Starostwo w Pruszkowie

Ogldasz odpowiedzi wyszukane dla hasa: Starostwo w Pruszkowie





Temat: Dziura w jezdni... :-(
no wlasnie nie wiem... rozmawialem z pzu i postukali sie w glowe.
Po wykonaniu kilku telefonow, gdze z kazdym razem odsylali mnie gdzie indziej dotarlem do starostwa
w pruszkowie i tam mila pani wyrecytowala mi liste dokumentow i papierkow ktore mam im
przedstawic zeby dostac zwrot pieniedzy. dluuuuga jest ta lista. Dobrze ze tesc mi aparat przywiozl i
mam fotki tej dziury... Moze sie uda....

Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Edbud Pruszków Osiedle Zdrój
Dzwoniłam dziś do Starostwa w Pruszkowie. Postępowanie jest na etapie wezwania
Edbudu do uzupełnienia dokumentacji potrzebnej do wydania zezwolenia. Jak na
razie Edbud jeszcze się do Starostwa nie odezwał - pewnie to kwestia czasu.
Kiedy już wszystko bedzie ok, Starostwo ma 65 dni na wydanie decyzji. Wniosek -
pozwolenie raczej nie będzie do końca czerwca.
Dzwoniłam też do samego "Edbudu". Kiedy pytam o pozwolenie słyszę
niezmiennie "trudno powiedzieć". Jeśli chodzi o cenę mieszkania, kobieta w
biurze twierdzi, że dla tych, którzy podpisali umowy rezerwacyjne, jak na razie
nic się nie zmienia. Ale ja i tak już im nie wierzę... Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Piastów - Rezydencja Orzeszkowej - sąsiedzi!!
pozwolenie na budowe
Przepraszam bardzo,ale firma posiada pozwolenie na budowę,proszę isć do
starostwa w pruszkowie. mam je przed sobą ;-), kilka osób wniosło zastrzeżenia
ale zostały one uznane jako bezzasadne, także decyzja jest ostateczna. Ponadto
dodatkowo facetktóry miał wykupić działkę ale nie zdążył też się odwołał ale po
terminie więc stracił swoją szansę na kupno. Polecam nie pisać głupot popartych
plotkami sąsiadów ponieważ takie rzeczy regulowane są przez Sąd Rejonowy w
Pruszkowie, zalecam rpzeglądnięcie księgi wieczystej.
Pozdrawiam serdecznie. Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Kto sie buduje w Michałowicach
Na stronie starostwa pruszkowskiego jest lista dokumentów niezbędnych do wydania
pozwolenia na budowę. Ja ze swojej strony zwracam szczególną uwagę na projekt
zagospodarowania działki i jeżeli kupiliście projekt standardowy budynku to jego
ewentualne zmiany przez architekta.
Ja swoje pozwolenie na budowę otrzymałem w terminie. Z tego co pamiętam było to
około sześciu tygodni.
Pozdrawiam wszystkich w Michałowicach i życzę Wesołych Świąt. Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Wyciąć starostwo w pień!
Wyciąć starostwo w pień!
W zeszłym tygodniu w programie kablówki jakiś typek ze starostwa
pruszkowskiego pytany o przyczyny masowej wycinki drzew w mieście
odpowiedział, że drzewa są wycinane, gdyż kolidują z planami
inwestycyjnymi. A ja mówię, że tak gadające typki kolidują z moimi
planami życiowymi i proponuję, aby wieszać ich za jaja na
latarniach. A jak nie mają jaj to za nogi. Ale głową w dół... Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Kolejna wygrana przeciwników Tesco w Piastowie
Kolejna wygrana przeciwników Tesco w Piastowie
proponuję powołanie komisji śledczej w sprawie lobbingu prowadzonego przez
parlamentarzystę popychającego ten obiekt.
I nie będzie to tzw. członek z sld....
wystarczy komisja na poziomie starostwa pruszkowskiego. Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Kodeks Etyczny Pracowników Urzędu Miejskiego
Kodeks Etyczny Starostwa był pierwszy
Srarostwo było pierwsze :-) magistrze11. Trzeba się trochę bardziej interesować.

Aktualność
Kodeks Etyki Starostwa Powiatu Pruszkowskiego
(Zam: 26.08.2005 r., godz. 11.30)

W dniu 8 sierpnia na podstawie art. 35 ust.2 ustawy z dnia 5 czerwca 1998 roku
o samorządzie powiatowym Starosta Elżbieta Smolińska wydała Zarządzenie w
sprawie wprowadzenia Kodeksu Etyki Starostwa Powiatu Pruszkowskiego. Celem
Kodeksu Etyki jest określenie pożądanych standardów zachowania pracowników
Starostwa, których obywatele maja prawo od nich wymagać.
KODEKS ETYKI

Celem Kodeksu Etyki jest określenie pożądanych standardów zachowania
pracowników Starostwa Powiatowego w Pruszkowie, zgodnie z kryteriami
określonymi w art. 15, 16, 18 ustawy o pracownikach samorządowych (Dz. U. Nr
142 z 2001 r. poz. 1593 z późń. zm.) - związanych z pełnieniem przez nich
obowiązków oraz poinformowanie obywateli o standardach zachowania jakich mają
prawo oczekiwać od pracowników Starostwa Powiatowego.

1. Pracownicy Starostwa w Pruszkowie zobowiązani są wykonywać zadania publiczne
oraz dbać o środki publiczne z uwzględnieniem interesu samorządu, państwa i
obywateli zgodnie z zasadami praworządności, bezstronności, obiektywizmu,
jawności i uczciwości.

2. Pracownicy samorządowi dbają o dobre imię Powiatu i Starostwa, godnie
zachowują się w miejscu pracy i poza nim, są uprzejmi i życzliwi w kontaktach z
obywatelami, zwierzchnikami, radnymi, podwładnymi i współpracownikami.

3. Pracownicy działają bezstronnie i bezinteresownie. Nie podejmują prac
kolidujących z pełnionymi obowiązkami służbowymi oraz nie wykorzystują
powierzonego im mienia publicznego w celach prywatnych. Pracownicy nie czerpią
korzyści materialnych ani osobistych z tytułu sprawowanego urzędu a także nie
działają w prywatnym interesie osób lub grup osób.

4. Pracownicy unikają sytuacji które doprowadzają do konfliktu interesów
pomiędzy interesem publicznym a prywatnym.

5. Pracownicy są zobowiązani do ujawniania prób marnotrawstwa środków
publicznych, nadużywania władzy lub korupcji, a informacje o stwierdzonych
przypadkach przekazują odpowiednim instytucjom lub organom.

6. Pracownicy niezwłocznie udostępniają obywatelom żądane informacje i
umożliwiają dostęp do publicznych dokumentów, zgodnie z zasadami określonymi w
ustawach. Nie ujawniają informacji poufnych ani nie wykorzystują ich do
korzyści finansowych lub osobistych.

7. W kontaktach z obywatelami pracownicy zachowują się uprzejmie oraz są
pomocni, dbają o dobre stosunki międzyludzkie, przestrzegają zasad poprawnego
zachowania.

8. Pracownicy za nieprzestrzeganie niniejszego Kodeksu ponoszą odpowiedzialność
porządkową i dyscyplinarną określoną w §35 i §36 Regulaminu Pracy w Starostwie
Powiatowym w Pruszkowie.

9. Pracownicy są zobowiązani do zapoznania się z niniejszym Kodeksem,
przestrzegania jego przepisów i kierowania się jego zasadami.


Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Skoda Octavia dla pani starosty za centrum Maximus
Skoda Octavia dla pani starosty za centrum Maximus
kiedy to przeczytałem, myślałem że mnie szlag trafi. Oto, co się wyprawia w
pruszkowskim starostwie!

www.rzeczpospolita.pl/dodatki/warszawa_050418/warszawa_a_1.html
INWESTYCJE Auta dla starostwa i dolary dla gminy. To dar od firm
zaangażowanych w budowę centrum handlowego
Milion dolarów w podarunku dla gminy

Skoda octavia i dwie felicie trafiły do starostwa w Pruszkowie na podstawie
umowy darowizny. Nowiutkie auta ofiarowała urzędnikom dyrekcja centrum
handlowego Maximus, które stanęło we wsi Wolica w gminie Nadarzyn, w powiecie
pruszkowskim. Z dwóch aut korzystają władze urzędu, jedno przekazano
pruszkowskiej policji. Specjalnie dla firm zaangażowanych w budowę Maximusa
władze zmieniły granice obszaru objętego ochroną.
To już nie jest park

Pozwolenie budowlane wydało starostwo. Jednak, aby inwestycja mogła powstać,
wojewoda musiał się zgodzić na zmianę granic Warszawskiego Obszaru Chronionego
Krajobrazu.

Firmy, do których należały działki w Wolicy, poprosiły o wsparcie władze
Nadarzyna. Za pomoc w staraniach o zmianę granic parku zaproponowały
urzędnikom... milion dolarów na poprawę infrastruktury gminy! - Z wnioskiem o
wyłączenie części działek z obszaru chronionego krajobrazu wójt Nadarzyna
wystąpił w grudniu 2002 roku - informuje Aneta Pietrasińska z biura prasowego
wojewody mazowieckiego.

Zastępca wójta Nadarzyna Tomasz Muchalski zapewnia dziś, że udział gminy w
sprawie zmiany granic był znikomy. - Na mocy porozumienia właściciele terenu
zgodzili się na planowany przebieg linii wysokiego napięcia, a także drogi.
Wpłacili na rzecz gminy 4 mln zł darowiznę -mówi. Dodaje, że gmina zgłaszała
wątpliwości dotyczące pozwolenia na budowę. - Ale starostwo w Pruszkowie ich
nie podzieliło -mówi Muchalski.

Tymczasem zanim inwestycja w Wolicy ruszyła, w styczniu 2003 roku w urzędzie
starostwa zlikwidowano... autonomiczny wydział ochrony środowiska. Połączono
go z wydziałem architektury.
Niepotrzebny-potrzebny

- Takie działania budzą duże wątpliwości. Zastanawiam się, w jakim celu
skomasowano tak rozległe kompetencje - komentuje poprzedni starosta, dziś
radny powiatu Zdzisław Sipiera (PiS). - Nie wierzę też, że jeden naczelnik
połączonych wydziałów może zapanować nad ich pracą.

Starosta Elżbieta Smolińska (PO) twierdzi, że "połączenie wydziałów stworzyło
nową jakość i przełożyło się (...) na sprawniejsze, kompleksowe rozstrzyganie
spraw". Mimo to po wydaniu pozwolenia na budowę centrum wydziały na powrót
rozłączono. Tę decyzję Smolińska tłumaczy "znaczącym zwiększeniem zakresu
obowiązków wydziałów".

Starostwo, po konsultacji z pruszkowskim sanepidem, zrezygnowało ze
sporządzenia raportu oddziaływania na środowisko inwestycji w Wolicy. Tym
samym poszło na rękę inwestorowi. Taki obowiązek nałożono jedynie na
oczyszczalnię ścieków na terenie centrum handlowego.
Samochód dla pani starosty

Dziś okazuje się, że na budowie Maximusa starostwo bardzo skorzystało. Dostało
trzy nowe skody. Jedną, srebrną octavią, jeździ zazwyczaj sama Elżbieta Smolińska.

Zapytaliśmy, czy nie budzi jej wątpliwości to, że samochody dostała od jednego
z inwestorów.

- Nie budzi - odpisała starosta w piśmie do redakcji.

Z kolei dyrektor projektu Maximusa Nazim Albayrak napisałdo nas: "Inwestor
Maximusa, firma Euro Power Centrum, jest zainteresowany wspieraniem rozwoju
infrastruktury lokalnej, działalnością urzędów, tworzy miejsca pracy".
Dyrektor Albayrak nie odpowiedział jednak napytanie, jakimi motywami kierowała
się dyrekcjaCentrum Handlowego Maximus, dając starostwu auta.

Julia Pitera, szefowa Transparency International, podkreśla tymczasem, że cała
sprawa budzi ogromne kontrowersje. - Nie mam wątpliwości, że powinien ją z
urzędu zbadać prokurator. Taka inwestycja jak centrum handlowe musi być
przecież zaopiniowanapodkątem oddziaływania na środowisko. Sytuacja, kiedy od
tego odstąpiono, przyjmując od inwestora korzyści materialne, jest co najmniej
dwuznaczna.

ANETA GAWROŃSKA, EDYTA ŻYŁA
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Znów "Rzeczpospolita" o Staroście w Pruszkowie
Kto ma władzę, ten ma śmieci
www.rzeczpospolita.pl/dodatki/warszawa_051011/warszawa_a_1.html?k=on;t=2005100620051012
to link do tego artykułu.
A to jego treść:

PRUSZKÓW
Kto ma władzę, ten ma śmieci

Blisko 700 tys. zł z kasy pruszkowskiego starostwa popłynęło do spółki
sprzątającej ulice, której prezesem jest radny powiatu. W firmie zatrudnienie
znalazł też mąż pani starosty

warszawa_a_1-2.F.jpg
Miejski Zakład Oczyszczania wygrywa w Pruszkowie wiele przetargów. Jego szef,
były wiceprezydent Pruszkowa zapowiada, że jego firma nadal będzie wygrywać
(c) MACIEJ SKAWIŃSKI

Władysław Kącki to człowiek znany w Pruszkowie - były wiceprezydent miasta,
obecnie radny, szef Miejskiego Zakładu Oczyszczania. Od 2003 r. jego zakład
wygrał już 10 przetargów na sprzątanie powiatowych ulic. Dostawał także zlecenia
na transport zatrzymywanych przez policję aut.

Starosta Elżbieta Smolińska zapewnia, że Kącki wszystkie przetargi wygrywa
zgodnie z procedurami. - Fakt, że ktoś jest radnym powiatu, nie ma wpływu na
wybór wykonawcy zamówienia - twierdzi. - Komisja dokonuje wyboru oferty
najkorzystniejszej - podkreśla.
Małżeństwo specjalistów

Znajomość Kąckiego ze starostą sięga lat 90. Wtedy Smolińska pracowała w
urzędzie Pruszkowa. Szef MZO chętnie opowiada o tamtych czasach. - Zawsze bardzo
ją ceniłem, to wysokiej klasy specjalista - podkreśla w rozmowie z "Rz".

Radny wysoko ceni też jej męża - Jan Smoliński znalazł zatrudnienie w MZO.
Elżbieta Smolińska zaprzecza - na pytania dotyczące pracy męża w MZO, wysłane
faksem 15 września, starosta odpowiada lakonicznie: "Mój mąż nie jest
zatrudniony w MZO". Odpowiedź dostaliśmy 5 października.

Tymczasem Kącki wyjaśnia: -Umowa Jana Smolińskiego wygasła 1 października. Ale
zwróciłem się już do niego, żeby go znów zatrudnić. Wszyscy specjaliści z firmy
odeszli, a pan Smoliński jest wysokiej klasy fachowcem - podkreśla.

Pracownicy MZO o chwilowym rozstaniu spółki z mężem starosty nic jednak nie wiedzą.

- Pan Smoliński u nas pracuje -słyszymy od pracownika, kiedy to dzwonimy do MZO
po otrzymaniu zapewnień o jego zwolnieniu.
Wygrywałem i będę wygrywał

Kącki pełni w samorządzie jeszcze inną funkcję - jest przewodniczącym powiatowej
komisji budżetu, która opiniuje wydatki starostwa i określa kwoty, jakie powiat
przeznacza na przetargi. Według Kąckiego nie ma konfliktu interesów w łączeniu
funkcji radnego i prezesa MZO. -Ja przetargi wygrywałem, wygrywam i będę
wygrywał. Byłem wiceprezydentem przez dwie kadencje, byłem radnym miasta przez
dwie kadencje, a teraz jestem radnym w powiecie. Jestem z tym miastem bardzo
związany i wygrywam przetargi także w urzędzie miasta. Czasem przegrywam. Taka
jest gra przetargowa - recytuje. - Praca pana Smolińskiego nie może blokować
możliwości startu w przetargach - dodaje.

Podkreśla, że jego firma jest najlepsza na Mazowszu i ma specjalistyczny sprzęt
do sprzątania. Już szykuje się do kolejnego przetargu w powiecie na oczyszczanie
ulic zimą. - Jestem przekonany, że dostanę zlecenia na sprzątanie jednego z
rejonów powiatu - zapowiada.

Sam Smoliński unika odpowiedzi na pytania.

- Zgodzę się rozmawiać dopiero wtedy, gdy sporządzimy umowę, w której redakcja
zobowiąże się do zamieszczenia całości mojego co najmniej kilkustronicowego
wystąpienia - poinformował. Dodaje, że za wypowiedź powinien dostać zapłatę.
Ostatecznie zgodził się na przesłanie mu pytań faksem, ale nie określił terminu
ewentualnej odpowiedzi.
ANETA GAWROŃSKA, EDYTA ŻYŁA

Patologia

warszawa_a_1-1.F.jpg
Maciej Wnuk, członek zarządu Transparency International
(c) PIOTR KOWALCZYK
Maciej Wnuk, członek zarządu Transparency International

To oczywisty skandal. Powstała sytuacja patologiczna, bo została naruszona
równość podmiotów startujących w przetargu. Fakt, że prezesem spółki jest radny,
powoduje, że jego firma jest w pewnym stopniu uprzywilejowana. Przecież radny
powiatu powinien kontrolować działalność zarządu, a jak może obiektywnie
sprawować taką kontrolę, biorąc udział w przetargu organizowanym przez ten
zarząd! Poza tym, kiedy wypowiada się jako radny, powstaje wątpliwość, czy
występuje w interesie mieszkańców, czy spółki, którą kieruje. Zatrudnienie męża
starosty w tej firmie jeszcze bardziej pogłębia patologię. Powinny istnieć
regulacje prawne, które wykluczyłyby udział w przetargu firmy kierowanej przez
radnego.

Problem Pruszkowa

O działalności starostwa powiatu pisaliśmy kilkakrotnie. W lutym ujawniliśmy, że
pracownica Elżbiety Smolińskiej została przyłapana na kradzieży ksiąg
wieczystych z Sądu Rejonowego. Starosta, która wcześniej prowadziła firmę
zajmującą się nieruchomościami, przez kilka miesięcy zwlekała ze zwolnieniem
urzędniczki. W kwietniu odsłoniliśmy kulisy budowy gigantycznego centrum
handlowego Maximus w Nadarzynie. Starosta Smolińska przyjęła od inwestora trzy
samochody. Wcześniej w urzędzie zlikwidowano wydział ochrony środowiska, który
powinien opiniować inwestycje. Zmieniono granice obszaru objętego ochroną. Na
"uwolnionym" terenie stanął Maximus. Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: Skandal z księgami wieczystymi w Pruszkowie
Skandal z księgami wieczystymi w Pruszkowie
Nieciekawa atmosfera robi się wokół starosty Smolińskiej

www.rzeczpospolita.pl/dodatki/warszawa_050222/warszawa_a_1.html
Prokurator bada sprawę kradzieży ksiąg wieczystych w Pruszkowie
HANDEL CUDZYMI GRUNTAMI?

W Pruszkowie wrze. Na wynoszeniu z Sądu Rejonowego dwóch tomów ksiąg
wieczystych przyłapano Annę Z., urzędniczkę Wydziału Geodezji tutejszego
starostwa, i geodetkę Grażynę S. Obie zostały zatrzymane. "Rz" udało się
dotrzeć do mieszkańców, którzy własną działkę zastali otoczoną słupkami, a
księga hipoteczna ich gruntu zaginęła.


Urzędniczka Starostwa Powiatu w Pruszkowie Anna Z. i Grażyna S., geodetka z
Michałowic, zostały zatrzymane w grudniu ubiegłego roku. Anna Z. trafiła do
aresztu. Pracownicy sądu przyłapali je, gdy usiłowały wynieść dwa tomy ksiąg z
Archiwum Wydziału Ksiąg Wieczystych pruszkowskiego Sądu Rejonowego.
Zawiadomiono policję, a prokuratura w Pruszkowie wszczęła śledztwo.

- Kobietom postawiono zarzuty dokonania kradzieży dwóch ksiąg hipotecznych -
potwierdza rzecznik prokuratury okręgowej Maciej Kujawski. - Dodatkowo
Grażynie S. postawiono zarzut przygotowywania się do podrabiania dokumentów.
Znaleziono u niej czyste blankiety druków dotyczących gruntów. Teraz
pruszkowska prokuratura bada sprawę.

Za kradzież ksiąg hipotecznych grozi urzędniczkom do dwóch lat pozbawienia
wolności. Anna Z. z aresztu wyszła po wpłaceniu kaucji. Grażyna S. ma zakaz
wykonywania zawodu.

Jak ustaliliśmy, dokumenty z Sądu Rejonowego ginęły także wcześniej, a z ksiąg
hipotecznych były wyrywane kartki. Teraz afera gruntowa zaczęła zataczać
szersze kręgi. A miasto aż huczy od spekulacji. Czy Anna Z. działała na czyjeś
polecenie? I co na to jej pracodawca - starosta powiatu?
Badała zawodowo

Anna Z. pracuje na stanowisku inspektora w Wydziale Geodezji i Gospodarki
Nieruchomościami pruszkowskiego starostwa od początku 1999 roku. W Sądzie
Rejonowym została zatrzymana w godzinach pracy. Jak ustaliliśmy, do jej
zawodowych obowiązków należy m.in. badanie ksiąg wieczystych dotyczących
prowadzenia ewidencji gruntów.

- To wiązało się z koniecznością wglądu do ksiąg, a pracownica w ramach
obowiązków służbowych mogła dokonywać badań hipotecznych - informuje Elżbieta
Smolińska, starosta powiatu pruszkowskiego (PO).
- Dlatego mogła chodzić do sądu w godzinach pracy.

Starosta przyznaje, że aresztowaną urzędniczkę zna od wielu lat.

- Poznałam ją w trakcie sprawowania mandatu radnej podczas pierwszej kadencji
Rady Powiatu - wyjaśnia. Zapewnia, że nie wydawała Annie Z. poleceń
wykonywania poszczególnych zadań.

- Nadzór nad jej pracą sprawował naczelnik Wydziału Geodezji - tłumaczy.

Anna Z. jest na zwolnieniu lekarskim. Ma się leczyć do 3 marca. Choć niewielu
urzędników wierzy w nagłą chorobę Anny Z., Elżbieta Smolińska nie spieszy się
z dyscyplinarnym zwolnieniem pracownicy,

- Konsekwencje służbowe zostaną wyciągnięte po udowodnieniu jej konkretnych
zarzutów - zapewnia Smolińska. - Teraz trwa dochodzenie.
Przeszłość do wyjaśnienia

Samorządowcy przypominają dziś kontrowersyjną przeszłość starosty, związaną z
nieruchomościami. Okazuje się, że w latach 90. Smolińska prowadziła firmę
Rzeczoznawstwo, wyceniającą nieruchomości. Działalność gospodarczą Smolińska
łączyła z pracą na stanowisku naczelnika Wydziału Geodezji w pruszkowskim
Urzędzie Miasta!

- Na gruntach zna się jak mało kto w tym mieście - mówi jeden z urzędników. -
Nic dziwnego, że mnożą się teraz pytania. Bo starosta po prostu nie była wtedy
w porządku.

Prowadzenie firmy przez Smolińską wzbudzało wątpliwości ówczesnego prezydenta
Pruszkowa Euzebiusza Kiełkiewicza. W 1996 roku powołał komisję dyscyplinarną,
która miała wyjaśnić sprawę.

- Ustawa o pracownikach samorządowych mówi, że nie wolno wykonywać zajęć,
które mogłyby rodzić podejrzenie wykorzystywania stanowiska do celów
prywatnych i narażać pracownika na zarzut stronniczości. Dlatego musiałem
powołać komisję - mówi "Rz" były prezydent Euzebiusz Kiełkiewicz. - O opinię
poprosiliśmy wtedy profesora Michała Kuleszę. Ten stwierdził, że Elżbieta
Smolińska musi wybierać między pracą w urzędzie a prowadzeniem firmy. Wybrała
to drugie - wspomina prezydent.

Starosta Smolińska na temat prowadzenia firmy wypowiada się dziś bardzo
oszczędnie.

- Działalność gospodarczą łączyłam w ramach stosunku pracy w czasie, kiedy
było to prawnie dozwolone - twierdzi. - Nie zataiłam tego faktu przed
pracodawcą - zapewnia.

Były pracownik urzędu w Pruszkowie (nazwisko do wiadomości redakcji) mówi
tymczasem, że kiedy komisja dyscyplinarna postawiła Smolińską przed
koniecznością wyboru, ta od niekorzystnej dla siebie decyzji odwołała się do
Rady Miasta.

- Po prostu nie chciała ustąpić. Było to niesmaczne. Potem poszła na
zwolnienie lekarskie - przypomina urzędnik.

- To prawda, że się trochę z tych nerwów pochorowała - przyznaje Kiełkiewicz.
- Ale rozstaliśmy się za porozumieniem stron.

Elżbieta Smolińska nie chce rozmawiać na temat odejścia z Urzędu Miasta.
Zapewnia, że ze sprawą Anny Z. nie ma nic wspólnego.

Tymczasem dotarliśmy do państwa W. z Pruszkowa, którzy mają działkę przy ul.
Żbikowskiej. Ziemię wiele lat temu odziedziczyli po ojcu. Wprawdzie na razie
nie zamierzali na niej niczego budować, ale to, co niedawno odkryli, wprawiło
ich w osłupienie. Kilka tygodni temu podczas spaceru z psem pan W. zauważył,
że ich półtorahektarowy grunt jest podzielony i otoczony słupkami. Potem
okazało się, że księga wieczysta gruntu zaginęła.

- Od kilku tygodni próbujemy sprawę wyjaśnić. Trudno nam to wszystko
zrozumieć, a w urzędzie na razie niewiele mogliśmy się dowiedzieć. Czekamy na
konkretne odpowiedzi - mówią W.
Aneta Gawrońska
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu



Temat: milionowe przewały starosty Smolińskiej (PO)
milionowe przewały starosty Smolińskiej (PO)
Starosta powiatu pruszkowskiego fałszuje księgi wieczyste kradnąć ludziom
działki!

"Rzeczpospolita" pisze (długie, ale warto przeczytać):

Prokurator bada sprawę kradzieży ksiąg wieczystych w Pruszkowie

HANDEL CUDZYMI GRUNTAMI?


W Pruszkowie wrze. Na wynoszeniu z Sądu Rejonowego dwóch tomów ksiąg
wieczystych przyłapano Annę Z., urzędniczkę Wydziału Geodezji tutejszego
starostwa, i geodetkę Grażynę S. Obie zostały zatrzymane. "Rz" udało się
dotrzeć do mieszkańców, którzy własną działkę zastali otoczoną słupkami, a
księga hipoteczna ich gruntu zaginęła.


Najpierw państwo W. zauważyli, że ktoś podzielił ich ziemię. Potem odkryli,
że księga wieczysta gruntu zginęła.
(c) ANDZREJ WIKTOR, JAKUB OSTAŁOWSKI
Urzędniczka Starostwa Powiatu w Pruszkowie Anna Z. i Grażyna S., geodetka z
Michałowic, zostały zatrzymane w grudniu ubiegłego roku. Anna Z. trafiła do
aresztu. Pracownicy sądu przyłapali je, gdy usiłowały wynieść dwa tomy ksiąg
z Archiwum Wydziału Ksiąg Wieczystych pruszkowskiego Sądu Rejonowego.
Zawiadomiono policję, a prokuratura w Pruszkowie wszczęła śledztwo.

- Kobietom postawiono zarzuty dokonania kradzieży dwóch ksiąg hipotecznych -
potwierdza rzecznik prokuratury okręgowej Maciej Kujawski. - Dodatkowo
Grażynie S. postawiono zarzut przygotowywania się do podrabiania dokumentów.
Znaleziono u niej czyste blankiety druków dotyczących gruntów. Teraz
pruszkowska prokuratura bada sprawę.

Za kradzież ksiąg hipotecznych grozi urzędniczkom do dwóch lat pozbawienia
wolności. Anna Z. z aresztu wyszła po wpłaceniu kaucji. Grażyna S. ma zakaz
wykonywania zawodu.

Jak ustaliliśmy, dokumenty z Sądu Rejonowego ginęły także wcześniej, a z
ksiąg hipotecznych były wyrywane kartki. Teraz afera gruntowa zaczęła
zataczać szersze kręgi. A miasto aż huczy od spekulacji. Czy Anna Z. działała
na czyjeś polecenie? I co na to jej pracodawca - starosta powiatu?

Badała zawodowo
Anna Z. pracuje na stanowisku inspektora w Wydziale Geodezji i Gospodarki
Nieruchomościami pruszkowskiego starostwa od początku 1999 roku. W Sądzie
Rejonowym została zatrzymana w godzinach pracy. Jak ustaliliśmy, do jej
zawodowych obowiązków należy m.in. badanie ksiąg wieczystych dotyczących
prowadzenia ewidencji gruntów.

- To wiązało się z koniecznością wglądu do ksiąg, a pracownica w ramach
obowiązków służbowych mogła dokonywać badań hipotecznych - informuje Elżbieta
Smolińska, starosta powiatu pruszkowskiego (PO).
- Dlatego mogła chodzić do sądu w godzinach pracy.

Starosta przyznaje, że aresztowaną urzędniczkę zna od wielu lat.

- Poznałam ją w trakcie sprawowania mandatu radnej podczas pierwszej kadencji
Rady Powiatu - wyjaśnia. Zapewnia, że nie wydawała Annie Z. poleceń
wykonywania poszczególnych zadań.

- Nadzór nad jej pracą sprawował naczelnik Wydziału Geodezji - tłumaczy.

Anna Z. jest na zwolnieniu lekarskim. Ma się leczyć do 3 marca. Choć niewielu
urzędników wierzy w nagłą chorobę Anny Z., Elżbieta Smolińska nie spieszy się
z dyscyplinarnym zwolnieniem pracownicy,

- Konsekwencje służbowe zostaną wyciągnięte po udowodnieniu jej konkretnych
zarzutów - zapewnia Smolińska. - Teraz trwa dochodzenie.

Przeszłość do wyjaśnienia
Samorządowcy przypominają dziś kontrowersyjną przeszłość starosty, związaną z
nieruchomościami. Okazuje się, że w latach 90. Smolińska prowadziła firmę
Rzeczoznawstwo, wyceniającą nieruchomości. Działalność gospodarczą Smolińska
łączyła z pracą na stanowisku naczelnika Wydziału Geodezji w pruszkowskim
Urzędzie Miasta!

- Na gruntach zna się jak mało kto w tym mieście - mówi jeden z urzędników. -
Nic dziwnego, że mnożą się teraz pytania. Bo starosta po prostu nie była
wtedy w porządku.

Prowadzenie firmy przez Smolińską wzbudzało wątpliwości ówczesnego prezydenta
Pruszkowa Euzebiusza Kiełkiewicza. W 1996 roku powołał komisję dyscyplinarną,
która miała wyjaśnić sprawę.

- Ustawa o pracownikach samorządowych mówi, że nie wolno wykonywać zajęć,
które mogłyby rodzić podejrzenie wykorzystywania stanowiska do celów
prywatnych i narażać pracownika na zarzut stronniczości. Dlatego musiałem
powołać komisję - mówi "Rz" były prezydent Euzebiusz Kiełkiewicz. - O opinię
poprosiliśmy wtedy profesora Michała Kuleszę. Ten stwierdził, że Elżbieta
Smolińska musi wybierać między pracą w urzędzie a prowadzeniem firmy. Wybrała
to drugie - wspomina prezydent.

Starosta Smolińska na temat prowadzenia firmy wypowiada się dziś bardzo
oszczędnie.

- Działalność gospodarczą łączyłam w ramach stosunku pracy w czasie, kiedy
było to prawnie dozwolone - twierdzi. - Nie zataiłam tego faktu przed
pracodawcą - zapewnia.

Były pracownik urzędu w Pruszkowie (nazwisko do wiadomości redakcji) mówi
tymczasem, że kiedy komisja dyscyplinarna postawiła Smolińską przed
koniecznością wyboru, ta od niekorzystnej dla siebie decyzji odwołała się do
Rady Miasta.

- Po prostu nie chciała ustąpić. Było to niesmaczne. Potem poszła na
zwolnienie lekarskie - przypomina urzędnik.

- To prawda, że się trochę z tych nerwów pochorowała - przyznaje
Kiełkiewicz. - Ale rozstaliśmy się za porozumieniem stron.

Elżbieta Smolińska nie chce rozmawiać na temat odejścia z Urzędu Miasta.
Zapewnia, że ze sprawą Anny Z. nie ma nic wspólnego.

Tymczasem dotarliśmy do państwa W. z Pruszkowa, którzy mają działkę przy ul.
Żbikowskiej. Ziemię wiele lat temu odziedziczyli po ojcu. Wprawdzie na razie
nie zamierzali na niej niczego budować, ale to, co niedawno odkryli, wprawiło
ich w osłupienie. Kilka tygodni temu podczas spaceru z psem pan W. zauważył,
że ich półtorahektarowy grunt jest podzielony i otoczony słupkami. Potem
okazało się, że księga wieczysta gruntu zaginęła.

- Od kilku tygodni próbujemy sprawę wyjaśnić. Trudno nam to wszystko
zrozumieć, a w urzędzie na razie niewiele mogliśmy się dowiedzieć. Czekamy na
konkretne odpowiedzi - mówią W.

Aneta Gawrońska Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jakub791.xlx.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [Wywiadowka]. Design by Free WordPress Themes.