STARY KODEKS KARNY

Ogldasz odpowiedzi wyszukane dla hasa: STARY KODEKS KARNY





Temat: Co grozi za jazde na opale?
J.F. napisał(a):


Ustawa o transporcie drogowym:
Kodeks Wykroczen [byc moze stary]
Kodeks Karny Skarbowy
Jeszcze pare przepisow by sie znalazlo, ale juz mi sie nie chce
sprawdzac co obowiazuje, a co nie.


Ok, dzieki za konkretne info... No, to faktycznie nie jest juz takie
male piwo...

Z poczatku myslalem, ze za OO grozi "tylko" mandat. Nawet 500 zlotowy
mandat nie jest w stanie zniwelowac oszczednosci wynikajacych z jazdy na OO.

Ale sprawa karno-skarbowa to troche inna para kaloszy... :(

Na szczescie - jak juz pisalem na poczatku - mam auto na benzynke, wiec
i pokus brak ;)

Pozdrawiam!

Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Stary kodeks karny
czesc,
Gdzie mozna zdobyc (w sieci) tekst kodeksu karnego przed jego nowelizacja? Nie
zajmuje sie prawem a potrzbuje wiedziec co to jest art. 227. Moze ktos pamieta?
Przejzalem juz wszystko co przyszlo mi do glowy i wszedzie sa teksty z nowego :(

Pozdrawiam,

Andrzej.

Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Przedawnienie,pytanie

Uzytkownik "Jarosław Janeczek":
 Nie moge sie z tym zgodzic. Niby wszystko sie zgadza, ale nie do konca.


Do przedawnienia zawsze stosuje sie ustawe nowa - art. 15 pwkk - chyba ze
termin przedawnienia juz uplynal /przed 1 wrzesnia 1998 roku/.
Dlatego tez kwestia róznic w przedawnieniu w kk z 1969 roku i w kk z 1997
roku nigdy nie moze miec znaczenia dla rostrzygniecia który kodeks karny
jest wzgledniejszy. Po prostu jesli sie wedlug kk z 1969 roku cos
przedawnilo - to po zawodach po prostu trzeba umorzyc. Natomiast jesli sie
nie przedawnilo przed 1 wrzesnia 1998 roku to trzeba zastosowac w kwesti
przedawnienia nowy kodeks karny, nawet w sytaucji gdy stary kodeks karny
jest merytorycznie wzgledniejszy dla sprawcy. Reasumujac do przedawnienia
n i e   s t o s u j e  sie art. 4 par. 1 kk i tyle.


    Tak tez do tego zagadnienia podchodza Sady ( co najmniej w moim okregu).

            Rob.

Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Propagowanie pornografii na blogach
vanitas_vanitatum napisał:

> Przypomnienie dla osób, które podejrzewają mnie o jakąś szczególną niechęć do
> poddawanych po osąd społeczności blogowej treści:

Kurna... jaka koszmarna nowomowa... ty chyba jestes jakims urzedniczym
pierdzistołkiem, ze tak do normalnych ludzi gadasz...

> pornografia
> [gr.], pisma,
<snip>

Obawiam sie ze swoja krucjatke musialbys zaczac od biblijnej przypowiseci o
Onanie :)

> obscena
> [łac.], utwory lit., filmy, dzieła sztuki naruszające normy obyczajowe,
> powszechnie odczuwane jako nieprzyzwoite, zwykle o tematyce erotycznej.

No i te rzeczy obsceniczne są sprawą gustu aka smaku a nie paragrafów.

Stary, kodeks karny poprzeglądaj co jest a co nie jest karalne i w jakich
przypadkach.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Chyba przegrywam walkę o chrzest...:-(
> sąsiadka chyba by mi nie przeszkadzała (...)

A widzisz!A mnie by przeszkadzała;wolnoć Tomku w swoim domku,ale sąsiedzi też
mają do niej prawo;-)

>z sąsiadem dorabiającym sobie w mieszkaniu
> pracami wymagajacymi wielokrotnego i długiego używania wiertarki (...)

O,tu bym dopiero zaszalała;-)))
Nie mam nic przeciwko temu,żeby sobie czasem w mieszkaniu coś podremontować-
wtedy idzie się do sąsiadów i uprzedza,że przez kilka dni może być głośno,w
ruch pójdzie wiertara,młotek,a może i nawet cykliniarka...
Ale "chałtury" quasi-budowlane(czy artystyczne-może w drewnie wiercił?) w
mieszkaniu???Niech sobie warsztat wynajmie!

> Może przyjdzie czas kiedyś na wątek o tolerancji :-)) i jej granicach :-)(...)

Też tak myślę;-)

>Akty wandalizmu mnie czasem przerażają. Kolega stał
>
> na przystanku i czytał gazetę. Dostał cios w twarz (tak znienacka). Może "nie
> tę gazetę czytał"? Nie wiemy do dzisiaj.

A to już nie był akt wandalizmu - tylko zwyczajna,chuligańska napaść czynna.
Stary kodeks karny tego typu przestępstwa(art.182par.1)ścigał z urzędu w trybie
przyspieszonym.W 1990 roku zlikwidowano tryb przyspieszony;kodeks karny z 1997
roku zlikwidował definicję chuligaństwa.Sytuacja,w jakiej znalazł się Twój
kolega,wymagała ścigania z oskarżenia prywatnego(art.217par.1)


Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: przedawnienie
: Niestety nie masz racji Jarku. Zgodnie z art.4par.1kk z 1997r. "jeżeli w
: czasie orzekania obowiązuje ustawa inna niż w czasie popełnienia
: przestępstwa, stosuje się ustawę nową,, jednakże należy stosować ustawę
: obowiązującą poprzednio jeżeli jest względniejsza (czytaj
: korzystniejsza-moje) dla sprawcy."
: Nowa ustawa nie jest korzystniejsza bowiem art. 101 kk z 1997r. wydłuża
: okresy przedawnienia do 10 lat za występki  zagrożone karą pozbawienia
: wolności przekraczającą 3 lata. I o dodtakowe 5 lat jeżeli w tym czasie
: wszczeto postepowanie przeciwko osobie.
: Pomijam ju z fakt, iż za przestępstwo oszustwa (dawne 205kk) obecnie
: art.286par1kk zwiększono karę do 8 lat pozbawienia wolności.
: Zdecydowanie więc należy stosować "stary" kodeks karny przy takiej
: kwalifikacji.

Niestety mam rację - trzeba czytać nie tylko kodeks karny, ale róznież inne
przepisy.
I tak art. 15 przepisów wprowadzających kodeks karny /Dz.U z 1997r., nr 88,
poz. 554/ wprowadza wyjątek od zasady opisanej w art. 4 kk odnośnie właśnie
instytucji przedawnienia. Cytuje:
"Do czynów popełnionych przed wejściem w życie kodeksu karnego stosuje się
przepisy tego kodeksu o przedawnieniu i zatarciu skazania, chyba że termin
przedawnienia już upłynął"
- w związku z tym iż na gruncie kk z 1969 termin przedwanienia w niniejszej
sprawie nie upłynął, należy stosować art. 101-105 kk z 1997 roku, choćby to
było niekorzystne dla sprawcy, co oczywiście nie przeszkada stosowaniu do
kwalifikacji prawnej, wymiaru kary, itd. z kk z 1969r. który rzeczywiście
jest korzystniejszy dla sprawcy.
[Jarek J.]

Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Zabojca czy morderca?

Użytkownik Gwidon S. Naskrent <naskr@skrzynka.pl w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:Pine.LNX.4.33.0108171240350.1227-100000@localhost...

On Fri, 17 Aug 2001, behemot wrote:

Rozróżnienie pomiędzy zabójstwem oraz morderstwem wprowadza natomiast
kodeks
karny z 1997 r.

Nie wprowadza. Morderstwo nadal jest potocznym określeniem zabójstwa
kwalifikowanego (zwłaszcza ze szczególnym okrucieństwem).


Nie użyto słów "zabójstwo", ani "morderstwo". To rozróżnienie doktrynalne.
Paragraf 1 art.148 to zabójstwo, a par. 2 - morderstwo. Pozwolę zwrócić
uwagę, że k.k. nie używa też określenia gwałt, czy kradzież, ale nikt nie
kwestionuje, że występki z art.197 i 278 noszą taką właśnie nazwę.

Morderstwo stanowi natomiast kwalifikowaną formę zabójstwa. Ustawowe
znamiona zbrodni morderstwa określa art.148 § 2 k.k.

Czy w starym KK nie było podobnie? Roszerzono tylko listę okoliczności
obciążających.


Stary kodeks karny typizował jedynie zabójstwo zwykłe (148 § 1) i zabójstwo
w afekcie (148 § 2). Okoliczności wymienione w obecnym art.148 § 2 (btw:
zbieżność numeracji przypadkowa, to całkiem nowy kodeks) w dawnym stanie
prawnym stanowiły okoliczności obciążające stanowiące jedną z okoliczności
mających wpływ na sędziowski _wymiar kary_.
Obecnie uzyskały one status ustawowych znamion czynu zabronionego, a zatem
od ich zaistnienia zależy _kwalifikacja prawna_ zarzuconego / przypisanego
czynu.

Obecny stan prawny przewiduje 4 formy zabójstwa - zabójstwo zwykłe (§ 1),
morderstwo (§  2), zabójstwo ponowne lub wielokrotne (§  3) oraz zabójstwo w
afekcie (§  4).

Okoliczności wymienione w § 2 przestały być okolicznościami obciążającymi, a
stały się ustawowymi znamionami.
Dlatego nie mogę przyznać, że "w starym KK było podobnie".

To teoretyczny wymiar. A praktycznie - sąd orzekający według  kk'69
orzekając w sprawie o np. zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem wymierza
karę wedle własnego uznania po rozważeniu dyrektyw wymiaru kary, ale w
wymiarze od 8 lat wzwyż. Sąd orzekający według kk'97 nie może wymierzyć kary
poniżej 12 lat p.w.

Ustawowe znamiona określa ustawa, okoliczności obciążające - sędzia
(oczywiście zgodnie z dyrektywami ustawowymi).
Sędzia, który przyjmie kwalifikację ze 148 § 2 kk'97 i wymierzy wyrok
poniżej 12 lat p.w. ma bezwzględną przyczynę uchyłki i najprawdopodobniej
wytyk (oczywiście jeśli nie było nadzwyczajnego złagodzenia).
Sędzia, orzekający w identycznej sprawie wedle kk'69 może wymierzyć karę już
od 8 lat p.w. Sąd odwoławczy zbada sprawę merytorycznie i co najwyżej uchyli
ze względu na rażącą niewspółmierność (i to oczywiście tylko w przypadku
apelacji oskarżyciela - ne peius).

Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Przedawnienie,pytanie
:
: : :
:
: O ile sie orientuje to przedawnienie wedlug nowego kodeksu karnego dla
: przestepstw do 3 lat wynosi 5 lat , z mozliwoscia przedluzenia o 5 w
: wypadku gdy znajdzie sie podejrzany w ciagu pierwszych 5 lat, ciekaw
: jestem natomiast jak to sie ma do przestepstw ktore wedlug starego
: kodeksu byly obdarzone wieksza kara, powinno chyba obowiazywac
: przedawnienie wedlug nowego kodeksu karnego w imie zasady stosowania
: lagodniejszego prawa na korzysc oskarzonego, czy sie myle?
:
: Stosowanie ustawy wzgledniejszej dla sprawcy w rozumieniu art.4 par.1 kk
: wymaga stosowania ustawy w calosci. Nie mozna z jednej wybrac np.
: korzystniejszego terminu przedawnienia, a z drugiej nizszego wymiaru kary.
: Przy watpliwosciach trzeba teoretycznie wymierzyc wyrok wg. kazdej z
: konkurencyjnych ustaw i wybrac ta, ktora w ostatecznym wyniku daje
: lagodniejszy dla sprawcy skutek. W Twoim przykladzie nie ma problemu,
: terminy przedawnienia sie pokrywaja, a skoro nowa ustawa przewiduje nizszy
: wymiar kary- nalezy ja stosowac. Ale trzeba tez sprawdzic inne kwestie:
moze
: stara ustawa zapewniala korzystniejsze warunki np. warunkowego
: przedterminowego zwolnienia, nadzwyczajnego zlagodzenia kary itp.
Najlepiej
: wiec sporzadzic 2 teoretyczne wyroki.
:
: Drugie pytanie, czy istnieja jakies wyjatki w ktorych przedawnienie
: zostaje wydluzone?
:
: Ten o ktorym pisales:art.102 kk (liczy sie od wydania postanowienia o
: przedstawieniu zarzutow- art.313 kpk, a wiec od wszczecia postepowania
: przygotowawczego in personam - scigania imiennego, post.przygotow. in rem-
: sciganie anonimowe nie wydluza okresu przedawnienia),
: art.101 par.3 (nastapienie skutku przy przestepstwach skutkowych- dopiero
: wtedy zaczyna biec przedawnienie),
: art.104 kk par.1 (np. sprawca uzyskal immunitet poselski i Sejm go nie
: pozbawil tego immunitetu- nie biegnie do ustania przeszkody). art.104
par.2
: (konkretne przestepstwa- zadoscuczynienie obowiazkowi, ewent. jego
: wygasniecie), art.105 par.1 kk (zbrodnie przeciw ludzkosci itd.- nie ma w
: ogole przedawnienia), art.105 par.2 (wymienione przestepstwa
funkcjonariuszy
: publ.- tez nie ma przedawnienia).
: Arek Cichocki
: acicho@poczta.fm
:

Nie moge sie z tym zgodzic. Niby wszystko sie zgadza, ale nie do konca.
Do przedawnienia zawsze stosuje sie ustawe nowa - art. 15 pwkk - chyba ze
termin przedawnienia juz uplynal /przed 1 wrzesnia 1998 roku/.
Dlatego tez kwestia róznic w przedawnieniu w kk z 1969 roku i w kk z 1997
roku nigdy nie moze miec znaczenia dla rostrzygniecia który kodeks karny
jest wzgledniejszy. Po prostu jesli sie wedlug kk z 1969 roku cos
przedawnilo - to po zawodach po prostu trzeba umorzyc. Natomiast jesli sie
nie przedawnilo przed 1 wrzesnia 1998 roku to trzeba zastosowac w kwesti
przedawnienia nowy kodeks karny, nawet w sytaucji gdy stary kodeks karny
jest merytorycznie wzgledniejszy dla sprawcy. Reasumujac do przedawnienia
n i e   s t o s u j e  sie art. 4 par. 1 kk i tyle.
Moze jeszcze co do art. 102 kk. To opisana przez A. Cichockiego sytaucaja
przerwania biegu przedanienia nie jest jedyna. Jak wczesniej pisalem /okolo
2 miesiace temu/ postepowania ad personam wszczyna nie tylko wydanie
postanowienia o przedstawieniu zarzutów, ale równiez:
1) przesluchanie w charakterze podejrzanego bez wydawania postanowienia o
przedstawieniu zarzutów - art. 308 par. 2 kpk - mozliwa róznica do 5 dni;
2) w sprawch z oskarzenia prywatnego gdzie zazwyczaj nie ma zadnego
dochodzenia - przedawnienie przerywa wniesienie aktu oskarzenia do sadu;
[Jarek J.]

Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: przedawnienie
Niestety nie masz racji Jarku. Zgodnie z art.4par.1kk z 1997r. "jeżeli w
czasie orzekania obowiązuje ustawa inna niż w czasie popełnienia
przestępstwa, stosuje się ustawę nową,, jednakże należy stosować ustawę
obowiązującą poprzednio jeżeli jest względniejsza (czytaj
korzystniejsza-moje) dla sprawcy."
Nowa ustawa nie jest korzystniejsza bowiem art. 101 kk z 1997r. wydłuża
okresy przedawnienia do 10 lat za występki  zagrożone karą pozbawienia
wolności przekraczającą 3 lata. I o dodtakowe 5 lat jeżeli w tym czasie
wszczeto postepowanie przeciwko osobie.
Pomijam ju z fakt, iż za przestępstwo oszustwa (dawne 205kk) obecnie
art.286par1kk zwiększono karę do 8 lat pozbawienia wolności.
Zdecydowanie więc należy stosować "stary" kodeks karny przy takiej
kwalifikacji.

Jarku, co rozumiesz przez stwierdzenie, że "obecnie jest konieczne
wszczęcie
postepowania p-ko osobie"? (czy na tej podstawie przedłuża się bieg
przedawnienia? a co z postępowaniem "w sprawie"? czy w takiej sytuacji nie
ma podstaw do przedłużenia?).
Pozdrawiam, Zuzia.

Użytkownik Jarosław Janeczek <jjr@poczta.onet.plw wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:000d01bf8ad6$4687c2c0$9d3fa0d4@ppp...
| : Witam, mam pytanie i bardzo zależy mi na ścisłej odpowiedzi.
| : Oto treść: w październiku 1994r. popełniono przestępstwo z art. 205
par.
| 1  k.k. z 1969r., postępowanie wszczęto rok później. Do tej pory sprawa
się
| : nie zakończyła a minęło już ponad 5 lat od popełnienia tego czynu.
Dodam,
| że
| : postępowanie jest prowadzone "przeciwko osobie" (in personam) a nie
"w
| : sprawie" (in rem). Według art. 105 par.1 pkt 3 kodeksu karnego z
1969r.
| : karalność przestępstwa z art.205 par.1 k.k. z 1969r. ustaje, jeżeli
od
| : momentu jego popełnienia upłynęło 5 lat. Proszę o odpowiedź, czy w
| takiej sytuacji można wydać orzeczenie umarzające postępowanie na
podstawie
| : przepisów o przedawnieniu (art. 11 pkt 6 k.p.k.)? czy też stosuje
sie
| art. 106 k.k. (z 1969), który jak słyszałam dotyczy tylko postępowania
| : prowadzonego "w sprawie"?
| : Proszę o dopowiedź i z góry dzięki.
| :
| : A w art.106 d.kk napisano:" Jeżeli  w okresie przewidzianym w art. 105
| : wszczęto postepowanie, karalność przestępstwa ustaje z upływem 5 lat
od
| : zakończenia tego okresu".
| : No a do 2004 jest jeszcze trochę  czasu, więc muszę Cię zmartwić.
| : Z całą pewnością nie można umorzyć postępowania. Taka interpretacja
| : art.106d.kk prowadziłaby do nonsenu, ale to chyba nie miejsce żeby tak
| : dokładnie wyjaśniać.
| : No dobra..krótko- po prostu wystarczy, że wszczęto postępowanie ..i
już
| :                         Pozdrawiam
| :                                             Robert Bo
| W zasadzie wszystko się zgadza, za wyjątkiem tego iż powinnien być
stosowany
| kodeks karny z 1997 roku /art. 101-102 kk/, co jednak nie zmienia
trafności
| odpowiedzi. Obecnie jest konieczne wszczęcie postepowania p-ko osobie.
| [Jarek J.]

| --
| Internetowe Forum Dyskusyjne - http://www.newsgate.pl


Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: jak wywozono AKTA sądowe i " UKRYWANO " je ==
sedzia kpt TOMASZ DOLINSKI - pomagal przestepcom
" GAZETA POZNAŃSKA, środa 9 luty 2000

Bydgoszcz
Sądowy finał sprawy nietrzeźwego lekarza


Sąd Garnizonowy w Bydgoszczy umorzył wczoraj z powodu przedawnienia sprawę
byłego lekarza wojskowego Dariusza Z., oskarżonego o to, że jesienią 1997 r. w
stanie nietrzeźwym wyjechał do wypadku drogowego.


Jednocześnie Dariusz Z. został skazany na sześć miesięcy pozbawienia wolności w
zawieszeniu na dwa lata i trzy tys. zł grzywny za to, że ,,podstawił" za siebie
przy sprawdzaniu trzeźwości alkomatem innego lekarza, Jarosława Cz.

Jarosławowi Cz. za poddanie się badaniu za kolegę, wylegitymowanie się jego
dowodem i podpisanie protokołu cudzym nazwiskiem sąd wymierzył karę trzech tys.
zł grzywny i tysiąc zł nawiązki na rzecz Fundacji Pomocy Ofiarom Przestępstw.

Z. przed sądem tłumaczył się, ze zażywał leki na przeziębienie zawierające
alkohol i wypił szklankę brandy, gdy dowiedział się, że błędnie ustalił zgon
ofiary wypadku. Sędziowie nie dali wiary jego wyjaśnieniom. Sprawę w części
dotyczącej oskarżenia Dariusza Z. o pełnienie obowiązków służbowych w stanie
nietrzeźwym umorzono jednak z powodów formalnych.

W chwili popełnienia czynu, gdy obowiązywał stary kodeks karny, był on
przestępstwem, a w momencie orzekania - tylko wykroczeniem. Sąd zastosował
przepisy korzystniejsze dla sprawcy i czyn uznał za wykroczenie, które
przedawnia się po dwóch latach od popełnienia.

Opinie biegłych nie dały podstaw do oskarżenia Dariusza Z. o błędne rozpoznanie
śmierci młodego mężczyzny. Odmiennego zdania jest ojciec zmarłego występujący w
procesie jako oskarżyciel posiłkowy. Twierdzi, że gdyby lekarz był trzeźwy i
właściwie ustalił stan syna, miałby on szanse na przeżycie. PAP

Tak było

1 listopada 1997 r. około drugiej w nocy w Strzyżawie pod Bydgoszczą rozbili
się osobowym peugeotem 19-latkowie Dawid K. i Dariusz K. Do wypadku karetką
pojechał pełniący dyżur w pogotowiu ratunkowym kapitan Dariusz Z. (obecnie w
rezerwie), którego podstawowym miejscem pracy był szpital wojskowy.

Na miejscu zdarzenia Dariusz Z. stwierdził zgon pasażera Dawida K., a kierowcy
Dariuszowi K. udzielił pomocy i zabrał do Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy.
Świadkowie interwencji lekarza odnieśli wrażenie, że był on pijany. Swymi
refleksjami podzielili się z przybyłymi po odjeździe karetki policjantami.

Oznaczający miejsce zdarzenia strażak zauważył, że uznany za zmarłego Dawid K.
daje odznaki życia. Wyczuł tętno na szyi. Policjant wezwał pogotowie. Drugą
karetką około wpół do trzeciej przyjechał lekarz Jarosław Cz., który też
stwierdził zgon.

Około godziny 4 policjanci zarządzili przebadanie alkomatem załogi pierwszej
karetki. Próbie poddali się kierowca, sanitariusz-pielęgniarz, a za lekarza
Dariusza Z. - kolega po fachu, Jarosław Cz. z drugiej karetki. Wszyscy byli
trzeźwi.

Po pewnym czasie do dyżurnego policji drogowej zadzwoniła kobieta, która
opowiedziała szczegółowo o zachowaniu Dariusza Z. na miejscu wypadku. Wówczas
zdecydowano o powtórnym sprawdzeniu alkomatem załogi karetki oraz pozostałych
pracowników pogotowia obecnych na nocnym dyżurze.

Dariusz Z. odmówił policjantom i żandarmom poddania się badaniom alkomatem, a
pozostali zgodzili się i nie stwierdzono u nich alkoholu. Dopiero po
przewiezieniu do oddziału żandarmerii wojskowej Z. zgodził się na pobranie
krwi. Poranne badanie (o godzinie 9) wykazało u niego 1,3 promila, o 10 - 1,1
prom. i o 12.40 - 0,5 prom. alkoholu. "
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: " PRAWDA W OCZY " - na rozne tematy......
SB do spolki z SADEM WOJSKOWYM -Bydgoszcz
" GAZETA POZNAŃSKA, środa 9 luty 2000

Bydgoszcz
Sądowy finał sprawy nietrzeźwego lekarza


Sąd Garnizonowy w Bydgoszczy umorzył wczoraj z powodu przedawnienia sprawę
byłego lekarza wojskowego Dariusza Z., oskarżonego o to, że jesienią 1997 r. w
stanie nietrzeźwym wyjechał do wypadku drogowego.


Jednocześnie Dariusz Z. został skazany na sześć miesięcy pozbawienia wolności w
zawieszeniu na dwa lata i trzy tys. zł grzywny za to, że ,,podstawił" za siebie
przy sprawdzaniu trzeźwości alkomatem innego lekarza, Jarosława Cz.

Jarosławowi Cz. za poddanie się badaniu za kolegę, wylegitymowanie się jego
dowodem i podpisanie protokołu cudzym nazwiskiem sąd wymierzył karę trzech tys.
zł grzywny i tysiąc zł nawiązki na rzecz Fundacji Pomocy Ofiarom Przestępstw.

Z. przed sądem tłumaczył się, ze zażywał leki na przeziębienie zawierające
alkohol i wypił szklankę brandy, gdy dowiedział się, że błędnie ustalił zgon
ofiary wypadku. Sędziowie nie dali wiary jego wyjaśnieniom. Sprawę w części
dotyczącej oskarżenia Dariusza Z. o pełnienie obowiązków służbowych w stanie
nietrzeźwym umorzono jednak z powodów formalnych.

W chwili popełnienia czynu, gdy obowiązywał stary kodeks karny, był on
przestępstwem, a w momencie orzekania - tylko wykroczeniem. Sąd zastosował
przepisy korzystniejsze dla sprawcy i czyn uznał za wykroczenie, które
przedawnia się po dwóch latach od popełnienia.

Opinie biegłych nie dały podstaw do oskarżenia Dariusza Z. o błędne rozpoznanie
śmierci młodego mężczyzny. Odmiennego zdania jest ojciec zmarłego występujący w
procesie jako oskarżyciel posiłkowy. Twierdzi, że gdyby lekarz był trzeźwy i
właściwie ustalił stan syna, miałby on szanse na przeżycie. PAP

Tak było

1 listopada 1997 r. około drugiej w nocy w Strzyżawie pod Bydgoszczą rozbili
się osobowym peugeotem 19-latkowie Dawid K. i Dariusz K. Do wypadku karetką
pojechał pełniący dyżur w pogotowiu ratunkowym kapitan Dariusz Z. (obecnie w
rezerwie), którego podstawowym miejscem pracy był szpital wojskowy.

Na miejscu zdarzenia Dariusz Z. stwierdził zgon pasażera Dawida K., a kierowcy
Dariuszowi K. udzielił pomocy i zabrał do Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy.
Świadkowie interwencji lekarza odnieśli wrażenie, że był on pijany. Swymi
refleksjami podzielili się z przybyłymi po odjeździe karetki policjantami.

Oznaczający miejsce zdarzenia strażak zauważył, że uznany za zmarłego Dawid K.
daje odznaki życia. Wyczuł tętno na szyi. Policjant wezwał pogotowie. Drugą
karetką około wpół do trzeciej przyjechał lekarz Jarosław Cz., który też
stwierdził zgon.

Około godziny 4 policjanci zarządzili przebadanie alkomatem załogi pierwszej
karetki. Próbie poddali się kierowca, sanitariusz-pielęgniarz, a za lekarza
Dariusza Z. - kolega po fachu, Jarosław Cz. z drugiej karetki. Wszyscy byli
trzeźwi.

Po pewnym czasie do dyżurnego policji drogowej zadzwoniła kobieta, która
opowiedziała szczegółowo o zachowaniu Dariusza Z. na miejscu wypadku. Wówczas
zdecydowano o powtórnym sprawdzeniu alkomatem załogi karetki oraz pozostałych
pracowników pogotowia obecnych na nocnym dyżurze.

Dariusz Z. odmówił policjantom i żandarmom poddania się badaniom alkomatem, a
pozostali zgodzili się i nie stwierdzono u nich alkoholu. Dopiero po
przewiezieniu do oddziału żandarmerii wojskowej Z. zgodził się na pobranie
krwi. Poranne badanie (o godzinie 9) wykazało u niego 1,3 promila, o 10 - 1,1
prom. i o 12.40 - 0,5 prom. alkoholu. "
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Elsnerów - Reaktywacja
ciekawostka
Czyzby to o Panu Mecenasie reprezentującym grupę niezadowolonych ?

Ale towarzystwo... pogratulować.


Doradca Przestępca 2006-05-25

Swoisty żart nietrzeźwych osób

Tomasz Prus dziesięć lat temu z pończochą na twarzy chciał okraść
pocztę w Bieszczadach. Dziś jest wysokim urzędnikiem: doradza
szefowi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego

Tomasz Prus jest wieloletnim działaczem Niezależnego Zrzeszenia
Studentów i - również wieloletnim - byłym studentem historii na UW.
W latach 90. w NZS należał do studenckich radykałów. W 1993 roku
ramię w ramię z Zygmuntem Wrzodakiem organizował demonstracje pod
Sejmem, Urzędem Rady Ministrów i Belwederem. - Lech Wałęsa uosabia
zło, które dokonuje się w Polsce. "Solidarność" i NZS, filary
polskiej rewolucji, muszą odmówić Wałęsie jego mandatu do
reprezentowania społeczeństwa - przemawiał wtedy Prus.
Trzy promile i pończocha
Od kilku tygodni Tomasz Prus jest cywilnym doradcą szefa Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jaką wiedzą musi dysponować historyk,
żeby doradzać służbom specjalnym? Rzecznik ABW Magdalena Stańczyk
odmówiła nam takich informacji. Nie odpowiedziała też, czy Agencja
sprawdza przeszłość swoich doradców. Jak ustaliła "Rz", Prus
dziesięć lat temu był podejrzany o napad na pocztę.
25 października 1996 r. student historii Tomasz Prus i Jan Ciećwierz
(świeżo upieczony absolwent prawa) pojechali na wycieczkę w
Bieszczady. W pociągu do Zagórza sporo pili - policyjny alkomat
wykazał, że obecny doradca szefa ABW miał prawie 3 promile alkoholu
we krwi, jego kolega 1,3 promila. Byli bez grosza - za ostatnie
pieniądze kupili w kiosku kilka gadżetów, wśród nich damskie
pończochy. W maleńkiej miejscowości Lutowiska pończochy założyli na
twarze i wpadli do urzędu pocztowego. "To jest napad! - krzyknął
jeden z mężczyzn. - Oddać pieniądze!" - relacjonowała
zdarzenie "Gazeta Bieszczadzka".
Napastnicy byli na tyle pijani, że Małgorzacie M., szefowej poczty,
pod błahym pretekstem udało się wymknąć na zaplecze. Chwyciła za
telefon i wezwała policję. Ani Prus, ani Ciećwierz nie wiedzieli, że
posterunek jest... 20 metrów od poczty. Dwaj mundurowi obezwładnili
Prusa. Ciećwierz chwilę wcześniej wyszedł z budynku, ale również
został zatrzymany. Obaj trafili do aresztu. Jak ustaliła policja,
nie byli uzbrojeni.
Adwokat wkracza do akcji
O napadzie zaczęły trąbić lokalne media, informował o nim rzecznik
podkarpackiej policji Wiesław Dybaś. Wydawało się, że sprawa jest
oczywista - obaj mężczyźni będą skazani (za napad stary kodeks karny
przewidywał 10 lat więzienia). Ale Prus i Ciećwierz wyszli ze sprawy
obronną ręką.
- Umorzyliśmy to postępowanie - przyznaje Zenon Smyka, prokurator
rejonowy w Lesku, który prowadził śledztwo. Smyka, który urzęduje w
Lesku od 1970 r., świetnie pamięta napad. Wspomina go z uśmiechem. -
Ot, napili się, szukali przygody. Wiadomo, Bieszczady, polski Dziki
Zachód. Akta sprawy? Oj, już zostały zniszczone.
Do napadu doszło 25 października, a już 28 listopada prokuratura
umorzyła sprawę. Skąd takie ekspresowe tempo? - To były wygłupy,
kasjerka na poczcie wpadła im w oko, chcieli się popisać - uważa
prokurator.
Były policjant z Leska (zastrzega anonimowość): - Kasjerka? Ona
miała pod pięćdziesiątkę. Gdyby myślała, że to wygłupy, toby przez
pół roku nie brała proszków uspokajających. Za bohaterską postawę
dostała nawet nagrodę od poczty. A chłopcom umorzyli sprawę, bo
interweniował adwokat Jan Ciećwierz, ojciec tego młodego prawnika.
Młody akurat zaczął aplikację, gdyby został oskarżony, byłoby po
karierze. Prokurator w Lesku wystraszył się, że ktoś mu w Warszawie
zaszkodzi.
Jan Ciećwierz: - Owszem, byłem wtedy na aplikacji adwokackiej. Od
tamtej pory straciłem kontakt ze środowiskiem, z którym pojechałem w
góry. Nasze drogi się rozeszły.
Prokurator Zenon Smyka: - Naciski? Nie było żadnych nacisków.
Sprawy kadrowe to tajemnica
Okazuje się, że nie wszystkie dokumenty poszły na makulaturę.
Dotarliśmy do postanowienia o umorzeniu sprawy. Na trzech stronach
drobnym drukiem prokurator Zenon Smyka tłumaczy, dlaczego uważa, że
podejrzani tylko żartowali. Oto jeden z cytatów: "Przed podejrzanymi
do budynku pocztowego weszła J. A. (jeden ze świadków - red.), która
stwierdziła, że słyszała, jak mówili o tym, aby okraść pocztę.
Usłyszane jednak przez nią słowa, wyrwane z kontekstu rozmowy
niekoniecznie muszą świadczyć o tym, że Tomasz Prus i Jan Ciećwierz
weszli do budynku poczty w celu dokonania kradzieży, bowiem równie
dobrze mogła to być żartobliwa wypowiedź jednego z nich". Według
prokuratora kasjerka zachowała się źle, wzywając policję, bo "z
dalszego przebiegu zdarzenia winna się zorientować, iż był to tylko
nieodpowiedzialny, swoisty żart nietrzeźwych osób".
Policjant z Leska: - Żart? Gdyby na poczcie pracował uzbrojony
ochroniarz, to mielibyśmy dwa trupy.
Prokurator skierował sprawę napadu do kolegium do spraw wykroczeń.
Jak dowiedziała się "Rz", kasjerka, którą napadli Prus i Ciećwierz,
kilkanaście razy była wzywana przez kolegium jako świadek. Wątek
Ciećwierza kolegium umorzyło. Prus, który nie zgłaszał się do sądu,
został ukarany grzywną. - Ten napad? Pamiętam, pamiętam. Pan
Ciećwierz - mówi Jacek Łukasik, prezes sądu w Lesku (kilka lat temu
podwładny Zenona Smyki w prokuraturze). - Akta tej rozprawy już
zniszczyliśmy.
Z Tomaszem Prusem, mimo podejmowanych prób, nie udało nam się
porozmawiać.
- Sprawy kadrowe są objęte tajemnicą. Agencja nie komentuje
okoliczności tego napadu - mówi Magdalena Stańczyk, rzecznik ABW.
Jan Ciećwierz: - Sprawa w sądzie wyglądała tak: ja się nie
przyznawałem, Tomek się przyznał. Został ukarany za zakłócanie
porządku. Moje postępowanie? Umorzono z powodu przedawnienia. Ale w
Bieszczadach bywam co roku. Mam do tych gór sentyment.
WOJCIECH CIEŚLA Rzeczpospolita
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jakub791.xlx.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [Wywiadowka]. Design by Free WordPress Themes.