 162 zł a kolejna
kwestia, na którą praktycznie nikt nie zwraca uwagi, to fakt, że
cena napisana na stronie jest dla nowego klienta, a nie dla stałego.
wiem z opowiadań mojej wróżki, jak ona robi, że zazwyczaj wróżbici
podają cenę np. 300 zł i to jest cena dla kogoś kto przychodzi
pierwszy raz, a jak ta sama osoba przychodzi drugi raz, płaci 200
zł. jest to po prostu uczciwy sposób na pozyskanie klienta, a
jednocześnie odgrodzenie się od klientów, którzy za 50 zł zamęczają
wróżkę nieustannymi wizytami i pytaniami w stylu "czy zdam egzamin".

wróżka, do której chodzę robi tak: za 45 minut od nowego klienta
bierze 200 zł (choć raczej nie lubi już przyjmować nikogo nowego), a
jeśli ten klient przyjdzie drugi i kolejny raz, bierze 150 zł za 45
minut. klienci tacy jak ja, czyli ci przychodzący już ponad 20 lat
płacą 120 zł i są na kartach do godziny.

to starsza osoba, stawia tarota ponad 50 lat. bardzo skrupulatna w
sprawach rozliczeń z urzędem, ma kasę fiskalną, a zresztą też wiem,
że odprowadza od każdego swojego zarobku, czyli: 200 zł, 150 zł, 120
zł podatek w wysokości 19 %, czyli dochód uszczupla się o tyle
procent. każda wróżka/wróż zarabia właśnie mniej o podatek, więc
zacznie sie krytykować i wyśmiewać, warto zorientować się- zapytać
po prostu, ile płąci stały klient, a ile nowy i zapytać wróżki, czy
odprowadza podatki. mnie powinno się ignorować tego, czy wróżka
odprowadza podatki, bo jeśli nie odprowadza, to znaczy, że nie jest
uczciwa, a jeśli nie jest uczciwa, to od strony wróżbiarskiej też
daleko jej do wzoru cnót (w mojej ocenie, wróżbici muszą odprowadzać
podatki, nawet nie mają wyboru robić inaczej bo urząd skarbowy
często robi kontrole pod postacją klienta, moja wróżka opowiadała
mi, że raz miała taką kontrolę, na pytanie o paragon, wydała
paragon).
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: co z tą ustawą?
Z tego co wiem, Polskie Towarzystwo Psychiatryczne wydaje również certyfikaty
uprawniające do wykonywania zawodu psychoterapeuty. Żaden psychiatra nie musi
ubiegać się o certyfikat Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. I ciekawe jest
to, że również środowisko medyczne uznało, że samo wykształcenie medyczne
nie wystarcza...

Z całym szacunkiem dla zawodu pedagoga - ale studia pedagogiczne nie dają
podstawowej wiedzy do leczenia ludzi. Tak jak psychologia nie daje podstaw do
wykonywania zawodu pedagoga.
Psychologia daje inny zakres wiedzy niż pedagogika - i wcale nie są to różnice
błahe. Także jeśli chodzi o wiedzę z zakresu psychologii klinicznej.
Nieprzypadkowo na wydziałach psychologii są katedry psychoterapii czy
psychologii klinicznej. Wiem, że studenci psychologii robiący specjalizacje z
psychoterapii jeszcze podczas studiów odbywają zajęcia w ośrodkach
psychoterapeutycznych funkcjonujących w ramach ośrodków akademickich - mają tam
okazję być koterapeutami, czy przechodzić własną terapię.

Czy wydziały pedagogiki dysponują podobnymi formami kształcenia (i zatrudniają
nauczycieli akademickich mających uprawnienia superwizora w psychoterapii?) -
dla swoich absolwentów, którzy mają leczyć ludzi? Na jakiej podstawie
twierdzisz, że programy studiów psychologicznych i pedagogicznych są identyczne
pod względem przygotowania do zawodu psychoterapeuty???

Ukończenie specjalizacji z psychoterapii daje podstawy do tego, by dalej
zdobywać wiedzę kliniczną w praktyce. I jest to długi - bo ok. 4 letni czas
uczenia. A w przypadku Certyfikatu Psychoanalitycznego - jeszcze dłuższy.

Wydaje mi się, że wybór kierunku studiów nie odbywa się pod przymusem i każdy
spokojnie może wybrać psychologię wiedząc, że chce w przyszłości leczyć
ludzi - czyż nie?. Początki prac nad ustawą sięgają chyba 1994 roku i od tego
czasu - czyli od 10 lat jest jasne, że wykształcenie psychologiczne zapewne
będzie w końcu wymagane do tego, by być psychoterapeutą. I naprawdę nie po to,
by zrobić pedagogom na złość.

Wielu pedagogów robi równolegle fakultet z psychologii. I wtedy nie ma żadnych
formalnych przeszkód.

Co myśli przeciętny odbiorca psychoterapii idąc do ośrodka na psychoterapię -
czy jest mu obojętne, czy spotka tam psychologa - czy absolwenta socjologii,
resocjalizacji, INSu, pegagogiki... - a może kogoś, kto ma dyplom ze stawiania
tarota, stawainia horoskopów i innych nauk tajemnych - to wcale nie żart - te
ostatnie sformułowania spokojnie stoją sobie na świadectwach wydawanych przez
szkoły pomaturalne kształcące w zawodzie psychotronika. Co roku wiele osób
takie szkoły kończy I takie osoby spokojnie rejestrują sobie działalność i
wieszają szyld "psychoterapia".

Nie widziałem jeszcze ogłoszenia "Porady Psychotroniczne" :) Dziś bez ustawy
każdy może zajmować się psychoterapią, bez żadnych konsekwencji. I zajmują się
tym zawodem ludzie bez kompetencji - obniżając jego rangę (i tak mocno niestety
ostatnimi czasy nadszarpniętą - przez samych psychologów). I te wydarzenia są
wyraźnym dowodem na to, że standardy etyczne i wymagania, jakie trzeba stawiać
kandydatom na psychoterapeutów muszą być wysokie.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Zachęta do astrologii
dada29 napisała:

> No właśnie, a życie pokazuje, że coś co u jednego oznaczone jest
> takim samym aspektem kanalizuje się zupełnie inaczej, niż u innej
> jednostki

A co ja innego napisalem? Polecam fragment z Ksiezycem i Saturnem

> z takim samym aspektem i tym sposobem dorabia się kolejną
> szufladkę, którą znowu życie weryfikuje, bo otóż znowu się
> kanalizuje inaczej niż uprzednio zakładano.

Niczego sie nie dorabia. Tlumaczy sie kazdemu klientowi, ze jego
zycie jest niepowatarzalne i ze "skanalizuje sie" jak to ujelas i
tak w sposob ktory zalezy miedzy innymi od niego.

Alez "inna kanalizacja" to w zyciu astrologa rzecz powszechna i ...
sprzyjajaca rozwojowi (jesli ma sie pokore i chec rozwoju)
Oczywicie nie wszyscy astrologowie to maja (to nie jest rasa
doskonala i wybrana) tak jak nie wszyscy naukaocy, lekarze i inni
klasyczni terapeci czy ksieza.


> No tak zwłaszcza te indywidualne porady na smsaitp.

Jak ktos sie nabiera na horoskopy przez SMS albo gazetowe to tylko
albo pogratulowac rozsadku (tak asmo jak wszyskim tym, ktorzy sie
nabieraja na "schudnij 7 kilo w 7 dni", czy "uwiedz go na zawsze,
seksownym kapeluszem") albo wytlumaczyc o co tak naprawde chodzi -
ale warunek podstawowy: nabieralski powinien miec chocby minimalna
wole posluchania i zrozumienia. To rowniez dotyczy nie tylko
astrologii.


>no normalnie sami uczciwi astrologowie.
A kto mowi ze sami uczciwi. Hochstaplerka kwitnie wszedzie.

> Ba można nawet stawiać tarota zodiakalnym Słońcom

Mozna tez wrozyc z fusow i wosku lanego na wode, mozna zet wierzyc w
zlotego cielca tudziez w powazniejsze sprawy, kwestia wyboru lub
podatnisci.
Uczciwy astroloh nigdy nie glosi "prawdy objawionej" - wie ze jest
za maly.


> Życie bez astrologii sobie poradzi, ale ona bez niego - puste
> schematy - nic więcej.

Zycie (ludzkie) poradzi sobie bez czegokolwiek - poza tlenem, woda i
pozywieniem na poziomien 1000kcal dziennie.
Nikt (poza wszedobylskimi hochsztaplerami bez wzgledu na dzedzine)
nikogo do astrologii nie zmusza i nikt nie gwarantuje ze astrologia
zmieni czyjes w zycie w "rajski taniec".
Tak samo zreszta jak "klasyczna" nauke, religia i inne ideologie.

W kazdej dzedzinie powinno byc tak ze rozmawiamy ze wszystkimi,
sluchamy najlepszych a decydujemi sami. Astrologia nie jest tu
ani "ponad", ani "ponizej", jest dokladnie taka sama jak inne drogi
probujace zaprowadzc nas do "zrodel rzeczywistosci"


Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: tarot
Moi kochani, troche zdziwil mnie najazd na kosciol, ale moze
funkcjonuje to w ten sposob- ze on najezdza na mnie (czy moje
zainteresowanie Tarotem), wiec i ja mu odplacam , albo nazwijmy to-
bronie sie.
Mimo calej hipokryzji , ktora czasem ma zwiazek bezposredni z ludzmi
kosciola czyli ksiezami, czasem z ludzmi, ktorzy nazywaja sie
katolikami, a postepuja wbrew swojej religii, to jednak uwazam, ze
Kosciol sam w sobie jest instytucja pozytywana, ktora wspomaga
bezdomnych, chorych, starych, zagubionych itd.
To Kosciol oferuje bazplatna pomoc w sytuacjach eksteremalnie
trudnych dla ludzi , to tam znajdzie czlowiek nocleg, posilek i nie
zostanie pozostawiony sam sobie.
Pewno nie korzysta tu nikt z pomocy Kosciola ( ja tez nie), ale
jednak dobrze wiedziec, ze ta pomoc jest, prawda?
Ale odejdzmy od Kosciola katolickiego, bo moze przeciez sa tu tez
ludzie innej religii.
Tak naprawde wszyscy modlimy sie do jednego Boga, nawet jesli
inaczej go nazwiemy, albo inaczej go czujemy. Jesli dana osoba czuje
powolanie do stawiania Tarota i robi to przez swoje zycie, to Bog
nie poczyta jej tego moim zdaniem za zlo, jesli byla ona osoba
wnoszaca dobro i radosc w zycie innych ludzi, jesli ona przekaze im
pocieszenie i wsparcie. Jesli wrozka przekaze iskierke nadziei i
dobrej woli Boga , to jak Bog mialby miec jej to za zle? Natomiast
jesli wrozka poczuje taka pewnosc siebie, ze jej sie wydaje, ze
zaglada Bogu przez ramie, to nie dosc, ze moze sie mylic w swych
wrozbach, to jej dzialanie nie jest w porzadku wobec Boga.
Bog obdarowuje darem przewidwywania niektore osoby, ale aby one
spelnialy JEGO wole i przekazaly to okreslonym osobom dla poprawy
ich zycia, takie wrozki moga byc niczym pomocnice Aniolow ,
narzedziem spelnienia woli Boga, ale gdy popadna w pyche, zignoruja
cel, w jakim otrzymaly ten dar (a wolna wole maja, wiec czynia co
chca), moga im wychodzic glupoty , moga krzywdzic innych, przynosic
szkody i za to zostana ocenione.
Nie kazdy z pychy zajmuje sie Tarotem. Jesli ktos czyni to, bo jego
serce tego pragnie z calej sily, to juz jest mowa o powolaniu, a
powolanie pochodzi zawsze od Boga. Nawet jesli jest to sprzeczne z
duchem , w ktoremy sie wychowalismy, to jednak ma to glebszy sens i
nie jest to bynajmniej slepym przypadkiem, ze taka a nie inna osoba
bierze sie za karty.
Gdy czynimy cos przeciw Bogu, sami to czujemy i rozpoznajemy we
wlasnym sumieniu. Jesli czujemy, ze to co robimy, nie jest Bogu
przeciwne, to znaczy to, ze tak jest i ze Bog ma tez w tym jakis
cel. Tak to czuje i rozumiem.
Obawy moje sa raczej zwiazane z mozliwymi bledami interpretacyjnymi,
wiec przestrzegam przed nierozwaznym i zbyt pospiesznym braniem sie
za wrozby osobom trzecim. Tu na szkolce wiadomo, ze to szkolka ,
wiec i eksperymenty, dyskusje forumowe itp. Ale prywatnie... czasem
warto sie wstrzymac, uzbroic w cierpliwosc, bo to naprawde duza
odpowiedzialnosc postawic komus karty.


Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Proszę o odpowiedz
Witam.

> Mam parę pytań ponieważ jestem w tym temacie zupełnie zielona...
> Jak często można stawiać tarota jednej osobie?
Stawiać tarota można tak często, jak często zachodzi taka potrzeba. Nie należy
jednak zadawać tego samego pytania. Ponowić pytanie można dopiero po pewnym
czasie, kiedy zaszły już pewne zmiany w życiu.

Zadawanie tego samego pytania prowadzi jedynie do ujawniania kolejnych aspektów
sytuacji, szczegółów, szczególików, mini szczególików szczególików ze
szczególików itd. W pewnym momencie zaczynamy się w tym wszystkim gubić,
zadajemy to samo pytanie jeszcze raz i jeszcze raz... aż w końcu sami nie wiemy
co robimy i po co.

> Czy można udać sie do innego tarocisty celem potwierdzenia
> poprzedniego rozkładu?
Można - oczywiście, nikt Ci kajdanek na ręce i nogi za to nie założy. Pytanie
tylko czy się powinno i czy warto? - a odpowiedzi na te dwa pytania są negatywne.

Jeżeli szukasz potwierdzenia wróżby to znaczy, że w nią nie wierzysz. Skoro nie
wierzysz to po co poszłaś po tą wróżbę ? . Potwierdzanie wróżby to często
szukanie "wygodniejszej wersji". Tutaj można powiedzieć "Szukajcie a
znajdziecie" - jak będziesz bardzo chciała żeby tarot pokazał coś innego, to
dostaniesz "lukierkową wróżbę", którą sama sobie stworzysz - czy o to chodzi?

Zamiast potwierdzać xxx razy to co usłyszałaś lepiej przemyśleć to na spokojnie.
Zastanowić się dlaczego właśnie tak to zostało pokazane. Jakie Twoje decyzje i
działania wpłynęły tak na Twoje życie.

Jeżeli wróżba mówi o czymś złym co ma stać się w Twoim życiu, to właśnie takie
przemyślenia pomogą Ci odnaleźć drogę do zmiany. Pamiętaj że wróżba to nie
fatum, to tylko "prognoza przyszłości".

> I jeśli ktoś ma ochotę wytłumaczyć mi
> łopatologicznie jak to możliwe zeby karty "określały" przyszłość
> człowieka?
Łopatologicznie to można tłumaczyć matematykę gdzie 2+2 zawsze równe 4.
Jeżeli zaś chodzi o coś takiego jak tarot... postaram się jak najprościej.

Popatrz w przeszłość, a zobaczysz kim jesteś. Przyjrzyj się teraźniejszości a
zobaczysz kim będziesz.

Prawo przyczyny i skutku działa non stop. Ilekroć podejmiesz jakąś decyzję
stworzysz przyczynę która pociągnie za sobą pewne konsekwencje - skutki.

Trzeba też dodać, że w podświadomości człowieka znajdują się wszystkie wzorce
jakie zostały wykształcone przez całe życie człowieka. Jest tam zapisana cała
nasza historia. Te "odciski przeszłości" wpływają na naszą teraźniejszość.
Pomagając nam podejmować takie a nie inne decyzje. Oczywiście możesz podjąć inną
decyzję niż ta którą podsuwa Ci podświadomość i właśnie w ten "prosty" sposób
zmieniasz swoją przyszłość.

Tarot jest połączeniem intuicji - wewnętrznego głosu, oraz czytania tego co
drugi człowiek ma w sobie. Nawiązując więź energetyczną, zespalając się z drugim
człowiekiem, pozwalasz by karty pokazały "najbardziej prawdopodobne" zdarzenia.

Oczywiście jest to bardzo płytki poziom zrozumienia tarota, to taka próba
zrobienia brodzika z oceanu.

Aby całkowicie zrozumieć tarota trzeba połączyć wyższą jaźń, wiarę w siebie,
możliwości i karty. Umiejętność jednoczenia się z drugim człowiekiem,
zawiązywania silnej więzi energetycznej i odszukiwania takiej osoby w planach
wyższych niż fizyczny.

Jak już napisałem - niektórych rzeczy nie da się wyjaśnić w kilku zdaniach.
Czasami nawet cała książka to za mało. Zwłaszcza że cały proces wróżenia jest
odczuwany bardzo subiektywnie. Każdy mógłby to opisać na własny sposób...

> Tarocistka powiedziała mi ze czeka mnie i moje dziecko
> wyjazd z kraju.Rzeczywiscie od kilku miesięcy biję się z myślami z
> tym tematem.Według kart wszystko powinno odbyć się pomyślnie ale ja
> się ciągle wacham..Czy naprawdę kartom można zaufać???
Zaufać no nie wiem... ale czasami uwierzyć warto. Skoro powiedziałaś a, powiedz
i b. Dowiedziałaś się że stoi przed Tobą wyjazd z kraju. Teraz stoisz i
zastanawiasz się nad nim... Przypomnij sobie całą wróżbę i przemedytuj ją,
przemyśl i rozpatrz.

Tarot to nie kapsel od tymbarku czy ciasteczko z papierkiem... tutaj nie chodzi
o to aby przeczytać i wyrzucić do śmieci. Tarocista robi coś dla Ciebie i w
końcowym efekcie całego procesu jaki wykonuje - daje Ci pewne informacje. Teraz
Ty zrób coś dla siebie - przemyśl to i zdecyduj czy idziesz w to, czy zmieniasz
swoją teraźniejszość aby przyszłość mogła być inna.

Pozdrawiam,
Oktawiusz Wilk. Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: możliwości
Jesli nie masz sily odpowiadac sobie na wlasne pytania, to zastanow
sie, czy naprawde chcesz znac odpowiedz? Karty opowiadaja na
podstawie tego, co jest w Tobie. Jesli czujesz pustke wewnetrzna, to
i odpowiedzi moga wydac Ci sie puste.
Moc moglas wyciagnac w negatywie, stad ten brak sil. Jednak taki
spadek energii nie jest najlepszym momentem na stawianie Tarota.
Wyniki, jakie osiagasz ,zaleza przeciez od Twojej kondycji
psychicznej i fizycznej. Nie stawia sie bedac chorym, bardzo
zmeczonym itp.
Ale karty wyciagniete, wiec zastanowmy sie, co one znacza. Widze, ze
probujesz w nich dostrzec jakas szanse dla siebie na zmiane
samopoczucia w zyciu, wiec i ja spojrze na to w tym kierunku.
6 denarow kojarzy mi sie ze swobodnym przeplywem energii. Tak jak 4
denarow wszystko zagarnia dla siebie i nie chce niczego puscic, tak
6 pozwala wszystkiemu swobodnie plynac. To jak otwarcie okien w
pomieszczeniu. Niepozadane zapachy wyplywaja, a naplywa swiezy
powiew wiatru i zapach kwiatow zza okna. 6 denarow w moim odczuciu
mowi tu o puszczeniu tego, co Cie uwiera, gnebi i dreczy i
wpuszczeniu nowych ludzi, wydarzen itd. Nie chodzi o to, aby na sile
szukac kogos lub czegos , tylko zdac sie na spontaniczne wydarzenia,
zaufac losowi, Bogu... Przestac sie zadreczac, w czym tkwi mozliwosc
zmiany mojego zycia, a zamiast tego pozwolic patrzec oczom, sercu
czuc, uszom sluchac i gdy cos Cie pociagnie za soba, isc za tym
glosem. Dawac od siebie, owszem, ale przy tym trzeba tez umiec
przyjmowac. Pozwolic sobie pomoc tez trzeba umiec, umiec przyjac
prezent od drugiego czlowieka, jego przyjazn, zainteresowanie.
Aby energia swobodnie przeplywala miedzy Toba i swiatem, miedzy Toba
i ludzmi, trzeba umiec dawac i brac. Ale nie ma w tym nic na sile.
Tak jak nie mozemy zmusic wiatru, zeby wial w przeciwna strone, tak
nie ukierunkowujemy naszej wewnetrznej energii na sztucznie wybrany
obiekt. Gdy robimy cos wbrew sobie, blokujemy w sobie energie,
witalnosc, sile. Dlatego trzeba to wszystko puscic , co nas wiaze i
blokuje. Dawac od serca i brac z radoscia.
Pewna kobieta opowiadala, ze byla w bardzo krytycznej sytuacji
zyciowej. Swoje ostatnie pieniadze wydala na kupon totolotka, bo
wiedziala, ze te pare zlotych jej nie zbawi. Puscila wiec wszystkie
dreczace ja mysli, usmiechnela sie do siebie i kupila ten los.
Wygrala wystarczajaco wysoka sume, ktora pozwolila jej zaczac zycie
od nowa. To prawdziwa historia. Gdy puszczamy negatywna energie,
robimy miejsce na pozytywna Przyjdzie ona jak powiew wiatru.
druga opcja- 2 puchary. Mozesz wesprzec sie na drugiej osobie.
Znalezc kogos, kto bedzie dzielil z Toba swoja sile, pomysly,
zaangazowanie. Ale to jest jak proteza. Gdy budujesz wszystko na
drugim czlowieku, to gdy go braknie, Twoje zycie runie. Choc w
pewnych okresach zyciowych pomoc drugiego czlowieka moze kogos
postawic na nogi. Drugi czlowiek moze wniesc nowy sens w nasze
zycie. Milosc dziala uzdrawiajaco i uskrzydlajaco. Byle nie stala
sie proteza
A co do trzeciej mozliwosci, to nie wiem, czy chodzi o 9 bulaw czy 9
denarow, bo w innym watku pytasz o ta karte wlasnie. Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: opłata za wróżbę?
ja podszedłbym do tego zagadnienia w sposób bardziej pragmatyczny. Chciałbym
podzielić się swoimi doświadczeniami na ten temat. Zajmuję się astrologią, ale
zdarza mi się również często stawiać tarota. Parę osób z mojej rodziny (w
różnych zresztą pokoleniach) się tym parało, więc jakoś naturalnie tę
umiejętność posiadłem. Każdy brał za to pieniądze- mniejsze lub większe i jakoś
nikt nie został za to "ukarany" w postaci odjęcia mu nagle jego zdolności czy
umiejętności. Nikt nie stał sie przez to mniej skuteczny, ani mniej wiarygodny.
Dlaczego uważam, że za wróżby powinno się płacić i brak jakiegoś rewanżu jest
nieuczciwy?

1) Kiedy interpretuję astrogram, dokonuję skomplikowanych obliczeń, rozważam i
analizuję często złożone sytuacje wyłączam się z otaczajacej mnie
rzeczywistości. Po prostu muszę się skoncentrować i pracuję. Poświęcam swój
czas, kosztem rodziny, znajomych, wypoczynku czy innych zajęć. Czas to pieniądz
i tak powinien być traktowany.

2)Kiedy stawiam tarota naprawdę się koncentruję na osobie której dotyczy, jej
problemie.To jest również w pewien sposób obciążające. Oczywiście możemy tu
dyskutować o zasadach BHP, ale prawda jest taka, że ta profesja w mniejszy czy
większy sposób obciąża. Znów możemy się spierać, czy trwa to przez kilkanaście
minut, godzin czy dni, ale to bezsporny fakt. Miałem kiedys zajęcia z prof.
Moszczyńską z psychologii religii- osobą która znała wielu czołowych polskich
psychoanalityków i psychologów, generalnie ludzi stykających sie z problemami
innych. Zawsze podkreślała, że tego typu relacje nie pozostają bez "szkody". A
mówimy tutaj o wysokiej klasy specjalistach, którzy owe BHP maja opanowane do
perfekcji.

3) często czytam- "błagam o darmową wróżbę". Mnie to trochę irytuje. Zawsze
przecież można się w jakiś sposób zrewanżować. Wiem że łatwiej i może lepiej
kupić sobie dezodorant za 30 zł lub nowy sweter za 100zł niż zapłacić za
postawienie kart lub astrogram, ale to tylko świadczy o "potrzebach"
czy "priorytetach" osób proszących o takie usługi.

4) Kiedyś brałem "co łaska". Sparzyłem sie niejednokrotnie, zwłaszcza stawiając
astrogramy czy tarota drogą mailową. Nie byłem pazerny, czasem umawiałem się na
regulowanie należności po postawieniu kart, bo: dzieci na studiach, rachunki do
opłacenia, czy "dopiero jutro będę miała pieniądze". Po czym okazywało się, że
osoby takie nagle znikają. Nie jestem człowiekiem naiwnym i zdawałem sobie
sprawę z możliwości takich zachowań. Byłem tylko ciekawy pewnych reakcji ludzi.
Nie zbiedniałem przez to, ale sporo sie też nauczyłem. Stąd może drażnią mnie
komentarze jakie czasem słyszę, o "oszustach, zdzieraczach, naciągaczach" itp.
Zastanawiam sie czasem, czy taka osoba prosząc o wróżbę poświęciłaby mi tę
godzinę czy dwie, gdybym przyszedł do niej i poprosił o darmową usługę, którą
wykonuje- np. obcięcie włosów, pobranie miary na garnitur czy wypełnienie
zeznania podatkowego. Na pewno zrobiła by zdziwioną i obrażoną minę- co ja w
ogóle proponuję. A zachowuje się podobnie. Mało tego, lekceważy to co robię, bo
przecież tylko "wróżę, albo czytam sobie z gwiazd". Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Nauka Tarota - jak "ćwiczycie"?
Nauka Tarota - jak "ćwiczycie"?
Witam!

Jakiś czas temu zainteresował mnie Tarot, a to za sprawą natknięcia się gdzieś
w internecie na talię "Ancestral Path Tarot", w której zakochałem się od
pierwszego wejrzenia Nie minęło wiele czasu i stałem się posiadaczem wyżej
wymienionej talii oraz dwóch książek Heleny Żuk - "Podręcznik Tarota",
opisujący Arkana Wielkie i Małe. Swoją drogą jeśli o mnie chodzi, zupełnie nie
przemawia do mnie ten podręcznik, już nawet nie dlatego, że opisuje on talię
Ridera-Waite'a, miejscami zupełnie odmienną od mojej, ale według mnie
informacje zawarte w nim, pomimo zapewnień autorki, że odnoszą się do
powszechnie rozumianych symboli, są czasem trochę enigmatyczne i nie wiadomo
skąd się biorą (coś w stylu "wysunięta do tyłu noga konia symbolizuje problemy
w układach z ojcem w czasie dzieciństwa" ... ale DLACZEGO?). W każdym razie -
przeczytałem uważnie obie części, przyszedł zatem czas aby, wedle autorki,
"ćwiczyć". No właśnie, ale JAK ćwiczyć? Stawianie Tarota znajomym (i w ogóle
osobom trzecim) i przewidywanie ich przyszłości odpada, ponieważ nigdy nie
było i nie będzie to moim celem, Tarota kupiłem tylko i wyłącznie po to, aby
dowiedzieć się czegoś więcej o sobie samym. Moje pytanie (tym razem nie do
Tarota, ale do was ) brzmi więc następująco: w jaki sposób można ćwiczyć
odczytywanie znaczeń poszczególnych kart, ich układów, itp? Jest oczywiste, że
początkowo większość interpretacji będzie nietrafna, i to właśnie mnie
zastanawia, gdyż wyobraźmy sobie następującą sytuację: stawiam karty zadając
np. pytanie czy coś mi się powiedzie (egzamin, wyjazd, ...). Interpretując
karty, dochodzę do wniosku, że tak, dzięki czemu wiem, że taka sama karta czy
układ, w przyszłości powinny znaczyć coś podobnego. Okazuje się jednak, że
zinterpretowałem karty źle i dana rzecz się jednak nie udała. Analizując więc
ponownie ten sam układ, dochodzę do wniosku, że oznaczał on coś zupełnie
przeciwnego, gdy więc w przyszłości znów otrzymam podobny układ lub tę samą
kartę, powinienem się spodziewać, że będzie on(a) oznaczać, że dana rzecz się
nie powiedzie. Okazuje się jednak, że tym razem rzecz się powiodła. W jaki
sposób mogę się więc nauczyć interpretować karty (ćwicząc poprzez częste
rozkładanie kart na różne problemy), jeśli raz znaczą jedno, a innym razem coś
zupełnie przeciwnego? Oczywiście uczymy się na błędach, ale w tym momencie
każdy układ powinienem interpretować na zasadzie "Będzie tak albo odwrotnie",
a to jak wiadomo niewiele mi pomoże, bo do takich wniosków mogę dojść bez
Tarota

Bardzo ciekawi mnie więc, w jaki sposób Wy zdobywacie doświadczenie w
interpretacji Tarota, jak dochodzicie do tego co znaczy dana karta i jak
wyglądała nauka w przypadku bardziej doświadczonych forumowiczów - czy również
mieliście podobny do mojego problem, czy od razu w miarę trafnie
odczytywaliście karty?

Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam! Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: ABC egzorcyzmów - rozpoznaj demona
twoja analiza jest ciekawa, ale

" sa ludzi slabi, ktorzy musza w cos wierzyc"
to jest twoja subiektywna ocena i zaluje, ze zostala wpleciona w twoja
wypowiedz. to tak jakby dzielenie ludzi na I i II kategorie, w ktorej np. w tej
pierwszej sa ludzie silni(najczesciej odbierani jako cie lepsi- czysty
nitscheanizm).

u
> ciebie nie bylo boga

nie bylo, bo moj rozum nie mogl ogarnac, ze Ktos taki jak Bog wogole moze
istniec. czlowiek po smierci rozklada sie i nie ma nic. ciemnosc, widze
ciemnosc. zadne reinkarnacje. dla mnie wszystko bylo do wytlumaczenia-powstanie
swiata, a nawet dusza.

tarot czy wywolywanie duchow - to mialo zapewne
> pomoc ci w zyciu

z czystej ciekawosci, zabawy. stawianie tarota rowniez(obcym, nie sobie).
traktowalam to z przymrozeniem oka. naprawde w to nie wierzylam, do momentu gdy
cos mi sprawdzilo. i znow nie moglam uwierzyc, potem zaczalam sie bawic z
wieksza ciekawoscia i juz z pewnym lekiem- fakt. zaczelam dopero wtedy uzywac
tarota do 'rozwiazywania problemow'. a to, ze sie sprawdzalo, budzilo we mnie
lek.

podswiadomie winna z tego powodu, ze zamiast chodzic do kosciola, stawiasz
> tarota etc, czyli robisz rzeczy zakazane, i czulas, ze z tymi rzeczami wiaza
> sie negatywne konsekwencje.

nie. nie czulam sie winna z tego wzgledu. ja nawet wtedy nie wiedzialam, ze
jest to ZAKAZANE.

"swiadcza o tym leki i koszmary, jakie mialas."

lęki byly stad, iz nie umialam sobie tego racjonalnie wytlumaczyc, ze cos np.
sie sprawdzilo. takie lęk przed przyszloscia. dopiero potem doszly koszmary, a
jakis czas POTEM dowiedzialam sie, ze jest to zakazane.

"powrocilas do tego, co co podswiadomie uwazasz za dobre. "- dopiero teraz tak
stwierdzilam, i to calkiem niedwno bo w zeszlym roku.
do tej pory uwazalam religie jako wymysl socjo-kulturowy. czlowiek tworzy sobie
religie po to aby wytlumaczyc sobei rzeczy niewytlumaczlne- no niezrozumiane.
wszyscy wiemy, ze nikt na olimpie ambrozji nie popija, ale grecy w to swiecie
wierzyli.
ale do tematu, zbieg wydarzen moim w zyciu pokazal mi, "ze nic sie nie dzieje
przypadkowo, choc czesto w to watpilem". I naprawde zaczełam wierzyć w Byt
najwyższy.
Wiara daje pewien spokój, nadaje sens, latwiej pogodzić sie z czyms, co
normalnie bym walczyla. wiem, ze to co sie dzieje w danej chwili jest po cos i
np. ze cierpienie ma sens. taka 'psychoterapia'.

> sadzisz teraz, ze tym powodem jest to, iz istnieja duchy.

100% pewnosci nie mam jak we wszystkim. dopiero teraz mam wyrzuty sumienia, bo
przytrafiaja mi sie naprawde dziwne rzeczy i sprawdza sie to, co sobie
wywrozylam. nie jest to fajne-fakt, ale latwo mozna sie bylo tego domyslec.
szatan dziala poprzez lęk, dlatego chce sie powierzyc Bogu.

> jest taki, ze teraz mozesz wierzyc w to, ze jest dobry bog, ktory pomoze ci w
> zyciu i ostatecznie "wyjdziesz na prosta".

i tak bedzie.

Niemniej jednak jak 'absurdalne', 'ciemne', 'zacofane' wydawaloby ci sie moje
tlumaczenie, to prosze uszanuj mnie i moje poglady.
Mnie jest tak dobrze, a kazdy ma swoja droge na szczescie. to jest moja
decyzja, moj wybor.
Mam pelno watpliwosci co do wiary, bo uwazam, ze tylko glupiec przyjmowalby
wszystko(czy wiare, czy rozum to bez roznicy) bez pytania 'dlaczego', ale wg
mnie powinno sie zostawic jakis margines....dla 'ducha' gdzie rozum nie
powinien siegac na sile. no i siegnac nie moze.;o)
swiat w pelni wytlumaczalny jest klarowny, prosty, i jakze............nudny-
przynajmniej taka jest moja opinia. ktos moze miec inna i rownie dobrze sie
czuc.
pozdrawiam.

ps. i dziekuje za ta analize.
Nan




Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: MAMY WRÓŻKI
Witajcie
przepraszam że milczałam ale mialam zakręcone dni ostatnio, no i ten modem! (
Teraz też się spiesze wiec nie wiem jak wyjdzie ten psot, ale czuję że
powinnam cos odpowiedzieć.

Do Wiesi- tak, masz rację, gdy skończyłam "zabawę" z magią i Tarotem,
rzeczywiście zobaczyłam nagle więcej- i całe to niebezpieczeństwo które mi
groziło i wiele innych rzeczy. (Wiesia- spotkałam dziś joannas na festynie )-
pozdrowienia i dzięki za troskę! ) )

DO Adzi- jasne, jesli chcesz, pisz na priv, myślę ze mój mąż będzie nawet
bardziej kompetentny. Piszesz o "chochliku" itd/.. W tym własnie klopot, że
wspołczesny swiat, wspołczesna kultura bagatelizuje owego "chochlika" lub
karnawalizuje go (patrz: Halloween itp)- jest jakby oswajanie lęku przed tą
sferą, co jest zrozumiale jesli chodzi o kondycję człowieka, ale prowadzi łatwo
do zupełnej bagatelizacji rzeczy takich jak sfera Piekła, Szatana itp, jesli
chodzi o religię chrześcijańska... Ludzie uważaja że egzorcysta np to jakis
anweidzony facet z filmow grzoy, a anie zdaja sobei sprawy ze ci ludzie
dzialaja naprawde, a duchy ktore wypedzaja istnieja rzecyzwiscie, a karty ktore
ukladamy NAPRAWDE moga zniewolic i nie sa to czcze słowa...

DO BAsi (która do mnie napisała): czy możemy odpisać Ci razem z męzem?
Postaram się jak najprędzej..

Do Kici- pytasz "Ludzie, o czym Wy piszecie???"- to fajnie ze pytasz, bo
rzeczywiście widać, ze nie wiesz, co może byc zrozumiałe, ale już anstępne
TWoje wnioski (chociażby o katolicyzmie itp) wydają mi się trochę niedojrzałe, -
proszę nie potraktuj tego jako przycznek do obrażenia się itp! ))) po prostu
nie masz obowiązku tego czuć i rozumieć, więc dobrze, ze pytasz, jednak
częściwowo też innych możesz zranić lub sprawić, że poczują się zlekceważeni:
każdy kto wierzy (niezależnie w Co lub Kogo) daje temu świadectwo i ma prawo a
nawet obowiązek robić to publicznie.

Do Meli- Melu droga! nie znamy się, ale ciągle ostatnio o tobie myślę- o Tobie,
Twojej mamie i Twoim Dziecku- powiem szczerze, choć może uznasz to za głupie
itp: czuje jakiś strach i boje sie Twoją córeczkę- rozumiem ze dla Twojej mamy
wróżenie to coś fascynującego i coś co wypoełnia jej życie obecnie, ale skoro
twierdzisz, że "nie wróży dzieciom", to może też dobrze by było gdyby nie
pozwalała nawet dotykać im tych kart?? NIe traktuj tego jako wtrącanie się w
Twoje życie itp- po prostu chciałam podzielić się z Tobą moimi obawami.

Do Aluc (pośrednio i do innych chyba też...): o! własnie maż mi dopowiada, więc
troche od siebie i od niego napiszę: jasnowidztwo tym się różni od stawiania
Tarota, że karty stawia się z określona intencją- jest to cos w rodzaju chęci
zapanowania and przyszłośćią, manipulacji nią. Nie stawiasz Tarota, nie wierząc
jednocześnie w niego- stawiasz, bo chcesz wierzyć, że to co ci tam wyjdzie się
sprawdzi. A z tego nie może wyjść nic dobrego. Natomiast z jasnowidztwem jest
wg mnie tak, że osoby obdarzone tą "umiejętnośćią" nie starają się o nią
specjalnie- tak jak napisałaś ALuc- Bacia urodziła się z tym, te sprawy
objawiałay się jej bez jakichś specjalnych starań. To co inego niż zakupienie
kart Tarota, zgłębienie literatury fachowej, wczucie się w to i zabranie do
wrozenia, choć jasnowidztwo - tj korzystanie z tego - też mozę pcoiagnąć w złe
strony: jednak ludzie mądrzy i wrazliwi - a taka osobą z pewnoscia byla BAcia-
potrafia ograniczać się w tym darze... Granica może jest cienka, ale dla mnie
zauważalna. Nie wiem czy dobrze to wytłumaczyłam.


Do wszystkich jeszcze zainteresowanych: chyba Wiolontela napisała o"pozyczce"
jaka dostajemy w ramach ukłądania np. kart itp.- tak chyba jest rzeczywiście.
ale o tym chyba potem anpsize, bo maż rzekl wlasnie: "jest w pol do
dziesiatej..."- co oznacza- "chcialbym pograc w MAtsers of Orion" ))

do przeczytania
cleo
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Wróżby andrzejkowe to grzech
Jestem katoliczką, ale niestety muszę zgodzić się z opiniami, że
katolikom można zarzucić zakłamanie. Zauwazyłam taką prawidłowość
niestety: im bardziej ktoś deklaruje, że jest wierzący, tym bardziej
deklaracje się z życiem rozmijają. Kiedy brałam ślub, najwiekszy
problem z tym, że nie będzxie on w miesiącu z "r" w nazwie miala
moja mama, gorliwa katoliczka. Tak mnie tym zadręczała, że w koncu
jej zaproponowałam, niezbyt grzecznie, niestety:"to może w
sryczniu"? Gdy w ciąży bujnełam pustą jeszczce kołyską, mama wsiadła
na mnie, że absolutnie nie wolno tak robić. A jak w czasie chrztu
synka zgasła świeca, to w oczach mamy widzialam autentyczny lęk, bo
to przecież taka niedobra wróżba. Kiedyś w gronie rodzinnym
poruszany był temat adopcji. Powiedzieliśmy z mężem, że jak trochę
odchowamy nasze rodzone dzieci, to chcielibyśmy dziecko adoptować,
albo zostać rodziną zastępczą, bo domy dziecka to najgorsza
możliwych form opieki zastępczej. Kto miał najwięcej obiekcji i
twierdził, że "domy dziecka muszą być, bo wszędzie są"? Moja ciotka,
latająca do kościoła prawie codziennie. Ta sama ciotka często
odwiedza wróżkę i ciągle z tajemniczą miną daje do zrozumienia, że
coś wie. Ale nie powie.
Z drugiej strony wydaje mi się, że wiekszość księży dostrzega
różnicę pomiędzy zabawą w ustawianie butów i lanie wosku, a
stawianiem tarota, lataniem do wróżek, czy wywoływaniem duchów. Choć
i tak jeśli chodzi o te rzeczy, to radziłabym hierarchii wyluzować,
bo to z reguły wynika z głupoty i jest nieszkodliwe. Nie słyszałam w
każdym razie o kimś, komu by wróżka zaszkodziła. No, może jednej
mojej znajomej, ale ona w zasadzie głupia była i po wizycie u wróżki
taka pozostała. Podobno wywoływanie duchów może powaznie zaszkodzić.
Nie wiem. Ja nie jestem w stanie brać takich bredni na poważnie, nie
znam nikogo, kto by duchy wywoływał. Tak samo jak egzorcyzmy-raczej
u podłoża dopatrywałabym się choroby psychicznej u "opętanych".
A tak na marginesie i w nawiązaniu do watku o stereotypach na temat
katolików: nie wrzucajcie wszystkich katolików do jednego worka,
bardzo proszę. To niesprawiedliwe i nieprawdziwe. Tak samo jak
mówienie, że feministki nienawidzą mężczyzn i wszędzie doszukują się
aspektów genderowych, choć pewnie zdarzają się i takie, tak samo jak
nieuprawnione jest mówienie, że na PO to ostoja tolerancji, bo np.
Niesiołowskiemu do tolerowania gejów daleko, oj daleko.
A zresztą-na ten temat wypisałam się w wątku o stereotypowym
widzeniu katolików, nie będę się powtarzać. No, z jednym się
powtórzę. Naprawdę, Morgen i Triss, przykro mi było czytać Wasze
posty do tego wątku. Naprawdę post Aski zaslugiwała tylko na
lekceważenie? Nie miałybyście żadnych argumentów rzeczowych?
Szkoda.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Transplutony... (cyt. za R. Lesniakiewiczem).
Walentin Psałomszczikow

W roku 1999, angielski astronom dr John Murray opublikował swoje
obliczenia trajektorii komet na obrzeżach Układu Słonecznego i doszedł
do wniosku, że na komety oddziałuje tam masywne ciało kosmiczne, kilka
razy większe od Jowisza. Ta nieznana planeta jest oddalona od Słońca na
5 mld km i wykonuje pełen obieg dookoła niego raz na 6 mln lat, przy
czym kierunek jej ruchu jest wstecznym w stosunku do reszty planet
Układu Słonecznego.

Dwa Transplutony!?

Okazuje się, że jeszcze przed Murray'em, bo w roku 1986 profesor katedry
astronomii Instytutu Pedagogicznego w Gorki pod Moskwą - dr W.
Radzijewskij przeprowadził analogiczne obliczenia i doszedł co nieco
innego, ale znacznie ciekawszego wniosku, a mianowicie - 60% danych
wskazywało na to, że komety wchodziły w kontakt z polem grawitacyjnym
jakiegoś ciała kosmicznego, obiegającego Słońce ruchem wstecznym w
stosunku do reszty planet Układu. Pozostałe 40% danych mówiło o wpływie
na komety   d r u g i e j   nieznanej planety, która obiega Słońce
ruchem prostym!
Hipotetyczną planetę za orbitą Plutona zaproponowano nazwać
Transplutonem. Dr Radzijewskij wykazał, że takich Transplutonów istnieje
co najmniej   d w a !

Cała nadzieja w LST Hubble!

Na podstawie tych danych, dr Radzijewskij sporządził kometarny globus i
atlas, na których pokazał prawdopodobne rozmieszczenie nie odkrytych
jeszcze planet - Transplutona-1 i Transplutona-2. Masa pierwszego
szacowana jest na 400 mas Ziemi - MZ, zaś drugiego - na 240 MZ. Dla
porównania powiem tylko tyle, że masę Jowisza szacuje się na 318 MZ.
Jasność Transplutonów jest niewielka. Dlatego też astronomowie mają
nadzieję na odkrycie Transplutonów przy pomocy orbitalnego teleskopu LST
Hubble, którego zaprogramowano m.in. na poszukiwanie planet
pozaplutonowych...
Niestety, podejście Transplutona-1 do peryhelium może przysporzyć w
przyszłości Ziemi wiele kłopotów. W czasie miliardów lat istnienia
Układu Słonecznego, Słońce zmusiło wszystkie planety do obiegania siebie
w kierunku prostym, i to po niemal kolistych orbitach.  I tylko na
krańcach Układu Słonecznego, gdzie jego grawitacyjny wpływ jest
niewielki, Pluton może mieć możliwość posiadania wyciągniętej orbity,
dzięki czemu okresowo zbliża się on do Słońca bardziej, niż jego
kosmiczny sąsiad - Neptun!

Niebezpieczny powrót.

Powrót Transplutona-1 całkowicie jednoznacznie świadczy o tym, że ta
gigantyczna planeta   n i e   n a l e ż y   do Systemu Słonecznego, a
okazuje się być międzygwiezdnym wędrowcem. Można przedstawić sobie, że
ta planeta całkiem niedawno przybyła w graniczne przestrzenie Układu i
jeżeli ona porusza się z v 16-20 km/s, to może kontynuować swoją
nieskończoną podróż po Galaktyce. To byłby najlepszy scenariusz -
oczywiście dla nas. Jeżeli ta planeta ma mniejszą prędkość i znajduje
się już w polu grawitacyjnym Słońca, to może przybliżać się od czasu do
czasu do ogniska swej bardzo wydłużonej orbity, wcinając się w rodzinę
"słonecznych" planet. Możliwe, ze ona może podejść do Jowisza, i daj
Panie Boże - jak się to mówi - żeby Ziemia nie stała na jej drodze...
Niektórzy astronomowie zakładają, że taka planeta-wędrowiec pewnego razu
weszła do Układu Słonecznego i rozwaliła na kawałki stojącą jej na
drodze planetę Faeton, której orbita znajdowała się pomiędzy Jowiszem a
Marsem!
Jak rozwinie się sytuacja - pokażą dalsze obserwacje astronomiczne i
poszukiwania Transplutona-1.

Swoja droga ciekawe, ile jeszcze obiektow planetopodobnych krazy wokol
Slonca, poza Merkurym, Wenus, Ziemia, Marsem, Jowiszem, Saturnem,
Uranem, Neptunem, Plutonem, Charonem, Sedna..

Przeciez jeszcze nie tak dawno astronomowie zarzekali sie, ze US ma te 9
planet... i koniec kropka. Potem im "zmieklo" i okazalo sie, ze Pluton
moze nie byc planeta... wiec 8. A teraz szanowni panowie nie wiedza,
biedacy... widocznie cos im sie skaszanilo w obserwacjach, pomiarach,
przyrzadach... sugeruje przeczyscic optyke, wymienic elektronike ;)))

I na koniec:

APEL DO PANOW ASTRONOMOW:

ZDECYDUJCIE SIE WRESZCIE, ILE PLANET MA US :))))

Bo czasami smiac sie chce, jak sie was, uczone scepy z doktoratami,
slucha ;))))
Toz to bardziej smieszne, niz chodzenie do wrozki i stawianie Tarota...
;))))

Aha - panowie uczeni astronomowie, cos wam tez koncepcja padla, bo wg.
was im dalsza planeta, tym bardziej gazowa, a tu tymczasem nic bardziej
blednego...

Do szkol i na nowo edukacje uprawiac, a nie jakies pseudonaukowe
hipoteziki o pochodzeniu Ukladu Slonecznego do uczenia podawac... wstyd!!

No i jakie te pozytki z astronomii??? Zadne... nawet nie wiedza,
biedaki, ile planet ma US... :)))))))

Sugeruje zapytac jakiejs wrozki, moze pomoze... :)))))

Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Konflikt matka-corka
Jejku ale duzo wypowiedzi, a ja tak szczerze mowiac mialam ochote
minute po napisaniu tego postu usunac go (chyba nie mam takiej
mozliwosci) bo kolejna awantura tej samej tersci wyprowadzila mnie z
rownowagi totalnie... Maz z dzieckiem byl u tesciow (mala chora,
tesciowa musiala zostac po godzinach do 20 a tesc o 19 musial
jeachac do pracy wiec maz musial zostac u rodzicow na noc - pracuje
na 3 rano wiec powrot o 21 do domu bylby masakra). Nie mialam sie
komu wyzalic i wogole stwierdzilam ze cos z moja matka jest nie
tak... I ze to nie ja, jak cale zycie mi wmawiala jestem nie do
wytrzymania, ze nikt mnie nigdy nie pokocha naprawde (chyba ze dla
kasy jaka zarabiam), a juz napewno dlugo ze mna nie wytrzyma.
Pochlebiam sobie, ze jestem osoba srednio inteligentna i rozne kroki
o jakich wspominalyscie podejmowalam.
Rok temu znalazlam mieszkanie w Piasecznie, w nowo powstajacym
bloku, dwa pokoje 46 metrow. Akurat takie na jakie byloby mnie stac,
biorac pod uwage prywatny zlobek za ktory musielibysmy placic (w
Piasecznie pod Warszawa jeszcze z tymi Panstwowymi ciezko a dzieci
jak mrowek). Bylam na takim etapie, ze zarezerwowalam mieszkanie,
pozyczylam kase od kolezanki (5 tysiecy na kaucje), ale jeszcze jej
nie wplacilam, zalatwialam juz kredyt w banku i.... zabralam tam
moja mame. Chyba bez sensu wogole, potrzebowalam jej akceptacji. A
moja mama... hmm... skomentowala to jako pomysl z kosmosu (nie samo
kupno mieszkania ale polozenie) ze wogole jestem wariatka, ze ona by
na takim zad...iu nie mieszkala, ze na co ja skazuje dziecko i
wlasciwie to mam w te pedy wracac do domu i siedziec cicho
(roztaczala mi rozowe wizje naszego szczescia po wyprowadzce ojca,
ze ona juz bedzie szczesliwa i sie dogadamy).
Po czym z wrodzonym sobie wdziekiem, udreczala mi zycie swoimi
wypominkami: ze nie moze nas juz zniesc, ze nie mamy ambicji ect.
Ja raczej z tych klotliwych, ale niestety ona tez. Obydwie mamy
buzie od ucha do ucha, a ja czesto wiedzac ze to sie skonczy... no
wlasnie nie wiem czego sie boje bo teoretycznie jestem na parawach.
Tyle ze ona gra na moim sumieniu, ja sie cale zycie czuje jakas
pomylka mimo iz mam swietna prace, szanuja mnie tam, doceniaja,
awansuja.
Moja matka co jakis czas mydli mi oczy tekstami typu : "wiesz nie
chce Cie narazac na 40 lat kredytu hipotecznego, podpiszemy taka
umowe ze ja i Ola (moja siostra) mamy w tym mieszkaniu dozywocie, a
wy bedziecie sobie spokojnie mieszkac. Daje sie na to nabierac a
potem wybucha wulkan.
Jak zwracam jej uwage ze klienci przychodza troche pozno, to mowi ze
jak mi sie nie podoba to moge sie wyniesc... (w duzo mniej oglednych
slowach) i ze z grubsza to jej mieszkanie wiec moze tu narobic na
srodek a ja powinnam chodzic naokolo i nie pytac dlaczego.

U psychologa bylysmy jak mialam 15 lat, poniewaz moja mama
stwierdzila ze jestem "trudnym dzieckiem". Jak nas tak facet
posluchal, to zapytal czemu ona sie dziwi skoro sama zrobila ze
mnie "glowe domu" obarczyla zakupami, gotowaniem, sprzataniem, ja
sie po prostu wpisalam w to czego sie odemnie oczekiwalo i zarzadzam
domem. Chyba uznala to za swoja porazke, bo wiecej do niego nie
poszlysmy a miedzy nami nic sie nie zmienilo.
Ja po prostu nie rozumiem co nia kieruje?

Zaczynalam swoja kariere zawodowa u niej w biurze. To byl tez horror
na tyle duzy ze w firmie w ktorej teraz od 4 lat pracuje bylam
gotowa niemalze calowac po nogach moja szefowa ze na mnie nie
wrzeszczy!!! U matki, slyszlam ze nie nadaje sie na pracownika, ze
nikt mnie nigdy nie ztarudni bo jestem leniem, nic nie umiem itd.
Coz.. kiedy w koncu odwazylam sie od niej odejsc i trafila mi sie ta
posada, zaczynalam od sekretarki, dzis jestem szefem produkcji!!!
Cenia mnie na tyle, ze jak przechodzilam depresje poporodowa
(zawalilam doslownie wszytsko) moja szefowa przyjechala do mnie pod
dom i plakala rozmawiajac ze mna i mowiac ze jestem jak jej corka,
ze we mnie wierzy, ze mnie nie zwolni bo wie co jestem warta i ze mi
pomoze!!!!
Moja matka nawet nie widziala problemu.
Czy ona ma jakis problem? To w koncu moja mama, i moze to ja moge
jej jakos pomoc? Moja matka czuje sie udichowiona bo "stawia Tarota"
(znajomym) radzi innym, czyta ksiazki De Mello i cytuje na kazdym
kroku, po czym terroryzuje rodzine.
Jak ja mam ja podac do sadu, kiedy to moja matka!!!
Co do taty, to sie do mnie nie odzywa po "wywiezieniu" go z domu,
nie odbiera telefonow, ostatnio bylam pod domem dziadka zeby
zobaczyli wnuczke i prawnuczke, ale nikogo nie bylo.
A jesli chodzi o oskarzenia o moelastowanie, to zglosila je moja
matka, i oczekiwala ze ja je potwierdze, ale ja na pierwszej
rozprawie powiedzialam ze to bzdury i wszytsko ucichlo. Tylko
dlaczego mozna rzucac na czlowieka kalumnie bezpodstawnie i ona
zadnej kary nie poniosla...
Co sie z ta moja maatka dzieje? Menopauza juz za nia, a ta wariata
struga chyba. Znalazla sobie nawet faceta o 20 (tak rowno 20 lat)
mlodszego od niej.
Chyba znowu zaczne szukac mieszkania do kupna.
A jesli chodzi o meza, to on znowu pod moim pantoflem, wkurza sie
niesamowicie, ale ja wtedy wyskakuje do niego "mamy mieszkanie, za
darmo (nie kupilismy), mamy swoj pokoj, dziecko ma swoj, zyjesz
wygodnie to siedz cicho. A on faktycznie zarabia mniej niz ja (a
teraz wogole trzy miesiace nie mial pracy) i co on ma powiedziec...
Ze porwie nas do pieknej willi z basenem??
Ehhh
Bardzo wam dziekuje za wypowiedzi i chyba napradwe psycholog mi sie
przyda. Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Czuję się jak "gorsze dziecko"-jak jest u was?
Jeśli Cię to podbuduje choć trochę - to specjalnie dla Ciebie założyłam konto na
gazeta.pl.

Moja sytuacja mogłaby być podobna do Twojej - krótki opis: mój starszy brat jest
absolutnym wymiataczem, zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Prawdopodobnie nigdy
nie będę zarabiać tyle, ile on zarabiał już od razu po studiach (no, może uda mi
się za 10-15 lat). Dokonał rzeczy w swojej dziedzinie, które udały się dotąd
niewielu Polakom. Zwiedził też wszystkie kontynenty, ma setki kontaktów i bardzo
wielu świetnych znajomych, bujne życie towarzyskie i bardzo wysoki poziom
materialny, do tego kochającą żonę, która też jest niesamowicie ogarnięta
zawodowo. Ja nie mam nic z tego :) i raczej mieć na razie nie będę :)
Tylko ja miałam coś, czego Tobie niestety w życiu zabrakło - mądrych rodziców,
którzy zawsze wspierali nas tak samo, wierzyli tak samo i nigdy nie pozwalali
nikomu na żadne porównania - bo uważali, że i ja i mój brat jesteśmy
niepowtarzalni i wyjątkowi, mamy swoje mocne i słabe strony i zasługujemy na
szacunek, miłość i wsparcie w takim samym stopniu. Przykro mi, że doświadczyłaś
ze strony swoich rodziców takich przykrości, ja Cię rozumiem - takie komunikaty
utknęłyby mi na długo w pamięci. Ale możesz wyjść z tej sytuacji:

1. Zbuduj swoje poczucie własnej wartości, po prostu uwierz w siebie :) to się
oczywiście tylko łatwo mówi, ale ludzie na tym forum już podsunęli Ci kilka
sposobów: codziennie powtarzaj sobie afirmacje, poszukaj wsparcia w swoich dwóch
przyjaciółkach - jeśli rozumieją Twój problem, to będą świetnym wsparciem i
bardzo Cię wzmocnią.

2. Poszukaj swoich mocnych stron i wypisz je na kartce!! :D nie ma takich,
którzy mają tylko słabe strony. Ale przez niskie poczucie własnej wartości może
skupiasz się tylko na niepowodzeniach? Albo pewnie jeszcze gorzej - wszystko złe
co ci się przydarza tłumaczysz tym, że jesteś beznadziejna, więc twoje życie
bywa do dupy. Masz mnóstwo silnych stron i rzeczy, w których jesteś dobra. Im
wcześniej je rozpoznasz, tym lepiej dla Ciebie. Ale uwaga - to wcale nie jest
takie proste. Trzeba trochę wysiłku i autorefleksji. Weź kartkę do łapki i
wypisz chociaż 5-10 - zobaczysz, że to nie będzie łatwe, ale bardzo dużo Ci da :)

3. Jeśli jesteś nieszczęśliwa i utknęłaś w miejscu - wybierz się do DOBREGO
psychologa. Nie ma jeszcze ustawy o zawodzie, dlatego psychologiem może zostać
każdy, także Pani Zosia z zieleniaka, która będzie Ci stawiać tarota i odprawiać
nad tobą egzorcyzmy w ramach terapii. Dlatego poszukaj w necie, poczytaj opinie.
Jeśli trafisz mądrej osoby, to już po pierwszych spotkaniach poczujesz, że
zdjęliście z Ciebie wielki ciężar. Ktoś napisał, że psycholog jest od stawiania
diagnozy - więc nie musisz iść, bo masz ten etap już za sobą. A jest trochę
inaczej - psycholog pomoże Ci uświadomić sobie wszystkie przyczyny Twojego
samopoczucia, wspólnie ustalicie, jakie kroki podjąć żeby z tego wyjść i jak
powinnaś od tej pory podchodzić do relacji z bratem i rodzicami. A co
najważniejsze - wesprze cię i pomoże Ci spojrzeć na sprawę z dystansem. Nie bój
się otwierania przed obcą osobą - to tak, jakbyś wstydziła się rozebrać przed
lekarzem, który ma wykonać ważny dla Twojego życia zabieg.

4. Przeczytaj jeszcze raz to, co napisał nick_ze_hej :) Twój brat pewnie uważa,
że nie miał życia usłanego różami, tylko że sam sobie na wszystko zapracował
bardzo ciężką pracą. Co więcej, być może paru rzeczy Ci zazdrości (jak np.
napisał nick - prawa do okazywania słabości, braku wysokich oczekiwań ze strony
rodziców?). Czy wolałabyś mieć brata-nieudacznika? czułabyś się wtedy lepiej? a
może jednak znalazłabyś sobie inne wytłumaczenie niskiego poczucia własnej
wartości?

5. Twoja rola 'gorszego dziecka' ma swoje plusy. Wychodząc z tej roli, będziesz
musiała z nich zrezygnować. Teraz masz pod ręką wytłumaczenie dla każdej ew.
porażki: brak wsparcia rodziców. humanistyczny umysł etc. Kiedy już wejdziesz
roli 'gorszego dziecka' i wejdziesz w skórę 'wartościowej, niezależnej babki,
która może wszystko (no, prawie wszystko :))', będziesz musiała wziąć pełną
odpowiedzialność za to, co zrobisz ze swoim życiem i co w nim osiągniesz. Nie
będziesz mogła się sama przed sobą usprawiedliwić niczym. Bądź świadoma, że
możesz zmienić swoje nastawienie, swoje samopoczucie, swoją sytuację życiową,
swoją pozycję na rynku pracy - ale musisz mieć dużą wewnętrzną motywację (aka:
naprawdę tego chcieć :)

5. A kiedy przemyślisz sprawę porządnie, przegadasz godziny z przyjaciółkami czy
psychologiem, być może zdecydujesz się podjąć próbę rozmowy z rodziną, wypowiesz
afirmacje tyle razy, że absolutnie w nie uwierzysz - to będziesz mogła ułożyć
sobie fajne życie i będziesz się cieszyć wstając rano i idąc do pracy. A kiedy
spotka Cię jakieś bolesne niepowodzenie, to będziesz skupiać się głównie na tym,
czego cię to nauczyło i jakie mądre, konstruktywne wnioski możesz wykorzystać w
przyszłości :)

To oczywiście tylko moje widzimisię
pozdr!
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jakub791.xlx.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 318 rezultatw • 1, 2, 3  

    Powered by WordPress dla [Wywiadowka]. Design by Free WordPress Themes.