|
SMS miły |
Ogldasz odpowiedzi wyszukane dla hasa: SMS miły
Temat: dla Krzysia
1.Co łączyło kobietę i mężczyznę w przeszłośći (lub co
połączyło )?
= 4kiji
Zapoznali się i można powiedziec że odrazu poczuli sie jak 2
połówki , które śweitnie do siebie pasują .
2.jak wygląda sytuacja między kobietą i mężczyzną w obecnej
chwili?=
2mieczy -W obecnej chwili oboje jesteście pozytywnie
nastawieni.. ale .. nie macie jeszcze tego zaufania do drugiej
osoby jest między wami dystans ,te 2 miecze oddzielają was od siebie
powstrzymujecie się przed pokazniem prawdziwych emocji..
3. co wpływa negatywnie na utworzenia związku? = król pucharów
A moż Pan już darzy ją uczuciami a ona jeszcze nie jest gotowa aby
tak odrazu podać serce na dłoni . Prosze nie ponaglac pozwolić się
znajomoścji powoli rozwijac, niech sie Kasia oswoi przyzwyczai do
Pana .
4. co wpływa pozytywnie na utworzenie związku? = rycerz monet
Ta znajomośc musi byc powoli rozwijana nie można naciskac -Powninien
się Pan wpierw pokazac od strony kolegi , przyjaciela a dopiero
pózniej odsłonić swoje uczucia przed Kasią .
5. Jakie są chęci(pragnienia) na utworzenie związku przez mężczyzne?
= papież .
Pan ma chęci na tą znajomośc ale przede wszstkim stawia na zasady ,
których będzie sie trzymał .
6. Jakie są chęci (pragnienia) na utworzenie związku przez
kobietę ? = Mag
Oj Kasia ma duże chęci jest chętna na ten związek
7. Co możemy zrobić ,żeby było dobrze(aby związek zaistniał)? =
paz pucharów miły uśmiech , komplement ale wszystko to w
stponiu umiarkowanym , miły sms.To wystarczy aby ją zachęcić i
pokazac ż ejest się równiez chętnym.
8. Jak będą wyglądały w nadchodzącym czasie relacjie mężczyzny z
kobietą ? = paż monet
Paż monet oboje będziecie próbowali jakies informacje o sobie się
dowiedzieć.
Rezultat :=:Czy utworzą docelowy związek? = as mieczy as
mieczy
-Hmm ja myślę że tutaj jest zastanawianie sie , jakoś ta karta nie
podoba podoba mi się na tej pozycji.
przyszłość = umiarkowanie...rycerz mieczy....gwiazda
Przyszłosc ;będziecie mieli ze sobą umiarkowany kontakt coś będzie
przeszkadzac w lepszym kontakcie ze sobą ale za dłuższy czas warunki
sie polepszą najważniejsze aby ta znajomosc podtrzymywac bo jest
jeszcze takim zarodkiem , który można szybko zniszczyć .
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Swieto dzis :):)
mi tez dzisaj jakos tak dobrze:) m.in. dlatego ze po kolejnym
zaliczeniu,wlasnie sie wyspalam i dostalam bardzo mile smsy od M. i go pewnie
za chwilke uslysze:).
buziaczki
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Czy mozliwe jest przezyc dzien bez komorki ?
komorka komorka to nie taka zla rzecz zwlaszcza jak sie dostaje mile smsy z samego rana
np od Picka hihihi
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Idę
Idę zimno psiakrew, teksty dwa sklecone, nerrrrwy ukołysane
PS.... dobre czasy idą for me, hm... fajnie o północy dostawać miłe smsy od
faceta
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Pani Liro!
co za piekny poczatek dnia !
ciemno jeszcze i ksiezyc jak pizza. do tego przychodzi mily sms i
teraz taka jutuba !
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: oszukał mnie :(
oszukał mnie :( Nie wiem co mam zrobić znowu znalazłam się na skraju drogi ... przez
własną głupotę ...
Rok temu podałam męża o rozwód z orzeczeniem jego winy, jednym ze
świadków miała byc jego kochanka,ktora jak teraz sie dowiedzialam
szantażowala go że "jak z nią nie zostanie to ona w sądzie powie co
ich łaczy i jak oszukiwał przez 2 lata żonę" :). On biedny miał już
pentelkę na szyi bo jego świadkowie zeznawali na jego niekorzyść a
tu jeszcze taki szantarzyk :) Wiedział że mnie urobi... zbliżała sie
kolejna i przedostnia sprawa a tutaj ... dostaje od niego smsy , że
żałuje że teraz widzi co stracił że dla dziecka to on wszystko, że
kocha itp. Trwało to jakiś czas ... zdecydowałam że dam mu szansę -
zawiesze sprawe - na co on że jemu nie ufam, że jak on ma żyć
kontrolowany - urobił mnie - WYCOFAŁAM SPRAWĘ.
Skończyły sie miłe smsy ,a zaczeło się,że on nie wie czego chce, że
ja sie nie zmnienilam, a teraz to już znowu jestem "szmatą" ...
masakra. Osoby które nas próbowały złączyć (z jego otoczenia) w tej
chwili nie mogą uwierzyć że ON kłamał i że wszystkich oszukał ...
jaka byłam głupia i naiwna ... nie mam pomysłu teraz na życie ...
Chciałabym go podać o rozwód znowu , ale pamiętam przestrogę mojego
adwokata żebym się dobrze zastanowiła nad wycofaniem sprawy
ponieważ potem np. gdy dojdzie do sytuacji w jakiej teraz jestem :)
to on wykorzysta to przeciwko mnie, że sama nie wiem czego chcę i
zrobi ze mnie waryjatkę ... Nie mogę sie jeszcze otrząsnąć jaka
jestem naiwna, mam swoje lata a zrobiłam taką głupotę - sama się
sobie dziwię i nie mogę uwierzyć w to co się teraz dzieje ...
zaczynam od nowa ... Może ktoś coś mądrego powie ... wstyd mi teraz
nawet do adwokata pójść nie wspominając o mojej rodzinie, która
wbijała mi do głowy "że to człowek nie do życia" ... a ja swoje
zrobiłam ...
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Ciężko mi!!! :-(
Ja w przeciwieństwie do niego robie mu niespodzianki w postaci jakiegos
słodycza, przytulam sie do niego od czasu do czasu bez nagabywań, pisze mu miłe
smsy itd.
A co do sexu z mojej strony to on otrzymuje wszystko czego pragnie- oczywiscie
mówie o tym o czym wiem!
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Mam dzis wylaczony telefon od rana
a ja telefonu nigdy nie wyłączam i nie czuję się na smyczy, bo w zasadzie
dostaję same miłe smsy i telefony.
sporadycznie się zdarza, że wyłączam, żebym sama nie wysyłała jakichś głupot.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Rafal, moj menager
Lady
słuchaj życzliwych rad,
sms jeszcze nie jest zobowiązaniem,
dlatego nie czekaj,
tylko wysyłaj mu miłe smsy
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: plusy i minusy
> Teraz gdy ktoś robi mi w sobotę jajecznicę
> idzie po świeże bułki i wraca z kwiatkiem
> kiedy pisze miłe smsy
> kiedy przytula mnie na dobranoc, tak cieple i czule
> itd
> to myślę sobie jak KUVA mogłam przetrwać 1,5 roku samotnych
> śniadań...milczącego telefonu... nieprzespanych nocy spędzonych na
> rozmowie z księżycem...
> Nie wiem, nie wiem skąd tyle siły było
> Będąc sama oszukiwałam siebie, że jest fajnie być samemu-
wymieniałam
> podobne plusy do Waszych
> Dopiero teraz widzę jak spieprzone jest bycie samemu
> Teraz jak myślę o tym czasie samotności to wyć mi się chce
Mruff zaprezentowała tutaj klasyczny przykład tego, jak cudownie
punkt widzenia zmienia się w zależnośći od punktu siedzenia.
Sam często się łapię na tym, że będąc Singlem wspominam związki
raczej w charakterze wad i tych rzeczy, które nie wypaliły ( coby
podkreślić jak rzekomo cudownie jest mi samemu ) a gdy jestem w
związku wyjątkowo szybko w mej głowie pojawiają się myśli, jak wiele
czasu zmarnowałem będąc samemu - co ciekawe bardzo szybko nie
potrafię zrozumieć " o co tym Singlom tak naprawdę chodzi". Pewnie w
wersji ekstremalnej będę pisał o "tych Singlach" jak o dzieciach,
które wkurzają Singla-Cyklistę
Pewnie sami znacie takie sytuacje, gdy ktoś kto zawsze klepał biedę
nagle dorabia się dużych pieniędzy i już nie potrafi zrozumieć, że
znajomych nie stać na dwa wyjazdy do Egiptu rocznie....To jest
dokładnie taka sama sytuacja..
eM.
___
Here: every eye is a mirror
Here: every act is a crime
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: a w czwartek niech nam zaświeci słońce:)
rano dostalam dziwny mily SMS po polsku z szwecka pisownia,nawet niezanam tego
numeru )
hmmmmmm....????
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Gipsy Kings w Szwajcarii - wyniki
Czas na podsumowanie ...
po 1 dziękujemy wszystkim za miłe smsy i 3manie kciuków !!
Na turniej pojechaliśmy w środe o 4 rano . Dojechaliśmy na miejsce i po
rozpakowaniu już mieliśmy okazje treningu jeszcze w środe wieczorem .
Rozegraliśmy nawet krótki sparing 2 endowy na poczatek z juniorkami ( 4:0).
W czwartek zwiedzanei pięknego Solothurn i kolejny trening zakończony
sparingiem z miejscową drużyną . Po 6 endowym pojedynku mecz zakończył się
remisem 5:5.
W piątek od samego rana wzięliśmy sie do roboty i spędziliśmy 4 godziny na
lodzie... Wieczorem rozpoczął się turniej jednak my wszystkie 3 mecze
rozgrywalismy w sobote...
Sobote zaczęliśmy od remisu ( 5:5) z drużyną Scotland Tour która składała się
jednak z zawodników ze Szwajcarii Nazwa pochodzi stąd że zespół ten odbył
tourne po Szkocji rozgrywając tam 24 mecze...
Drugi mecz rozegraliśmy z zespołem Margarita International. Ten mecz w naszym
wykonaniu był niemal bezbłędny - niemal po 7 endach prowadziliśmy 13:2!! Mecz
zakończył się wynikiem 13:5
Trzeci mecz rozegraliśmy o godz 20 ( jak widać można rozegrać 3 mecze w 1 dzień
i nie jest to żadna tragedia nawet dla ludzi kolo 50...). Mecz z Lyss City
decydował o awansie z 1 miejsc z grupy i o możliwości walki w niedziele o
najwyższe stopnie. Lyss City to zespół który w ostatnich 2 latach wygrał ten
turniej... po zaciętym pojedynku ulegliśmy 4:7 wygrywając ( endy 4:4).
Zawodnicy Lyss ( 2 miejsce w M Szwajcarii Seniorów) pokazali nam czym jest 20
letnie doświadczenie i dokładność wszystkich zagrań Mecz był bardzo zacięty
ale ...
W niedziele rano po słabszym meczu ulegliśmy 13:5. Co ciekawe skip na pytanie
jak długo gra i ile razy w tygodniu trenuje odpowiedziała " Gram 15 lat a
trenuje 6 dni w tygodniu " <wow>.
Ogólnie wyjazd przyniósł nam 10 godzin treningów na dobrym lodzie i 4 rozegrane
mecze. Dni przepracowane z naszym nieoficjalnym narazie (( trenerem dały
bardzo dużo efektów !
p.s zmieniono grupy na ME!!!!! Mamy 10 zespołów w grupie
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: potrzebuje obiektywizmu- związek
Wydaje mi się że umiem kontrolować związek, to nic że z J. zrywałam
4 czy 5 razy, a z L. od stycznia traktowałam jedynie jako
czasoumilacza, oczywiście jak on znalazł właśnie czas. Ale wydaje
mi się że przez te związki uczę się siebie. jako nastolatka nie
miałam chłopaków, nie umiałam nawiązać zdrowej znajomości, utrzymać
ją:(, teraz to muszę nadrabiać, muszę się wszystkiego uczyć na nowo.
Powiedziałam mu dzisiaj (spędziliśmy razem prawie cały dzień), że
jak mówi że będzie za kilka min, to ma być, a jak coś mu wypadnie to
ma mnie o tym powiadomić. Powiedział że on lubi trzymac w
niepewności, ale już nie będzie tak robił- zobaczymy. Denerwuje mnie
jeszcze jedna rzecz, robi wszystko abym była zazdrosna- to niestety
ale osłabia moje uczucia do niego, muszę mu o tym powiedzieć-
chociaż już dzisiaj coś wspomniałam.
Mój były chłopak, L. po rozstaniu zaczął wydzwaniać do mnie po nocy
z zastrzeżonego numeru , dzwonił i albo się nie odzywał albo się
rozłączał- już po pierwszym wieczorze zablokowałam połączenia
zastrzeżone przychodzące . Do tej pory czasami próbuje, ostatnio
nawet zadzwonił na drugi tel, tam nie mam blokady, i się nie
odezwał. Ale po takich tel. byłam niespokojna, denerwowałam się, a
po zablokowaniu nie mam tych uczuć. Chociaż ja go prowokuje, co raz
piszę do niego jakiś miły sms, cholernie mi się podoba. Ale wiem że
nie nadaję się na mojego partnera.
MYślę że nie będę reagować tak silnie jak u ciebie to było, nie dam
nikomu tak bardzo kontrolować swoim życiem, a zdrugiej strony boję
się tego, stąd moja obecność tutaj.
Myślę że on nie jest tym jedynym dla mnie, ale jakbym w tej chwili
to zakończyła, to mogłabym żałować, i ciągle myśleć że coś
straciłam. Wolę być pewna i nie żałować swojej decyzji.
Pozdrawiam.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Bądźmy dla siebie mili...
Oj perry - pochwal sie jak ona ma na imie - bo cos czuje ze kobieta tu
paluszki swe maczla :-)
"A te wszystkie drobne sprawy, jak miłe SMSy, drobne gesty... naprawdę bardzo
wiele znaczą" - oj tak - potrafia wspaniale poprawic humor - sprawic ze o kims
myslimy bardzo cieplutko - wiemy ze komus na nas bardzo zalezy i ze o nas
pamieta. Niby kilka slow w ciagu dnia np. "cze misku, ciekawi mnie co robisz,
myslisz o mnie?, tesknie." moze sprawic ze nikt nie wie czemu a nagle wstepuja
w nas nowe sily - super checi do zycia....
Jednakze rownie milo jest zrobic przyjemnosc osobkom na ktorym nam bardzo
zalezy; mily mail, kartka pocztowa, telefon, kwiatek, odwiedziny... jesli
chcemy byc kochani - umiejmy kochac... jesli chcemy cos dostawac - dawajmy to
samo innym...
Piekne jest tez to co napisala Ixtlilto - jednakze "Podchodz do milosci i
gotowania z beztroskim zaniedbaniem" oj nie - raczej podchodz do milisci z
calym sercem, dusza i samą sobą - bo jest ona w zyciu najwazniejsza - nic
piekniejszego Cie nie spotka - a "milosc jest jak chleb - co dzien musisz
wyrabiac ja od nowa"
chodz temat ten dlugi jest jak rzeka - to szkoda czasu na rozpisywanie sie...
niech kazdy kto ma kogos na kim mu zalezy - wezmie teraz telefon - zadzwoni i
chociazby zlozy zyczenia milego dnia - "male a cieszy" ; lub skoczy do sklepu,
kupi jakies dobre ciastka i odwiedzi bliskich... a podsumowaniem tematu chyba
moze byc zdanie wypowiedziane przez prezydenta RP - Aleksandra Kwasniewskiego -
podczas jego ostatniej kampani wyborczej "...bo ludzi trzeba lubic..."
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: dziewczyny: czy ktoras z was dostala podobego smsa
bardzo miły sms ;-)
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: plus gsm handluje danymi!!
handel to coś za coś po 1. sms dostali znajomi i na plusa i na ere
po 2. biuro wyborcze na pewno nie płaciło za możliwośc skorzystania z bramekk
operatorow w TAKIM celu
po 3. a co mi przeszkadza taki miły sms.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: prawdziwa kobieta :jaka powinna byc?
Mile smsy nie zabijaja.
Zatarcie silnika... Hmmm... Olej trzeba sprawdzac. Kobieta madra by to zrobila.
Swieta z tesciami zawsze mile, moze nastaw sie lepiej.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: dziekuje
dziekuje wszystkim, którzy piszą do mnie miłe smsy życząc mi powrotu do zdrowia i
trzymają za mnie kciuki.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: to juz koniec
..sa tego i dobre strony-nie ma jak to mily sms od znajomych.....
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: jakoś tak...
1. Wstawanie jakoś dziś mniej bolało.
2. Korki umiarkowane z przejaśnieniami.
3. Kot przymilny.
4. Rogalik francuski, ciacho cynamonowe i gorąca kawa...
5. Miły sms o ósmej rano.
A co u Ciebie, alfiko?
W.
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Chyba mu juz nie zależy
Chyba mu juz nie zależy A może nigdy nie zależało?
Niechetnie dzieli sie ze mną swoimi myślami. Zapytany np. jakie jest
jego zdanie na jakiś temat wykręca się, nie jest w stanie wyrazić
żadnej wiążącej opinii.
Facet mówi mi, że jest zamknięty, ale bardzo łatwo nawiązuje
znajomość z innymi osobami (z kobietami lubi żartować, rozśmieszać
je, robić dobre wrażenie), chętnie opowiada im o swojej pracy, nawet
o swoim stanie ducha.
Odczuwam, że jest nieszczery, że kręci.
Gdy mam jakieś wątpliwości dotyczace jego zachowania potrafi mnie
zbyć boleśnie żebym myślała sobie jak mi wygodniej.
Mówię mu o swoich wątpliwościach - on zbywa mnie, że nigdy mu
przecież nie wierzyłam i kończy kwestię.
Obiecuje rozmowy ale nie dotrzymuje słowa - wciąż je odciaga. Kiedy
już nie ma wyjścia - zmienia temat rozmowy najczęściej atakując
mnie, że ja też coś tam zrobiłam kiedyś.
Nie wiem jak z nim postępować. Kiedy o nic nie pytam, nie podejmuję
tematu naszych "dziwnych" relacji on też nie; a jak próbuję o nas
pogadać to wymiguje się - zarzuca np. że go przesłuchuję.
Zachowuje się jakby mu nie zależalo, ale potrafi napisać miły sms,
zaś w domu już nie jest rozmowny - wylewny w sensie dążenia do
bliskości.
Mam duzo wątpliwości co do jego stosunku do mnie (i innych kobiet
też) ale nie mam nawet jak z nim o tym porozmawiać, bo jak napisałam
wykręca sie różnymi sposobami.
Brak w jego wypowiedziach spontaniczności - jakby sie pilnował. Jest
mi też trudno (może jemu również) w rozmowie z nim, bo okłamywał
mnie i ja się o tym dowiedziałam.
Co mi możecie napisać? Nie wiem. Wertuję forum, przemyśliwuję
wszystko na dziesiątą stronę i nie znajduję odpowiedzi. Może jednak
kogoś coś natchnie albo miał podobną sytuację i udało się znależć
odpowiedź?
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Romantyczne gesty
Romantyczne gesty Dziewczyny mam do was wielką prośbę. Ciekawy jestem co sprawia Wam największą
radość. Jakie romantyczne gesty, jakie prezenty, jak spedzone samotne
wieczory, jakie mile smsy etc. Pomozcie malo pomyslowemu chlopakowi :)))
Pozdrawiam
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Turcy - czarujący flirciarze ???
Co do tureckiego uwodzenia, zgadzam sie w 100%. w sierpniu spotykalam sie w
Alanyi z pewnym Turkiem o imieniu Recep- pracowal w dyskotece Robin Hood, moze
ktos zna?. Byl niesamowicie slodki. To on mnie pierwszy zaczepil. ku mojemu
niechetnemu poczatkowo nastawieniu dalam sie zaprosic na drinka. Nie zdawalm
sobie sprawy ze ten chlopak mial tak duze powodzenie u dziewczyn, az obrzydzalo
mnie nastawienie naszych europejskich kolezanek z Holandii, Szwecjii czy Danii,
ktore wrecz narzucaly sie mojemu juz potem "chlopakowi". Podobno traktowal mnie
bardzo wyjatkowo, wczesniej zmienial dziewczyny co wieczor, po pracy chodzil na
dyskoteke raz z jedna raz z druga, ja mialam byc ta wybrana. Ku mojemu
zdziwieniu byl wobec mnie fair, mowil wszystkim ze jestem z nim wiec z innych
randek nici, nawet o tym nie wiedzialam. On byl bardziej za mna niz ja za nim,
chyba tak dlugo nie mial jeszcze dziewczyny.... Inne kolezanki mialy ochote
mnie skaric za to ze jestesmy razem, byly tak napalone na niego ze hej. Czesto
nawet prosil mnie o pomoc bo nie mogl sobie z nimi poradzic,nie chcialy wierzyc
ze ma dziewczyne, wiec wolal mnie z 3 pietra dyskoteki na dol, by mnie
pocalowac i oznajmic ze jestesmy razem. Nawet po dyskotece przechodzace po
bazarach, ulicach turystki zaczepialy go mowiac: aha, to ta twoja dziewczyna, o
ktorej nam mowiles w dyskotece. Recep byl dla mnie naprawde b. dobry, bardzo
sie polubilismy. Jego zamkniecie w sobie spowodowalo, ze malo o nim tak
naprawde wiedzialam, o rodzinie, domu. Noi co najwazniejsze nie byl prawdziwym,
typowym muzulmaniniem-z pewnych wzgledow- co tez powodowalo, ze mial inne
podejscie do niektorych spraw anizeli jego tureccy koledzy. W kazdym razie ja
spedzilam tam cudowne chwile i mimo zalu i smutku spowodowanego rozstaniem z
Recepem usmiecham sie do siebie ogladajac nasze wspolne zdjecia. Nadal jest mi
ciezko, jednak rozum jeszcze nie dal w pelni znac o sobie. W kazdym razie ja i
Recep utrzymujemy ze soba kontakt, noi dostaje naprawde mile smsy :) Zawsze to
wspomnienia i przygoda. W kolejnym roku zamierzam rowniez pojechac do Turcji :)
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Niejasna przyszłość z Orange
Czy to tylko moje wrażenia, czy inni też to odczuli: od tej pory jak się zrobiło pomarańczowo, zrobiło się nieuprzejmie i drogo, szczególnie dla małych klientów biznesowych. Korzystam z kilku umów, więc nie jest to jednostkowa obserwacja zrozpaczonego samotnika. Ceny abonamentów obniżono o kilka złotych, ale przy tym obcięte zostały bezpłatne minuty, a cena 1 minuty delikatnie wzrosła (dla telefonów do innych operatorów). Przecież nie mogę wszystkim swoim rozmówcom kazać dołączyć się do pomarańczowych szeregów. Kapitał minut jakoś po cichu zniknął i nawet zrobił się minusowy, podniesiono opłaty za telefonowanie za granicę. Kiedyś były stawki (w miarę rozsądne) za minutę połączenia, teraz w niższych abonamentach trzeba jeszcze dodać jak za starych czasów do każdej minuty 0,73 gr. dla operatora. Za te wszystkie przyjemności jeszcze trzeba było zapłacić 61 zł. Jakość usług owszem podniesiono - usług ściągania należności. Teraz sms-y z upomnieniem o fakturze przychodzą częściej i na potwierdzenie wpłat prychodzą miłe smsy. Poza tym - dużo gorzej. Zawierają telefonicznie umowę przedłużenia abonamentu i wymianę telefonu, po 10 dniach okazuje się, że w ich systemie śladu po tym nie ma. Oferta telefonów w salonach jak zwykle - bardzo oszczędna. Widocznie mają za mało miejsca na swoje pomarańczowe szyldy. Przy okazji przedłużenia umowy nakazali obowiązkowo przejść na nowy abonament. Kartę EDGE dostałem za szóstym podejściem (brak kart) i na dodatek straciłem na to 3 godziny. Zasada działania EDGE jest wyrywkowa, kiedy chce - działa, kiedy nie chce - nie. Złożenie reklamacji w BOK tylko dla cierpliwych, ok. 20 min. Nie wszystkie pani wiedzą, o co chodzi i najlepszą radą było wsadzenie karty do innego notebooka. Ale ponieważ w innym też nie działa, a na dodatek znam się na informatyce, chciałem zawsze spytać gdzie to jeszcze można wsadzić. Na pisemne reklamacje byli uprzejmi nie odpowiadać. Po piątej reklamacji chciałem już rozwiązać umowę, ale nie ma gdzie z tym się zwrócić, chyba że stracić kolejne 3 godziny w salonie. Jeżeli ukradli wam telefon po kilku latach w Idei na nowy nie ma co liczyć póki nie przyjdzie czas przedłużenia umowy. Nie łudźcie się nadzieją, jeżeli poproszą was o wysłanie faksów pod różne numery w tej sprawie. Na końcu i tak się okaże, że potrzebny jest kwit z policji i za telefon w salonie trzeba zapłacić podobną cenę, jak w komisie obok. I ostatnie fajna rzecz: w Idei hipotetyczne istniała możliwość porozmawiać z kimś z szefostwa na ul. Skierniewickiej przez telefon w razie problemu. Teraz wszystkie próby skutecznie broni BOK. Na stronie internetowy tylko numery faksów. Ale mają nowe fajne samochody. Z okazji jednej pomarańczowej rocznicy zacząłem się zastanawiać: ciekawe, jak to będzie za rok z Orange? Pozdrawiam wszystkich
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Może któraś z Was będzie wiedziała co mam robić...
Może któraś z Was będzie wiedziała co mam robić... Zacznę od początku.
Znamy się ponad dwa lata. Wszystko układało nam się idealnie, sama nie mogłam
uwierzyć, że nasze życie może być jak w bajce. Wyjeżdżaliśmy, spędzaliśmy
mnóstwo czasu razem, chodziliśmy na spacery, prowadziliśmy wojny na poduszki.
Było super. Robił dla mnie wszystko. Dostawałam fajne niespodzianki, kwiatki z
łąki i miłe smsy wieczorem.
Po roku bycia ze sobą, zaszłam w ciążę - to była typowa wpadka (miałam niecałe
20 lat, on kilka lat więcej).
Bałam się mu powiedzieć, w końcu byliśmy tacy młodzi. Nauka, studia, wszystko
nagle miało się zmienić. W końcu się odważyłam. Powiedziałam, żeby przyjechał
- dałam mu test. Spanikował (nie spodziewałam się innej reakcji).
Przez kilka dni mieliśmy straszne zawirowania. Ja chciałam urodzić - w końcu
to było nasze dziecko - on był przeciwny. Bał się, że jego wszystkie plany
legną w gruzach (studia, praca itp.). Jego rodzina też nie była do tego zbyt
pozytywnie nastawiona (moi rodzice nie wiedzieli). W końcu zadecydowałam, że
poświęcę to dziecko, żeby jego marzenia mogły się spełnić. Chciałam, żeby był
szczęśliwy. Wiedziałam, że to się źle skończy, bo już pokochałam to dziecko,
ale wtedy myślałam, że tak będzie lepiej. Zgodziłam się na aborcję. On był w
niebowzięty. Cieszył się, że będzie mógł dalej żyć "bez zbędnych problemów"
(czyt. dziecka).
Było mi bardzo ciężko. Pierwszy miesiąc był koszmarem. On nie potrafił
zrozumieć, dlaczego jestem ciągle zła i wypominam mu to dziecko. W końcu sama
się zgodziłam. Byłam na niego zła, on wszystko załatwił. W ciągu następnych
dwóch miesięcy zaczęło się coś naprawiać. Oczywiście były rozstania i powroty.
Tak w kółko. Ale już w wakacje wyjechaliśmy razem jak dawniej i było cudownie.
Myśl o moim maleństwie nie opuszczała mnie, ale potrafiłam zapomnieć o tym, co
się stało. On mi dawał wiarę, nadzieję. Obiecał mi nawet, że za rok, jak już
skończy studia, zaczniemy starać się o dziecko.
Od tamtej obietnicy minęło kilka miesięcy. Ostatnio zaczęłam o tym poważnie
myśleć. Marzę o tym dziecku i o wspólnym życiu. On o tym wie. Jego marzenia i
cele są inne niż moje, ale jakoś się dogadujemy. Obiecałam, że poczekam ten
rok, a on niech w tym czasie skończy studia i postaramy się o dziecko.
Jakiś czas temu minęła nam rocznica. 2 lata razem. Myślałam, że to jest ten
czas, kiedy on mi się oświadczy. W końcu za kilka miesięcy mamy postarać się o
dziecko.
W święta zapytałam czy planuje ze mną ślub. Oczywiście, że planuje, jak mogłam
w to wątpić, zapytał. W porządku. Ale kiedy się oświadczysz? "Po co mam się
oświadczać, skoro wiem, że powiesz: TAK"... Zrobiło mi się przykro. W planach
dzieci, a on wciąż przedstawia mnie jako swoją dziewczynę.
Zapytałam dlaczego chociaż nie może mi tego jakoś uroczyście powiedzieć? Nie
musi być przed rodzicami, rodziną. Chciałabym sama dla siebie czuć, że
jesteśmy o ten krok do przodu. No i byłabym bliżej tej myśli o dziecku...
Od kilku dni próbuję go nakłonić do tego, nie zmuszam. Podpytuję, żartuję,
staram się mu coś przekazać.
W końcu wczoraj usłyszałam: "Tylko oświadczyny i oświadczyny."
Rozpłakałam się i poszłam spać.
Dziś mam straszny nastrój. Poświęciłam życie mojego dziecka po to, żeby on
mógł być szczęśliwy. Skończyć studia i pracować. Nie mieć takiego "ciężaru".
Zabiłam swoje własne dziecko. Poświęciłam wszystko, co wtedy miałam
najważniejszego.
A on nie potrafi poświęcić godziny, żeby przyjechać jak kiedyś, z kwiatkami z
łąki (teraz może niekoniecznie) i zapytać czy za niego wyjdę.
To dla mnie ważne. Czułabym się z tym lepiej. Bardziej pewna, że to naprawdę
się dzieje. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że może to nie ja jestem tą
jedyną, skoro nie stać go, żeby dać mi tą radość i zapytać o to.
Może przesadzam.
Ale ja dla niego zabiłam swoje dziecko, żeby dać mu szczęście i spełnienie
marzeń, a on nie potrafi zapytać, czy za niego wyjdę... To tylko słowa...
Tak bardzo chciałabym je usłyszeć...
Czemu nie stać go, żeby po prostu o to zapytał?
Czemu nie może zrobić tego DLA MNIE?
Wtedy zrobiłam dla niego wszystko, dziś żałuję...
Szczególnie jak usłyszałam te słowa. Mógłby to zrobić tylko dlatego, żebym
była szczęśliwa...
Ja o moim dziecku pamiętam do dziś i będę zawsze.
Zrobiłam coś dla niego. Żeby mogły spełnić się jego marzenia...
Czemu on nie chce spełnić chociaż jednego mojego?
Które nie jest jakimś wyolbrzymionym...
Dla niego to tylko pytanie.
Dla mnie coś o wiele, wiele cenniejszego...
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: ku przestrodze
W środę mieliśmy spotkanie. Na neutralnym gruncie. Spóźniłam się
kwadrans. Siedział na ławce i czekał. Rozmowa nie kleiła się. Nie
było kwiatów, ani głębokich przeprosin "bo i tak przepraszam nie
załatwi sprawy"
Nie robiłam mu wyrzutów,że dupek, że tak nagle to skończył, że nawet
nie przyjechał pogadać,że mnie to bardzo bolało itd. Po prostu
siedziałam wyzuta z jakichkolwiek emocji. I to go chyba wybiło-
spodziewał się jazdy,wyrzutów, karczemnej awantury, a ja siedziałam
spokojnie...Coś tam gadał,że chce cofnąć się do pewnego etapu z
początku znajomości, jakoś tłumaczył się a ja tylko słuchałam.
Zrobiłam mu 1 wyrzut,że nawet nie dotknie mnie za rękę...a on "boje
się Twojej reakcji" I wtedy przytulił się do mnie, a ja niezruszona,
nawet wewnętrznie nie odwzajemniłam tego gestu.Po prostu nie czułam
nic.Jak trup
Przy piwie zrobiło się "cieplej",trzymał mnie za rękę.Odwiózł do
domu, na do widzenia przytulił na 2-3 minuty.Umówiliśmy się na
jednodniowy wyjazd w góry.Pocałował w czoło na do widzenia, na
dobranoc miły sms i komplement "wyglądałaś naprawdę ślicznie".
W czwartek w pracy doszłam do wniosku,że co to ma być, że właściwie
to za mało postarał się, w oczach za mało skruchy, nawet kwiatka za
3 zł nie kupił a ja zgadzam się jechać z nim w góry!!!Niech spada na
szczaw!!! Puknęłam się w łeb,napisałam mu,że właściwie to jestem
zażenowana poziomem spotkania itd.ZAadzwonił zaniepokojony sytuacją,
zlałam go mówiąc "cześć" odbierając rozmowę i mówiąc "cześć" po
rozmowie.
Wróciłam do domu.Miałam zjeść obiad i napisac mu,że nie mam ochoty
na ten wypad górski i jego towarzystwo.Jem ten obiad z telewizorem,
ktoś puka do drzwi(myślę pewnie to sąsiadka), podchodzę z talerzem w
łapie, buzią pełną jedzenia, widelec mi wypada, kota od drzwi nogą
przeganiam bo chce zwiać, otwieram drzwi i widzę...
I widzę kawałek ręki z bukietem kwiatów. Stoję wryta 3s, pierwszy
raz w życiu nie myślę nic przez te 3s, wychylam się bardziej za
drzwi i widzę Jego. Nie wierzę własnym oczom!!!
Z uśmiechem na twarzy zaprosiłam go do środka, podziękowałam
szczerze za kwiaty, pozwoliłam przytulić się, przylepił się do mnie
jak mucha do lepika, poczułam wtedy jego tęsknotę, jego
przeprosiny...
Porozmawialiśmy i powiedział,że był idiotą, że bardzo tęsknił za
mną,że po tygodniu uświadomił sobie jak bardzo chce ze mną być,że
wtedy poraziły go moje uczucia na które nie był gotowy i zwiał. No
mniejsza z tym.
Dziś wieczorem będzie u mnie i tak spędzimy cały weekend razem. W
sobotę zdobędziemy Rysy
Oczywiście nie wierzę we wszystko co mi wczoraj pisał i długo nie
będe wierzyła. Ale jest mi przy nim cudownie, czuję jego
zaangażowanie. I uważam go za wartościowego człowieka, a błędy
zdarzają się każdemu z nas.
Oczywiście biorę pod uwagę,że za miesiąc znowu zwieje z dnia na
dzień, ale gwarancji na "pewność" nie ma w żadnej dziedzinie życia,
zatem mam zamiar delektować się każdą kolorową chwilą którą obdarza
nas los, życie...
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Jak zapomnieć?
Miła PK,
istotnie wyszła bowiem Sjesta ze znajomości z S bardzo poraniona.
Dlaczego chcialaby się Sjesta z Nim kumplować?
Nie ma Sjesta kumpli. S nadaje się na ww. idealnie,
nawet pomimo tego, ze jest eks.
Cóż pozostało Sjeście po S?
Otóż zostalo Sjeście kilka ran i blizn, które z czasem dzięki Contractubexowi
zagoją się zapewne lub zabliźnią. Tym Contractubexem dla Sjesty był i jest
Dobrodziej. Przyjaciel. Powinna była Sjesta bardziej mu ufać. On zna życie.
I mężczyzn. Zza krat konfesjonału najdogłębniej zapewne.
Zapewne z punktu widzenia S nic takiego się nie stalo,
bo On przecież Sjesty nie wykorzystał.
Pospotykał się ze Sjestą parę tygodni, przeszedł się do kina, teatru,
poprzynosił kwiatki na każde spotkanie, odbył parę miłych spacerków, potrzymał
za rączkę, powysyłał miłe smsy, troszkę wycałował i ot co wszystko.
Żadnego seksu proszę Szanownego Forumostwa!!!
Przecież On niewinny! Czego ta okropna Sjesta się tak czepia ???
Przecież jak facet nie prześpi się z kobietą, to nie wykorzysta jej w żaden
sposób! Poraża Sjestę czasem inteligencja facetów. S akurat nie użył takiego
sformułowania, co nie zmienia faktu, iż zapewne tak właśnie uważa.
Nic się nie stało, bo seksu nie było...
Czy aby na pewno nie wykorzystał?
Ośmiela się Sjesta inne zdanie mieć...
A podbudowanie własnego ego? A potwierdzenie swojej wyjątkowości?
A utwierdzenie w przekonaniu, że potrafi oczarować nawet bardzo rozsądną
kobietę? A nadzieja jaką Sjeście dal? A złudzenia jakie zafundował? A wspólne
wakacyjne plany i marzenia? A rozmowy, nawet te żartobliwe z podtekstami o
wspólnej przyszłości? Czy to się nie liczy?
Jak naprawić Sjesty duszę? Jak ją posklejać, tak by tworzyła w miarę harmonijną
całość? Jak odbudować zaufanie? Jak sprawić by Sjesta ponownie uwierzyła w
dobro drugiego człowieka? Jak zamazać rysy, jakie pozostały w sercu? Jak
wyrzucić z pamięci przepiękne smsy i miłe słowa szeptane do ucha?
Zabrał Sjeście Jej siłę... wyssał ją ze Sjesty jak wredna pijawka... wzmocnił
się Sjestową siłą... Zrobił ze Sjesty emocjonalny wrak niezdolny przez czas
jakiś do funkcjonowania...
Nie zrozumiałby S, że są krzywdy, które nie sposób naprawić. Są krzywdy,
których nie da się zrekompensować nigdy i niczym. Owszem, zaczną się zacierać
ale nigdy nie znikną, co najwyżej wyblakną, ot co, po prostu kolor zmienią.
I myli się każdy, kto sądzi, że pojawienie się "nowej miłości" leczy.
Zalecza, owszem. Zmagania z tym, by uwierzyć od nowa w czyjeś dobre intencje to
często walka skazana na porażkę...
Po prostu porażkę. Bo lęk przed kolejnym bólem i rozczarowaniem jest
niewyobrażalnie wielki.
Sjesta nie zaufa nikomu do końca.
Nigdy już.
***
PK co u Ciebie?
Czy weszłaś ponownie do tej samej rzeki?
Jeśli już toniesz... chętnie rzucę linę...
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: dziwne meskie zachowanie?-moze ktos mi wytlumaczy.
dziwne meskie zachowanie?-moze ktos mi wytlumaczy. Czesc Wszystkim,
Mam dziwny problem z mezczyzna.
2mesiace temu poznalamm atrakcyjneg bruneta.Zafascynowal mnie swoim
wygladem. Na mojej twarzy pojawil sie usmiech szczescia.Ja,atrakcyjna
kobieta szukajaca swojego ksiecia,bylam pewna,ze wlasnie to jest ten.Ale ta
pewnosc trwala krotko.Po wspolnie spedzonym wieczorze,z pieknym nowo
poznanym mezczyzna, stalo sie cos czego b.nie chcialam..przespalam sie z
nim.Nigdy nigdy nie mam zwyczaju kochac sie z facetem po doslownie paru
godzinach znajomosci.To bylo niewybaczalne.
On napieral.Ja mowilam ,ze nie interesuja mnie przygody milosne ,ze szukam
zwiazku na stale,ale..w toku tych rozmow nagle, niespodziewanie..zrobilismy
to.Malam straszne wyrzuty sumienia.
Nstepnego dnia nie moglam dojsc do siebie.Plakalam i nienawidzialm samej
siebie.On zapewnial ze nie chce mnie wykorzystac,tylko ze tak na niego
dzialam.
Odezwalsie nastepnego dnia.napisal smsa.ucieszylam sie ze nie zostalam
wykorzystana,a raczej odetchnelam z ulga.Za tydz.mialam wyjezdzac za granice
na 2 miesiace.On wiedzial o tym.wiedzial tezs ze ma pare dni by sie ze mna
spotkac po raz drugi.Ale on niby dawal znac,pisal jakies smsy,ale..do
spotkania nie doszlo..Wyjechalam.Kompletnie nierozumiejac jego
zachowania.Zamknelam ta sprawe.Trudno-powiedzialam sobie,znow sie nie
udalo...
i wyjechalam,zapominajac o tej niemilej przygodzie...Ale po 2 tyg od
wydarzenia,kiedy bylam juz za granica, moj ksiaze odezwal sie.Znow napisal
jakiegos smsa typu:co u Ciebie ?kiedy wracasz?Odpisalam ,bo zalezalo mi..
i tak pisalismy przez dwa miesiace kiedy bylismy tak daleko od
siebie.Zadnych wyznan ale mile smsy.On mi pisal ze musimy sie spotkac,
poznac blizej itp.Cieszyly mnie jego slowa..Wybaczylam mu to chwile
ciszy..choc nie powinnam,ale moje uczucie do niego silniejsze bylo.czekalam
jak wroce by sie z nim spotkac,on tez-przynajmniej tak pisal..i..
wrocilam do Polski.Dokladnie tydzien temu,do dzisiaj nie spotkalismy sie.Cos
do mnie napisal:typu jak sie czuje,co robie..Potem mi nie odpisal,potem znow
napisal ze chce sie spotkac,ale...nic konkretnego.
Juz mam dosc tego zachowania.Nie jestem naiwna kretynka.Mam 22 lata,bagaz
doswiadczen.Wiem tez mam szanse u wielu mezczyzn,Chyba powinnam odstawioc
tego mezczyzne,ale za kazdym razem gdy to robie,on pisze cos i ja zmieniam
zdanie.
Moze plec meska rozumie takie zachowanie?jesli tak to pomozcie?zanim
zwariuje..
Nie rozumiem..facet pisze do mnie przez jakis czas,umawia sie na
spotkanie,potem nagle nie pisze..milczy pare dni..a potem znowu slodkie
slowa..O co mu chodzi???Moze tylko o to by znow spedzic ze mna taka piekna
upojna noc jak za pierwszym razem?prosze odpiszcie cos>PORADZCIE MI COS!!!!
DZIEKUJE, MISIA
miska
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
Temat: Pomalutku, krok po kroczku idzie zdrada.
Witam!
Przedstawię zaistniałą sytuację ze swojego punktu widzenia.
Tak, to prawda. JWM był dla mnie wielką miłością. Był moim przewodnikiem,
nauczycielem. Nauczył mnie wszystkiego. Był dla mnie wszystkim. Kochałam go
zupełnie irracjonalną miłością przez wiele lat. Wiem, kim dla niego byłam -
promyczkiem dobra w tym pełnym okrutności świecie. Byłam młoda, niewinna i
zupełnie niedoświadczona życiowo pod każdym względem (miałam 20 lat). I go
kochałam -po prostu byłam przy nim niczego nie żądając w zamian. Tak - byłam
wtedy szczęśliwa,niezależnie od tego, że przez kilka lat ukrywałam ten związek
przed otoczeniem. A potem zostałam jego żoną. Problem polega jednak na tym, że
nikt nikogo nie uczy co to znaczy "być żoną". Umiem/umiałam być jego (tzn. JWM)
kochanką, matką, umiem być pracownikiem, kimś, kto zajmuje się sprawami domu.
Ale nie wiedziałam jaką mam być żoną. I pewnie popełniałam błąd za błędem, bo
wciąż byłam dla niego małą dziewczynką. Tak właśnie się czułam. Sądziałam, ze
jeśli ktoś jest starszy, to automatycznie oznacza, ze jest mądrzejszy. Dlatego
nie pouczałam, nie kierowałam, machałam ręką na drobne niedogodności. I byłam
przekonana, ze robie dobrze. Wciąż byłam kimś kto bezgranicznie ufał, wierzył.
Ale moje oddanie, miłość i bezgraniczne zaufanie nie spotykały się z tym
samym. Problemy JWM działały na mnie tragicznie - stopniowo, powoli rujnując
moją psychikę. I były (moje, oczywiście) łzy, upokorzenie, strach,
nieumiejętność radzenia sobie z tą sytuacją. I wiara - ogromna wiara w to, ze
to się wreszcie zmieni i skończy. I nadzieja, że tak się stanie. I
bezgraniczna radość, ze tych problemów nie ma (bo tak też było). Ale one
powracały i mnie niszczyły. I jesteś w kropce - z nikim nie możesz
porozmawiać - bo jest ci wstyd, i tkwisz tak z tym bólem. I nie wiesz, co
robić. Nie wiesz, jak pomóc sobie, jemu. Brak porozumienia - brak rozmów!!!
Tak - brak komunikacji. I właśnie to jest/było wyniszczające. I myśl - jak
długo można siebie niszczyć!!! Trzeba walczyć - jeśli nie o niego, to o siebie
i dziecko! Jeśli ktoś tonie, a my mamy do wyboru tonąć razem z nim lub
uratować się - to wybór jest chyba prosty. I to jest właśnie początek.
Początek rozsądnego odchodzenia od szalonej irracjonalnej miłości.
Przestawanie kochać kogoś na siłe. To szalenie trudne. Ale wiedziałam, że tak
trzeba. Że trzeba zacząć kochać inną miłością - miłością, która nie niszczy
mnie samej. I w międzyczasie dawny kolega ze studiów presyła miłego smsa. Tak
po prostu. Zdziwienie - to coś takiego w ogóle jest możliwe?! Okazuje się, ze
tak. I myśl - jestem dla kogoś ważna. Również dla kogoś innego,nie tylko dla
męża, dla kogoś, kogo wiele lat nie widziałam. To poprawia nastrój i pomaga
przetrwać rzeczywistość. To (tzn.wymiana smsów)trwa, ale szybko się kończy, bo
przecież nic z tego być nie może. Ok - w porządku. Rozumiem. Ale!!! To wniosło
w moją świadomość myślenie, że tak można. Internet, Czat. Przypadek - krótka
chwila przyjemnośći kogo się kompletnie nie zna. Prośba o telefon. Moje
zdziwienie. Ale po wybadaniu, ze facet jest inteligenty - podałam nr tel. Miłe
smsy. To pozwalało przetrwać realność. Zaangażowanie uczuciowe? Może troszke
na początku. Ale traktowałam to jak dobrą zabawę. Odskocznie od
rzeczywistości. I wiem, ze ten ON (nazwijmy go X) też. To wszystko. Nie
traktowałam tego w kategoriach zdrady - bo rzeczą podstawową jest to, ze ja
nie chciałam nikogo zranić, a robiłam to tylko dla siebie. I wiedząc, jakie
fatalne dla małżeństwa skutki ma zdrada, chciałam za wszelką cenę uchronić
męża od tej wiedzy. Bo przecież to (tzn. ten smsoromans)by się skończyło, bo
wszystko w życiu się kończy. A raczej przechodzi w coś innego. Czy wygasa. Tu
po prostu się kończyło coś, co właściwie nigdy się nie zaczęło. Mnie sprawiało
przyjemność intrygowanie kogoś sobą. Bo to dodawało pewności siebie. Nie
przeczę - było przyjemne. To wszystko. Krótkie chwile przyjemności - a takie
rozdzieranie szat! Każdy powinien najpierw ocenić własne postępowanie, a
dopiero potem kogoś osądzać. A że orgazm przez telefon? - A jesli sąsiedzi
słyszą np. małżeńskie orgazmy - to co? Taki straszny problem? Zdrada - to
oddanie całkowite siebie komuś innemu. Swojego ciała przede wszystkim. Ale i
całkowite myślenie o tym kimś. Czego u mnie po prostu nie było. Bo po prostu
nie było mi to do niczego potrzebne.
To chyba tyle. Zresztą wszystkich niuansów i tak nie da się przedstawić.
Nie wiem, czego się spodziewaliście przed przeczytaniem tego tekstu. Ale
ciekawa jestem co o tym wszystkim sądzicie teraz.
Aha - jedna pozytywna rzecz zaistniała - mąż chce ze mną rozmawiać. I
rozmawia. Tylko jakich kosztów trzeba było! I ciekawe jak długo będzie mu się
chciało widzieć we mnie partnera, a nie małą dziewczynke.
Pozdrawiam
Przeczytaj wszystkie wypowiedzi z tego tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljakub791.xlx.pl
Strona 2 z 2 • Wyszukano 150 rezultatw • 1, 2
|
|
|
|
|